[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.ZupeÅ‚nie inne byÅ‚y odwiedziny KoÅ‚ogriwowa.LarÄ™ bardzo ucieszyÅ‚a jego wizyta.Gość, wcale nie dlatego, że byÅ‚ tak wysoki i postawny, ale dziÄ™ki promieniujÄ…cej zeÅ„energii i talentowi, swÄ… osobÄ…, swym promiennym spojrzeniem i mÄ…drymuÅ›miechem wypeÅ‚niÅ‚ pół pokoju.ZrobiÅ‚o siÄ™ wrÄ™cz ciasno.SiedziaÅ‚ przy łóżku Lary, zacierajÄ…c dÅ‚onie.Kiedy wzywano go do Petersburga doRady Ministrów, rozmawiaÅ‚ z dostojnymi starcami tak, jak gdyby miaÅ‚ przed sobÄ…psotnych sztubaków.Tu zaÅ› leżaÅ‚a przed nim czÄ…stka jego domowego ogniska,niemal rodzona córka, z którÄ…, jak ze wszystkimi domownikami, wymieniaÅ‚spojrzenia i uwagi tylko w przelocie i mimochodem (to wÅ‚aÅ›nie stanowiÅ‚o urok ichpeÅ‚nych wyrazu kontaktów, obie strony Å›wietnie to rozumiaÅ‚y).Nie mógÅ‚ traktowaćLary surowo i obojÄ™tnie jak dorosÅ‚ej.Nie wiedziaÅ‚, jak z niÄ… rozmawiać, by jej nieurazić, powiedziaÅ‚ wiÄ™c z uÅ›miechem, jak do dziecka: No i co pani narobiÅ‚a, kochanie? Po cóż te melodramaty?  UmilkÅ‚ i jÄ…Å‚obserwować plamy wilgoci na suficie i tapetach.Potem z wyrzutem pokiwaÅ‚ gÅ‚owÄ… iciÄ…gnÄ…Å‚ dalej:  W Düsseldorfie otwarto miÄ™dzynarodowÄ… wystawÄ™ malarstwa,rzezby, sadownictwa.Wybieram siÄ™ tam.Wilgoć tu u pani.I cóż, dÅ‚ugo panizamierza tak wisieć miÄ™dzy ziemiÄ… a niebem? Nie jest tu zbyt uroczo.Ta caÅ‚aWojtessa, mówiÄ…c miÄ™dzy nami, to niezÅ‚e ziółko.Znam jÄ….Musi siÄ™ paniprzeprowadzić.Dosyć już tego leżenia.PochorowaÅ‚a pani sobie i wystarczy.Czaswstawać.Zmieni pani pokój, zajmie siÄ™ naukÄ…, skoÅ„czy kursa.Mam pewnegoznajomego malarza.Wyjeżdża na dwa lata do Turkiestanu.Ma pracowniÄ™podzielonÄ… przepierzeniami, wÅ‚aÅ›ciwie to caÅ‚e niewielkie mieszkanko.Chyba zgodzisiÄ™ je przekazać wraz z umeblowaniem w dobre rÄ™ce.Chce pani, zaÅ‚atwiÄ™ to? Ijeszcze jedno.ChciaÅ‚bym przejść do interesu.Już dawno chciaÅ‚em to zrobić, to mójÅ›wiÄ™ty obowiÄ…zek.Od czasu, gdy Lipa.Tu jest niewielka sumka, nagroda za to, żeukoÅ„czyÅ‚a szkoÅ‚Ä™.Nie, pani pozwoli.No, proszÄ™ siÄ™ nie upierać.Nie, bardzoproszÄ™.I przed wyjÅ›ciem zmusiÅ‚ LarÄ™ mimo jej oporów, Å‚ez i nawet czegoÅ› w rodzajuszarpaniny, by przyjęła czek na dziesięć tysiÄ™cy.Po wyzdrowieniu Lara przeniosÅ‚a siÄ™ na nowe Å›mieci, które tak zachwalaÅ‚KoÅ‚ogriwow, w pobliże rynku SmoleÅ„skiego, mieszkanie znajdowaÅ‚o siÄ™ na górzejednopiÄ™trowej staroÅ›wieckiej kamienicy.Na parterze byÅ‚y skÅ‚ady towarów. Mieszkali tu również furmani.Podwórze byÅ‚o wybrukowane kocimi Å‚bami i zawszezasypane owsem i sianem.PrzechadzaÅ‚y siÄ™ po nim z gruchaniem goÅ‚Ä™bie.HaÅ‚aÅ›liwym stadkiem podfruwaÅ‚y w górÄ™, nie wyżej niż do okna Lary, kiedy pobetonowym Å›cieku podwórza przebiegaÅ‚y gromadki szczurów.3Wiele zmartwienia byÅ‚o z PaszÄ….Dopóki Lara byÅ‚a poważnie chora, niedopuszczano go do niej.Cóż mógÅ‚ myÅ›leć? Lara chciaÅ‚a zabić czÅ‚owieka, który, jaksÄ…dziÅ‚ Pasza, byÅ‚ jej obojÄ™tny, potem zaÅ› znalazÅ‚a siÄ™ pod opiekÄ… swej niedoszÅ‚ejofiary.I wszystko to po ich pamiÄ™tnej rozmowie w noc Bożego Narodzenia, przypÅ‚onÄ…cej Å›wiecy! Gdyby nie ten czÅ‚owiek, LarÄ™ aresztowano by i postawiono przedsÄ…dem.On odwróciÅ‚ grożącÄ… jej karÄ™.DziÄ™ki niemu pozostaÅ‚a na kursach, caÅ‚a ibezpieczna.Pasza zadrÄ™czaÅ‚ siÄ™ i nic nie mógÅ‚ zrozumieć.Lara wezwaÅ‚a go do siebie, gdy tylko poczuÅ‚a siÄ™ lepiej, i oÅ›wiadczyÅ‚a: Jestem zÅ‚Ä… kobietÄ….Ty mnie nie znasz, kiedyÅ› ci wszystko opowiem.Trudno mimówić, sam widzisz, że dÅ‚awiÄ… mnie Å‚zy, ale porzuć mnie, zapomnij, nie jestem ciebiewarta.NastÄ…piÅ‚y rozdzierajÄ…ce sceny, jedna straszniejsza od drugiej.Wojtkowska  jakoże wszystko to dziaÅ‚o siÄ™ jeszcze w czasie pobytu Lary na Arbacie  WojtkowskawiÄ™c na widok zapÅ‚akanego Paszy pÄ™dziÅ‚a z przedpokoju do swojej częścimieszkania, rzucaÅ‚a siÄ™ na tapczan i skrÄ™caÅ‚a ze Å›miechu, powtarzajÄ…c:  Oj, niewytrzymam, oj, nie wytrzymam! To rzeczywiÅ›cie najprawdziwszy.Cha-cha-cha!Bohater! Cha-cha-cha! JerusÅ‚an Aazariewicz!Aby uwolnić PaszÄ™ od haÅ„biÄ…cego uczucia, wyrwać je z korzeniami i poÅ‚ożyć kresmÄ™kom, Lara oÅ›wiadczyÅ‚a narzeczonemu, że kategorycznie z nim zrywa, gdyż go niekocha, ale tak przy tym pÅ‚akaÅ‚a, że niepodobna jej byÅ‚o uwierzyć.Pasza podejrzewaÅ‚jÄ… o wszystkie grzechy Å›miertelne, nie wierzyÅ‚ ani jednemu jej sÅ‚owu, chciaÅ‚ jÄ…przekląć i znienawidzić, i kochaÅ‚ jÄ… nieprzytomnie, i byÅ‚ zazdrosny nawet o jej myÅ›li,o kubek, z którego piÅ‚a, o poduszkÄ™, na której leżaÅ‚a.%7Å‚eby nie oszaleć, trzeba byÅ‚odziaÅ‚ać bardziej stanowczo i szybciej.Postanowili siÄ™ pobrać bezzwÅ‚ocznie, jeszczeprzed zakoÅ„czeniem egzaminów.Zamierzali wziąć Å›lub w drugim tygodniuwielkopostnym, ale na proÅ›bÄ™ Lary wesele znów odÅ‚ożono.Zlub odbyÅ‚ siÄ™ w drugi dzieÅ„ Zielonych ZwiÄ…tek, kiedy wiadomo już byÅ‚o napewno, że egzaminy przeszÅ‚y obojgu pomyÅ›lnie.OrganizowaÅ‚a wszystko LudmiÅ‚aKapitonowna Czepurko, matka Tusi Czepurko, która wraz z LarÄ… koÅ„czyÅ‚a kursy.LudmiÅ‚a Kapitonowna byÅ‚a Å‚adnÄ… kobietÄ… o dużym biuÅ›cie i niskim gÅ‚osie, Å›wietnieÅ›piewaÅ‚a i strasznie zmyÅ›laÅ‚a.Na dodatek do znanych sobie przesÄ…dów i wierzeÅ„ beznamysÅ‚u improwizowaÅ‚a mnóstwo wÅ‚asnych.W mieÅ›cie panowaÅ‚ okropny upaÅ‚, gdy LarÄ™  powiezli pod zÅ‚oty wieniec , jakcygaÅ„skim basem á la Panina nuciÅ‚a pod nosem LudmiÅ‚a Kapitonowna, strojÄ…cpannÄ™ mÅ‚odÄ… przed wyjÅ›ciem z domu.OÅ›lepiajÄ…co żółte byÅ‚y cerkiewne kopuÅ‚y iÅ›wieży piaseczek w alejkach.Zakurzone gaÅ‚Ä™zie brzózek, naciÄ™te poprzedniego dnia z okazji Zielonych ZwiÄ…tek, smÄ™tnie zwisaÅ‚y z cerkiewnych ogrodzeÅ„.LiÅ›cie byÅ‚ypozwijane w trÄ…bki i wyglÄ…daÅ‚y jak osmalone.Trudno byÅ‚o oddychać, w oczachmieniÅ‚o siÄ™ od sÅ‚onecznego blasku.I jak gdyby dokoÅ‚a odbywaÅ‚y siÄ™ tysiÄ…ce Å›lubów,wszystkie dziewczÄ™ta byÅ‚y ufryzowane i ubrane w jasne suknie niczym pannymÅ‚ode, a wszyscy mÅ‚odzieÅ„cy z okazji Å›wiÄ™ta wypomadowani i odziani w czarnedopasowane garnitury.Aagodina, matka innej koleżanki Lary, rzuciÅ‚a pannie mÅ‚odej pod nogi garśćsrebrnego bilonu na poczet przyszÅ‚ego bogactwa, a LudmiÅ‚a Kapitonowna w tymżecelu poradziÅ‚a jej, by, gdy stanie pod koronÄ…, przeżegnaÅ‚a siÄ™ nie goÅ‚Ä… rÄ™kÄ…, ale okrytÄ…brzegiem tiulu czy koronki.NastÄ™pnie poleciÅ‚a, by Lara trzymaÅ‚a Å›wiecÄ™ wysoko, towtedy bÄ™dzie wodzić rej w domu.Lara jednak, poÅ›wiÄ™cajÄ…c swÄ… przyszÅ‚ość dla dobraPaszy, opuszczaÅ‚a Å›wiecÄ™, jak mogÅ‚a najniżej, ale na próżno, gdyż mimo jej staraÅ„Å›wieca Paszy wciąż znajdowaÅ‚a siÄ™ jeszcze niżej.Z cerkwi wrócono wprost na przyjÄ™cie do pracowni malarskiej, odnowionejwÅ‚aÅ›nie przez Antipowów.GoÅ›cie krzyczeli  gorzko, gorzko , a z drugiego koÅ„castoÅ‚u odpowiadano rykiem:  trzeba posÅ‚odzić  i mÅ‚odzi caÅ‚owali siÄ™ zzażenowanym uÅ›miechem.LudmiÅ‚a Kapitonowna zaÅ›piewaÅ‚a weselnÄ… pieśń WinoroÅ›l z bisowanym refrenem  Daj wam, Boże, miÅ‚ość i zgodÄ™ i pieśń Rozplatajcie siÄ™, krÄ™te kosy, rozsypujcie siÄ™, zÅ‚ote wÅ‚osy.Kiedy wszyscy siÄ™ rozeszli i mÅ‚odzi zostali sami, Pasza poczuÅ‚ siÄ™ nieswojo wciszy, jaka nagle zapadÅ‚a [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •