X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- To stanowisko nie do pozazdroszczenia.Cesarzowe, które znałam, skończy-ły marnie.Ale przestań mi prawić komplementy, mój drogi, nalej szampana,usiądz koło mnie i opowiadaj, co cię sprowadza.Wszak jesteś człowiekiem bar-dzo zajętym i nie mogę uwierzyć, że postanowiłeś trwonić czas w tym moimmauzoleum.- Nie powiedziałem, że.- Tere-fere! Nie jestem jeszcze na tyle zgrzybiała i nawet, jeśli odczuwam za-dowolenie, znajduję twój przyjazd niespodziewanym.Tym bardziej że minęładata piętnastego kwietnia.No więc, wyjaw mi prawdę!Po napełnieniu dwóch kieliszków Aldo usiadł przy ciotce, podając jej trunek.- Ma ciocia rację, mój przyjazd nie był zamierzony.Ale kiedy taksówkarz za-trzymał się wprost przed domem, postanowiłem prosić o gościnę.Wtedy nade-szła Maria An-dżelina.- Ale co robiłeś w taksówce przed moim domem?RLT - Jechałem z Dworca Północnego za pewnym czarnym rolls-royce'em, któryzatrzymał się w domu obok.Czy możesz mi powiedzieć, do kogo należy?- Pałac po lewej stronie jest pusty, więc przypuszczam, że chodzi o ten z pra-wej strony.Wiesz przecież, że ja nigdy nie interesowałam się zbytnio sąsiada-mi, zwłaszcza w tej dzielnicy finansistów, którzy uważają się za arystokratów,ale tego trochę znam.To Eryk Ferrals.- Ten, który handluje armatami? I takich tu macie w parku Monceau?-  Takich"? Co za pogardliwy ton - przedrzezniała siostrzeńca markiza.- Tobardzo bogaty człowiek, uszlachco-ny przez króla Anglii za  usługi oddane pod-czas wojny" i udekorowany Legią Honorową.To znaczy, nie mówię, że całkiemsię mylisz; to człowiek niepewnego pochodzenia i nie wiadomo dokładnie, jakzdobył wielką fortunę.Jednak ponieważ nigdy się z nim nie spotkałam, nie po-wiem ci, jak wygląda.Co nie przeszkadza, że mamy ze sobą na pieńku.- Z jakiego powodu?- Och! Z bardzo prostego.Nie wystarcza mu jego olbrzymi pałac i chce kupićmój, aby jeszcze go powiększyć: zakłada jakieś kolekcje, czy Bóg wie co! Wkażdym razie, jeśli ma zamiar stworzyć konkurencję dla Luwru, niech na mnienie liczy! Ale on jest tak zawzięty, że ciągle przysyła do mnie posłańców z lista-mi ponaglającymi.Moja służba ma przykazane odsyłać ich z kwitkiem, a kiedyktóregoś dnia Ferrals przyszedł osobiście, odmówiłam jego przyjęcia.- Czyżby się ciocia go bała?- Być może.Powiadają, że ten król hazardu jest szpetny, ale niepozbawionypewnego uroku, a zwłaszcza jego niepowtarzalny głos, dzięki któremu upchnąłbyswoje armaty nawet zakonnicom.Ale zostawmy go w spokoju i powiedz mi, cotakiego było w jego automobilu, że go śledziłeś?- To długa historia - odparł Aldo z wahaniem, które nie umknęło uwagi mar-kizy.RLT - Do kolacji mamy dużo czasu - zachęcała go.- W tym domu podaje się póz-no, aby skrócić zbyt długie noce.Jednakże, jeśli masz jakiś powód, żeby nie po-dzielić się ze mną swoim sekretem.- Ależ nie! - zaprotestował Aldo.- Chciałem tylko mieć pewność, że nikt nasnie podsłuchuje.Chodzi o zbyt doniosłe sprawy.w tym śmierć mojej matki.- Mogę cię zapewnić, mój drogi, że żaden konfident nie kryje się wśród moichroślin, ale jeśli tego ci mało, możemy jeszcze dodatkowo się zabezpieczyć.Markiza wyciągnęła spośród przepastnych fałdów sukni dzwonek przywie-ziony ongiś z podróży do Tybetu i potrząsnęła nim; na jego dzwięk przybieglirównocześnie Cyprian i Maria Andżelina, którzy powinni być jeszcze zajęci swo-im sporem.Pani de Sommieres zmarszczyła brwi.- Od kiedy to odpowiadasz na dzwonek, Plan-Cr�pin? Idz się modlić lub sta-wiać pasjansa i nie chcę cię widzieć przed kolacją! Co do ciebie, Cyprianie, maszpilnować, żeby nikt nam nie przeszkadzał.Zadzwonię, jak skończymy.Czy po-kój księcia gotowy?- Tak, pani markizo! Eulalia nakrywa już do stołu!- Dobrze, dobrze.A teraz, słucham cię, mój chłopcze - rzuciła, zwracając siędo krewniaka, kiedy podwójne drzwi się zamknęły.Morosini postanowił odkryć karty, tym bardziej że wiedział, do kogo sięzwraca: pani de Sommieres była nie tylko wielką damą z urodzenia, miała rów-nież wielką duszę.Raczej dałaby się rozerwać na kawałki, niżby zdradziła po-wierzony jej sekret.Opowiedział wszystko, począwszy od odkrycia w pokojumatki aż do spotkania Anielki i skończył na tym, co ujrzał w holu dworca: wielkiszafir na szyi młodej dziewczyny.Jednak ani o Szymonie Arono-wie, ani o pek-torale nie wspomniał.Ten sekret nie należał do niego.RLT Pani de Sommieres słuchała, nie przerywając, tylko jeden raz wydała okrzyk,kiedy dowiedziała się o zamordowaniu swojej drogiej chrześnicy.Słuchała jegoopowieści z zapartym tchem, a kiedy skończył, wyszeptała:- Zdaje się, że teraz rozumiem, ale powiedz mi, co jest dla ciebie ważniejsze:szafir czy dziewczyna?- Oczywiście szafir! Chcę się dowiedzieć, jak weszła w jego posiadanie.Utrzymuje, że dostała go od matki! Ale to niemożliwe, ta dziewczyna kłamie!- Niekoniecznie.Zdaje się, że tylko wierzy w to, co powiedział jej ojciec.Niemożna sądzić zbyt pochopnie! Powiedz mi, ten klient, który wysłał cię do War-szawy i chciał nabyć klejnot rodziny Montlaure, dlaczego sam się nie ruszył, za-miast wysyłać cię na drugi koniec Europy? To nienormalne.Ciotka rzeczywiście była czujna.Aldo skierował do niej jeden ze swoich naj-bardziej uwodzicielskich uśmiechów.- To człowiek stary, a na dodatek inwalida.Zdaje się, że w zamierzchłychczasach szafir należał do jego rodu.Miał nadzieję, że mu go przywiozę, żebymógł go zobaczyć.-.przed śmiercią? Czy ta historia nie wydaje ci się trochę dziwna? Sądzi-łam, że jesteś mniej naiwny.W tej twojej opowieści kryje się jakaś pułapka.I toprzez to przemierzasz Europę? Z pewnością oferował ci fortunę, ale mam nadzie-ję, że nie dałbyś się wykorzystać?- Z całą pewnością nie! - odparł Morosini niedbałym tonem, który nie zosta-wił miejsca na inne pytania.Uratował go lekki kaszel, który dotarł z głębi salonów.Markiza natychmiastnastroszyła piórka.- Kto to? Czy nie powiedziałam, żeby mi nie przeszkadzano?RLT - Bardzo przepraszam, pani markizo - rzekł Cyprian zduszonym głosem - alerobi się pózno i chciałbym zaanonsować, że podano do stołu.Eulalia przygoto-wała suflet ze szparagów i.-.i stanie się tragedia, jeśli natychmiast go nie zjemy.Podaj mi ramię, Aldo!Ciotka i siostrzeniec udali się do jadalni; była to istna gotycka katedra, gdzieciężkie zasłony z rudego pluszu wyszywane złotem zasłaniały drzwi, a liczne go-beliny z chimerami i skrzydlatymi lwami zajmowały prawie wszystkie ściany.Maria Andżelina ze skwaszoną miną czekała za rzezbionym krzesłem, któregowysokie oparcie sięgało niemal do jej spiczastego nosa [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •  

    Drogi uĚźytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.