[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Niezależnie od fragmentaryczności jako generalnej zasady konstrukcyjnej łatwo też wykryć w powieści dość wyraźne ślady klasycznego podziału na trzy podstawowe elementy budowy.Rozdziały I i II, pierwszy etap w edukacji Marcinka, to jakby introdukcja, wprowadzenie w problematykę powieści.Rozdział XVIII, pożegnanie Borowicza z dzieciństwem i gimnazjalną młodością, to wyraźne zaniknięcie, zakończenie.W tych ramach mieści się zrąb zasadniczy opowieści o moralnych i narodowych perypetiach klerykowskiej młodzieży.Ta część centralna przedzielona jest z kolei w połowie cezurą ważnych zmian personalnych w środowisku gimnazjalnym, otwierających nowy etap w historii szkoły.Żeromski okazał się zatem w tej młodzieńczej, pierwszej powieści tęgim majstrem w literackim rzemiośle, dał opowiadaniu budowę jasną, klarowną, porządkującą materiał fabularny w naturalnej sekwencji chronologicznej, co w efekcie stwarza wrażenie niesłychanej prostoty, uroczej i ujmującej.Sprawa kompozycji jest bez porównania trudniejsza.To nie jest już kwestia dyspozycji, ładu, porządku, lecz uświadomienia sobie różnorakich wewnętrznych związków funkcjonalnych, zachodzących między poszczególnymi jednostkami składowymi opowiadania i między nimi a całością.Jest tu dalej sprawa takiego owych stosunków zależności zorganizowania, aby każdy element był na swym miejscu, spełniał wyznaczoną mu funkcję i zadanie, zajmował tyle przestrzeni, ile mu się należy według stopnia ważności, aby owe związki wzajemnego uwarunkowania poszcze-gólnych motywów, wątków, epizodów, sytuacji i zdarzeń odpowiadały postulatowi prawdopodobieństwa, i aby wreszcie całość prezentowała się czytelnikowi jako zdolna zająć jego uwagę.Żeromski-powieściopisarz miewał stale kłopoty z tym zespołem problemów, jego filtry selekcyjne działały słabo, jego zmysł jasnego, logicznego montowania fabuły nieraz zawodził, dopuszczając dowolności nazbyt naiwne, jego zdolność snucia interesującej anegdoty niekiedy się wyczerpywała nazbyt przedwcześnie.Syzyfowe prace są jednakże pod tym względem zastanawiającym wyjątkiem.Zastanawiającym dlatego, że ta pierwsza, młodzieńcza powieść nie ujawnia właściwie żadnych poważniejszych niezręczności czy słabości debiutu.Jest niewątpliwie najudatniej skomponowaną powieścią Żeromskiego, bijącą pod tym względem na głowę wszystkie inne, głośniejsze przecież i wyrosłe z zamysłów bardziej ambitnych, dzieła pisarza.Niepodobna tu wdawać się w domysły co do przyczyn sprawczych tego sukcesu; pisarze nie zdradzają na ogół tych przedziwnych niekiedy meandrów i niespodzianek swojej pracy twórczej, a samo dzieło ich nie tłumaczy.Można by jedynie w trybie hipotetycznym założyć, że o powodzeniu pisarza zadecydowała w tym wypadku z jednej strony doskonała orientacja w przedmiocie, co pozwoliło autorowi suwerennie panować nad materią opowiadania, z drugiej zaś właśnie sytuacja debiutanta, która krępując i onieśmielając poniekąd okazała się w efekcie korzystna, temperując wrodzoną impulsywną żywiołowość talentu.Kompozycja Syzyfowych prac odznacza się więc przede wszystkim doskonałym na ogól wyważeniem wewnętrznych proporcji stosunków ilościowych.Na przestrzeni całej powieści narzuca się uwadze niesłychana zwięzłość i oszczędność narracji.Wątek opowiadania nigdy nie popada w dłużyzny, rozwlekłości, autor zdaje się odmierzać czas, w jakim pojawiają się i znikają poszczególne jednostki tematyczne, z dokładnością chronometryczną, ujawniając przy tym niezwykle wyczucie wagi i znaczenia każdego momentu i szczegółu.Ta większa lub mniejsza „wa-żność” decyduje o ilości miejsca i czasu, jakie autor wyznacza każdej postaci czy zdarzeniu w ogólnym mikrokosmosie rzeczywistości powieściowej.Zasadę naczelną, organizującą konsekwentnie strukturę świata przedstawionego, zdaje się stanowić maksymalna ekonomia wyrazu - jak najwięcej powiedzieć przy użyciu jak najmniejszej ilości słów.Jest to jedyna powieść Żeromskiego, w której nie odczuwa się nigdy rozrzutności, nadmiaru i profuzji pisarskiej.Mechanizmy selekcji spełniły swoją funkcję niemal bezbłędnie, brak tu prawie zupełnie elementów treści wyłamujących się z zestroju i nie tłumaczących niczym swej obecności.Z jednym tylko wyjątkiem, stanowiącym nieznaczną jednak rysę na tym idealnym niemal obrazie.To ów rozdział X, opowiadający o przewagach i przygodach myśliwskich Borowicza w czasie letnich ferii w Gawronkach [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •