[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Co z doktorem?- A co ma być?- Przedstawiłeś mu naszą wersję wydarzeń?- Jest przekonany, że mój powóz zjawił się na miejscu, gdy ThomasaWade'a napadła banda opryszków, a nasi lokaje zostali postrzeleni, bo ruszyli napomoc zaatakowanemu.Edmond pokiwał głową.Pomysł może nie najlepszy, ale miał zaletę -prostotę.Co ważniejsze, trudno byłoby udowodnić, że było inaczej.Chyba żektóryś z uczestników wydarzenia okaże się na tyle głupi, że rozpuści język.- Jesteś przekonany, że twoi służący zachowają prawdę dla siebie?- Oczywiście - obruszył się Stefan.- Jestem pewny lojalności mojejsłużby.Bardziej się martwię o tych drani, którzy pracowali dla Wade'a.- Nie będą kwestionowali tego, co im kazałem mówić - zapewnił brataEdmond.- 171 -SR Przypomniał sobie, jak na kolanach błagali o litość.Nie wątpił, że do tejpory byli już w połowie drogi do Francji.- Rozumieją, że nie zawaham się ich zabić.- Jestem tego pewien.Nie mogę sobie darować, że dopuściłem dowystawienia Brianny na takie niebezpieczeństwo.Edmond nie dał po sobie poznać, że drażni go ta spózniona troska.Miałpretensję przede wszystkim do siebie, że zostawił Briannę pod opieką Stefana.Tego błędu nie zamierzał powtórzyć.- Przecież nie mogłeś przewidzieć, że Thomas Wade w biały dzieńzdobędzie się na uprowadzenie Brianny.- Ty to przewidziałeś.- Mało brakowało, a byłoby za pózno.Głupiec ze mnie, że spuściłem ją zoczu.- Co sugerujesz?- Zabieram ją do Londynu.- Chyba żartujesz?- Potrzebuje mojej ochrony.- W Londynie nie będzie bezpieczniejsza.Twoi wrogowie stanowiąwiększe zagrożenie niż Thomas Wade.Czyżbyś zapomniał, że pod twoją opiekązostała postrzelona?- Uważaj, Stefanie - powiedział niebezpiecznie cichym głosem Edmond.Kochał brata bardziej niż kogokolwiek na świecie, ale Brianna pojedzie znim nawet pod przymusem, jeśli okaże się to konieczne.- Zresztą nie zabawimy w Londynie długo.Wiktor Kozakow wyrusza wczwartek do Rosji, ja popłynę tym samym statkiem, co on.- Przecież nie zabierzesz Brianny do Rosji!Edmond odwrócił się do okna, nie chciał napotkać oskarżycielskiegowzroku Stefana.Rozumiał, jakie ryzyko podejmował.Nie tylko dla Brianny, aletakże dla wyniku śledztwa w sprawie spisku przeciwko carowi.Z tego powodu- 172 -SR właśnie zostawił ją wcześniej w Meadowland.Jednak nie zamierzał dłużejsłuchać głosu rozsądku.Ostatnie trzy dni dowiodły, że nieobecność Briannywywoływała w nim większy zamęt niż jej obecność.- Będziemy podróżować w przebraniu.Nikt się nie dowie, kim ona jest.- A co po przyjezdzie do Petersburga?- O co ci chodzi?- Zakładając, że dojedziecie na miejsce nierozpoznani, czy sam nieopowiadałeś, że rosyjski dwór to kłębowisko żmij, gotowych pożreć słabych igłupich? Wciągniesz Briannę w takie towarzystwo?- Nie przedstawię Brianny na dworze.- Nie? Będziesz trzymał ją pod kluczem? Ukrytą nawet przed carem?Edmond wpatrywał się w spowity w ciemnościach ogród.- Zadecyduję na miejscu.- Na litość boską, opamiętaj się.Całe lata pracowałeś na zaufanieAleksandra Pawłowicza.Naprawdę zamierzasz ryzykować z powodu obsesji napunkcie kobiety?- Podjąłem decyzję.- W najwyższym stopniu nieodpowiedzialną.Nie możesz ciągnąć ze sobąniewinnej młodej kobiety, jakby była sztuką bagażu.W najlepszym przypadkujej reputacja legnie w gruzach, w najgorszym znajdzie się w samym środkuantyrządowej rebelii.Stefan zbliżył się do brata, uchwycił go mocno za ramiona.- To nie w twoim stylu, Edmondzie.- Może i nie, ale nie ustąpię.Zapanowało milczenie.Stefan opuścił ręce i się cofnął.- Co na to Brianna?- Jak to co?- A jeśli nie życzy sobie jechać do Rosji? Ledwo zdążyła rozgościć się wMeadowland.- 173 -SR - Pojedzie.- Bo ją zmusisz?Edmond obrócił się na pięcie i skierował się do drzwi.- Bo należy do mnie - rzucił przez ramię.Tuż przed zachodem słońca Brianna ponownie podróżowała jednym zeleganckich powozów Stefana.Tym razem przeciwległe siedzenie zajmowałEdmond.Pędzili co koń wyskoczy pokrytą kurzem drogą do Londynu.W głębi duszy wiedziała, że nie powinna się godzić na arbitralnetraktowanie ze strony Edmonda.Wdarł się do jej sypialni, rozkazywał i stał nadnią, gdy pakowała bagaże, jakby była bezwolnym dzieckiem.Jeśli teraz nieodzywała się do niego, to nie dlatego, że chciała mu zademonstrować nieza-dowolenie.Była przekonana, że Edmond po nią wróci, a kiedy to nastąpi, ona zwłasnej woli podąży za nim, gdziekolwiek on zechce ją zaprowadzić [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •