[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Umarła? powtórzył wuj z większym zdziwieniem, niż z bólem. Młodsza byłaode mnie o pięć lat, a nigdy nie czułem się zdrowszy, nizli teraz! Umarła! Nie może być! Atwój ojciec, czy się ożenił powtórnie? Niestety, drogi wuju, matka moja umierając była od roku wdową, od dnia, w którymród Ogilwów napadł na Glen Houlakin.Mój ojciec, moi dwaj wujowie, moi dwaj starsibracia, siedmiu krewniaków, lutnista i siedmiu z naszej służby poległo w obronie zamku.Niepozostał kamień na kamieniu z Glen Houlakin. Na krzyż świętego Andrzeja, to prawdziwa rzez! Ogilwowie zawsze byli złymisąsiadami dla Glen Houlakin.To nieszczęście, ale tak bywa na wojnie.I kiedy się tozdarzyło? zapytał rycerz, łykając wielki haust wina i potrząsając uroczyście głową. Na świętego Judę odparł siostrzeniec. Andrzeju! Andrzeju! zawołał Skiereszowany.Na to wołanie ukazał się jego nożownik.Skiereszowany, zdjąwszy z szyi ciężki złotyłańcuch, odczepił od niego kawałek długości około czterech cali i rzekł do Andrzeja: Zanieś to mojemu kumowi, ojcu Bonifacemu, zakonnikowi u świętego Marcina.Pokłoń mu się ode mnie i powiedz, że umarł mój brat, moja siostra i kilka innych osób zmojej rodziny.Poproś, aby odprawił za spokój ich duszy tyle mszy, na ile starczy tegołańcuszka.Uważaj jeszcze: byli to dobrzy ludzie, wolni od wszelkiego kacerstwa, możeniewiele będzie kosztować wydostanie ich z czyśćca.W takim razie, uważaj dobrze, w takimrazie niech dobry ojciec użyje reszty łańcucha na przekleństwa na ród Ogilwów, przekleństwanajpewniejsze, jakimi Kościół rozporządza.Zrozumiałeś, Andrzeju?Sługa przytaknął. Tylko dodał Skiereszowany niech wszystkie ogniwa dojdą do rąk mego kuma,bo jeśliby które pozostało w karczmie, wygarbowałbym ci skórę porządnie! Ale zaczekaj,widzę, że ci się oczy śmieją do tej butelki, łyknij sobie z niej na drogę.Nalał Andrzejowi pełną szklanicę wina, po której wypiciu nożownik ruszył wypełnićpolecenie swego pana. A teraz, mój siostrzeńcze rzekł Lesly opowiedz, coś robił w czasie tego napadu? Biłem się do końca razem ze starszymi i ciężko mnie raniono.Ogilwowie, zmęczenimordami, na prośby mojej matki zostawili mnie przy życiu.Był wówczas w zamku uczonymnich z Aberbrothick, który też w tej bitwie o mało życia nie postradał.Pozwolili mu mojerany opatrzyć i zająć się mną, ale pod warunkiem, że zostanę mnichem.Zmusili moją matkę imnicha, iż obiecali to pod przysięgą. Mnichem! zawołał wuj. Zwięty Andrzeju! Miałeś więc zostać mnichem? Co imna tym zależało? Chcieli, żeby rodzina mojego ojca wygasła odrzekł K winty n. Rozumiem rzekł wuj. A to mądrale! Ale mogli trafić na mędrszych od siebie.Przypominam sobie pewnego kanonika, nazwiskiem Robersart, który uciekłszy z klasztoru,został kapitanem Wolnej Kompanii. Do tej historii niewiele już więcej dodam rzekł Durward. Zważywszy, że mojamatka zobowiązała się w moim imieniu, dałem się namówić na wstąpienie do nowicjatu,zastosowałem się do reguły klasztornej i nauczyłem się nawet czytać i pisać. Czytać i pisać! Nie mogę temu uwierzyć zawołał Skiereszowany, zachwyconywiedzą swego siostrzeńca. Nigdy jeszcze, o ile wiem, żaden Lesly ani Durward nie umielinapisać swego nazwiska.Za jednego przynajmniej mogę zaręczyć, że równie trudno byłobymu pisać jak kraść.Ale na świętego Ludwika, jakże się wzięli do tego, żeby cię nauczyćpisać? Z początku nauka wydawała mi się bardzo nudna rzekł Durward z czasemjednak przestało mi się to wydawać trudne.Byłem osłabiony na skutek ran, a przy tymchciałem zrobić przyjemność memu zbawcy, ojcu Piotrowi, więc nie miano zbyt wieletrudności z przytrzymaniem mnie przy tej robocie.Po kilku miesiącach moja matka, którabyła wciąż cierpiąca, umarła.A gdy mi zdrowie wróciło, przyznałem się ojcu Piotrowi, że niemam powołania klasztornego.Postanowiliśmy, że wrócę do świata, aby tam szukać szczęścia.%7łeby jednak ojciec Piotr, który był opatem, nie został narażony na zemstę rodziny Ogilwów,udałem ucieczkę, a dla większego prawdopodobieństwa zabrałem opatowi sokoła.Mamjednak zwolnienie, podpisane przez samego opata i z jego pieczęcią [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl centka.pev.pl
. Umarła? powtórzył wuj z większym zdziwieniem, niż z bólem. Młodsza byłaode mnie o pięć lat, a nigdy nie czułem się zdrowszy, nizli teraz! Umarła! Nie może być! Atwój ojciec, czy się ożenił powtórnie? Niestety, drogi wuju, matka moja umierając była od roku wdową, od dnia, w którymród Ogilwów napadł na Glen Houlakin.Mój ojciec, moi dwaj wujowie, moi dwaj starsibracia, siedmiu krewniaków, lutnista i siedmiu z naszej służby poległo w obronie zamku.Niepozostał kamień na kamieniu z Glen Houlakin. Na krzyż świętego Andrzeja, to prawdziwa rzez! Ogilwowie zawsze byli złymisąsiadami dla Glen Houlakin.To nieszczęście, ale tak bywa na wojnie.I kiedy się tozdarzyło? zapytał rycerz, łykając wielki haust wina i potrząsając uroczyście głową. Na świętego Judę odparł siostrzeniec. Andrzeju! Andrzeju! zawołał Skiereszowany.Na to wołanie ukazał się jego nożownik.Skiereszowany, zdjąwszy z szyi ciężki złotyłańcuch, odczepił od niego kawałek długości około czterech cali i rzekł do Andrzeja: Zanieś to mojemu kumowi, ojcu Bonifacemu, zakonnikowi u świętego Marcina.Pokłoń mu się ode mnie i powiedz, że umarł mój brat, moja siostra i kilka innych osób zmojej rodziny.Poproś, aby odprawił za spokój ich duszy tyle mszy, na ile starczy tegołańcuszka.Uważaj jeszcze: byli to dobrzy ludzie, wolni od wszelkiego kacerstwa, możeniewiele będzie kosztować wydostanie ich z czyśćca.W takim razie, uważaj dobrze, w takimrazie niech dobry ojciec użyje reszty łańcucha na przekleństwa na ród Ogilwów, przekleństwanajpewniejsze, jakimi Kościół rozporządza.Zrozumiałeś, Andrzeju?Sługa przytaknął. Tylko dodał Skiereszowany niech wszystkie ogniwa dojdą do rąk mego kuma,bo jeśliby które pozostało w karczmie, wygarbowałbym ci skórę porządnie! Ale zaczekaj,widzę, że ci się oczy śmieją do tej butelki, łyknij sobie z niej na drogę.Nalał Andrzejowi pełną szklanicę wina, po której wypiciu nożownik ruszył wypełnićpolecenie swego pana. A teraz, mój siostrzeńcze rzekł Lesly opowiedz, coś robił w czasie tego napadu? Biłem się do końca razem ze starszymi i ciężko mnie raniono.Ogilwowie, zmęczenimordami, na prośby mojej matki zostawili mnie przy życiu.Był wówczas w zamku uczonymnich z Aberbrothick, który też w tej bitwie o mało życia nie postradał.Pozwolili mu mojerany opatrzyć i zająć się mną, ale pod warunkiem, że zostanę mnichem.Zmusili moją matkę imnicha, iż obiecali to pod przysięgą. Mnichem! zawołał wuj. Zwięty Andrzeju! Miałeś więc zostać mnichem? Co imna tym zależało? Chcieli, żeby rodzina mojego ojca wygasła odrzekł K winty n. Rozumiem rzekł wuj. A to mądrale! Ale mogli trafić na mędrszych od siebie.Przypominam sobie pewnego kanonika, nazwiskiem Robersart, który uciekłszy z klasztoru,został kapitanem Wolnej Kompanii. Do tej historii niewiele już więcej dodam rzekł Durward. Zważywszy, że mojamatka zobowiązała się w moim imieniu, dałem się namówić na wstąpienie do nowicjatu,zastosowałem się do reguły klasztornej i nauczyłem się nawet czytać i pisać. Czytać i pisać! Nie mogę temu uwierzyć zawołał Skiereszowany, zachwyconywiedzą swego siostrzeńca. Nigdy jeszcze, o ile wiem, żaden Lesly ani Durward nie umielinapisać swego nazwiska.Za jednego przynajmniej mogę zaręczyć, że równie trudno byłobymu pisać jak kraść.Ale na świętego Ludwika, jakże się wzięli do tego, żeby cię nauczyćpisać? Z początku nauka wydawała mi się bardzo nudna rzekł Durward z czasemjednak przestało mi się to wydawać trudne.Byłem osłabiony na skutek ran, a przy tymchciałem zrobić przyjemność memu zbawcy, ojcu Piotrowi, więc nie miano zbyt wieletrudności z przytrzymaniem mnie przy tej robocie.Po kilku miesiącach moja matka, którabyła wciąż cierpiąca, umarła.A gdy mi zdrowie wróciło, przyznałem się ojcu Piotrowi, że niemam powołania klasztornego.Postanowiliśmy, że wrócę do świata, aby tam szukać szczęścia.%7łeby jednak ojciec Piotr, który był opatem, nie został narażony na zemstę rodziny Ogilwów,udałem ucieczkę, a dla większego prawdopodobieństwa zabrałem opatowi sokoła.Mamjednak zwolnienie, podpisane przez samego opata i z jego pieczęcią [ Pobierz całość w formacie PDF ]