[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dotądzawsze spędzaliśmy Czwartego Lipca razem.Gdzie on jest?- Wyszedł z Davidem.Lada moment powinni wrócić.- Jak wam tu leci?- Znakomicie.Lepiej powiedz, jak ty się czujesz.Jennifer się uśmiechnęła.- Jeszcze nie mogłabym przenosić gór, ale kiedy wreszcie złożę tę ofertę, trochę sobieodpocznę.Jasmine pokiwała głową.- Jesteś głodna?- Oj, tak.Gdybyś mogła mi zrobić kanapkę z czymkolwiek.Mam jeszcze trochępracy; przyniesiesz mi ją do gabinetu?- Jasne.Kanapka już się robi.- Jasmine zawróciła do kuchni.Jennifer weszła do gabinetu i ledwie zdążyła uruchomić komputer, kiedy ponowniezjawiła się Jasmine z talerzem pełnym kanapek z szynką i wysoką szklanką piwa.- Smacznego - powiedziała, stawiając je na biurku.W tej samej chwili otworzyły się drzwi wejściowe i podniecony głos Benjiegozawołał:- Mamo!- Tu jestem! - odkrzyknęła.Wpadł do gabinetu i od razu uwiesił się jej na szyi.- Cześć, kochanie! Gdzie byłeś?- Spędziliśmy dziś c a l u t k i dzień na plaży.Ledwie zdążyliśmy na ostatni prom! Apotem przeszliśmy się przez Leesport, żeby zobaczyć, jak przygotowują fajerwerki na jutro.Wystrzelili kilka na próbę, nie słyszałaś? Zresztą David mówi.Drzwi gabinetu otworzyły się i wszedł David we własnej osobie.Benji podbiegł doniego.- Mogę już powiedzieć?- Jeśli nie masz nic przeciwko temu, sam jej powiem.- David żartobliwie zmierzwiłmu włosy.Chłopiec jęknął zawiedziony, lecz nim zaczął protestować, na scenę wkroczyłaJasmine.- Chodź, Benji.Pozwólmy im spokojnie porozmawiać.- Dobrze.Ale pamiętaj, że dziś masz powiedzieć.- Wybiegł z pokoju; Jasmine wyszłaza nim.Jennifer odprowadziła ich wzrokiem i uśmiechnęła się do Davida.- Witaj!- Jak się masz! - David wsadził ręce do kieszeni i podszedł do biurka.- Wybacz, że nieodprowadziłem go wcześniej, ale nie wiedziałem, że będziesz dziś w domu.- Właściwie miało mnie nie być.Jutro musimy wysłać tę ofertę, ale chciałam zobaczyćsię z Benjim, pomyślałam więc, że przyjadę choćby tylko na jedną noc.- Westchnęła.- Wieletej nocy nie będzie.Muszę jutro wyjechać o wpół do szóstej rano.Spojrzał na nią współczująco.- Doszłaś już do formy?- Tak, tylko że zdążyłam zużyć cały zapas kalorii, którymi naszpikowała mnie Jasminew zeszłym tygodniu.Spędziłam kupę czasu nad tą cholerną ofertą, żeby nadgonić straconyczas.- I jak wyszła?Jennifer spojrzała na ekran komputera.- Prawdę mówiąc, nie wiem.Problem polega na tym, że nie mam żadnego punktuodniesienia.Mam nadzieję, że jest dobra, bo Sam bardzo na mnie liczy.Chce wygrać tenprzetarg.Potrzebny jest nam jakiś nowy duży kontrakt.- I co to ma być?- Londyńska firma produkująca dżin.Nazywa się Tarvy's.Znasz może tę nazwę?- Tak, znam ich dobrze.- Urwał.- To znaczy, dobrze znam tę markę.- Chwała Bogu! Przynajmniej ty o nich słyszałeś.- Podniosła z biurka raport zwyników badania rynku.- Tu nie ma nawet słowa o Tarvym, ale daje mi to chociaż pojęcie,do jakich wielkości sprzedaży powinniśmy dążyć.Mówię ci, strach mnie oblatuje! - Rzuciłaraport z powrotem na biurko i westchnęła: - Nic więcej nie jestem w stanie zrobić.Jeśliprzegramy, trudno.Choć ze względu na Sama wolę wierzyć, że mamy cień szansy.-Uśmiechnęła się do niego.- Masz ochotę na piwo albo coś w tym rodzaju?- Nie, nie chcę ci przeszkadzać.Wstała i ruszyła do drzwi.- Zaraz ci przyniosę.Poza tym chcę wreszcie poznać ten wielki sekret!Gdy jej kroki ucichły w korytarzu, David sięgnął po leżący na biurku raport Morgana-Graza.Boże, od wieków go już nie czytał! Dawniej od tych właśnie zestawień rozpoczynałlekturę codziennej prasy.Przerzucił kilka stron, gdy jego uwagę przykuła znajoma nazwaGlendurnich.Zerknął na nagłówek.Była to lista pierwszej dziesiątki najlepiej sprzedającychsię na świecie marek jednoskładnikowej szkockiej whisky.Przebiegł wzrokiem liczby i zzastanowieniem zmarszczył brwi.Coś tu się nie zgadzało.Glendurnich było na czwartym miejscu, podobnie jak przedrokiem.Zerknął na umieszczoną u dołu strony datę.Raport pochodził z czerwca.No dobrze:zestawienie obejmowało cały eksport, nie tylko do USA, ale z drugiej strony kraj ten był ichnajwiększym odbiorcą, co musiało znaleźć bezpośrednie odbicie w podanych tu wynikach.Podrapał się po głowie, próbując wyjaśnić tę zagadkę.Może rozumował błędnie; możeGlendurnich wydźwignęło się z powrotem na czwartą pozycję w czasie jego nieobecności wfirmie; w takim razie, jeśli wcześniej sprzedaż spadła, Duncan słusznie wyrażałzaniepokojenie.Chociaż z drugiej strony.niczego nie mógł być pewien.Z zastanowieniem uniósł brwi i pobieżnie przerzucił pozostałe strony.Już miałzamknąć raport, gdy wpadła mu w oko inna znajoma nazwa.Deakin Distribution.Otrząsnąłsię, z niechęcią przypominając sobie ów dzień w Nowym Jorku, kiedy wszystko - jego czynyi okoliczności zewnętrzne - sprzysięgło się, by przyspieszyć jego upadek.Nerwowo wypuściłpowietrze i zaczął czytać.Była to krótka notatka na samym dole strony, w rubryce„Przekształcenia i nominacje” [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •