[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Miał nadzieję, żewspólne sprawy, które łączyły ich od dwóch miesięcy, przerodzą się w cośbardziej trwałego. Flannery? zagadnął ją. Czemu utrzymujesz mnie w napięciu?Kiedy się wreszcie dowiem, co powiedział Fisk?Maggie wyjęła z lodówki różne ingrediencje i zabrała się do szykowaniakolacji. Przejrzał dokładnie wszystkie moje plany i dokumenty, a potemoświadczył, że jego zdaniem kosztorys remontu jest zaniżony.Byłzdumiony, że mam tyle napiętych umów na kursy i konferencje.Szczerzemówiąc, trochę mnie to wkurzyło.Przecież gdybym nie miała podstaw dotego, że udami się wynająć ten dom, nie przyszłabym do niego.DorothyLangley, o której ci już mówiłam, urządza rocznie około dwunastu kursówdla niewielkich grup.Twierdzi, że nasz dom jest idealny do.Poczuła jego silne dłonie na swoich ramionach.Obrócił ją ku sobie, objąłi przytulił.Podniosła ręce do góry.W jednej trzymała marchewkę, w drugiejobieraczkę. Ale dostałam kredyt powiedziała szybko. Na całą sumę? Na całą.I ze spłatą nie w ciągu roku, ale osiemnastu miesięcy dodałaz dumą.Szeroki uśmiech zakwitł na jej twarzy. Musiałam go oczywiście na miejscu uwieść i to na oczach wszystkichurzędników i kasjerów.%7łeby się zgodził na te dodatkowe sześć miesięcy. Nie koloryzuj, Flannery.Gdybyś go uwiodła, to on by tobie zapłacił. Tak myślisz? Oczywiście.Ale nie wyobrażaj sobie, że spędzę resztę wieczoru namówieniu ci, jaka jesteś mądra, piękna i cudowna w łóżku.Przywarł ustami do jej ust.Miało to być jak gdyby przypieczętowanie jejsukcesów w banku, ale nie banki miał teraz na myśli. Piękna jesteś, moja mała powiedział cicho. Piękna, ponętna i bardzo mądra. Mów dalej domagała się Maggie. To fascynujące.Oddala mu pocałunek, ale odsunęła się.Może trochę za szybko.Przymknęła oczy, żeby ukryć przed nim swoje uczucia. Mam dla ciebie prezent powiedział Mike szybko. Ale musisz wyjść na dwór, żeby go zobaczyć.Narzucił jej płaszczprzeciwdeszczowy na ramiona, chwycił za rękę i wyprowadził przed dom.Na podjezdzie stał niewielki pikap.Lało jak z cebra.Mike nasunął płaszczna głowę Maggie. Zamknij oczy.Zaprowadził ją do samochodu, otworzył bagażnik.Oczom jej ukazało siętrzydzieści puszek z farbą.Mike zamierzał kupić jej róże z okazji zdobycia bankowego kredytu, alepo namyśle doszedł do wniosku, że najbardziej ucieszy ją farbadomalowania ścian. Złamana biel oświadczył z dumą. Taka, jaką lubisz.Ta sama, którąwymalowaliśmy już jeden pokój.Odnowimy wszystkie pokoje, zobaczysz.Wieczorami w czasie weekendów.Oczy Maggie zaszły łzami wzruszenia. Ojej, nie płacz, bardzo cię proszę!Nie zważając na deszcz, dochodzące z oddali grzmoty ani nawet naprzyrzeczenia, jakie sobie dała, Maggie przylgnęła do Mike'a i spojrzała naniego z czułością. Wcale nie płaczę.Po prostu jestem wzruszona.Przecież musiałeśkupić tę farbę nie wiedząc, czy uda mi się w banku, czy nie.Miałeś do mnietakie zaufanie? Oczywiście.Byłem pewny, że zrobisz na Frisku piorunujące wrażenie.Powiedziałem ci to rano przez telefon.Mike patrzył zafascynowany na kropelki deszczu, które drżały nadługich rzęsach Maggie.Nachylił się, żeby ją pocałować.Cofnęła się. Mamy mnóstwo pracy! krzyknęła. Trzeba wymalować całą górę.Poza tym muszę sobie urządzić biuro.Zjemy kolację i zabieramy się dodzieła, dobrze? No dobrze zgodził się Mike. Ale najpierw coś zjedzmy.Panowała nad sobą w czasie kolacji, w czasie przebierania się wpoplamione farbą dżinsy, w trakcie dzwigania puszek na górę, aż do chwili,kiedy zanieśli je do niebiesko-czerwonobiałej sypialni.Gdy tam weszli,Mike uświadomił sobie, że jest to jedyny pokój w całym domu, z któregojeszcze nie korzystali.Każde inne łóżko było przez nich zainicjowane".Bez trudu przekonał ją, że należy natychmiast naprawić to przeoczenie.Nie protestowała, gdy pomagał jej się rozbierać, gdy pieścił ją jeszczebardziej zachłannie niż zazwyczaj.Tymczasem na dworze szalała burza.Błyskało się co kilka sekund,pioruny waliły jak szalone.Maggie wykrzykiwała imię Mike'a na cały głos.Jakże to lubił.Pieścił ją coraz śmielej, coraz namiętniej.Po nieskończenie długim czasie odsunęli się od siebie i leżeli spokojnie,oddychając jak po biegu i wsłuchując się w nawałnicę.Deszcz bębnił wszyby.Mike wodził rękami po plecach Maggie z ogromną tkliwością.Czułasię bezpieczna i szczęśliwa.A potem zaczęła się bać.Lękała się, że Mike znowu ją opuści.Był dobryi serdeczny, ale nie wierzyła, że ją kocha, chociaż przez minione dwamiesiące często to sobie wmawiała.Teraz była pewna, że jak tylko skończąmalowanie domu, Mike odejdzie.Zarzucała sobie, że zbyt łatwo mu ulega, że zbyt lekkomyślnieofiarowuje mu swoje ciało, nie zastanawiając się ani na chwilę nadprzyszłością.Zrobiła na nim na pewno wrażenie kobiety bez resztywyzwolonej, a on nigdy nie ukrywał, że to, co do niej czuje, nie jestmiłością.Wiele razy próbował mówić z nią o uczciwości, ostrzec przediluzjami, ale ona zawsze te rozmowy przerywała.Doskonale wiedziała, żepoddaje się iluzji, i wmówiła sobie, że trzeba wykorzystać każdy moment,zanim Mike odejdzie, ale to jej wcale nie pomagało. Zimno ci, mała? Nie. Widzę, że drżysz.Naciągnął jej sweterek przez głowę i przytulił do siebie z uśmiechem.Przeczesała palcami gęste włosy na jego piersi. Nie łaskocz mnie.Objął ją i połaskotał w plecy.Musnął zarośniętym policzkiem jej szyję. Z tym malowaniem słabo nam idzie zauważył ze śmiechem. To prawda zgodziła się.Nie mogła sobie wyobrazić dnia bez jego pocałunków.Ale może potrafistawić czoło mniej ważnym sprawom.Może? Musi przecież zachować choćodrobinę szacunku dla samej.siebie, choć trochę dumy. Możemy teraz pogadać? zapytała. Naturalnie. Skoro już dostałam ten kredyt, będę mogła płacić komorne za twojąpołowę domu i terenu. Już o tym mówiliśmy, Maggie.Wiesz przecież, że nie chcę od ciebieżadnych pieniędzy. Nie masz racji.Odziedziczyliśmy wszystko po połowie.Wpakowałeśw ten dom straszną forsę.A czeki, które ci dałam na pokrycie połowywydatków.Mike, ja wiem, że ich nie zrealizowałeś. Mam bardzo przyzwoitą pensję i nie potrzebuję twoich pieniędzy.Zwłaszcza że próbujesz tu zorganizować bardzo śmiałe przedsięwzięcie.Naprawdę, nic ci się nie stanie, jak przyjmiesz ode mnie skromną pomoc.Zakładam, że rozmawiamy o pieniądzach.Maggie potrząsnęła głową.Bała się, że serce wyskoczy jej z piersi.Mikemówił tonem zimnym jak głaz.Był stanowczy i nieprzejednany. Po części przyznała po chwili wahania. A zresztą, może i nie.Alesłuchaj, nie mogę ciągle przyjmować od ciebie pieniędzy.To jazdecydowałam się na niesprzedawanie tego domu i ja powinnam ponosićtego konsekwencje [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl centka.pev.pl
.Miał nadzieję, żewspólne sprawy, które łączyły ich od dwóch miesięcy, przerodzą się w cośbardziej trwałego. Flannery? zagadnął ją. Czemu utrzymujesz mnie w napięciu?Kiedy się wreszcie dowiem, co powiedział Fisk?Maggie wyjęła z lodówki różne ingrediencje i zabrała się do szykowaniakolacji. Przejrzał dokładnie wszystkie moje plany i dokumenty, a potemoświadczył, że jego zdaniem kosztorys remontu jest zaniżony.Byłzdumiony, że mam tyle napiętych umów na kursy i konferencje.Szczerzemówiąc, trochę mnie to wkurzyło.Przecież gdybym nie miała podstaw dotego, że udami się wynająć ten dom, nie przyszłabym do niego.DorothyLangley, o której ci już mówiłam, urządza rocznie około dwunastu kursówdla niewielkich grup.Twierdzi, że nasz dom jest idealny do.Poczuła jego silne dłonie na swoich ramionach.Obrócił ją ku sobie, objąłi przytulił.Podniosła ręce do góry.W jednej trzymała marchewkę, w drugiejobieraczkę. Ale dostałam kredyt powiedziała szybko. Na całą sumę? Na całą.I ze spłatą nie w ciągu roku, ale osiemnastu miesięcy dodałaz dumą.Szeroki uśmiech zakwitł na jej twarzy. Musiałam go oczywiście na miejscu uwieść i to na oczach wszystkichurzędników i kasjerów.%7łeby się zgodził na te dodatkowe sześć miesięcy. Nie koloryzuj, Flannery.Gdybyś go uwiodła, to on by tobie zapłacił. Tak myślisz? Oczywiście.Ale nie wyobrażaj sobie, że spędzę resztę wieczoru namówieniu ci, jaka jesteś mądra, piękna i cudowna w łóżku.Przywarł ustami do jej ust.Miało to być jak gdyby przypieczętowanie jejsukcesów w banku, ale nie banki miał teraz na myśli. Piękna jesteś, moja mała powiedział cicho. Piękna, ponętna i bardzo mądra. Mów dalej domagała się Maggie. To fascynujące.Oddala mu pocałunek, ale odsunęła się.Może trochę za szybko.Przymknęła oczy, żeby ukryć przed nim swoje uczucia. Mam dla ciebie prezent powiedział Mike szybko. Ale musisz wyjść na dwór, żeby go zobaczyć.Narzucił jej płaszczprzeciwdeszczowy na ramiona, chwycił za rękę i wyprowadził przed dom.Na podjezdzie stał niewielki pikap.Lało jak z cebra.Mike nasunął płaszczna głowę Maggie. Zamknij oczy.Zaprowadził ją do samochodu, otworzył bagażnik.Oczom jej ukazało siętrzydzieści puszek z farbą.Mike zamierzał kupić jej róże z okazji zdobycia bankowego kredytu, alepo namyśle doszedł do wniosku, że najbardziej ucieszy ją farbadomalowania ścian. Złamana biel oświadczył z dumą. Taka, jaką lubisz.Ta sama, którąwymalowaliśmy już jeden pokój.Odnowimy wszystkie pokoje, zobaczysz.Wieczorami w czasie weekendów.Oczy Maggie zaszły łzami wzruszenia. Ojej, nie płacz, bardzo cię proszę!Nie zważając na deszcz, dochodzące z oddali grzmoty ani nawet naprzyrzeczenia, jakie sobie dała, Maggie przylgnęła do Mike'a i spojrzała naniego z czułością. Wcale nie płaczę.Po prostu jestem wzruszona.Przecież musiałeśkupić tę farbę nie wiedząc, czy uda mi się w banku, czy nie.Miałeś do mnietakie zaufanie? Oczywiście.Byłem pewny, że zrobisz na Frisku piorunujące wrażenie.Powiedziałem ci to rano przez telefon.Mike patrzył zafascynowany na kropelki deszczu, które drżały nadługich rzęsach Maggie.Nachylił się, żeby ją pocałować.Cofnęła się. Mamy mnóstwo pracy! krzyknęła. Trzeba wymalować całą górę.Poza tym muszę sobie urządzić biuro.Zjemy kolację i zabieramy się dodzieła, dobrze? No dobrze