[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Zapewne  pomyślałem  pragnie i on objąć swym bystrym wzrokiem dalekąprzestrzeń, spodziewając się znaleść oczekiwaną ziemię.A może też sprowadza go znówchęć rozmowy ze mną, chociaż od chwili katastrofy zamieniliśmy zaledwie parę słówobojętnych.Tymczasem metys doszedłszy do szczytu powiódł okiem dokoła, poczem zamyślonyczy zakłopotany, stał dłuższą chwilę milcząc, tak iż sądziłem już, że nie spostrzegł mnienawet. Panie Jeorling  rzekł wreszcie, przerywając milczenie  czy przypominasz pansobie to o czem mówiłem wtenczas w kajucie Halbranu?& Chciej mię pan zrozumieć:: otej sprawie, tak jest, o tem co się działo na Grampiusie& Czyżbym to kiedy mógł zapomnieć!  pomyślałem. Ja wtenczas zwierzyłem siępanu  mówił dalej Peters  że Parker nie był Parkerem, że nazywał się Ned Holtem& żebył bratem Marcina Holta. Wiem, Petersie, wiem dobrze! Ale czemu powracasz do tych smutnych wypadków? Czemu? Jabym chciał wiedzieć& Prawda, pan nigdy o tem do nikogo niewspomniał? Nigdy, do nikogo!  rzekłem z siłą  bo i jakże pomyśl tylko sam, mógłbym takąnieostrożność, taką niedorzeczność popełnić? Bądz spokojny, jest to między namitajemnica, która pójdzie ze mną do grobu. A jednak  rzekł metys zniżając głos do szeptu prawie, mnie się zdaje, niech mię pan zrozumie, ja przypuszczam że załoga wie coś o tem.Słowa te przypomniały mi powtórzoną przez bosmana rozmowę Hearna z MarcinemHoltem.Czyby rzeczywiście nikczemny ten człowiek miał wiedzieć cośkolwiek, czytylko wpadł na taki domysł, by podburzać załogę przeciw metysowi. Wytłomacz się jasno, co masz na myśli  rzekłem do Petersa. Niech mię pan zrozumie, ja nie umiem tego dobrze wypowiedzeć, ale wczoraj, takwczoraj& ciągle myślę teraz o tem, Bo widzi pan, wczoraj Marcin Holt pociągnął mię nastronę, daleko od drugich, chciał ze mną mówić. No i cóż?  zapytałem żywo. Chciej mię pan zrozumieć, on wymówił to imię, imię tego, którego ja& A jednakpłyniemy już całe trzy miesiące razem i dopiero pierwszy raz& dla czego?& Niech miępan zrozumie  powtarzał w kółko nieszczęśliwy Peters w swem najwyższemzakłopotaniu tak cicho, że zaledwie go dosłyszeć mogłem. I widzi pan  ciągnął dalej po chwili  mnie się zdawało, że w jego głowie, tak, jasię nie mylę, on mnie posądza bezwątpienia& Powiedzże mi jednak, o co cię właściwie pytał Marcin Holt? O co mię pytał? Ależ o brata swego, tak, pytał, czy go pamiętam na Grampiusie,czy on zginął tam w czasie buntu, czy też inną jaką śmiercią& czy& czy& Silnewzruszenie zdawało się dławić metysa. A cóż ty na to odpowiedziałeś? Nic& nic!& Mogłeś przecie wytłómaczyć, że Ned Holt zatonął wraz z okrętem. Nie mogłem, niech mię pan zrozumie, nie mogłem! Ci dwaj bracia tak do siebiepodobni!& Zdawało mi się, iż nie Marcin, ale Net Holt stoi przedemną, i wziął mię takistrach, żem zakrył oczy i uciekłem spiesznie.Pod wpływem wspomnienia tej chwili, Peters pochylił się ku ziemi w niemejrozpaczy, a ja siedząc z głową wspartą na dłoni, zamyśliłem się głęboko nad przyczyną imożliwemi skutkami powtórzonej mi sceny. Bezwątpienia  pomyślałem  wszystko to jest dziełem Hearna, który mógł już naFalklandach zebrać jakieś wiadomości o metysie, a teraz używa ich jako broni zemsty zato, że on jeden z nowozaciężnych trzymał ze starymi, jak również i za pośrednieprzyczynienie się do przedłużenia wyprawy&Gdym po dłuższej chwili podniósł głowę, Dick Petersa nie było już przy mnie;usunął się tak cicho, żem ani tego nie zauważył, powiedziawszy mi co pragnąłpowiedzieć i upewniwszy się zarazem, że nie ja zdradziłem jego tajemnicę.Godzina była już pózna, gdym zeszedł na dół trawiony niepokojem, zmęczonymoralnie i fizycznie.Bez zwłoki udałem się na spoczynek.Wkrótce cisza zaległa wśródobozu.Po zwykłem sprawdzeniu że wszystko było w porządku, zasnął też Len Guy iporucznik.Jeden tylko Peters czuwał przy łodzi.Nazajutrz 31 stycznia wstawszy wcześnie, rozsunąłem płótno namiotu. Jakaż nowa przykrość! W około mgła nieprzejrzana [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •