[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.On to kosym okiem patrzył naprzygotowania do uczty, bo nie mógł pojąć dlaczego jego wysiłki są nie dostrzegane, atuczny cielec zabijany jest dla brata, który sobie uciekł z domu, bo tak mu siępodobało. Nie martw się o mnie.Ja nie mam brata, który mógłby mi zazdrościć ciepłegopowitania. Wcale nie chodzi o brata, to tylko przenośnia.Wiesz chyba, że nie zawsze trzebają brać dosłownie, a przynajmniej tak twierdzi Becky.Czeka na mnie Carrie zprzymiarką. Ona ci szyje sukienkę na bal? Tak, w żółtym kolorze.Dwie identyczne.To będzie dopiero zabawa! Nikt niebędzie wiedział, która jest Hy, a która Lo. Idz już lepiej, jeśli Carrie czeka. Chodz ze mną, obejrzysz sobie moją sukienkę.Zobaczysz jaka piękna.Ruszyła w podskokach na jednej nodze w kierunku zachodnich drzwi, a ja szłam zanią, znowu pełna wątpliwości czy to Lowella czy Hyson.Gdy wchodziłyśmy po schodach, dziewczynka zaczęła coś nucić.Znałam tęmelodyjkę; słyszałam ją śpiewaną tym dziwnym, lekko fałszywym głosem wtajemniczych okolicznościach. Co ty śpiewasz?Ona stanęła i odwróciwszy się, spoglądała na mnie z góry, zdołała bowiem196wyprzedzić mnie już o kilka stopni.Teraz z kolei byłam przekonana, że to Hyson. To pieśń Ofelii z Hamleta. Uczyliście się tego w szkole?Pokręciła głową. Panna Bective śpiewała to z wami? Dopytywałam się natarczywie.Z jej minydomyśliłam się, że ona wie, jak zależy mi na tej odpowiedzi i bawi się skrycie.Pokręciła znów głową i z kpiącym wyrazem twarzy wyczekiwała na następnepytanie. Jakaś niesamowita melodia rzekłam więc tylko i ruszyłam dalej po schodach.Biegła przede mną aż do drzwi szwalni, królestwa Carrie. Stara niania siedziała przy jakiejś wiekowej maszynie i pochłonięta byłaszyciem.W pokoju stały dwa manekiny, jeden wielkości człowieka dorosłego, a drugi nawzrost średniego dziecka.Na mniejszym wisiała sukienka żółta, a na drugimwieczorowa suknia w kolorze fiołkowym. No nareszcie przyszłaś, panienko Hyson zawołała Carrie. Czekam na ciebie.Chodz tu do mnie.Nie podoba mi się ten dekolt. Przyprowadziłam panią Pendorric oznajmiła Hyson. Chciała zobaczyć sukienki, to wzięłam ją ze sobą na górę.Podeszłam domanekina z żółtą sukienką. Zliczna.To dla Lowelli? Mierzę ją na Hyson wymamrotała Carrie. Panienka Lowella nie potrafiustać spokojnie ani minuty. To prawda wtrąciła Hyson z przemądrzałą miną. Ona jest taka roztrzepana.Nie potrafi się skupić na niczym.Becky powiada, że to godne pożałowania. Chodz tu, no chodz przyzywała ją Carrie.Hyson stała potulnie, kiedy Carrie ubierała ją w żółtą sukienkę. Urocza pochwaliłam. Dekolt zle leży. Carrie ciężko dysząc dreptała wokół dziewczynki mrucząc i197cmokając nad wadliwym dekoltem.Ja tymczasem podeszłam do manekina z fiołkowąsukienką.Była doskonale uszyta, ale tak jak wszystkie ubrania Deborah miałanieco staroświecki fason.Rzędy falbanek u dołu spódnicy były modne wiele lat temu,tak samo zresztą jak koronkowa apaszka przy szyi.Całość tchnęła nieuchwytnymurokiem minionej przeszłości. Sądziłam, że miałaś szyć suknię różową zdziwiłam się. Mmm wymamrotała Carrie ustami pełnymi szpilek. Czyżby Deborah zmieniła zdanie, bo przecież na własne uszy słyszałam jakmówiła, że wybiera różowy kolor?Hyson gwałtownie kiwała do mnie i ruchem głowy pokazywała na coś wiszącego zadrzwiami.Zerknęłam tam i ujrzałam dokładną replikę sukni na manekinie, tym razemw kolorze różowym.Patrzyłam zdumiona. Carrie uszyła dwie, prawda Carrie? Zawołała Hyson. Dwie żółte& dlamnie i dla Lowelli, a także dwie tamte różową i fiołkową, bo odkąd one wyjechały zDevon, nigdy nie nosiły tego samego koloru.Po opuszczeniu Devon już nie było taksamo.Hyson spoglądała na mnie z tryumfem, co mnie trochę zirytowało. O czym ty u licha, mówisz?!Hyson wlepiła wzrok w czubki swoich butów i milczała. Carrie, zwróciłam się nagląco do leciwej służącej Deborah kazała ci uszyćdwie suknie? Różowa jest dla panienki Deborah sapnęła Carrie. Jej do twarzy jest wróżowym. A fiołkowa.?Hyson wyrwała się Carrie i podbiegła do mnie. Różowa jest dla babci Deborah wyszeptała mi do ucha a fiołkowa dlababci Barbariny.Carrie, uśmiechając się do fiołkowej sukni tak, jakby oprócz niej widziała coś198jeszcze, rzekła spokojnie: Fiołkowy to był jej kolor i zawsze mówię, że nie było piękniejszych panien wcałym Devonshire, niż moje panienki Deborah i Barbarina.Nie mogłam już dłużej wytrzymać w dusznej szwalni. Mam jeszcze parę spraw do załatwienia oświadczyłam i odeszłam.* * *Jak tylko zamknęłam za sobą drzwi, zaczęłam się zastanawiać, co może byćpowodem takiego dziwnego zachowania Hyson.Mogłam zrozumieć, że Carrie trochęmówiła od rzeczy, była już stara i najwyrazniej bardzo oddana Barbarinie.Deborahkiedyś wspominała, że niania nigdy nie przyszła do siebie po szoku spowodowanymśmiercią ulubienicy.Ale co ma z tym wspólnego Hyson? To jedynie psotne dziecko,więc z jakiego powodu była zła, że zjawiłam się w Pendorric? Te wzmianki o tucznymcielcu& co się za tym kryło?Obejrzałam się przez ramię i zmusiłam się, by nie wrócić do szwalni.Zamiast tegoposzłam do Deborah.Stanęłam przed drzwiami saloniku i po krótkim wahaniuzapukałam. Proszę.Deborah siedziała przy stoliku czytając jakąś książkę. Jaka miła niespodzianka! A może coś się stało? Och nie& nic.Przyszłam porozmawiać, bo jestem trochę zaintrygowana. Siadaj koło mnie i mów, cóż cię tak zaintrygowało?! Hyson.To dziwne dziecko i obawiam się, że nie potrafię jej zrozumieć.Deborah wzruszyła ramionami. Nieraz niełatwo pojąć co dzieje się w umyśle dziecka. Ale Hyson jest tak bardzo inna.Całkiem niepodobna do Lowelli. Bo to przypadek ekstrawertyczki i introwertyczki.To blizniaczki o całkiemróżnych charakterach.Ale powiedz mi, co zrobiła Hyson, że tak cię wytrąciła z199równowagi?Zaczęłam najpierw o sukienkach.Deborah westchnęła: Carrie zrobiła to, zanim ją mogłam powstrzymać.Zdecydowałam się na kolorróżowy, wybrałam fason, a potem odkryłam, że ona uszyła dwie suknie. Czy ona naprawdę wierzy, że Barbarina wciąż żyje? Nie cały czas.Są chwile, kiedy jest wszystkiego świadoma tak samo jak ja czyty, a innym razem żyje przeszłością.Ale to nie ma znaczenia.Sukienki są dokładnietakie same, więc właściwie mogę nosić obie.Nigdy jej nie karcę. A co z Hyson? Czy to Carrie wbija jej w głowę te niestworzone rzeczy? Hyson doskonale zdaje sobie sprawę ze wszystkiego.Ja jej to wytłumaczyłam,ale poprosiłam, żeby nie raniła uczuć Carrie.Hyson to dobre dziecko.Stara się jakmoże.Ty jednak wyglądasz, jakbyś tego nie aprobowała, moja droga. Bo to wydaje mi się jakieś takie& niezdrowe odparłam. Och, to jest nieszkodliwe, a uszczęśliwia Carrie.Kiedy może wierzyć w to, żeBarbarina jest z nami, wydaje się zadowolona.Tylko wtedy, gdy żyje rzeczywistością,robi się smutna i przygnębiona [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl centka.pev.pl
.On to kosym okiem patrzył naprzygotowania do uczty, bo nie mógł pojąć dlaczego jego wysiłki są nie dostrzegane, atuczny cielec zabijany jest dla brata, który sobie uciekł z domu, bo tak mu siępodobało. Nie martw się o mnie.Ja nie mam brata, który mógłby mi zazdrościć ciepłegopowitania. Wcale nie chodzi o brata, to tylko przenośnia.Wiesz chyba, że nie zawsze trzebają brać dosłownie, a przynajmniej tak twierdzi Becky.Czeka na mnie Carrie zprzymiarką. Ona ci szyje sukienkę na bal? Tak, w żółtym kolorze.Dwie identyczne.To będzie dopiero zabawa! Nikt niebędzie wiedział, która jest Hy, a która Lo. Idz już lepiej, jeśli Carrie czeka. Chodz ze mną, obejrzysz sobie moją sukienkę.Zobaczysz jaka piękna.Ruszyła w podskokach na jednej nodze w kierunku zachodnich drzwi, a ja szłam zanią, znowu pełna wątpliwości czy to Lowella czy Hyson.Gdy wchodziłyśmy po schodach, dziewczynka zaczęła coś nucić.Znałam tęmelodyjkę; słyszałam ją śpiewaną tym dziwnym, lekko fałszywym głosem wtajemniczych okolicznościach. Co ty śpiewasz?Ona stanęła i odwróciwszy się, spoglądała na mnie z góry, zdołała bowiem196wyprzedzić mnie już o kilka stopni.Teraz z kolei byłam przekonana, że to Hyson. To pieśń Ofelii z Hamleta. Uczyliście się tego w szkole?Pokręciła głową. Panna Bective śpiewała to z wami? Dopytywałam się natarczywie.Z jej minydomyśliłam się, że ona wie, jak zależy mi na tej odpowiedzi i bawi się skrycie.Pokręciła znów głową i z kpiącym wyrazem twarzy wyczekiwała na następnepytanie. Jakaś niesamowita melodia rzekłam więc tylko i ruszyłam dalej po schodach.Biegła przede mną aż do drzwi szwalni, królestwa Carrie. Stara niania siedziała przy jakiejś wiekowej maszynie i pochłonięta byłaszyciem.W pokoju stały dwa manekiny, jeden wielkości człowieka dorosłego, a drugi nawzrost średniego dziecka.Na mniejszym wisiała sukienka żółta, a na drugimwieczorowa suknia w kolorze fiołkowym. No nareszcie przyszłaś, panienko Hyson zawołała Carrie. Czekam na ciebie.Chodz tu do mnie.Nie podoba mi się ten dekolt. Przyprowadziłam panią Pendorric oznajmiła Hyson. Chciała zobaczyć sukienki, to wzięłam ją ze sobą na górę.Podeszłam domanekina z żółtą sukienką. Zliczna.To dla Lowelli? Mierzę ją na Hyson wymamrotała Carrie. Panienka Lowella nie potrafiustać spokojnie ani minuty. To prawda wtrąciła Hyson z przemądrzałą miną. Ona jest taka roztrzepana.Nie potrafi się skupić na niczym.Becky powiada, że to godne pożałowania. Chodz tu, no chodz przyzywała ją Carrie.Hyson stała potulnie, kiedy Carrie ubierała ją w żółtą sukienkę. Urocza pochwaliłam. Dekolt zle leży. Carrie ciężko dysząc dreptała wokół dziewczynki mrucząc i197cmokając nad wadliwym dekoltem.Ja tymczasem podeszłam do manekina z fiołkowąsukienką.Była doskonale uszyta, ale tak jak wszystkie ubrania Deborah miałanieco staroświecki fason.Rzędy falbanek u dołu spódnicy były modne wiele lat temu,tak samo zresztą jak koronkowa apaszka przy szyi.Całość tchnęła nieuchwytnymurokiem minionej przeszłości. Sądziłam, że miałaś szyć suknię różową zdziwiłam się. Mmm wymamrotała Carrie ustami pełnymi szpilek. Czyżby Deborah zmieniła zdanie, bo przecież na własne uszy słyszałam jakmówiła, że wybiera różowy kolor?Hyson gwałtownie kiwała do mnie i ruchem głowy pokazywała na coś wiszącego zadrzwiami.Zerknęłam tam i ujrzałam dokładną replikę sukni na manekinie, tym razemw kolorze