[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Wyciągnęła w stronę Filipy pęk kluczy.- Zatrzymaj je, Marian - z uczuciem odparła Filipa.- Jestem tutaj obca i będziesz musiała kierowaćmoimi krokami, dopóki nie poczuję się pewniej.Poza tym wiele czasu będę spędzała na królewskimdworze, bo służę naszej kochanej królowej.Ochmistrzyni kiwnęła głową.- Dziękuję za zaufanie, milady.- Skoro mój mąż pani ufa, to ja również - odrzekła Filipa.- Przywiozłam ze sobą swoją pokojówkę.Powinna mieć własny pokój, choćby najmniejszy, ale w pobliżu mojej sypialni.Ma na imię Lucy i niejest londyńską trzpiotką, lecz porządną dziewczyną z mojego rodzinnego domu w Kumbrii.- Zajmę się tym, milady - obiecała Marian.- Czy teraz mogę zaprowadzić panią do jej apartamentów?- Idz pierwsza - zachęcił żonę hrabia.- Zanim skończy się dzień, muszę jeszcze porozmawiać zBartłomiejem i Robertem.Pocałował Filipę w usta i odszedł.- Służy pani królowej Katarzynie? - zapytała Marian, na której ta informacja wywarła ogromnewrażenie.Poprowadziła Filipę z holu i ruszyła po schodach na górę.Filipa zauważyła, że balustrada przy schodach jest pięknie rzezbiona, podobnie poręcze.- Moja mama była przyjaciółką królowej, zanim Katarzyna poślubiła króla Henryka.Służę jej, odkądukończyłam dwanaście lat.Teraz mam już354 szesnaście.Razem z hrabią zostaliśmy poproszeni, byśmy dołączyli do królewskiego orszaku, którylatem wyrusza do Francji, gdzie nasz władca ma się spotkać z królem francuskim.Pozostanę u bokumojej pani, dopóki nie zrezygnuje z moich usług.Służenie królowej jest dla mnie wielkim zaszczy-tem.A ona jest najmilszą panią.- Szczęście, że mamy taką królową, szkoda tylko, że król nie ma jeszcze dziedzica - rzekła Marian.- Pewnego dnia rządy obejmie księżniczka Maria - odparła Filipa.- Może królowa powije jeszcze żywego syna - z nadzieją rzuciła Marian.Filipa pokręciła głową.- Niestety, obawiam się, że nie ma na to nadziei, chyba że Bóg sprawi cud.Marian zatrzymała się przed podwójnymi drzwiami i otworzyła je.- To twój apartament, milady - powiedziała, wprowadzając młodą hrabinę dq środka.Lucy, która już tam była, podbiegła pospiesznie i dygnęła przed swoją panią.- Tu jest ślicznie, miladyl - zawołała.- Czuję, że będziemy tu bardzo szczęśliwe.Filipa roześmiała się.- Jestem pewna, że tak, kiedy nie będziemy na królewskim dworze.Czy zostałaś już oficjalnieprzedstawiona pani Marian, naszej ochmistrzyni?Lucy skłoniła się grzecznie.- Pani - powiedziała.Starsza kobieta uśmiechnęła się.- Lucy, jeśli będziesz mogła na chwilę zostawić swoją panią, zabiorę cię i przedstawię reszcie służby.Podróżowałaś z Peterem, lokajem naszego pa-352 na.Peter jest moim bratem.Zdążył mi już powiedzieć, że jesteś dobrze wychowaną dziewczyną,niezmanierowaną pobytem w Londynie.- Milady? - Lucy spojrzała pytająco na Filipę.- Idz.- Filipa skinęła głową.- Gdy pójdziesz, rozejrzę się po pokojach.- Wiem, że nie miała pani dziś czasu na porządny posiłek.Nie mieliśmy jednak pojęcia, kiedyspodziewać się przybycia hrabiego do domu, więc kolacja będzie skromna - powiedziała swojej nowejpani Marian.- Oboje jesteśmy zmęczeni po podróży i chcielibyśmy odpocząć, Marian.Zjemy wszystko, co namprzygotowałaś.Jutro porozmawiamy o jedzeniu.Powiesz mi, co lubi hrabia, a ja zdradzę ci, co naj-bardziej smakuje mnie.- Dobrze, milady - odparła z ukłonem Marian i wraz z Lucy opuściła komnatę.Nowa hrabina Witton rozejrzała się dokoła.Była w pokoju wyłożonym boazerią.Na kominku palił sięogień, rozpraszając wilgoć majowego popołudnia.Poczerniałe ze starości podłogi były czyste.Trzyokna wychodziły na ogród.Pod ścianami stały meble z dębowego drewna, pod oknem prostokątnystół na giętych nogach.Na nim umieszczono glinianą wazę z potpourri.Drugi podobny stół ustawionopośrodku komnaty, również z miską wonnego suszu oraz dwoma ciężkimi, srebrnymi świecznikami.Przed kominkiem znajdowały się dwa krzesła z wysokimi, wyplatanymi trzciną oparciami i miękkimipoduszkami.Na podłodze między krzesłami leżał niewielki wełniany dywanik [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •