[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ujrzawszy ją,schodzącą po schodach do salonu, Stanley Keys niemal wpadł w furię, goście byli jednakoczarowani. Muszę powiedzieć stwierdziła Alice, przyglądając się Catrionie że nie jest to sukniażałobna. Wiem, wiem odparła Catriona, obracając się kilkakrotnie przed lustrem. Mój ojciecjednak z całą pewnością nie chciałby, żebym go tej nocy opłakiwała.Gdyby tu dzisiaj był, byłbyszczęśliwy jak młody chłopiec, widząc mnie w tym stroju.Piętnaście po dziesiątej do kajuty Catriony wkroczył Edgar.Przebrany był już w kompletnystrój wieczorowy.Zmierzywszy go wzrokiem, Catriona zauważyła, że o wiele lepiej wygląda wcodziennym garniturze niż we fraku.Znajdowała się sama w salonie, gdyż przedkilkudziesięcioma minutami wymogła wreszcie na Isabelle, aby poszła się przebrać. Chyba nie muszę mówić, że sprawiasz olśniewające wrażenie powiedział Edgar już wprogu. Nie wyśniłbym piękniejszej Królowej Atlantyku.To wprost niewiarygodne, że kobietamoże być tak piękna.Catriona uśmiechnęła się. Ale to wciąż ja, Catriona Keys, panie Deacon. Spróbuj mówić mi po imieniu.Sięgnęła po paczkę papierosów Craven A i wyciągnęła z niej jednego.Wciąż sięuśmiechała. Nie będę mówiła do pana po imieniu, ponieważ jest pan jednym z pracowników KeysShipping.Nie chcę, aby myślano, że pozostajemy w zbyt bliskich stosunkach.Chyba się pan ztym zgodzi.Edgar wzruszył ramionami niby beztrosko, Catriona jednak nie miała wątpliwości, że gozirytowała.Zaczynali się wzajemnie badać i miała świadomość, że albo szybko da mu dozrozumienia, kto jest w tym układzie szefem, albo Edgar zacznie sprowadzać ją do roli ślicznejlaleczki. Jesteśmy gotowi? zapytała. Już czas, żebym spotkała się ze wszystkimi. Myślę, iż ucieszy cię wiadomość, że wpłynął telegram z gratulacjami i życzeniami odsamego króla powiedział Edgar, po czym podszedł do Catriony i ująwszy ją pod ramię,poprowadził ku drzwiom. Król wyraził także swe najgłębsze współczucie z powodu śmiercitwego ojca. Chciałabym pózniej zobaczyć ten telegram.Wyszli na zewnątrz.Pokład spacerowy zatłoczony był już przez miejscowych notabli wefrakach i ich żony w długich sukniach i turbanach, przystrojonych strusimi piórami.Przejście dlaCatriony i Edgara dyskretnie jednak wytyczono pomiędzy nimi, wyznaczając wąski korytarzjedwabnymi liniami.Jeden z oficerów Keys Shipping grzecznie, lecz stanowczo cofał wszystkichgości, którzy chcieli znalezć się w Grand Lounge i spróbować szampana oraz wędzonego łososiaprzed pojawieniem się Królowej Atlantyku.Ona musiała być pierwsza.Gdy znalazła się w środku, odgłosy wszelkich konwersacji ucichły.Nagle zaczęłyprzypatrywać się jej setki par ciekawskich oczu.Lśniły, zwrócone w jej kierunku, tysiącedrogocennych kamieni, zawieszonych na szyjach dam.Trwało to krótką chwilę i nagle, jakby nakomendę, rozległa się burza oklasków.Catriona nie miała pojęcia, co jest ich przyczyną, wyczułajednak natychmiast, że przeznaczone są dla niej.Uśmiechnęła się łaskawie i pomachała dłoniątłumowi zgromadzonych gości.Znów błysnęły flesze.Catriona poczuła, jak serce bije jej corazszybciej i podnosi się poziom adrenaliny.W tej chwili zrozumiała, dlaczego Nigel tak chętnie iniestrudzenie codziennie wychodził na scenę, a w soboty nawet dwukrotnie.To było takieekscytujące& Być oklaskiwaną, podziwianą, uwielbianą& Catriona nie potrafiła znalezć słów,które określiłyby jej aktualny stan ducha.Aaskawym gestem skinęła na tych, którzy pierwsitłoczyli się w drzwiach, aby weszli za nią.Grand Lounge sprawiała olśniewające wrażenie.Miała wysokość trzech pokładów i kopulasty,szklany sufit, przez który w dzień wpadało do środka jasne światło słoneczne, a teraz skrzyły siętysiące kolorowych żarówek, oświetlających Arcadię podczas jej ostatniej nocy w porcie.Dachpodtrzymywało dwanaście filarów, każdy z chromowanej stali i lśniący jak lustro.Otaczały onewłaściwą wielką salę, w której ustawiono stoliki również ze szkła i chromu i w której byłojeszcze dość miejsca na jedenaście fontann z nierdzewnego żelaza w kształcie nagich kobiet.Stoły zastawione były najbardziej wymyślnymi potrawami, jakie Catriona kiedykolwiek dotądwidziała.Za stołami zgromadzili się kelnerzy i kucharze w białych czapkach, gotowi podawaćgościom, czego tylko zapragną, od gorącej, wiejskiej szynki po zimne kotlety, od pieczonychgołębi po wędzone kaczki, od gotowanych kurczaków po wędzone łososie oraz chrupiący chleb ibułeczki, wciąż gorące, przed chwilą wyciągnięte z pieców własnych piekarni Arcadii.Przygotowano sery z Chesire i chedary z Lancashire, w wielkich, marmurowych pucharachznajdowało się po szesnaście funtów kawioru.Można było zjeść świeże jagody jakby prosto zlasu oraz raczyć się tortami, z których każdy był sam w sobie małym dziełem sztuki.Grand Lounge miała własny długi bar koktajlowy.Przygotowano w nim ponad trzysta butelekmarkowego szampana, a barmani gotowi byli przyrządzić każdego drinka, wymyślonego przezgości.Gdy zabrzmiały pierwsze takty muzyki, Edgar zaczął przedstawiać Catrionie zebranych.Napierwszy ogień poszedł lord Screpple wykrzywiony przez artretyzm, potem markiz Henrick,który zawsze sprawiał wrażenie proletariusza przebranego w nieodpowiedni dla niego strój i miałtrudności ze skupieniem na sobie uwagi kelnerów.Stąd niechętnie uczestniczył w uroczystychprzyjęciach.Tego na Arcadii nie chciał jednak opuścić.Po markizie Catriona przestałazapamiętywać nazwiska; musiała po kolei podać rękę wszystkim członkom Zarządu KeysShipping, z których każdy przyciskał jej dłoń do obślinionych ust, każdy wyrażał swe gorącewspółczucie z powodu śmierci jej wspaniałego ojca, każdy zachwycał się jej urodą i każdy starałsię, aby zauważyła, że w jego oczach lśnią łzy wzruszenia albo smutku.Starsi panowie szeptali też pomiędzy sobą: Co za dziewczyna, Albercie! Prawie taka jak jej biedny ojciec.Tylko trochę ładniejsza, ha,ha, ha.Po tej wstępnej prezentacji Edgar pozwolił, aby odciągnął ją na bok reporter The Timesa ,który spóznił się na popołudniowe spotkanie z prasą, młody, może trzydziestopięcioletnimężczyzna w koszuli z brudnym kołnierzykiem i o oddechu śmierdzącym koniakiem.Rozmawiali przez chwilę, jednak dziennikarz niczego nie zapisał, a Catriona niczego niezapamiętała.Następnymi rozmówcami Catriony byli lord Hinchcliffe i jego córka, Elsie McKay.PannaMcKay ubrana była w sukienkę żółtą jak masło, a na głowie miała opaskę ozdobioną wielkimdiamentem.W pewnej chwili szepnęła Catrionie do ucha: Popatrz tylko na ten tłum.Rzucili się na żarcie, jakby byli głodującymi sierotami.Miała rację.Nikt nie słuchał orkiestry, nikt nie usiłował tańczyć [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl centka.pev.pl
.Ujrzawszy ją,schodzącą po schodach do salonu, Stanley Keys niemal wpadł w furię, goście byli jednakoczarowani. Muszę powiedzieć stwierdziła Alice, przyglądając się Catrionie że nie jest to sukniażałobna. Wiem, wiem odparła Catriona, obracając się kilkakrotnie przed lustrem. Mój ojciecjednak z całą pewnością nie chciałby, żebym go tej nocy opłakiwała.Gdyby tu dzisiaj był, byłbyszczęśliwy jak młody chłopiec, widząc mnie w tym stroju.Piętnaście po dziesiątej do kajuty Catriony wkroczył Edgar.Przebrany był już w kompletnystrój wieczorowy.Zmierzywszy go wzrokiem, Catriona zauważyła, że o wiele lepiej wygląda wcodziennym garniturze niż we fraku.Znajdowała się sama w salonie, gdyż przedkilkudziesięcioma minutami wymogła wreszcie na Isabelle, aby poszła się przebrać. Chyba nie muszę mówić, że sprawiasz olśniewające wrażenie powiedział Edgar już wprogu. Nie wyśniłbym piękniejszej Królowej Atlantyku.To wprost niewiarygodne, że kobietamoże być tak piękna.Catriona uśmiechnęła się. Ale to wciąż ja, Catriona Keys, panie Deacon. Spróbuj mówić mi po imieniu.Sięgnęła po paczkę papierosów Craven A i wyciągnęła z niej jednego.Wciąż sięuśmiechała. Nie będę mówiła do pana po imieniu, ponieważ jest pan jednym z pracowników KeysShipping.Nie chcę, aby myślano, że pozostajemy w zbyt bliskich stosunkach.Chyba się pan ztym zgodzi.Edgar wzruszył ramionami niby beztrosko, Catriona jednak nie miała wątpliwości, że gozirytowała.Zaczynali się wzajemnie badać i miała świadomość, że albo szybko da mu dozrozumienia, kto jest w tym układzie szefem, albo Edgar zacznie sprowadzać ją do roli ślicznejlaleczki. Jesteśmy gotowi? zapytała. Już czas, żebym spotkała się ze wszystkimi. Myślę, iż ucieszy cię wiadomość, że wpłynął telegram z gratulacjami i życzeniami odsamego króla powiedział Edgar, po czym podszedł do Catriony i ująwszy ją pod ramię,poprowadził ku drzwiom. Król wyraził także swe najgłębsze współczucie z powodu śmiercitwego ojca. Chciałabym pózniej zobaczyć ten telegram.Wyszli na zewnątrz.Pokład spacerowy zatłoczony był już przez miejscowych notabli wefrakach i ich żony w długich sukniach i turbanach, przystrojonych strusimi piórami.Przejście dlaCatriony i Edgara dyskretnie jednak wytyczono pomiędzy nimi, wyznaczając wąski korytarzjedwabnymi liniami.Jeden z oficerów Keys Shipping grzecznie, lecz stanowczo cofał wszystkichgości, którzy chcieli znalezć się w Grand Lounge i spróbować szampana oraz wędzonego łososiaprzed pojawieniem się Królowej Atlantyku.Ona musiała być pierwsza.Gdy znalazła się w środku, odgłosy wszelkich konwersacji ucichły.Nagle zaczęłyprzypatrywać się jej setki par ciekawskich oczu.Lśniły, zwrócone w jej kierunku, tysiącedrogocennych kamieni, zawieszonych na szyjach dam.Trwało to krótką chwilę i nagle, jakby nakomendę, rozległa się burza oklasków.Catriona nie miała pojęcia, co jest ich przyczyną, wyczułajednak natychmiast, że przeznaczone są dla niej.Uśmiechnęła się łaskawie i pomachała dłoniątłumowi zgromadzonych gości.Znów błysnęły flesze.Catriona poczuła, jak serce bije jej corazszybciej i podnosi się poziom adrenaliny.W tej chwili zrozumiała, dlaczego Nigel tak chętnie iniestrudzenie codziennie wychodził na scenę, a w soboty nawet dwukrotnie.To było takieekscytujące& Być oklaskiwaną, podziwianą, uwielbianą& Catriona nie potrafiła znalezć słów,które określiłyby jej aktualny stan ducha.Aaskawym gestem skinęła na tych, którzy pierwsitłoczyli się w drzwiach, aby weszli za nią.Grand Lounge sprawiała olśniewające wrażenie.Miała wysokość trzech pokładów i kopulasty,szklany sufit, przez który w dzień wpadało do środka jasne światło słoneczne, a teraz skrzyły siętysiące kolorowych żarówek, oświetlających Arcadię podczas jej ostatniej nocy w porcie.Dachpodtrzymywało dwanaście filarów, każdy z chromowanej stali i lśniący jak lustro.Otaczały onewłaściwą wielką salę, w której ustawiono stoliki również ze szkła i chromu i w której byłojeszcze dość miejsca na jedenaście fontann z nierdzewnego żelaza w kształcie nagich kobiet.Stoły zastawione były najbardziej wymyślnymi potrawami, jakie Catriona kiedykolwiek dotądwidziała.Za stołami zgromadzili się kelnerzy i kucharze w białych czapkach, gotowi podawaćgościom, czego tylko zapragną, od gorącej, wiejskiej szynki po zimne kotlety, od pieczonychgołębi po wędzone kaczki, od gotowanych kurczaków po wędzone łososie oraz chrupiący chleb ibułeczki, wciąż gorące, przed chwilą wyciągnięte z pieców własnych piekarni Arcadii.Przygotowano sery z Chesire i chedary z Lancashire, w wielkich, marmurowych pucharachznajdowało się po szesnaście funtów kawioru.Można było zjeść świeże jagody jakby prosto zlasu oraz raczyć się tortami, z których każdy był sam w sobie małym dziełem sztuki.Grand Lounge miała własny długi bar koktajlowy.Przygotowano w nim ponad trzysta butelekmarkowego szampana, a barmani gotowi byli przyrządzić każdego drinka, wymyślonego przezgości.Gdy zabrzmiały pierwsze takty muzyki, Edgar zaczął przedstawiać Catrionie zebranych.Napierwszy ogień poszedł lord Screpple wykrzywiony przez artretyzm, potem markiz Henrick,który zawsze sprawiał wrażenie proletariusza przebranego w nieodpowiedni dla niego strój i miałtrudności ze skupieniem na sobie uwagi kelnerów.Stąd niechętnie uczestniczył w uroczystychprzyjęciach.Tego na Arcadii nie chciał jednak opuścić.Po markizie Catriona przestałazapamiętywać nazwiska; musiała po kolei podać rękę wszystkim członkom Zarządu KeysShipping, z których każdy przyciskał jej dłoń do obślinionych ust, każdy wyrażał swe gorącewspółczucie z powodu śmierci jej wspaniałego ojca, każdy zachwycał się jej urodą i każdy starałsię, aby zauważyła, że w jego oczach lśnią łzy wzruszenia albo smutku.Starsi panowie szeptali też pomiędzy sobą: Co za dziewczyna, Albercie! Prawie taka jak jej biedny ojciec.Tylko trochę ładniejsza, ha,ha, ha.Po tej wstępnej prezentacji Edgar pozwolił, aby odciągnął ją na bok reporter The Timesa ,który spóznił się na popołudniowe spotkanie z prasą, młody, może trzydziestopięcioletnimężczyzna w koszuli z brudnym kołnierzykiem i o oddechu śmierdzącym koniakiem.Rozmawiali przez chwilę, jednak dziennikarz niczego nie zapisał, a Catriona niczego niezapamiętała.Następnymi rozmówcami Catriony byli lord Hinchcliffe i jego córka, Elsie McKay.PannaMcKay ubrana była w sukienkę żółtą jak masło, a na głowie miała opaskę ozdobioną wielkimdiamentem.W pewnej chwili szepnęła Catrionie do ucha: Popatrz tylko na ten tłum.Rzucili się na żarcie, jakby byli głodującymi sierotami.Miała rację.Nikt nie słuchał orkiestry, nikt nie usiłował tańczyć [ Pobierz całość w formacie PDF ]