[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.CzujÄ…c wstrzÄ…sy, oni także doszli do wniosku, że statek zaraz siÄ™ uwol-ni.ZakoÅ‚ysawszy siÄ™ parÄ™ razy na fali Saint-Enoch wyprostowaÅ‚ siÄ™ znowu.Ster tak siÄ™chwiaÅ‚, że bosman Ollive musiaÅ‚ zacumować koÅ‚o.Nagle gÅ‚oÅ›ne krzyki zaÅ‚ogi doÅ‚Ä…czyÅ‚y siÄ™ do gÅ‚osu porucznika Allotte a. Siedzi na wodzie! Siedzi na wodzie!Kapitan Bourcart wraz z kapitanem Kingiem, wychyleni za reling, usiÅ‚owali dojrzećciemnÄ… powierzchniÄ™ morza.Najbardziej jednak zdumiaÅ‚o ich, tak samo zresztÄ… jaki wszystkich tych, którzy siÄ™ nad tym zastanowili, że poziom wody byÅ‚ zupeÅ‚nie niski.A zatem stÄ™pka statku uniosÅ‚a siÄ™ bez pomocy przypÅ‚ywu. Co to siÄ™ mogÅ‚o stać? zapytaÅ‚ porucznik Heurtaux zwracajÄ…c siÄ™ do bosmanaOllive a. Na pewno statek siÄ™ odciążyÅ‚ odparÅ‚ bosman i obawiam siÄ™, czy nie straciÅ‚steru. Co teraz? Teraz, panie poruczniku.jesteÅ›my tak samo unieruchomieni, jak przedtem.Kapitan Bourcart, doktor Filhiol i porucznicy weszli na kasztel rufowy i jeden z ma-rynarzy przyniósÅ‚ dwie zapalone latarnie, żeby przynajmniej można byÅ‚o widzieć siÄ™wzajemnie.Przez chwilÄ™ kapitan pomyÅ›laÅ‚ o wysÅ‚aniu części ludzi do szalup, żeby raz jeszczespróbować uwolnić statek.Ale ponieważ Saint-Enoch znowu znieruchomiaÅ‚, kapi-tan zrozumiaÅ‚, że ten manewr bÄ™dzie bezskuteczny.Lepiej zaczekać na nastÄ™pny przy-pÅ‚yw podczas dnia, a wtedy, jeÅ›li wstrzÄ…sy bÄ™dÄ… siÄ™ powtarzaÅ‚y, podejmie siÄ™ nowÄ… pró-bÄ™ uwolnienia.Ale jak sobie wytÅ‚umaczyć przyczyny wstrzÄ…sów i jaki byÅ‚ ich rezultat? Czy stÄ™pka118oderwaÅ‚a siÄ™ bodaj trochÄ™ od skalistego podÅ‚oża? Tak to musiaÅ‚o być powiedziaÅ‚ kapitan Bourcart do swego zastÄ™pcy a prze-cież jak wiemy, morze wokół skaÅ‚y jest gÅ‚Ä™bokie. WiÄ™c wystarczyÅ‚oby cofniÄ™cie o kilka stóp, żebyÅ›my siÄ™ znalezli na wodzie.Tylkojak to zrobić? Jedno jest pewne stwierdziÅ‚ kapitan. Pozycja statku ulegÅ‚a zmianie i kto wie,czy tej nocy albo jutro, na szczycie przypÅ‚ywu, nasz Saint-Enoch nie uwolni siÄ™ sam. Nie Å›miem na to liczyć, panie kapitanie, bo przecież przypÅ‚yw siÄ™ nie zwiÄ™ksza,wrÄ™cz odwrotnie, traci na sile.A jeÅ›li bÄ™dziemy musieli czekać na zmianÄ™ księżyca. Wówczas trzeba bÄ™dzie spÄ™dzić jeszcze z tydzieÅ„ w tych warunkach, panie po-ruczniku.JeÅ›li morze pozostanie spokojne, to Saint-Enoch nie jest bardzo zagrożony.Co prawda tylko patrzeć, jak pogoda siÄ™ zmieni, a zazwyczaj po takich mgÅ‚ach nastÄ™pu-jÄ… gwaÅ‚towne wichury. Najgorsze jest to zauważyÅ‚ pierwszy oficer że nie wiemy, gdzie w tej chwi-li jesteÅ›my. JeÅ›li sÅ‚oÅ„ce ukaże siÄ™ jutro rano bodaj na