różowym.Patrzyłam zdumiona. Carrie uszyła dwie, prawda Carrie? Zawołała Hyson. Dwie żółte& dlamnie i dla Lowelli, a także dwie tamte różową i fiołkową, bo odkąd one wyjechały zDevon, nigdy nie nosiły tego samego koloru.Po opuszczeniu Devon już nie było taksamo.Hyson spoglądała na mnie z tryumfem, co mnie trochę zirytowało. O czym ty u licha, mówisz?!Hyson wlepiła wzrok w czubki swoich butów i milczała. Carrie, zwróciłam się nagląco do leciwej służącej Deborah kazała ci uszyćdwie suknie? Różowa jest dla panienki Deborah sapnęła Carrie. Jej do twarzy jest wróżowym. A fiołkowa.?Hyson wyrwała się Carrie i podbiegła do mnie. Różowa jest dla babci Deborah wyszeptała mi do ucha a fiołkowa dlababci Barbariny.Carrie, uśmiechając się do fiołkowej sukni tak, jakby oprócz niej widziała coś198jeszcze, rzekła spokojnie: Fiołkowy to był jej kolor i zawsze mówię, że nie było piękniejszych panien wcałym Devonshire, niż moje panienki Deborah i Barbarina.Nie mogłam już dłużej wytrzymać w dusznej szwalni. Mam jeszcze parę spraw do załatwienia oświadczyłam i odeszłam.* * *Jak tylko zamknęłam za sobą drzwi, zaczęłam się zastanawiać, co może byćpowodem takiego dziwnego zachowania Hyson.Mogłam zrozumieć, że Carrie trochęmówiła od rzeczy, była już stara i najwyrazniej bardzo oddana Barbarinie.Deborahkiedyś wspominała, że niania nigdy nie przyszła do siebie po szoku spowodowanymśmiercią ulubienicy.Ale co ma z tym wspólnego Hyson? To jedynie psotne dziecko,więc z jakiego powodu była zła, że zjawiłam się w Pendorric? Te wzmianki o tucznymcielcu& co się za tym kryło?Obejrzałam się przez ramię i zmusiłam się, by nie wrócić do szwalni.Zamiast tegoposzłam do Deborah.Stanęłam przed drzwiami saloniku i po krótkim wahaniuzapukałam. Proszę.Deborah siedziała przy stoliku czytając jakąś książkę. Jaka miła niespodzianka! A może coś się stało? Och nie& nic.Przyszłam porozmawiać, bo jestem trochę zaintrygowana. Siadaj koło mnie i mów, cóż cię tak zaintrygowało?! Hyson.To dziwne dziecko i obawiam się, że nie potrafię jej zrozumieć.Deborah wzruszyła ramionami. Nieraz niełatwo pojąć co dzieje się w umyśle dziecka. Ale Hyson jest tak bardzo inna.Całkiem niepodobna do Lowelli. Bo to przypadek ekstrawertyczki i introwertyczki.To blizniaczki o całkiemróżnych charakterach.Ale powiedz mi, co zrobiła Hyson, że tak cię wytrąciła z199równowagi?Zaczęłam najpierw o sukienkach.Deborah westchnęła: Carrie zrobiła to, zanim ją mogłam powstrzymać.Zdecydowałam się na kolorróżowy, wybrałam fason, a potem odkryłam, że ona uszyła dwie suknie. Czy ona naprawdę wierzy, że Barbarina wciąż żyje? Nie cały czas.Są chwile, kiedy jest wszystkiego świadoma tak samo jak ja czyty, a innym razem żyje przeszłością.Ale to nie ma znaczenia.Sukienki są dokładnietakie same, więc właściwie mogę nosić obie.Nigdy jej nie karcę. A co z Hyson? Czy to Carrie wbija jej w głowę te niestworzone rzeczy? Hyson doskonale zdaje sobie sprawę ze wszystkiego.Ja jej to wytłumaczyłam,ale poprosiłam, żeby nie raniła uczuć Carrie.Hyson to dobre dziecko.Stara się jakmoże.Ty jednak wyglądasz, jakbyś tego nie aprobowała, moja droga. Bo to wydaje mi się jakieś takie& niezdrowe odparłam. Och, to jest nieszkodliwe, a uszczęśliwia Carrie.Kiedy może wierzyć w to, żeBarbarina jest z nami, wydaje się zadowolona.Tylko wtedy, gdy żyje rzeczywistością,robi się smutna i przygnębiona [ Pobierz całość w formacie PDF ]