[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wstyd!*Na górze Alina wyłączyła rockowy hałas, bo ktoś zadzwonił do drzwi. Witaj, staruszku! %7łe też chciało ci się mnie zobaczyć! Nie przyszła góra do Mahometa. usłyszałem nieco ochrypły głos. Musiało się zdarzyć coś strasznego, że się tu pofatygowałeś.Ale dobrze trafiłeś.Olgierdzarobił trochę forsy i mogę cię poczęstować kawą, a nawet winem. Piję tylko wódkę oświadczył głos. Ty długo masz zamiar żyć z tym.Olgierdem nakocią łapę? Tatuś moralista? Zostaw to stryjkowi księdzu. Księdzu kanonikowi poprawił tatuś. Na ten temat mamy podobne zdanie.Wolałbym,żeby moja córka żyła chlujnie. Po co przyszedłeś? Wyjeżdżam na wieś. Coś podobnego! Powrót do korzeni? Mama się zgadza? Mama zostaje w mieście. Rozwodzisz się? Ile ty masz lat?! Za wcześnie na emeryturę.Teraz przyszedł mój czas.Jedz ze mną. Do chałupy? Oszalałeś! Do domu z pięknym ogrodem po dyrektorze PGR-u.Czekają tam towarzysze z minio-nych czasów. Może by mnie który zechciał na żonę? Nie drwij, córeczko.Jest tam praca dla mnie i dla ciebie.Będę kierować dużym przed-siębiorstwem. A mnie świeże powietrze dobrze zrobi.24 Przestaniesz się naśmiewać, kiedy za parę lat przyjadę do ciebie mercedesem i zapropo-nuję ci wycieczkę dookoła świata. Masz zamiar budować kapitalizm na wsi? Nie chcesz mi pomóc? Co za przypływ uczuć do córki! Nie wezmiesz mnie na sentyment, staruszku.Mama niechce opuścić swojej parafii? Wiesz, że jej się w głowie przewróciło.Mówi, że żyła we władaniu szatana. A ty byłeś jego kapłanem? Bardzo się cieszy, że zejdę jej z oczu.Może wstąpi do klasztoru, może się przechrzci naZwiadka Jehowy.Powinnaś ją odwiedzić.Mimo wszystko to twoja matka. Nic z tego nie wyjdzie.Mnie też skreśliła. Wstydzisz się rodziców, prawda? Nie pokazałabyś temu.Olgierdowi byłego aparatczy-ka? Tatusiu, co ja mam z wami wspólnego? Krew! Im lud mniej cywilizowany, tym bardziej się liczą więzy krwi. Do diabła z taką cywilizacją! Zakochałaś się w tym.Olgierdzie? Co ty w nim widzisz? Widzę to, czego nam brak.Może nawet za niego wyjdę. I urodzisz dzieci? Jeżeli urodzę dzieci, to cię z nimi odwiedzę w twojej gminie.Jeszcze wódki? Nie.Idę. Powodzenia, staruszku.Wiem, że palisz się do roboty.Gdy ojciec wyszedł, Alina włą-czyła hałas.Póznym wieczorem pojawił się Olgierd. Kupiliśmy na aukcji szkic Matejki.Prostak był bardzo zadowolony.Matejko i jemu cośmówi.Wysyła mnie do Wrocławia.Pojutrze. Wysyła cię? Na czym on się dorobił takiej forsy? Nie zadaję mu niedyskretnych pytań.Może mi się uda znalezć i dla ciebie jakąś dobrąposadę. Co ty powiesz? A jaką posadę? Choćby asystentki do różnych spraw.Dzięki ładnej buzi i ostremu charakterowi zała-twisz wszystko.Spytam go przy okazji. Nie, kochanie.Nie wiem, czy to są czyste interesy.Może dorobił się na szmuglu? A mo-że skorumpował urzędników bankowych? Doceniam twoją wrażliwość, Alinko, ale człowiek chce przeznaczyć dużą sumę na ko-lekcję wartościowego malarstwa i to go w moich oczach uszlachetnia.Odpuszczam mu jegodomniemane grzechy. A ja nie odparła Alina. Zawsze dążyłam do czystości.Wiem, że mi jeszcze daleko.Może żyję z tobą dlatego, że liczę na twoją pomoc? Jeżeli stanę się cenionym w sferach kapitału ekspertem dzieł sztuki, będziemy żyćuczciwie, długo i szczęśliwie.Muszę się trochę postarać, żeby patrzono na mnie z większymzaufaniem.Może zapuścić wąsy? Jeszcze czego! Podrażnisz moją brzoskwiniową cerę!Wkrótce nastąpił finał rozmowy, Aaaa! Aliny.Zasnąłem.Następnego dnia, około dziesiątej rano Olgierd wyszedł i niedługo usłyszałem głos Aliny. Roman? Jak często masz zamiar wysyłać Olgierda z Warszawy? Za często! Raz na mie-siąc! Nie! Ostatnie słowo: co trzy tygodnie.Nie co dwa, tylko co trzy! Dobrze [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl centka.pev.pl
.Wstyd!*Na górze Alina wyłączyła rockowy hałas, bo ktoś zadzwonił do drzwi. Witaj, staruszku! %7łe też chciało ci się mnie zobaczyć! Nie przyszła góra do Mahometa. usłyszałem nieco ochrypły głos. Musiało się zdarzyć coś strasznego, że się tu pofatygowałeś.Ale dobrze trafiłeś.Olgierdzarobił trochę forsy i mogę cię poczęstować kawą, a nawet winem. Piję tylko wódkę oświadczył głos. Ty długo masz zamiar żyć z tym.Olgierdem nakocią łapę? Tatuś moralista? Zostaw to stryjkowi księdzu. Księdzu kanonikowi poprawił tatuś. Na ten temat mamy podobne zdanie.Wolałbym,żeby moja córka żyła chlujnie. Po co przyszedłeś? Wyjeżdżam na wieś. Coś podobnego! Powrót do korzeni? Mama się zgadza? Mama zostaje w mieście. Rozwodzisz się? Ile ty masz lat?! Za wcześnie na emeryturę.Teraz przyszedł mój czas.Jedz ze mną. Do chałupy? Oszalałeś! Do domu z pięknym ogrodem po dyrektorze PGR-u.Czekają tam towarzysze z minio-nych czasów. Może by mnie który zechciał na żonę? Nie drwij, córeczko.Jest tam praca dla mnie i dla ciebie.Będę kierować dużym przed-siębiorstwem. A mnie świeże powietrze dobrze zrobi.24 Przestaniesz się naśmiewać, kiedy za parę lat przyjadę do ciebie mercedesem i zapropo-nuję ci wycieczkę dookoła świata. Masz zamiar budować kapitalizm na wsi? Nie chcesz mi pomóc? Co za przypływ uczuć do córki! Nie wezmiesz mnie na sentyment, staruszku.Mama niechce opuścić swojej parafii? Wiesz, że jej się w głowie przewróciło.Mówi, że żyła we władaniu szatana. A ty byłeś jego kapłanem? Bardzo się cieszy, że zejdę jej z oczu.Może wstąpi do klasztoru, może się przechrzci naZwiadka Jehowy.Powinnaś ją odwiedzić.Mimo wszystko to twoja matka. Nic z tego nie wyjdzie.Mnie też skreśliła. Wstydzisz się rodziców, prawda? Nie pokazałabyś temu.Olgierdowi byłego aparatczy-ka? Tatusiu, co ja mam z wami wspólnego? Krew! Im lud mniej cywilizowany, tym bardziej się liczą więzy krwi. Do diabła z taką cywilizacją! Zakochałaś się w tym.Olgierdzie? Co ty w nim widzisz? Widzę to, czego nam brak.Może nawet za niego wyjdę. I urodzisz dzieci? Jeżeli urodzę dzieci, to cię z nimi odwiedzę w twojej gminie.Jeszcze wódki? Nie.Idę. Powodzenia, staruszku.Wiem, że palisz się do roboty.Gdy ojciec wyszedł, Alina włą-czyła hałas.Póznym wieczorem pojawił się Olgierd. Kupiliśmy na aukcji szkic Matejki.Prostak był bardzo zadowolony.Matejko i jemu cośmówi.Wysyła mnie do Wrocławia.Pojutrze. Wysyła cię? Na czym on się dorobił takiej forsy? Nie zadaję mu niedyskretnych pytań.Może mi się uda znalezć i dla ciebie jakąś dobrąposadę. Co ty powiesz? A jaką posadę? Choćby asystentki do różnych spraw.Dzięki ładnej buzi i ostremu charakterowi zała-twisz wszystko.Spytam go przy okazji. Nie, kochanie.Nie wiem, czy to są czyste interesy.Może dorobił się na szmuglu? A mo-że skorumpował urzędników bankowych? Doceniam twoją wrażliwość, Alinko, ale człowiek chce przeznaczyć dużą sumę na ko-lekcję wartościowego malarstwa i to go w moich oczach uszlachetnia.Odpuszczam mu jegodomniemane grzechy. A ja nie odparła Alina. Zawsze dążyłam do czystości.Wiem, że mi jeszcze daleko.Może żyję z tobą dlatego, że liczę na twoją pomoc? Jeżeli stanę się cenionym w sferach kapitału ekspertem dzieł sztuki, będziemy żyćuczciwie, długo i szczęśliwie.Muszę się trochę postarać, żeby patrzono na mnie z większymzaufaniem.Może zapuścić wąsy? Jeszcze czego! Podrażnisz moją brzoskwiniową cerę!Wkrótce nastąpił finał rozmowy, Aaaa! Aliny.Zasnąłem.Następnego dnia, około dziesiątej rano Olgierd wyszedł i niedługo usłyszałem głos Aliny. Roman? Jak często masz zamiar wysyłać Olgierda z Warszawy? Za często! Raz na mie-siąc! Nie! Ostatnie słowo: co trzy tygodnie.Nie co dwa, tylko co trzy! Dobrze [ Pobierz całość w formacie PDF ]