[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Ja się zaraz rozkręcę - zaczęła, a potem otworzyła usta ze zdziwienia.-Mama?- Właśnie próbujemy żeberek Rio - poinformowała Nadia.- Teraz twójojciec ze mną zatańczy.- Z tobą zatańczę pózniej - powiedział Jurij i porwał matkę do polki.- Zaprosiłeś moich rodziców.I.- Rachel potrząsnęła ze zdumieniagłową.- To naprawdę Aleksij obżera się klopsikami?- To takie rodzinne przyjęcie.Nick zrobił listę gości.Zobacz, z kim jest.Rachel odwróciła głowę i spostrzegła Nicka przy stoliku w głębi sali.- Czy to nie córka Loli?- Bardzo przeżyła jego wypadek.- To jeden z dziesięciu najlepszych sposobów, żeby zrobić wrażenie nakobiecie.- Będę o tym pamiętał.Zatańczysz?- Założę się o ćwierć mojej pensji, że nie umiesz tańczyć polki.- Przegrałaś - powiedział i chwycił ją za rękę.Przyjęcie ciągnęło się dopózna.Rachel straciła poczucie czasu.Próbowała wszystkich potraw, popijałaszampana.Tańczyła, póki starczyło jej sił, a potem opadła na kanapę i razem zlekko podchmielonym ojcem śpiewała ukraińskie piosenki.- Wspaniałe przyjęcie - powiedział Jurij, chwiejąc się, kiedy żonapomagała mu włożyć płaszcz.- Tak.Uśmiechnął się i pochylił do Rachel.- Teraz jadę do domu i zrobię wszystko, żeby mama czuła się jak maładziewczynka.- Gadanie.Będziesz chrapał już w samochodzie - zaśmiała się Nadia.- Więc mnie obudzisz.- Może.- Nadia pocałowała córkę.- Jestem z ciebie naprawdę dumna.- Dziękuję, mamo.- Jesteś mądrą dziewczyną, Rachel.Powiem ci coś, co na pewno jużwiesz.Kiedy spotkasz dobrego mężczyznę, nic nie tracisz, zatrzymując go, awszystko, jeśli pozwolisz mu odejść.Rozumiesz?- Tak, mamo.- Rachel spojrzała na Zacka.- Chyba tak.- To dobrze.Rachel patrzyła na rodziców, którzy wychodzili, trzymając się pod rękę.- Fajni są - powiedział Nick, stając jej za plecami.- Ja też tak myślę.- I twój brat też nie jest taki zły.Jak na glinę.- Kocham go, choć czasami jest nie do wytrzymania.- Z westchnieniemzdjęła serpentynę z włosów.- Zdaje się, że przyjęcie skończone.- No, chyba tak.- Uśmiechając się do siebie, Nick poszedł pomagać Rio.Poznał już brata na tyle, by wiedzieć, że jeszcze tego wieczoru czekała Rachelniespodzianka.Zack tolerował sprzątanie przez jakieś dwadzieścia minut.Potemstanowczo kazał Rio iść do domu, a Nickowi spać.- Skończymy jutro.- Rozkaz, szefie.- Rio puścił oko do Rachel, kiedy wkładał płaszcz.- Narazie.Zack potrząsnął prawie pustą butelką.- Mamy trochę szampana.Napijesz się?- Chyba jeszcze mogę.- Usiadła przy barze, obrzuciła go prowokującymspojrzeniem i wyciągnęła rękę z kieliszkiem.- Postawisz mi drinka, marynarzu?- Z przyjemnością.- Napełnił jej kieliszek, a potem odstawił butelkę.-Nie mam pojęcia, co mógłbym zrobić lub powiedzieć, żeby ci podziękować.- Nie zaczynaj.- Chciałbym, żebyś wiedziała, jak bardzo to doceniam.W końcu dziękitobie wszystko dobrze się skończyło.- Wykonywałam swoją pracę i postępowałam zgodnie z własnymsumieniem.Nie potrzebuję podziękowań.- Cholera, pozwól mi wytłumaczyć, jak się czuję.W drzwiach kuchniukazała się głowa Nicka.- Jeżeli nic więcej nie potrafisz z siebie wykrzesać, braciszku, to chybanaprawdę potrzebujesz pomocy.- Idz spać! - Zack spiorunował go wzrokiem.- Właśnie to robię.- Nick podszedł do szafy grającej.Wrzucił kilkamonet, wcisnął parę guzików i odwrócił się do Rachel i Zacka.- Wy naprawdęjesteście przypadkiem klinicznym.Wezcie pod uwagę, że oboje macie pewneograniczenia, i, do diabła, skróćcie ten wyścig.Nick przyciemnił światła i wyszedł.- Co on gada? - spytał Zack.- Mnie nie pytaj.Jakie ograniczenia? Ja nie mam żadnych ograniczeń.- Ja też nie.- Wyszedł zza kontuaru i poprosił ją do tańca.- Ale podobami się ta muzyka.- Mnie też - przyznała.- Trochę tu było zamieszania.- Hmm.Odrobinę.- Chciałbym porozmawiać o twojej przeprowadzce.Zamknęła oczy.Już prawie zdecydowała, że powie: nie.Kiedy się czujesilny głód, trudno się oprzeć połowie kanapki, ale ona miała zamiar czekać nacałą.- Może to nie najlepsza pora.- Dlaczego? Muszę przyznać, że właściwie nie chcę, żebyś sięwprowadziła.- Ty.- Zamarła, a potem pchnęła go tak, że omal się nie przewrócił.-Dobra.W porządku.- Chcę.- Nieważne, czego chcesz - rzuciła.- Typowe męskie zachowanie.Kiedyjuż wszystko załatwiłam, chcesz się mnie pozbyć.- Przecież.- Cicho, panie Muldoon! Teraz ja mówię.- Fakt, ciebie nikt nie powstrzyma - mruknął.- Coś z tobą nie tak, stary.To ty się narzucałeś! Ty się pchałeś, gdzie cięnie proszono.Nie można ci się było oprzeć!- Nie opierałaś się - przypomniał.- To nie ma znaczenia! - Zaczepnie wzięła się pod boki.- Więc niechcesz, żebym się wprowadziła? Dobra.I tak bym tego nie zrobiła.- Zwietnie.Zrozum.Nie chcę cię prosić o spakowanie paru swoich rzeczyi wprowadzenie się tutaj.Chcę, żebyś za mnie wyszła.- A jeśli myślisz, że.O Boże! - Z wrażenia zatoczyła się.- Muszę usiąść.- No to siadaj.- Objął ją w pasie i posadził na kontuarze.- I słuchaj [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl centka.pev.pl
.- Ja się zaraz rozkręcę - zaczęła, a potem otworzyła usta ze zdziwienia.-Mama?- Właśnie próbujemy żeberek Rio - poinformowała Nadia.- Teraz twójojciec ze mną zatańczy.- Z tobą zatańczę pózniej - powiedział Jurij i porwał matkę do polki.- Zaprosiłeś moich rodziców.I.- Rachel potrząsnęła ze zdumieniagłową.- To naprawdę Aleksij obżera się klopsikami?- To takie rodzinne przyjęcie.Nick zrobił listę gości.Zobacz, z kim jest.Rachel odwróciła głowę i spostrzegła Nicka przy stoliku w głębi sali.- Czy to nie córka Loli?- Bardzo przeżyła jego wypadek.- To jeden z dziesięciu najlepszych sposobów, żeby zrobić wrażenie nakobiecie.- Będę o tym pamiętał.Zatańczysz?- Założę się o ćwierć mojej pensji, że nie umiesz tańczyć polki.- Przegrałaś - powiedział i chwycił ją za rękę.Przyjęcie ciągnęło się dopózna.Rachel straciła poczucie czasu.Próbowała wszystkich potraw, popijałaszampana.Tańczyła, póki starczyło jej sił, a potem opadła na kanapę i razem zlekko podchmielonym ojcem śpiewała ukraińskie piosenki.- Wspaniałe przyjęcie - powiedział Jurij, chwiejąc się, kiedy żonapomagała mu włożyć płaszcz.- Tak.Uśmiechnął się i pochylił do Rachel.- Teraz jadę do domu i zrobię wszystko, żeby mama czuła się jak maładziewczynka.- Gadanie.Będziesz chrapał już w samochodzie - zaśmiała się Nadia.- Więc mnie obudzisz.- Może.- Nadia pocałowała córkę.- Jestem z ciebie naprawdę dumna.- Dziękuję, mamo.- Jesteś mądrą dziewczyną, Rachel.Powiem ci coś, co na pewno jużwiesz.Kiedy spotkasz dobrego mężczyznę, nic nie tracisz, zatrzymując go, awszystko, jeśli pozwolisz mu odejść.Rozumiesz?- Tak, mamo.