[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W środku nocy wyrwał ją z niespokojnego snu telefon.Rozespanej Chantel zdawało się, że wciąż jezdzi po Stanach wskładzie tria ,,O'Hurleys i że to matka dzwoni właśnie zreprymendą, że córka spóznia się na próbę.- Dobrze, dobrze, już idę - odezwała się znużonymgłosem do słuchawki, lecz zamiast słów nagany usłyszała słodkiszept.Zbyt słodki.Obrzydliwy i lepki.- Och, to ty.Nie mogę zasnąć.Nie mogę zasnąć, bonieustannie myślę o tobie, pączuszku.- powtarzał z chorądesperacją.Chantel w jednej chwili oprzytomniała.- Musisz z tym natychmiast skończyć!- Nie mogę.- zaśmiał się cicho.- Naprawdępróbowałem, lecz nie mogę.Czyżbyś nie wiedziała, ile dla mnieznaczysz? Za każdym razem, Medy widzę twe piękne ciało, zakażdym razem, gdy jesteś blisko mnie.- Nie! - krzyknęła Chantel do słuchawki, po czymwybuchnęła żałosnym płaczem.- Proszę, daj mi spokój.Proszę!Nie chcę już słyszeć twego głosu.Nie męcz mnie więcej.Niechcę.113 Wtuliła twarz w poduszki, lecz upiorny głos wciążnatrętnie jej towarzyszył.Słyszała go, kiedy po omackuodkładała słuchawkę na widełki, a nawet wówczas, gdyprzerwała już połączenie.Lepki szept odbijał się w jej uszachechem i nie dawał przed sobą uciec Chantel zwinęła się wkłębek i pozwoliła płynąć łzom.Quinn słyszał tę rozmowę, słyszał każde słowo.Gdy wholu rozległ się dzwonek telefonu, szybko do niego podbiegł,mając nadzieję, że przejmie połączenie, zanim Chantel zdąży sięobudzić.Kiedy jednak podniósł słuchawkę, z mikrofonu płynąłjuż szept.Przez chwilę detektyw odnosił wrażenie, że cośrozpoznaje - barwę głosu, sposób mówienia, akcent.Próbowałskupić na tym uwagę i już prawie wiedział, co to za głos, gdyChantel zaszlochała i szybko odłożyła słuchawkę.Na linii zostałteraz tylko cichy płacz mężczyzny po drugiej stronie.Trwałmoże jeszcze kilka sekund, po czym połączenie zostałoprzerwane.Quinn cisnął ze złością słuchawkę na widełki, wbił ręcew kieszenie, dłonie zacisnął w pięści.Przeoczył coś, przeoczyłcoś niebywale istotnego, ponieważ wyprowadził go zrównowagi płacz Chantel.Trudno.Najważniejsze, by nie zostawiać jej w takiejchwili samej.Chantel potrzebuje teraz wsparcia, bliskości,czułości.I właśnie on, Quinn Doran, któremu wargi nigdy nieukładały się do czułych słówek, miał zamiar ją pocieszyć.Wspiął się cicho po schodach, ostrożnie otworzył drzwisypialni.Przez okno wpadały jasne pasma księżycowegoświatła, malując uśpione kształty srebrzystą barwą.Wszedł dośrodka na palcach, zbliżył się do łóżka.Nie spała.Twarz schowała w poduszki, a jej wiotkimciałem wstrząsał dławiony szloch.Quinn zatrzymał się,zmrożony tym żałosnym płaczem.Znał odgłos eksplodującegogranatu, wiedział, co to przerazliwy jazgot prujących powietrzeodłamków.Słyszał huk dział i niemożliwy do wysłowienia114 odgłos rozdzieranego kulami ludzkiego ciała.Wszystko to znał,był z tym oswojony - ale nie z cichym, rozpaczliwym łkaniemChantel, które rozszarpywało mu serce.Przykucnął u skraju łoża i chciał coś powiedzieć, ale nieznalazł słów, więc tylko w milczeniu położył dłoń na włosachChantel.Pod wpływem jego dotyku wyprostowała sięgwałtownie i krzyknęła z przerażeniem.- O Boże!- Ciii.To ja.To tylko ja.- Ujął ją za ręce i delikatnieuścisnął.- Uspokój się, Chantel.Nikt nie zrobi ci krzywdy.Jestem przy tobie.- Wystraszyłeś mnie.- Wybacz.Wszystko w porządku?- Chyba tak.Słyszałeś telefon?- Słyszałem.- Puścił jej dłonie w obawie, że mógłbypołamać jej palce.- Może coś ci przynieść? Coś do picia?- Nie, dziękuję.- Kantem dłoni otarła z twarzy łzy.- Niemogłam z nim dłużej rozmawiać.Po prostu nie mogłam.- Rozumiem.- Nic nie rozumiesz.- Podciągnęła kolana i oparła nanich głowę.- W każdym razie nie mam do ciebie pretensji.- Ja mam je do siebie.Wszystko, co dotąd powiedziałeś,było prawdą, wszystko, co zrobiłeś, uczyniłeś słusznie.To ja niechcę dopuścić do siebie prawdy.- Na razie jej nie znamy, Chantel.Ale poznamy.A terazspróbuj zasnąć.Czuł się przy niej zupełnie bezradny.Skąd przyszedł mudo głowy pomysł, że Chantel go potrzebuje? Nie umiałpocieszać i koić.Nie znał odpowiednich słów.Pożerała go tylkodzika wściekłość, paląca potrzeba, by zapewnić jejbezpieczeństwo i uchronić przed wszelką krzywdą [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •