X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Samobójstwemegzystencjalnym, powiada Chwin, nie jest więc ten gest, kiedy ktoś zabija się w proteście politycznymalbo dlatego, że stracił majątek lub też rzuciła go ukochana.To są, rzec można, trywialne powodyodebrania sobie życia.Samobójstwo egzystencjalne jest ostatnim wyjściem, kiedy świat otaczający jako taki staje się dojmująco, boleśnie nie do zniesienia.Pisanie o dziele Chwina to w ogóle sprawa dość beznadziejna i naprawdę samobójcza, bo ogromwiedzy autora i oryginalność jej interpretacji przygniata niczym płyta nagrobna.Tyle tu jest wątkówporuszonych, że gdybym chciał je pobieżnie nawet streścić i opatrzyć skromnym komentarzem,musiałbym wysmażyć bardzo poważny artykuł, a nie niewielki felieton, a i niewykluczone, że niemogąc unieść tego ciężaru, targnąłbym się na swoje życie.Dam tylko pewne, mnie akurat interesujące tropy.I tak oto Chwin znajduje bardzo ciekawąinterpretację, dlaczego samobójstwo w chrześcijaństwie było potępione, można by powiedzieć moralnie penalizowane.Otóż, uważa pisarz, u podstaw tego potępienia stoi postać Judasza,najsłynniejszego zdrajcy w tradycji chrześcijańskiej, który uświadomiwszy sobie ogrom zdrady, jakąuczynił  powiesił się.To dlatego samobójca w pózniejszych wiekach kultury chrześcijańskiejpopełniał grzech śmiertelny, dlatego  wszystko, co związane jest z samobójstwem, nosi piętnoparadoksu  skazany zostawał na śmierć wieczną.Paradoksów związanych z samobójstwem jest tu zresztą multum, nie przypuszczamy nawet, jakbardzo rozległe i skomplikowane, niejasne w swojej interpretacji jest to zjawisko, nie zawszei niekoniecznie równoznaczne zresztą z pragnieniem śmierci.Zdarza się, że samobójstwo i śmierć znów paradoksalnie  się wykluczają, są przecież tacy, samobójcy religijni na przykład, którzywłaśnie dla życia wiecznego na swoje życie doczesne się spektakularnie targają.Wspomina Chwino islamskich terrorystach samobójcach, ale przecież jest cały obszar sekt religijnych, które zbiorowopopełniały samobójstwa  wątek wart zbadania.Właśnie świadomość, że możemy sobie odebrać życie, pomaga nam długo owo nieznośne życiewytrzymać, pisze Chwin, powołując się na �mile a Ciorana, któremu przez całe życie nieobca była tamyśl.Zresztą być może każdy człowiek nosi w sobie gen samobójstwa i ów gen  znów paradoksalnie jest motorem jego codziennych działań.Samobójcą nie jest się bowiem w momencie targnięcia sięna życie, potencjalnym samobójcą jest się przez życie całe.Autor  Hanemanna (temat samobójczy także przecież podniesiony jest w tej słynnej powieści)napisał książkę ogromną, ale nawet ona nie wyczerpuje tematu.Pozostają wspomniane sekty,pozostaje cała ogromna przestrzeń popkultury (kiedy to piszę, myślę o Ianie Curtisie z Joy Division),która wiele miejsca w swoich piosenkach tej tematyce poświęcała, a i sami artyści często szli tą drogą.Zresztą gdzie naprawdę jest granica między życiem, które jest nam dane, a samobójstwem?A samobójstwo na raty: narkotyki, nadmierny alkohol  czyż nie są rozłożonym w czasie gestemsamobójczym?Temat samobójczej śmierci jest nieskończenie rozległy, tak jak sama śmierć jest nieskończonai albo można zbyć ją klasycznym  przecież i tak wszyscy umrzemy , albo uparcie tropić i wnikliwebadać do końca życia.A kto wie (nikt z nas nie wie), czy po zgonie nadal nie da się tego tematuintensywnie drążyć, można by to nazwać wtedy badaniami terenowymi. ===aFxlVmBR Piekło Hanka Moody ego, czyli pisarski blok i bania11.02.2010Pisarz niepiszący to zazwyczaj pisarz pijący, od poważnego picia pisarza uratować może jedynieporównywalnie intensywne pisanie.Oczywiście można próbować pisać na bani, ale wyjdzie z tegoco najwyżej bełkot i grafomania, przeczytać pózniej na kacu to, co się wcześniej po pijaku napisało z pewnością musi być to rozpaczliwie przygnębiającym uczuciem.No więc albo bania, a w jej wynikujakieś upadki moralne, jakieś niebezpieczne w swych konsekwencjach romanse, albo pisanie.Tertiumnon datur.Oczywiście z pewnością są autorzy, którzy permanentnie na lekkiej bańce się znajdująi w tym stanie płodzą swoje największe dzieła, ale ja mam tu na myśli banię konkretną, banię, że takpowiem  immanentną.Czemu jednak tak się nad tym tematem powszechnie już rozpracowanym rozwodzę? Czemu sięgamdo sprawdzonych recept na pisarski sukces i uderzam w moralizatorskie werble? Ano dlatego,że obejrzałem właśnie trzeci sezon  Californication , serialu, który zawładnął moim sercem, a nadewszystko ubawił mnie jak żaden inny od dawna, być może jak żaden inny nigdy.Wątek pisarzai wątek chlania to są wątki zazębiające się tam kluczowo.Ja nie jestem najmocniejszy w serialach, nie śledzę ich w telewizji, pewnie głównie z tego powodu,że nie mam telewizora.Tym bardziej że nie umiałbym poddać się rygorowi cotygodniowej obecnościprzed odbiornikiem, poza tym jak bym wytrzymał tydzień w oczekiwaniu na kolejny odcinek? Jamogę oglądać seriale tylko na DVD, tak żeby w ciągu dwóch, co najwyżej trzech nocy obejrzeć całysezon, dajmy na to 25 półgodzinnych odcinków.Musi to lecieć longiem, ja seriale traktuję jak filmypełnometrażowe, jedynie przecinane minutowymi interludiami:  W poprzednim odcinku..Proszę bardzo, wystawiam się na drwiący śmiech pokoleń, ale widziałem tylko jeden odcinek Doktora House a , zupełnie obce jest mi  Sześć stóp pod ziemią , o  Dexterze nie wiem nic,widziałem tylko  Rzym i  Lost  Zagubionych , a i w tym drugim przypadku nie wszystkie sezony.Ale  Zagubieni powalili mnie zupełnie, to jest serial na miarę  Z Archiwum X i  Miasteczka TwinPeaks razem wziętych, tyle że o wiele ciekawszy, bardziej pokręcony, bardziej wciągający i nie wiemjaki jeszcze bardziej.Kto wie, może w ogóle jest to serial wszech czasów, a przynajmniej tych wszechczasów, w których przyszło mi żyć.Wracam jednak do  Californication , w nim postać pijącego niepiszącego pisarza jest głównymtematem.Hank Moody, prozaik, który osiągnął kiedyś wielki sukces, popada w niemoc twórczą,w słynny writer s block, za tym blokiem oczywiście idzie zupełne odblokowanie się w kwestiiprzyjmowania zabójczych porcji gorzały.Jasne, że są to ilości zabójcze tylko jak na amerykańskiserial, z pewnością wielu klasyków wschodnioeuropejskich parsknęłoby śmiechem albo pogardliwiewzruszyło ramionami, no ale jednak są.Hank zasłynął powieścią  Bóg nas nienawidzi i to jest dość chwytliwy tytuł, choć  powiedzmysobie szczerze  rozbrajająco banalny.Stwierdzić, że Bóg nas nienawidzi, to jak powiedzieć,że po nocy przychodzi dzień, a po burzy spokój, ale akurat do tego serialu i do tej postaci pasuje.Zatem Hank, którego gra agent Mulder alias David Duchovny, daje banię, bo nie ma pomysłuna kolejne arcydzieła, oraz komplikuje mu się życie osobiste.Co prawda spłodził jeszcze jednoarcydzieło, znów pod trywialnym tytułem  Ostre rżnięcie , ale podwędziła mu je pewna sprytnanastolatka i opublikowała pod własnym nazwiskiem [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •