[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.JednÄ… rÄ™kÄ… istota trzymaÅ‚a książkÄ™, maleÅ„kÄ… wobec ogromu sylwetki, potrójnie szerokipalec zaznaczaÅ‚ miejsce, w którym przerwaÅ‚a czytanie. MyÅ›laÅ‚em, że jesteÅ›. zaczÄ…Å‚, ale przerwaÅ‚, by odkaszlnąć. Czym.? NiewyszÅ‚o to ani odrobinÄ™ lepiej.WstaÅ‚ i ostrożnie wyciÄ…gnÄ…Å‚ dÅ‚oÅ„. Nazywam siÄ™ Randal àor.RÄ™ka szeroka jak patelnia ujęła jego dÅ‚oÅ„, towarzyszyÅ‚ temu formalny ukÅ‚on. Loial, syn Arendta, syna Halana.Twoje imiÄ™ Å›piewa w moich uszach, Randzieal àor.Rand pomyÅ›laÅ‚, że musi to być zwyczajowe pozdrowienie.OdwzajemniÅ‚ ukÅ‚on. Twoje imiÄ™ Å›piewa w moich uszach, Loialu, synu Arendta.oh.syna Halana.CaÅ‚a ta sytuacja wydawaÅ‚a siÄ™ nierealna.Wciąż nie wiedziaÅ‚, czym jest Loial.UÅ›ciskjego ogromnych palców byÅ‚ zaskakujÄ…co delikatny, niemniej jednak poczuÅ‚ ulgÄ™, gdyokazaÅ‚o siÄ™, że dÅ‚oÅ„ jest nienaruszona. Wy ludzie Å‚atwo dajecie siÄ™ wyprowadzić z równowagi powiedziaÅ‚ Loial,swoim gÅ‚osem przypominajÄ…cym basowy grzmot. SÅ‚yszaÅ‚em opowieÅ›ci, czytaÅ‚emksiążki, ale jakoÅ› nie docieraÅ‚o to do mnie.Kiedy przybyÅ‚em do Caemlyn, wywoÅ‚aÅ‚emniewiarygodne poruszenie.Dzieci pÅ‚akaÅ‚y, kobiety krzyczaÅ‚y, a tÅ‚um zbrojny w paÅ‚ki,noże i pochodnie Å›cigaÅ‚ mnie przez caÅ‚e miasto wrzeszczÄ…c Trollok! Obawiam siÄ™,że poczÄ…tkowo trochÄ™ siÄ™ zdenerwowaÅ‚em.Trudno powiedzieć, co by siÄ™ staÅ‚o, gdybyoddziaÅ‚ Gwardii Królowej nie przechodziÅ‚ akurat w pobliżu. RzeczywiÅ›cie szczęście powiedziaÅ‚ Rand nieÅ›miaÅ‚o. Tak, z tym że nawet GwardziÅ›ci byli równie przerażeni moim widokiem jakpozostali.Dzisiaj mija czwarty dzieÅ„ mojego pobytu w Caemlyn i nie jestem w staniewystawić nosa poza tÄ™ gospodÄ™.Dobry pan Gill prosiÅ‚ mnie nawet o niekorzystaniez ogólnej sali. ZastrzygÅ‚ uszami. Nie chodzi o to, że jest niegoÅ›cinny, rozumiesz.Ale pierwszej nocy wywoÅ‚aÅ‚em niewielkie zamieszanie.Wszystkie istoty ludzkie chciaÅ‚ynatychmiast wyjść.Wrzask, krzyk wszyscy jednoczeÅ›nie usiÅ‚ujÄ… dostać siÄ™ do drzwi.Niektórzy mogli zrobić sobie krzywdÄ™. Rand zafascynowany patrzyÅ‚ na strzygÄ…ceuszy. MuszÄ™ ci powiedzieć, że nie po to opuÅ›ciÅ‚em stedding. Ty jesteÅ› Ogir! WykrzyknÄ…Å‚ Rand. Poczekaj.Sześć pokoleÅ„? PowiedziaÅ‚eÅ›Wojny z Trollokami! Ile masz lat?131Kiedy wypowiedziaÅ‚ te sÅ‚owa, zrozumiaÅ‚, że nie byÅ‚o to zbyt grzeczne, ale LoialwydawaÅ‚ siÄ™ raczej trochÄ™ przestraszony niż urażony. DziewięćdziesiÄ…t odpowiedziaÅ‚ Ogir, w jego gÅ‚osie pobrzmiewaÅ‚o lekkienapiÄ™cie. Za dziesięć lat bÄ™dÄ™ wystarczajÄ…co dojrzaÅ‚y, aby móc przemawiać naZgromadzeniu.Uważam, że Starsi powinni pozwolić mi mówić, ponieważ decydowali,czy zezwolić mi na wyjazd.Zawsze martwiÄ… siÄ™ o każdego, niezależnie od jego wieku,kto wyrusza na ZewnÄ…trz.Wy ludzie jesteÅ›cie tak niecierpliwi, postÄ™pujecie w taknieprzemyÅ›lany sposób. ZamrugaÅ‚ i przepraszajÄ…c szybko skinÄ…Å‚ gÅ‚owÄ…. Wybaczmi.Nie chciaÅ‚em tego powiedzieć.Ale walczycie ze sobÄ… przez caÅ‚y czas, nawet wtedy,gdy nie ma takiej potrzeby. To prawda zgodziÅ‚ siÄ™ Rand. Wciąż próbowaÅ‚ objąć myÅ›lami to, co usÅ‚yszaÅ‚.DziewięćdziesiÄ…t lat.Starszy od Cenna Buie, a jednak wciąż zbyt mÅ‚ody na.UsiadÅ‚na jednym z krzeseÅ‚ o wysokich oparciach.Loial zestawiÅ‚ ze sobÄ… dwa, wypeÅ‚niajÄ…c jeogromem swej postaci.SiedzÄ…c, dorównywaÅ‚ wzrostem wyprostowanemu czÅ‚owiekowi. Ostatecznie pozwolili ci pójść.Loial patrzyÅ‚ w podÅ‚ogÄ™ i marszczyÅ‚ nos, pocierajÄ…c go jednoczeÅ›nie grubympalcem. No, ale powróćmy do sprawy.Zgromadzenie nie obradowaÅ‚o dÅ‚ugo, nawet nieprzez rok, ale na podstawie tego, co usÅ‚yszaÅ‚em, zanim podjÄ™liby jakÄ…Å› decyzjÄ™ w mojejsprawie, byÅ‚bym wystarczajÄ…co dorosÅ‚y, aby wyjechać bez ich pozwolenia.ObawiamsiÄ™, że ich zdaniem umocowaÅ‚em swój topór na nieco za dÅ‚ugim trzonku, ale cóż, poprostu.odszedÅ‚em.Starsi zawsze mówili, że jestem trochÄ™ w gorÄ…cej wodzie kÄ…pany,bojÄ™ siÄ™ wiÄ™c, iż czyniÄ…c tak, dowiodÅ‚em tylko sÅ‚usznoÅ›ci ich osÄ…du.Ciekaw jestem, czyjuż zdali sobie sprawÄ™, że wyruszyÅ‚em? Ale musiaÅ‚em iść.Rand mocno zacisnÄ…Å‚ wargi, aby powstrzymać siÄ™ od Å›miechu.Jeżeli Loiala uważanoza niecierpliwego, to jacy muszÄ… być inni Ogirowie.Ich spotkania nie ciÄ…gnÄ… siÄ™ dÅ‚ugo,nawet nie przez rok? Pan al Vere dopiero by siÄ™ zdziwiÅ‚.Te posiedzenia Rady Wioski,które trwaÅ‚y pół dnia, powodowaÅ‚y, że wszyscy, nawet pan Luhhan, siedzieli jak naszpilkach.Fala tÄ™sknoty zalaÅ‚a jego serce, wspomnienia o Tamie, Egwene, WinnejJagodzie , Bel Tine i AÄ…ce, z czasów bardzie szczęśliwych niż obecne, zaparÅ‚y mu dechw piersiach.PrzemocÄ… oddaliÅ‚ te myÅ›li. Jeżeli mogÄ™ zapytać kaszlnÄ…Å‚ dlaczego tak bardzo pragnÄ…Å‚eÅ› udać siÄ™.hm,na ZewnÄ…trz? Ja żaÅ‚ujÄ™, że w ogóle wyjeżdżaÅ‚em z domu. Dlaczego? %7Å‚eby zobaczyć. Loial powiedziaÅ‚ to takim tonem, jakby stanowiÅ‚oto najbardziej oczywistÄ… rzecz na Å›wiecie. CzytaÅ‚em książki, wszystkie relacjepodróżników i one roznieciÅ‚y we mnie pragnienie, by zobaczyć to, o czym pisali. Jegojasne oczy rozbÅ‚ysÅ‚y, uszy zesztywniaÅ‚y. CzytaÅ‚em każdy strzÄ™p na temat podróży, jakiwpadÅ‚ mi w rÄ™ce, czytaÅ‚em o Drogach, o obyczajach panujÄ…cych w ludzkich krainach,132o miastach, które dla was ludzi zbudowaliÅ›my po PÄ™kniÄ™ciu Zwiata.A im wiÄ™cejczytaÅ‚em, tym silniejszego nabieraÅ‚em przekonania, że muszÄ™ udać siÄ™ na ZewnÄ…trz,pojechać do tych miejsc, w których kiedyÅ› żyliÅ›my i na wÅ‚asne oczy zobaczyć gaje.Rand zamrugaÅ‚. Gaje? Tak, gaje.Drzewa.OczywiÅ›cie kilka tylko Wielkich Drzew, wspinajÄ…cych siÄ™ kuniebu i zachowujÄ…cych Å›wieżą pamięć stedding. KrzesÅ‚o zajÄ™czaÅ‚o, kiedy nachyliÅ‚ siÄ™do przodu, gwaÅ‚townie gestykulujÄ…c dÅ‚oÅ„mi, z których jedna wciąż dzierżyÅ‚a książkÄ™.Jego oczy jaÅ›niaÅ‚y jeszcze silniej niż dotÄ…d, uszy niemalże trzepotaÅ‚y. Zazwyczajużywali drzew rosnÄ…cych w danej krainie, na danym miejscu.Nie można ziemiskierować przeciwko niej samej.Nie na dÅ‚ugo, zbuntuje siÄ™.Trzeba ksztaÅ‚tować wizjÄ™w zgodzie z ziemiÄ…, a nie ziemiÄ™ wedle wizji.Każde drzewo sadzone w gaju, miaÅ‚o rosnąćtam i owocować, każde współistnieć w harmonii z nastÄ™pnym, każde umieszczone byÅ‚otak, by stanowiÅ‚o dopeÅ‚nienie innego, dziÄ™ki czemu mogÅ‚y lepiej rosnąć, oczywiÅ›cie,ale także po to, by ich harmonia zaÅ›piewaÅ‚a w oku i sercu.Ach, książki mówiÄ… o gajachi wywoÅ‚ujÄ… u Starszych pÅ‚acz i Å›miech jednoczeÅ›nie, mówiÄ… o gajach, które w pamiÄ™cipozostanÄ… wiecznie zielone. A miasta? zapytaÅ‚ Rand.Loial obdarzyÅ‚ go nie rozumiejÄ…cym spojrzeniem. Miasta.Miasta, które zbudowali Ogirowie.Na przykÅ‚ad to.Caemlyn.Ogirowiezbudowali Caemlyn, nieprawdaż? Tak mówiÄ… opowieÅ›ci. Praca w kamieniu. Jego ramionami zatrzÄ…sÅ‚ potężny dreszcz [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl centka.pev.pl
.JednÄ… rÄ™kÄ… istota trzymaÅ‚a książkÄ™, maleÅ„kÄ… wobec ogromu sylwetki, potrójnie szerokipalec zaznaczaÅ‚ miejsce, w którym przerwaÅ‚a czytanie. MyÅ›laÅ‚em, że jesteÅ›. zaczÄ…Å‚, ale przerwaÅ‚, by odkaszlnąć. Czym.? NiewyszÅ‚o to ani odrobinÄ™ lepiej.WstaÅ‚ i ostrożnie wyciÄ…gnÄ…Å‚ dÅ‚oÅ„. Nazywam siÄ™ Randal àor.RÄ™ka szeroka jak patelnia ujęła jego dÅ‚oÅ„, towarzyszyÅ‚ temu formalny ukÅ‚on. Loial, syn Arendta, syna Halana.Twoje imiÄ™ Å›piewa w moich uszach, Randzieal àor.Rand pomyÅ›laÅ‚, że musi to być zwyczajowe pozdrowienie.OdwzajemniÅ‚ ukÅ‚on. Twoje imiÄ™ Å›piewa w moich uszach, Loialu, synu Arendta.oh.syna Halana.CaÅ‚a ta sytuacja wydawaÅ‚a siÄ™ nierealna.Wciąż nie wiedziaÅ‚, czym jest Loial.UÅ›ciskjego ogromnych palców byÅ‚ zaskakujÄ…co delikatny, niemniej jednak poczuÅ‚ ulgÄ™, gdyokazaÅ‚o siÄ™, że dÅ‚oÅ„ jest nienaruszona. Wy ludzie Å‚atwo dajecie siÄ™ wyprowadzić z równowagi powiedziaÅ‚ Loial,swoim gÅ‚osem przypominajÄ…cym basowy grzmot. SÅ‚yszaÅ‚em opowieÅ›ci, czytaÅ‚emksiążki, ale jakoÅ› nie docieraÅ‚o to do mnie.Kiedy przybyÅ‚em do Caemlyn, wywoÅ‚aÅ‚emniewiarygodne poruszenie.Dzieci pÅ‚akaÅ‚y, kobiety krzyczaÅ‚y, a tÅ‚um zbrojny w paÅ‚ki,noże i pochodnie Å›cigaÅ‚ mnie przez caÅ‚e miasto wrzeszczÄ…c Trollok! Obawiam siÄ™,że poczÄ…tkowo trochÄ™ siÄ™ zdenerwowaÅ‚em.Trudno powiedzieć, co by siÄ™ staÅ‚o, gdybyoddziaÅ‚ Gwardii Królowej nie przechodziÅ‚ akurat w pobliżu. RzeczywiÅ›cie szczęście powiedziaÅ‚ Rand nieÅ›miaÅ‚o. Tak, z tym że nawet GwardziÅ›ci byli równie przerażeni moim widokiem jakpozostali.Dzisiaj mija czwarty dzieÅ„ mojego pobytu w Caemlyn i nie jestem w staniewystawić nosa poza tÄ™ gospodÄ™.Dobry pan Gill prosiÅ‚ mnie nawet o niekorzystaniez ogólnej sali. ZastrzygÅ‚ uszami. Nie chodzi o to, że jest niegoÅ›cinny, rozumiesz.Ale pierwszej nocy wywoÅ‚aÅ‚em niewielkie zamieszanie.Wszystkie istoty ludzkie chciaÅ‚ynatychmiast wyjść.Wrzask, krzyk wszyscy jednoczeÅ›nie usiÅ‚ujÄ… dostać siÄ™ do drzwi.Niektórzy mogli zrobić sobie krzywdÄ™. Rand zafascynowany patrzyÅ‚ na strzygÄ…ceuszy. MuszÄ™ ci powiedzieć, że nie po to opuÅ›ciÅ‚em stedding. Ty jesteÅ› Ogir! WykrzyknÄ…Å‚ Rand. Poczekaj.Sześć pokoleÅ„? PowiedziaÅ‚eÅ›Wojny z Trollokami! Ile masz lat?131Kiedy wypowiedziaÅ‚ te sÅ‚owa, zrozumiaÅ‚, że nie byÅ‚o to zbyt grzeczne, ale LoialwydawaÅ‚ siÄ™ raczej trochÄ™ przestraszony niż urażony. DziewięćdziesiÄ…t odpowiedziaÅ‚ Ogir, w jego gÅ‚osie pobrzmiewaÅ‚o lekkienapiÄ™cie. Za dziesięć lat bÄ™dÄ™ wystarczajÄ…co dojrzaÅ‚y, aby móc przemawiać naZgromadzeniu.Uważam, że Starsi powinni pozwolić mi mówić, ponieważ decydowali,czy zezwolić mi na wyjazd.Zawsze martwiÄ… siÄ™ o każdego, niezależnie od jego wieku,kto wyrusza na ZewnÄ…trz.Wy ludzie jesteÅ›cie tak niecierpliwi, postÄ™pujecie w taknieprzemyÅ›lany sposób. ZamrugaÅ‚ i przepraszajÄ…c szybko skinÄ…Å‚ gÅ‚owÄ…. Wybaczmi.Nie chciaÅ‚em tego powiedzieć.Ale walczycie ze sobÄ… przez caÅ‚y czas, nawet wtedy,gdy nie ma takiej potrzeby. To prawda zgodziÅ‚ siÄ™ Rand. Wciąż próbowaÅ‚ objąć myÅ›lami to, co usÅ‚yszaÅ‚.DziewięćdziesiÄ…t lat.Starszy od Cenna Buie, a jednak wciąż zbyt mÅ‚ody na.UsiadÅ‚na jednym z krzeseÅ‚ o wysokich oparciach.Loial zestawiÅ‚ ze sobÄ… dwa, wypeÅ‚niajÄ…c jeogromem swej postaci.SiedzÄ…c, dorównywaÅ‚ wzrostem wyprostowanemu czÅ‚owiekowi. Ostatecznie pozwolili ci pójść.Loial patrzyÅ‚ w podÅ‚ogÄ™ i marszczyÅ‚ nos, pocierajÄ…c go jednoczeÅ›nie grubympalcem. No, ale powróćmy do sprawy.Zgromadzenie nie obradowaÅ‚o dÅ‚ugo, nawet nieprzez rok, ale na podstawie tego, co usÅ‚yszaÅ‚em, zanim podjÄ™liby jakÄ…Å› decyzjÄ™ w mojejsprawie, byÅ‚bym wystarczajÄ…co dorosÅ‚y, aby wyjechać bez ich pozwolenia.ObawiamsiÄ™, że ich zdaniem umocowaÅ‚em swój topór na nieco za dÅ‚ugim trzonku, ale cóż, poprostu.odszedÅ‚em.Starsi zawsze mówili, że jestem trochÄ™ w gorÄ…cej wodzie kÄ…pany,bojÄ™ siÄ™ wiÄ™c, iż czyniÄ…c tak, dowiodÅ‚em tylko sÅ‚usznoÅ›ci ich osÄ…du.Ciekaw jestem, czyjuż zdali sobie sprawÄ™, że wyruszyÅ‚em? Ale musiaÅ‚em iść.Rand mocno zacisnÄ…Å‚ wargi, aby powstrzymać siÄ™ od Å›miechu.Jeżeli Loiala uważanoza niecierpliwego, to jacy muszÄ… być inni Ogirowie.Ich spotkania nie ciÄ…gnÄ… siÄ™ dÅ‚ugo,nawet nie przez rok? Pan al Vere dopiero by siÄ™ zdziwiÅ‚.Te posiedzenia Rady Wioski,które trwaÅ‚y pół dnia, powodowaÅ‚y, że wszyscy, nawet pan Luhhan, siedzieli jak naszpilkach.Fala tÄ™sknoty zalaÅ‚a jego serce, wspomnienia o Tamie, Egwene, WinnejJagodzie , Bel Tine i AÄ…ce, z czasów bardzie szczęśliwych niż obecne, zaparÅ‚y mu dechw piersiach.PrzemocÄ… oddaliÅ‚ te myÅ›li. Jeżeli mogÄ™ zapytać kaszlnÄ…Å‚ dlaczego tak bardzo pragnÄ…Å‚eÅ› udać siÄ™.hm,na ZewnÄ…trz? Ja żaÅ‚ujÄ™, że w ogóle wyjeżdżaÅ‚em z domu. Dlaczego? %7Å‚eby zobaczyć. Loial powiedziaÅ‚ to takim tonem, jakby stanowiÅ‚oto najbardziej oczywistÄ… rzecz na Å›wiecie. CzytaÅ‚em książki, wszystkie relacjepodróżników i one roznieciÅ‚y we mnie pragnienie, by zobaczyć to, o czym pisali. Jegojasne oczy rozbÅ‚ysÅ‚y, uszy zesztywniaÅ‚y. CzytaÅ‚em każdy strzÄ™p na temat podróży, jakiwpadÅ‚ mi w rÄ™ce, czytaÅ‚em o Drogach, o obyczajach panujÄ…cych w ludzkich krainach,132o miastach, które dla was ludzi zbudowaliÅ›my po PÄ™kniÄ™ciu Zwiata.A im wiÄ™cejczytaÅ‚em, tym silniejszego nabieraÅ‚em przekonania, że muszÄ™ udać siÄ™ na ZewnÄ…trz,pojechać do tych miejsc, w których kiedyÅ› żyliÅ›my i na wÅ‚asne oczy zobaczyć gaje.Rand zamrugaÅ‚. Gaje? Tak, gaje.Drzewa.OczywiÅ›cie kilka tylko Wielkich Drzew, wspinajÄ…cych siÄ™ kuniebu i zachowujÄ…cych Å›wieżą pamięć stedding. KrzesÅ‚o zajÄ™czaÅ‚o, kiedy nachyliÅ‚ siÄ™do przodu, gwaÅ‚townie gestykulujÄ…c dÅ‚oÅ„mi, z których jedna wciąż dzierżyÅ‚a książkÄ™.Jego oczy jaÅ›niaÅ‚y jeszcze silniej niż dotÄ…d, uszy niemalże trzepotaÅ‚y. Zazwyczajużywali drzew rosnÄ…cych w danej krainie, na danym miejscu.Nie można ziemiskierować przeciwko niej samej.Nie na dÅ‚ugo, zbuntuje siÄ™.Trzeba ksztaÅ‚tować wizjÄ™w zgodzie z ziemiÄ…, a nie ziemiÄ™ wedle wizji.Każde drzewo sadzone w gaju, miaÅ‚o rosnąćtam i owocować, każde współistnieć w harmonii z nastÄ™pnym, każde umieszczone byÅ‚otak, by stanowiÅ‚o dopeÅ‚nienie innego, dziÄ™ki czemu mogÅ‚y lepiej rosnąć, oczywiÅ›cie,ale także po to, by ich harmonia zaÅ›piewaÅ‚a w oku i sercu.Ach, książki mówiÄ… o gajachi wywoÅ‚ujÄ… u Starszych pÅ‚acz i Å›miech jednoczeÅ›nie, mówiÄ… o gajach, które w pamiÄ™cipozostanÄ… wiecznie zielone. A miasta? zapytaÅ‚ Rand.Loial obdarzyÅ‚ go nie rozumiejÄ…cym spojrzeniem. Miasta.Miasta, które zbudowali Ogirowie.Na przykÅ‚ad to.Caemlyn.Ogirowiezbudowali Caemlyn, nieprawdaż? Tak mówiÄ… opowieÅ›ci. Praca w kamieniu. Jego ramionami zatrzÄ…sÅ‚ potężny dreszcz [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]