[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Caille junior rozpoznał go odrazu. No proszę! Dopiero co był tu inspektor, ten młody. Wiem.Czy mógłby pan przyjrzeć się uważnie tej fotografii?Przyjrzał jej się z bliska, potem z pewnej odległości; potrząsnął głową. Nie mogę powiedzieć, że go poznaję.Jednak coś mi tu kogoś przypomina. Garnitur? Raczej nie.Wyraz twarzy.Wygląda, jakby drwił sobie z ludzi. To nie jeden z pańskich klientów? Na pewno nie. Może spyta pan ojca? Dobrze.Ale on bardzo zle widzi.Wrócił potrząsając przecząco głową. Nie poznaje go.Musi pan wiedzieć, że niemal cały czas spędza w sklepie i interesujesię wyłącznie ptakami i rybami.Tak je kocha, że niewiele brakuje, aby przestał jesprzedawać.Maigret wszedł znów na pierwsze piętro.Kobieta mieszkająca naprzeciwko staruszkiwychodziła właśnie z siatką na zakupy. Jest tam szepnęła wskazując uchylone drzwi. Wiem. Jutro pogrzeb.Podobno jej pierwszy mąż miał kwaterę na cmentarzu Montparnasse iprosiła, żeby ją pochowano obok niego. Komu to mówiła? Pewnie swojej siostrzenicy, nie? I dozorczyni.Mówiła, że Ivry jest za daleko, że będziesię czuła zagubiona wśród tysięcy grobów. Chciałbym coś pani pokazać.Mogę wejść na chwilę?Mieszkanie było posprzątane, ciemniejsze od mieszkania starszej pani, ponieważ drzewozasłaniało okna. Czy spotkała pani kiedyś tego człowieka?Wyjął zdjęcie znalezione w kartotece. To ktoś, kogo znam? Nie wiem, pytam panią. Widzieć, to go widziałam.Niedawno.Palił papierosa.Zastanawiałam się nawet, czegotu brakuje& tak, papierosa. Niech się pani namyśli.Proszę się nie śpieszyć. Nie w sklepie& Nie na podwórku& Widać było, że wytęża pamięć. Przypuszczam, że to ważne? Tak. W związku z panią Antoine? Prawdopodobnie. Moje świadectwo może mu zaszkodzić, prawda? Bardzo możliwe. Rozumie pan, dlaczego nie śmiem nic twierdzić kategorycznie.Nie chciałabymściągnąć kłopotów na niewinnego. Jeżeli jest niewinny, będziemy o tym wiedzieli. Nie zawsze.Zdarzają się omyłki sądowe.Trudno! Wychodziłam& Kiedy? Nie pamiętam.W zeszłym tygodniu.Szłam z córką do szkoły.W sąsiednim pokoju dwunastoletnia dziewczynka odrabiała lekcje. Było więc koło czwartej? Albo w południe.To właśnie usiłuję sobie przypomnieć.Raczej koło czwartej, bomiałam siatkę, a o tej porze robię zakupy na kolację.Mąż nie wraca na obiad i razem z córkąjemy tylko coś lekkiego.Schodziłam ze schodów nie patrząc przed siebie i ktoś wpadł namnie.Wbiegał susami po stopniach.O mało mnie nie przewrócił.Dlatego go zapamiętałam.Obejrzał się i spytał, czy nic mi się nie stało.Powiedziałam, że nie, że nie szkodzi. Nie wie pani, na którym piętrze się zatrzymał? Nie.Spieszyłam się.Córka nie lubi czekać na mnie przed szkołą, a przy tym ruchu niechcę, żeby sama wracała do domu.Maigret odetchnął.Wreszcie jakaś nadzieja!Parę minut pózniej pchnął drzwi, do pokoju zmarłej i spojrzał na delikatne rysy starejkobiety, którą wzięto za wariatkę.Zapłony były zaciągnięte, w pokoju panował mrok, drżała tylko jedna plama słońca.Dwiezapalone po obu stronach łóżka świece nadawały wnętrzu niezwykły wygląd.Angela Louette, nieruchoma i milcząca, siedziała w fotelu i przez chwilę Maigret myślał,że śpi.Gdy spojrzał na nią po raz drugi, spostrzegł, że utkwiła w nim swe ciemne oczy.Skłonił się przed zmarłą i przeszedł do salonu, gdzie z ulgą odnalazł dzienne światło.Angela weszła za nim, jak się tego spodziewał.Twarz miała bardziej surową niż zwykle. Po co pan tu przyszedł? Po raz ostatni złożyć wyrazy szacunku pani ciotce. Niech pan przyzna, że o to najmniej się pan troszczy.Tak samo lokatorzy.Tylko dwóchtu zajrzało.Widział pan tego drania Marcela? Pojechał samochodem do Tulonu.Zauważył, że ta wiadomość nią wstrząsnęła. Chwała Bogu! Z trudem udało mi się go wyrzucić Czy wie pan, że byłam zmuszona daćmu pięćset franków, żeby wyniósł się z mieszkania? Może go pani zaskarżyć o wymuszenie pieniędzy. Może tak zrobię.W każdym razie, jeśli spróbuje wrócić& Czy wie pani, że był tu w zeszłym tygodniu?Gwałtownie wzdrygnęła się, zmarszczyła brwi. Wie pan kiedy? Nie. O której? Około czwartej. On panu o tym powiedział? Nie. Pytał go pan o to? Dziś rano nic jeszcze nie wiedziałem.Skąd znał adres pani ciotki? Któregoś dnia, z miesiąc temu, szliśmy razem przez Pont Neuf [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl centka.pev.pl
.Caille junior rozpoznał go odrazu. No proszę! Dopiero co był tu inspektor, ten młody. Wiem.Czy mógłby pan przyjrzeć się uważnie tej fotografii?Przyjrzał jej się z bliska, potem z pewnej odległości; potrząsnął głową. Nie mogę powiedzieć, że go poznaję.Jednak coś mi tu kogoś przypomina. Garnitur? Raczej nie.Wyraz twarzy.Wygląda, jakby drwił sobie z ludzi. To nie jeden z pańskich klientów? Na pewno nie. Może spyta pan ojca? Dobrze.Ale on bardzo zle widzi.Wrócił potrząsając przecząco głową. Nie poznaje go.Musi pan wiedzieć, że niemal cały czas spędza w sklepie i interesujesię wyłącznie ptakami i rybami.Tak je kocha, że niewiele brakuje, aby przestał jesprzedawać.Maigret wszedł znów na pierwsze piętro.Kobieta mieszkająca naprzeciwko staruszkiwychodziła właśnie z siatką na zakupy. Jest tam szepnęła wskazując uchylone drzwi. Wiem. Jutro pogrzeb.Podobno jej pierwszy mąż miał kwaterę na cmentarzu Montparnasse iprosiła, żeby ją pochowano obok niego. Komu to mówiła? Pewnie swojej siostrzenicy, nie? I dozorczyni.Mówiła, że Ivry jest za daleko, że będziesię czuła zagubiona wśród tysięcy grobów. Chciałbym coś pani pokazać.Mogę wejść na chwilę?Mieszkanie było posprzątane, ciemniejsze od mieszkania starszej pani, ponieważ drzewozasłaniało okna. Czy spotkała pani kiedyś tego człowieka?Wyjął zdjęcie znalezione w kartotece. To ktoś, kogo znam? Nie wiem, pytam panią. Widzieć, to go widziałam.Niedawno.Palił papierosa.Zastanawiałam się nawet, czegotu brakuje& tak, papierosa. Niech się pani namyśli.Proszę się nie śpieszyć. Nie w sklepie& Nie na podwórku& Widać było, że wytęża pamięć. Przypuszczam, że to ważne? Tak. W związku z panią Antoine? Prawdopodobnie. Moje świadectwo może mu zaszkodzić, prawda? Bardzo możliwe. Rozumie pan, dlaczego nie śmiem nic twierdzić kategorycznie.Nie chciałabymściągnąć kłopotów na niewinnego. Jeżeli jest niewinny, będziemy o tym wiedzieli. Nie zawsze.Zdarzają się omyłki sądowe.Trudno! Wychodziłam& Kiedy? Nie pamiętam.W zeszłym tygodniu.Szłam z córką do szkoły.W sąsiednim pokoju dwunastoletnia dziewczynka odrabiała lekcje. Było więc koło czwartej? Albo w południe.To właśnie usiłuję sobie przypomnieć.Raczej koło czwartej, bomiałam siatkę, a o tej porze robię zakupy na kolację.Mąż nie wraca na obiad i razem z córkąjemy tylko coś lekkiego.Schodziłam ze schodów nie patrząc przed siebie i ktoś wpadł namnie.Wbiegał susami po stopniach.O mało mnie nie przewrócił.Dlatego go zapamiętałam.Obejrzał się i spytał, czy nic mi się nie stało.Powiedziałam, że nie, że nie szkodzi. Nie wie pani, na którym piętrze się zatrzymał? Nie.Spieszyłam się.Córka nie lubi czekać na mnie przed szkołą, a przy tym ruchu niechcę, żeby sama wracała do domu.Maigret odetchnął.Wreszcie jakaś nadzieja!Parę minut pózniej pchnął drzwi, do pokoju zmarłej i spojrzał na delikatne rysy starejkobiety, którą wzięto za wariatkę.Zapłony były zaciągnięte, w pokoju panował mrok, drżała tylko jedna plama słońca.Dwiezapalone po obu stronach łóżka świece nadawały wnętrzu niezwykły wygląd.Angela Louette, nieruchoma i milcząca, siedziała w fotelu i przez chwilę Maigret myślał,że śpi.Gdy spojrzał na nią po raz drugi, spostrzegł, że utkwiła w nim swe ciemne oczy.Skłonił się przed zmarłą i przeszedł do salonu, gdzie z ulgą odnalazł dzienne światło.Angela weszła za nim, jak się tego spodziewał.Twarz miała bardziej surową niż zwykle. Po co pan tu przyszedł? Po raz ostatni złożyć wyrazy szacunku pani ciotce. Niech pan przyzna, że o to najmniej się pan troszczy.Tak samo lokatorzy.Tylko dwóchtu zajrzało.Widział pan tego drania Marcela? Pojechał samochodem do Tulonu.Zauważył, że ta wiadomość nią wstrząsnęła. Chwała Bogu! Z trudem udało mi się go wyrzucić Czy wie pan, że byłam zmuszona daćmu pięćset franków, żeby wyniósł się z mieszkania? Może go pani zaskarżyć o wymuszenie pieniędzy. Może tak zrobię.W każdym razie, jeśli spróbuje wrócić& Czy wie pani, że był tu w zeszłym tygodniu?Gwałtownie wzdrygnęła się, zmarszczyła brwi. Wie pan kiedy? Nie. O której? Około czwartej. On panu o tym powiedział? Nie. Pytał go pan o to? Dziś rano nic jeszcze nie wiedziałem.Skąd znał adres pani ciotki? Któregoś dnia, z miesiąc temu, szliśmy razem przez Pont Neuf [ Pobierz całość w formacie PDF ]