- Rachel spojrzała na Zacka.- Chyba tak.- To dobrze.Rachel patrzyła na rodziców, którzy wychodzili, trzymając się pod rękę.- Fajni są - powiedział Nick, stając jej za plecami.- Ja też tak myślę.- I twój brat też nie jest taki zły.Jak na glinę.- Kocham go, choć czasami jest nie do wytrzymania.- Z westchnieniemzdjęła serpentynę z włosów.- Zdaje się, że przyjęcie skończone.- No, chyba tak.- Uśmiechając się do siebie, Nick poszedł pomagać Rio.Poznał już brata na tyle, by wiedzieć, że jeszcze tego wieczoru czekała Rachelniespodzianka.Zack tolerował sprzątanie przez jakieś dwadzieścia minut.Potemstanowczo kazał Rio iść do domu, a Nickowi spać.- Skończymy jutro.- Rozkaz, szefie.- Rio puścił oko do Rachel, kiedy wkładał płaszcz.- Narazie.Zack potrząsnął prawie pustą butelką.- Mamy trochę szampana.Napijesz się?- Chyba jeszcze mogę.- Usiadła przy barze, obrzuciła go prowokującymspojrzeniem i wyciągnęła rękę z kieliszkiem.- Postawisz mi drinka, marynarzu?- Z przyjemnością.- Napełnił jej kieliszek, a potem odstawił butelkę.-Nie mam pojęcia, co mógłbym zrobić lub powiedzieć, żeby ci podziękować.- Nie zaczynaj.- Chciałbym, żebyś wiedziała, jak bardzo to doceniam.W końcu dziękitobie wszystko dobrze się skończyło.- Wykonywałam swoją pracę i postępowałam zgodnie z własnymsumieniem.Nie potrzebuję podziękowań.- Cholera, pozwól mi wytłumaczyć, jak się czuję.W drzwiach kuchniukazała się głowa Nicka.- Jeżeli nic więcej nie potrafisz z siebie wykrzesać, braciszku, to chybanaprawdę potrzebujesz pomocy.- Idz spać! - Zack spiorunował go wzrokiem.- Właśnie to robię.- Nick podszedł do szafy grającej.Wrzucił kilkamonet, wcisnął parę guzików i odwrócił się do Rachel i Zacka.- Wy naprawdęjesteście przypadkiem klinicznym.Wezcie pod uwagę, że oboje macie pewneograniczenia, i, do diabła, skróćcie ten wyścig.Nick przyciemnił światła i wyszedł.- Co on gada? - spytał Zack.- Mnie nie pytaj.Jakie ograniczenia? Ja nie mam żadnych ograniczeń.- Ja też nie.- Wyszedł zza kontuaru i poprosił ją do tańca.- Ale podobami się ta muzyka.- Mnie też - przyznała.- Trochę tu było zamieszania.- Hmm.Odrobinę.- Chciałbym porozmawiać o twojej przeprowadzce.Zamknęła oczy.Już prawie zdecydowała, że powie: nie.Kiedy się czujesilny głód, trudno się oprzeć połowie kanapki, ale ona miała zamiar czekać nacałą.- Może to nie najlepsza pora.- Dlaczego? Muszę przyznać, że właściwie nie chcę, żebyś sięwprowadziła.- Ty.- Zamarła, a potem pchnęła go tak, że omal się nie przewrócił.-Dobra.W porządku.- Chcę.- Nieważne, czego chcesz - rzuciła.- Typowe męskie zachowanie.Kiedyjuż wszystko załatwiłam, chcesz się mnie pozbyć.- Przecież.- Cicho, panie Muldoon! Teraz ja mówię.- Fakt, ciebie nikt nie powstrzyma - mruknął.- Coś z tobą nie tak, stary.To ty się narzucałeś! Ty się pchałeś, gdzie cięnie proszono.Nie można ci się było oprzeć!- Nie opierałaś się - przypomniał.- To nie ma znaczenia! - Zaczepnie wzięła się pod boki.- Więc niechcesz, żebym się wprowadziła? Dobra.I tak bym tego nie zrobiła.- Zwietnie.Zrozum.Nie chcę cię prosić o spakowanie paru swoich rzeczyi wprowadzenie się tutaj.Chcę, żebyś za mnie wyszła.- A jeśli myślisz, że.O Boże! - Z wrażenia zatoczyła się.- Muszę usiąść.- No to siadaj.- Objął ją w pasie i posadził na kontuarze.- I słuchaj [ Pobierz całość w formacie PDF ]