zgodził się Mike. Ale najpierw coś zjedzmy.Panowała nad sobą w czasie kolacji, w czasie przebierania się wpoplamione farbą dżinsy, w trakcie dzwigania puszek na górę, aż do chwili,kiedy zanieśli je do niebiesko-czerwonobiałej sypialni.Gdy tam weszli,Mike uświadomił sobie, że jest to jedyny pokój w całym domu, z któregojeszcze nie korzystali.Każde inne łóżko było przez nich zainicjowane".Bez trudu przekonał ją, że należy natychmiast naprawić to przeoczenie.Nie protestowała, gdy pomagał jej się rozbierać, gdy pieścił ją jeszczebardziej zachłannie niż zazwyczaj.Tymczasem na dworze szalała burza.Błyskało się co kilka sekund,pioruny waliły jak szalone.Maggie wykrzykiwała imię Mike'a na cały głos.Jakże to lubił.Pieścił ją coraz śmielej, coraz namiętniej.Po nieskończenie długim czasie odsunęli się od siebie i leżeli spokojnie,oddychając jak po biegu i wsłuchując się w nawałnicę.Deszcz bębnił wszyby.Mike wodził rękami po plecach Maggie z ogromną tkliwością.Czułasię bezpieczna i szczęśliwa.A potem zaczęła się bać.Lękała się, że Mike znowu ją opuści.Był dobryi serdeczny, ale nie wierzyła, że ją kocha, chociaż przez minione dwamiesiące często to sobie wmawiała.Teraz była pewna, że jak tylko skończąmalowanie domu, Mike odejdzie.Zarzucała sobie, że zbyt łatwo mu ulega, że zbyt lekkomyślnieofiarowuje mu swoje ciało, nie zastanawiając się ani na chwilę nadprzyszłością.Zrobiła na nim na pewno wrażenie kobiety bez resztywyzwolonej, a on nigdy nie ukrywał, że to, co do niej czuje, nie jestmiłością.Wiele razy próbował mówić z nią o uczciwości, ostrzec przediluzjami, ale ona zawsze te rozmowy przerywała.Doskonale wiedziała, żepoddaje się iluzji, i wmówiła sobie, że trzeba wykorzystać każdy moment,zanim Mike odejdzie, ale to jej wcale nie pomagało. Zimno ci, mała? Nie. Widzę, że drżysz.Naciągnął jej sweterek przez głowę i przytulił do siebie z uśmiechem.Przeczesała palcami gęste włosy na jego piersi. Nie łaskocz mnie.Objął ją i połaskotał w plecy.Musnął zarośniętym policzkiem jej szyję. Z tym malowaniem słabo nam idzie zauważył ze śmiechem. To prawda zgodziła się.Nie mogła sobie wyobrazić dnia bez jego pocałunków.Ale może potrafistawić czoło mniej ważnym sprawom.Może? Musi przecież zachować choćodrobinę szacunku dla samej.siebie, choć trochę dumy. Możemy teraz pogadać? zapytała. Naturalnie. Skoro już dostałam ten kredyt, będę mogła płacić komorne za twojąpołowę domu i terenu. Już o tym mówiliśmy, Maggie.Wiesz przecież, że nie chcę od ciebieżadnych pieniędzy. Nie masz racji.Odziedziczyliśmy wszystko po połowie.Wpakowałeśw ten dom straszną forsę.A czeki, które ci dałam na pokrycie połowywydatków.Mike, ja wiem, że ich nie zrealizowałeś. Mam bardzo przyzwoitą pensję i nie potrzebuję twoich pieniędzy.Zwłaszcza że próbujesz tu zorganizować bardzo śmiałe przedsięwzięcie.Naprawdę, nic ci się nie stanie, jak przyjmiesz ode mnie skromną pomoc.Zakładam, że rozmawiamy o pieniądzach.Maggie potrząsnęła głową.Bała się, że serce wyskoczy jej z piersi.Mikemówił tonem zimnym jak głaz.Był stanowczy i nieprzejednany. Po części przyznała po chwili wahania. A zresztą, może i nie.Alesłuchaj, nie mogę ciągle przyjmować od ciebie pieniędzy.To jazdecydowałam się na niesprzedawanie tego domu i ja powinnam ponosićtego konsekwencje [ Pobierz całość w formacie PDF ]