jednÄ… godzinkÄ™ przyrzekÅ‚ kapitan natychmiast dokonam pomiarów i ustalimy nasze poÅ‚ożenie.W każdym razie możepan być pewien, drogi poruczniku, że w chwili zderzenia siÄ™ ze skaÅ‚Ä… byliÅ›my na do-brym kursie.Nie, prÄ…dy nie zniosÅ‚y nas na północ bardziej niż potrzeba.Powracam za-tem do rozumowania, które mi siÄ™ wydaje najbardziej sÅ‚uszne.Ponieważ nie do pomy-Å›lenia jest, żeby na mapach nie naniesiono takiej skaÅ‚y, musiaÅ‚a ona powstać zupeÅ‚nieniedawno. Podzielam pana zdanie, panie kapitanie.Nieszczęście polega na tym, że to wÅ‚aÅ›nie Saint-Enoch musiaÅ‚ siÄ™ na niÄ… wpakować. Repton także wpakowaÅ‚ siÄ™ na skaÅ‚Ä™ o podobnym pochodzeniu zakonkludo-waÅ‚ kapitan Bourcart. DziÄ™ki Bogu nasz statek przynajmniej nie poszedÅ‚ na dno, a jawciąż nie tracÄ™ nadziei, że go stÄ…d wyciÄ…gnÄ™.Tak sobie tÅ‚umaczyÅ‚ to caÅ‚e wydarzenie kapitan Bourcart, do którego przyÅ‚Ä…czyli siÄ™bez oporów porucznik Heurtaux, doktor Filhiol, bosman, no i może kapitan King.Po-zostali dwaj porucznicy nie wypowiadali siÄ™ na ten temat.Co zaÅ› do zaÅ‚ogi, to jej opiniawyszÅ‚a na jaw w nastÄ™pujÄ…cych okolicznoÅ›ciach.Ludzie skupieni wokół piÄ™ty grotmasztu pogrążeni byli w rozmowie.Nie mieli wÄ…t-pliwoÅ›ci co do tego, że wstrzÄ…sów nie spowodowaÅ‚y ani fale, gdyż morze byÅ‚o zupeÅ‚niegÅ‚adkie, ani przypÅ‚yw, jako że byÅ‚ sÅ‚abszy.Potem wstrzÄ…sy ustaÅ‚y zupeÅ‚nie i jeÅ›li nawetstatek lekko siÄ™ wyprostowaÅ‚ po lewej burcie, to teraz zamarÅ‚ w caÅ‚kowitym bezruchu.Na ten temat takÄ… oto uwagÄ™ zrobiÅ‚ harpunnik Piotr Kardek: Nic innego, tylko sama skaÅ‚a, tak.sama skaÅ‚a musiaÅ‚a siÄ™ poruszyć. SkaÅ‚a? zawoÅ‚ali dwaj czy trzej jego towarzysze.119 No, no oburzyÅ‚ siÄ™ kowal àomas czy bierzesz nas za szczury lÄ…dowe, którepotrafiÄ… przeÅ‚knąć takie bajeczki?To byÅ‚a trafna replika! SkaÅ‚a ruszajÄ…ca siÄ™ jak boja czy koÅ‚yszÄ…ca siÄ™ jak statek na fali!Tego nie należaÅ‚o nawet wspominać w obecnoÅ›ci dzielnych marynarzy, starych wilkówmorskich.Na pewno żaden z nich nie daÅ‚by sobie powiedzieć, że podwodny wstrzÄ…smógÅ‚by w tym miejscu Pacyfiku poruszyć skaÅ‚Ä™. Opowiadaj to komu innemu poparÅ‚ kowala cieÅ›la Ferut. Niejedno już naÅ›wiecie widziaÅ‚em w moim dawnym zawodzie teatralnego maszynisty.ale tutaj niejesteÅ›my na scenie opery czy teatru Chatelet.Nie ma tu ekipy zdolnej do wprawieniaw ruch skaÅ‚y, chyba że jest ona z tektury lub malowanego płótna. Zwietna odpowiedz przytaknÄ…Å‚ harpunnik Ludwik àiebaut i nawet żadenz mÅ‚odszych marynarzy nie wziÄ…Å‚by za dobrÄ… monetÄ™ takich bajd.Pewno że nie, toteż zamiast przyjąć to w gruncie rzeczy dość naturalne tÅ‚umaczenie,wszyscy byli raczej