[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.– Wybrałeś taki los, byocalić brata, ale ostatecznie twój wybór doprowadził dojego śmierci.Dreszcz, który nim wstrząsnął, przeszył także jej ciało.– A mimo to nie zrezygnowałeś – szeptała – bo chciałeśzatroszczyć się o swych ludzi, tych, którzy ci zaufali i byli ci wierni.Opiekowałeś się ich rodzinami, gdy dosięgła ichśmierć.Dawałeś im dom.Przynosiłeś chleb na niejedenstół.– Nie jestem święty, Mario.– Nie.Jesteś upadłym aniołem.– Nad jego głowąwznosił się baldachim wyściełany satyną w kolorze nieba– jakby na potwierdzenie jej słów.– Nie ma we mnie nic z anioła – zaprzeczył.– Mój kochany.– Uniosła głowę i ucałowała jegoramię.– Jeśli nie połączy nas węzeł małżeński, będzieszmiał pewność, że jestem z tobą, bo każdego ranka poprzebudzeniu mam taką potrzebę.Bo tego pragnę, a niedlatego że jestem na ciebie skazana.– Czy nie lepiej mieć to z głowy zamiast codzienniedeliberować nad potrzebami?Roześmiała się i przytuliła do niego.Christopher nawetnie drgnął.Potem westchnął i obrócił się, porywając ją ze sobą.Oparł złotowłosą głowę na stosie poduch.– Jestem nieślubnym synem szlachcica – powiedziałbeznamiętnie.Wiedziała już, że mówił tym tonem zawsze,gdy opowiadał o sobie.– Moja matka była nieszczęśliwąofiarą żądzy swego pana.Była na tyle bezczelna, żepozwoliła, by zaczął rosnąć jej brzuch.Wtedy zostałazwolniona ze służby.Okrytą hańbą dziewczynę odesłanona wieś.– A twój brat.?– Z prawego łoża.Ale to ja miałem lepsze warunki, boczułem się szczęśliwy w wiosce.On tymczasem cierpiałwe dworze.Nasz ojciec był człowiekiem porywczym.Nawpół obłąkanym.Myślę, że zgwałcił moją matkę, bochciał w ten sposób podkreślić swą władzę, a niez potrzeby namiętności.Mimo to matka kochała mnie.Nigel zaznał ciepłych uczuć wyłącznie ode mnie i swejżony.– Przykro mi.– Maria odgarnęła włosy z jego czoła.– Rozumiesz więc, kochanie.– Wziął jej dłońi przyłożył do swego serca – dlaczego pragnę potomstwaze związku małżeńskiego.Chciałbym mieć dom i rodzinę.Namiastkę normalnego życia.– Namiastkę? – Uśmiechnęła się.– Czy kiedykolwiek będziemy normalnymi ludźmi?– Broń Boże! – zawołała z udawaną powagą.– Ranisz mnie – uciął.– Żartować w takiej chwili.Składam me serce u twych stóp, a ty ze mnie drwisz.Maria uniosła ich splecione dłonie i przycisnęła doswego serca.– Twoje serce nie leży u moich stóp, ale tutaj.Bijew mojej piersi.Christopher ucałował jej palce.Jego granatowe oczyprzepełnione były miłością.– Uda nam się.Obiecuję.Gdy będziemy w podróży,moich interesów doglądać będą zarządca i Philip.Philipawansował na mojego zastępcę.Mam ich kilku.Wspólnieporadzą sobie beze mnie.– Wielkie nieba! – zawołała.– Co pocznieszz powiększającą się żoną i jej siostrą na wydaniu?– Powiększającą się żoną.– Jego głos zabrzmiałbardziej ochryple niż zwykle.Złapał ją za szyjęi przyciągnął do siebie, usta wpił w jej wargi.– Niechmnie! Chcę tego! Z tobą! Teraz! Nigdy nie sądziłem, że tonastąpi.Ale chcę tego.I ty musisz mi to dać.Żadna innamnie nie okiełzna.W końcu, ile jawnych morderczyńspotkałem w życiu?– Nie jestem pewna ich liczby.Mogę to zbadać.Znów się obrócił i w mig znalazła się pod nim.Wszedłw nią głęboko.Z jej piersi wyrwał się krzyk.Wycofał sięi pchnął mocniej.– Ostrzegałam przecie, że agresja jedynie wywołuje wemnie bunt!– Raczej wściekłość, przewrotna zołzo! – zawył,akcentując każde słowo silnym pchnięciem bioder.Przesunął ramię do tyłu, zakleszczył jej nogę przy swoimbiodrze i rżnął ją z pasją.Posuwał ją z oddaniem mężczyzny, który nie tylko umiałdać kobiecie przyjemność, ale właśnie tego pragnął.Dlaniego nadrzędnym celem cielesnego obcowania byłozadowolenie partnerki.Zadowolenie Marii.Patrzył na jejtwarz, wychwytywał wszystkie reakcje i do nichdopasowywał pieszczoty.– Podoba ci się – mruknął, kiedy pojękiwała z rozkoszy.– Dobrze wiesz, że za mną tęsknisz.Tęsknisz za tym, jakjestem w tobie, jak wypełniam twą rozkosznie ciasnącipeczkę.Wyobraź sobie tylko noce i dnie, kiedy będę bezkońca pieprzył twe drobne ciało i miętosił wybujałekrągłości.Bodajbym to wytrzymał.– Ha! Zamęczę cię zatem – próbowała z niego zakpić,ale głos jej się łamał z pożądania.– Tylko spróbuj – wyszeptał i wszedł w nią głębokoi czule [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl centka.pev.pl
.– Wybrałeś taki los, byocalić brata, ale ostatecznie twój wybór doprowadził dojego śmierci.Dreszcz, który nim wstrząsnął, przeszył także jej ciało.– A mimo to nie zrezygnowałeś – szeptała – bo chciałeśzatroszczyć się o swych ludzi, tych, którzy ci zaufali i byli ci wierni.Opiekowałeś się ich rodzinami, gdy dosięgła ichśmierć.Dawałeś im dom.Przynosiłeś chleb na niejedenstół.– Nie jestem święty, Mario.– Nie.Jesteś upadłym aniołem.– Nad jego głowąwznosił się baldachim wyściełany satyną w kolorze nieba– jakby na potwierdzenie jej słów.– Nie ma we mnie nic z anioła – zaprzeczył.– Mój kochany.– Uniosła głowę i ucałowała jegoramię.– Jeśli nie połączy nas węzeł małżeński, będzieszmiał pewność, że jestem z tobą, bo każdego ranka poprzebudzeniu mam taką potrzebę.Bo tego pragnę, a niedlatego że jestem na ciebie skazana.– Czy nie lepiej mieć to z głowy zamiast codzienniedeliberować nad potrzebami?Roześmiała się i przytuliła do niego.Christopher nawetnie drgnął.Potem westchnął i obrócił się, porywając ją ze sobą.Oparł złotowłosą głowę na stosie poduch.– Jestem nieślubnym synem szlachcica – powiedziałbeznamiętnie.Wiedziała już, że mówił tym tonem zawsze,gdy opowiadał o sobie.– Moja matka była nieszczęśliwąofiarą żądzy swego pana.Była na tyle bezczelna, żepozwoliła, by zaczął rosnąć jej brzuch.Wtedy zostałazwolniona ze służby.Okrytą hańbą dziewczynę odesłanona wieś.– A twój brat.?– Z prawego łoża.Ale to ja miałem lepsze warunki, boczułem się szczęśliwy w wiosce.On tymczasem cierpiałwe dworze.Nasz ojciec był człowiekiem porywczym.Nawpół obłąkanym.Myślę, że zgwałcił moją matkę, bochciał w ten sposób podkreślić swą władzę, a niez potrzeby namiętności.Mimo to matka kochała mnie.Nigel zaznał ciepłych uczuć wyłącznie ode mnie i swejżony.– Przykro mi.– Maria odgarnęła włosy z jego czoła.– Rozumiesz więc, kochanie.– Wziął jej dłońi przyłożył do swego serca – dlaczego pragnę potomstwaze związku małżeńskiego.Chciałbym mieć dom i rodzinę.Namiastkę normalnego życia.– Namiastkę? – Uśmiechnęła się.– Czy kiedykolwiek będziemy normalnymi ludźmi?– Broń Boże! – zawołała z udawaną powagą.– Ranisz mnie – uciął.– Żartować w takiej chwili.Składam me serce u twych stóp, a ty ze mnie drwisz.Maria uniosła ich splecione dłonie i przycisnęła doswego serca.– Twoje serce nie leży u moich stóp, ale tutaj.Bijew mojej piersi.Christopher ucałował jej palce.Jego granatowe oczyprzepełnione były miłością.– Uda nam się.Obiecuję.Gdy będziemy w podróży,moich interesów doglądać będą zarządca i Philip.Philipawansował na mojego zastępcę.Mam ich kilku.Wspólnieporadzą sobie beze mnie.– Wielkie nieba! – zawołała.– Co pocznieszz powiększającą się żoną i jej siostrą na wydaniu?– Powiększającą się żoną.– Jego głos zabrzmiałbardziej ochryple niż zwykle.Złapał ją za szyjęi przyciągnął do siebie, usta wpił w jej wargi.– Niechmnie! Chcę tego! Z tobą! Teraz! Nigdy nie sądziłem, że tonastąpi.Ale chcę tego.I ty musisz mi to dać.Żadna innamnie nie okiełzna.W końcu, ile jawnych morderczyńspotkałem w życiu?– Nie jestem pewna ich liczby.Mogę to zbadać.Znów się obrócił i w mig znalazła się pod nim.Wszedłw nią głęboko.Z jej piersi wyrwał się krzyk.Wycofał sięi pchnął mocniej.– Ostrzegałam przecie, że agresja jedynie wywołuje wemnie bunt!– Raczej wściekłość, przewrotna zołzo! – zawył,akcentując każde słowo silnym pchnięciem bioder.Przesunął ramię do tyłu, zakleszczył jej nogę przy swoimbiodrze i rżnął ją z pasją.Posuwał ją z oddaniem mężczyzny, który nie tylko umiałdać kobiecie przyjemność, ale właśnie tego pragnął.Dlaniego nadrzędnym celem cielesnego obcowania byłozadowolenie partnerki.Zadowolenie Marii.Patrzył na jejtwarz, wychwytywał wszystkie reakcje i do nichdopasowywał pieszczoty.– Podoba ci się – mruknął, kiedy pojękiwała z rozkoszy.– Dobrze wiesz, że za mną tęsknisz.Tęsknisz za tym, jakjestem w tobie, jak wypełniam twą rozkosznie ciasnącipeczkę.Wyobraź sobie tylko noce i dnie, kiedy będę bezkońca pieprzył twe drobne ciało i miętosił wybujałekrągłości.Bodajbym to wytrzymał.– Ha! Zamęczę cię zatem – próbowała z niego zakpić,ale głos jej się łamał z pożądania.– Tylko spróbuj – wyszeptał i wszedł w nią głębokoi czule [ Pobierz całość w formacie PDF ]