skÅ‚onni uwierzyć w znacznie mniej prawdopodobne.W tym momencie harpunnik Jan Durut powiedziaÅ‚ tak gÅ‚oÅ›no, że kapitan BourcartmógÅ‚ go usÅ‚yszeć z kasztelu rufowego, gdzie siÄ™ dotychczas znajdowaÅ‚: To jeszcze nie wszystko.Czy skaÅ‚a zadygotaÅ‚a, czy nie, chodzi o to, czy siÄ™ z niejuwolnimy?Ta uwaga najlepiej trafiÅ‚a w ogólne nastroje.Ale jak można Å‚atwo siÄ™ domyÅ›lić, niktnie potrafiÅ‚ niestety udzielić odpowiedzi. ChÅ‚opaki zaÅ›miaÅ‚ siÄ™ Ferut nie mówmy wszyscy naraz! Czy Saint-Enochpozostanie na wieki wieków uczepiony jak ostryga tej skaÅ‚y? Nie odpowiedziaÅ‚ gÅ‚os, który caÅ‚a zaÅ‚oga znaÅ‚a dobrze. To wy, majstrze Cabidoulin, powiedzieliÅ›cie nie ? Ja. Chcecie nas zapewnić, że nasz statek w koÅ„cu wyjdzie w morze? Tak. Kiedy? Jak potwór zechce. Jaki znów potwór? zawoÅ‚aÅ‚o kilka gÅ‚osów naraz. Potwór, który schwytaÅ‚ Saint-Enocha i trzyma go w swoich ramionach czy klesz-czach.Potwór, który go zaciÄ…gnie na koniec.albo na dno Pacyfiku.Chwila nie byÅ‚a odpowiednia, żeby zaÅ‚oga oÅ›mieliÅ‚a siÄ™ drwić z Jana-Marii Cabido-ulina na temat jego krakenów czy innych węży morskich.Niejeden myÅ›laÅ‚, że to bed-narz miaÅ‚ racjÄ™, a nie kapitan Bourcart, doktor Filhiol, pierwszy oficer czy wszyscy ci,którzy dotÄ…d nie podzielali jego poglÄ…dów [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl centka.pev.pl
.CzujÄ…c wstrzÄ…sy, oni także doszli do wniosku, że statek zaraz siÄ™ uwol-ni.ZakoÅ‚ysawszy siÄ™ parÄ™ razy na fali Saint-Enoch wyprostowaÅ‚ siÄ™ znowu.Ster tak siÄ™chwiaÅ‚, że bosman Ollive musiaÅ‚ zacumować koÅ‚o.Nagle gÅ‚oÅ›ne krzyki zaÅ‚ogi doÅ‚Ä…czyÅ‚y siÄ™ do gÅ‚osu porucznika Allotte a. Siedzi na wodzie! Siedzi na wodzie!Kapitan Bourcart wraz z kapitanem Kingiem, wychyleni za reling, usiÅ‚owali dojrzećciemnÄ… powierzchniÄ™ morza.Najbardziej jednak zdumiaÅ‚o ich, tak samo zresztÄ… jaki wszystkich tych, którzy siÄ™ nad tym zastanowili, że poziom wody byÅ‚ zupeÅ‚nie niski.A zatem stÄ™pka statku uniosÅ‚a siÄ™ bez pomocy przypÅ‚ywu. Co to siÄ™ mogÅ‚o stać? zapytaÅ‚ porucznik Heurtaux zwracajÄ…c siÄ™ do bosmanaOllive a. Na pewno statek siÄ™ odciążyÅ‚ odparÅ‚ bosman i obawiam siÄ™, czy nie straciÅ‚steru. Co teraz? Teraz, panie poruczniku.jesteÅ›my tak samo unieruchomieni, jak przedtem.Kapitan Bourcart, doktor Filhiol i porucznicy weszli na kasztel rufowy i jeden z ma-rynarzy przyniósÅ‚ dwie zapalone latarnie, żeby przynajmniej można byÅ‚o widzieć siÄ™wzajemnie.Przez chwilÄ™ kapitan pomyÅ›laÅ‚ o wysÅ‚aniu części ludzi do szalup, żeby raz jeszczespróbować uwolnić statek.Ale ponieważ Saint-Enoch znowu znieruchomiaÅ‚, kapi-tan zrozumiaÅ‚, że ten manewr bÄ™dzie bezskuteczny.Lepiej zaczekać na nastÄ™pny przy-pÅ‚yw podczas dnia, a wtedy, jeÅ›li wstrzÄ…sy bÄ™dÄ… siÄ™ powtarzaÅ‚y, podejmie siÄ™ nowÄ… pró-bÄ™ uwolnienia.Ale jak sobie wytÅ‚umaczyć przyczyny wstrzÄ…sów i jaki byÅ‚ ich rezultat? Czy stÄ™pka118oderwaÅ‚a siÄ™ bodaj trochÄ™ od skalistego podÅ‚oża? Tak to musiaÅ‚o być powiedziaÅ‚ kapitan Bourcart do swego zastÄ™pcy a prze-cież jak wiemy, morze wokół skaÅ‚y jest gÅ‚Ä™bokie. WiÄ™c wystarczyÅ‚oby cofniÄ™cie o kilka stóp, żebyÅ›my siÄ™ znalezli na wodzie.Tylkojak to zrobić? Jedno jest pewne stwierdziÅ‚ kapitan. Pozycja statku ulegÅ‚a zmianie i kto wie,czy tej nocy albo jutro, na szczycie przypÅ‚ywu, nasz Saint-Enoch nie uwolni siÄ™ sam. Nie Å›miem na to liczyć, panie kapitanie, bo przecież przypÅ‚yw siÄ™ nie zwiÄ™ksza,wrÄ™cz odwrotnie, traci na sile.A jeÅ›li bÄ™dziemy musieli czekać na zmianÄ™ księżyca. Wówczas trzeba bÄ™dzie spÄ™dzić jeszcze z tydzieÅ„ w tych warunkach, panie po-ruczniku.JeÅ›li morze pozostanie spokojne, to Saint-Enoch nie jest bardzo zagrożony.Co prawda tylko patrzeć, jak pogoda siÄ™ zmieni, a zazwyczaj po takich mgÅ‚ach nastÄ™pu-jÄ… gwaÅ‚towne wichury. Najgorsze jest to zauważyÅ‚ pierwszy oficer że nie wiemy, gdzie w tej chwi-li jesteÅ›my. JeÅ›li sÅ‚oÅ„ce ukaże siÄ™ jutro rano bodaj na jednÄ… godzinkÄ™ przyrzekÅ‚ kapitan natychmiast dokonam pomiarów i ustalimy nasze poÅ‚ożenie.W każdym razie możepan być pewien, drogi poruczniku, że w chwili zderzenia siÄ™ ze skaÅ‚Ä… byliÅ›my na do-brym kursie.Nie, prÄ…dy nie zniosÅ‚y nas na północ bardziej niż potrzeba.Powracam za-tem do rozumowania, które mi siÄ™ wydaje najbardziej sÅ‚uszne.Ponieważ nie do pomy-Å›lenia jest, żeby na mapach nie naniesiono takiej skaÅ‚y, musiaÅ‚a ona powstać zupeÅ‚nieniedawno. Podzielam pana zdanie, panie kapitanie.Nieszczęście polega na tym, że to wÅ‚aÅ›nie Saint-Enoch musiaÅ‚ siÄ™ na niÄ… wpakować. Repton także wpakowaÅ‚ siÄ™ na skaÅ‚Ä™ o podobnym pochodzeniu zakonkludo-waÅ‚ kapitan Bourcart. DziÄ™ki Bogu nasz statek przynajmniej nie poszedÅ‚ na dno, a jawciąż nie tracÄ™ nadziei, że go stÄ…d wyciÄ…gnÄ™.Tak sobie tÅ‚umaczyÅ‚ to caÅ‚e wydarzenie kapitan Bourcart, do którego przyÅ‚Ä…czyli siÄ™bez oporów porucznik Heurtaux, doktor Filhiol, bosman, no i może kapitan King.Po-zostali dwaj porucznicy nie wypowiadali siÄ™ na ten temat.Co zaÅ› do zaÅ‚ogi, to jej opiniawyszÅ‚a na jaw w nastÄ™pujÄ…cych okolicznoÅ›ciach.Ludzie skupieni wokół piÄ™ty grotmasztu pogrążeni byli w rozmowie.Nie mieli wÄ…t-pliwoÅ›ci co do tego, że wstrzÄ…sów nie spowodowaÅ‚y ani fale, gdyż morze byÅ‚o zupeÅ‚niegÅ‚adkie, ani przypÅ‚yw, jako że byÅ‚ sÅ‚abszy.Potem wstrzÄ…sy ustaÅ‚y zupeÅ‚nie i jeÅ›li nawetstatek lekko siÄ™ wyprostowaÅ‚ po lewej burcie, to teraz zamarÅ‚ w caÅ‚kowitym bezruchu.Na ten temat takÄ… oto uwagÄ™ zrobiÅ‚ harpunnik Piotr Kardek: Nic innego, tylko sama skaÅ‚a, tak.sama skaÅ‚a musiaÅ‚a siÄ™ poruszyć. SkaÅ‚a? zawoÅ‚ali dwaj czy trzej jego towarzysze.119 No, no oburzyÅ‚ siÄ™ kowal àomas czy bierzesz nas za szczury lÄ…dowe, którepotrafiÄ… przeÅ‚knąć takie bajeczki?To byÅ‚a trafna replika! SkaÅ‚a ruszajÄ…ca siÄ™ jak boja czy koÅ‚yszÄ…ca siÄ™ jak statek na fali!Tego nie należaÅ‚o nawet wspominać w obecnoÅ›ci dzielnych marynarzy, starych wilkówmorskich.Na pewno żaden z nich nie daÅ‚by sobie powiedzieć, że podwodny wstrzÄ…smógÅ‚by w tym miejscu Pacyfiku poruszyć skaÅ‚Ä™. Opowiadaj to komu innemu poparÅ‚ kowala cieÅ›la Ferut. Niejedno już naÅ›wiecie widziaÅ‚em w moim dawnym zawodzie teatralnego maszynisty.ale tutaj niejesteÅ›my na scenie opery czy teatru Chatelet.Nie ma tu ekipy zdolnej do wprawieniaw ruch skaÅ‚y, chyba że jest ona z tektury lub malowanego płótna. Zwietna odpowiedz przytaknÄ…Å‚ harpunnik Ludwik àiebaut i nawet żadenz mÅ‚odszych marynarzy nie wziÄ…Å‚by za dobrÄ… monetÄ™ takich bajd.Pewno że nie, toteż zamiast przyjąć to w gruncie rzeczy dość naturalne tÅ‚umaczenie,wszyscy byli raczej skÅ‚onni uwierzyć w znacznie mniej prawdopodobne.W tym momencie harpunnik Jan Durut powiedziaÅ‚ tak gÅ‚oÅ›no, że kapitan BourcartmógÅ‚ go usÅ‚yszeć z kasztelu rufowego, gdzie siÄ™ dotychczas znajdowaÅ‚: To jeszcze nie wszystko.Czy skaÅ‚a zadygotaÅ‚a, czy nie, chodzi o to, czy siÄ™ z niejuwolnimy?Ta uwaga najlepiej trafiÅ‚a w ogólne nastroje.Ale jak można Å‚atwo siÄ™ domyÅ›lić, niktnie potrafiÅ‚ niestety udzielić odpowiedzi. ChÅ‚opaki zaÅ›miaÅ‚ siÄ™ Ferut nie mówmy wszyscy naraz! Czy Saint-Enochpozostanie na wieki wieków uczepiony jak ostryga tej skaÅ‚y? Nie odpowiedziaÅ‚ gÅ‚os, który caÅ‚a zaÅ‚oga znaÅ‚a dobrze. To wy, majstrze Cabidoulin, powiedzieliÅ›cie nie ? Ja. Chcecie nas zapewnić, że nasz statek w koÅ„cu wyjdzie w morze? Tak. Kiedy? Jak potwór zechce. Jaki znów potwór? zawoÅ‚aÅ‚o kilka gÅ‚osów naraz. Potwór, który schwytaÅ‚ Saint-Enocha i trzyma go w swoich ramionach czy klesz-czach.Potwór, który go zaciÄ…gnie na koniec.albo na dno Pacyfiku.Chwila nie byÅ‚a odpowiednia, żeby zaÅ‚oga oÅ›mieliÅ‚a siÄ™ drwić z Jana-Marii Cabido-ulina na temat jego krakenów czy innych węży morskich.Niejeden myÅ›laÅ‚, że to bed-narz miaÅ‚ racjÄ™, a nie kapitan Bourcart, doktor Filhiol, pierwszy oficer czy wszyscy ci,którzy dotÄ…d nie podzielali jego poglÄ…dów [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]