[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie tylko włosy, czy tam peruka, alei reszta.Oczy mi błyszczą, kolor wrócił na policzki  przynajmniej w dużymstopniu  nie robię więc wrażenia wymizerowanej.Nadal jestem chuda, alew mojej postawie widzę dumę, jakiej nigdy dotąd nie dostrzegałam, cośw wygięciu pleców, uniesionej brodzie, ognistym spojrzeniu.Ono mówi, żejestem.%7łe jeśli kiedykolwiek się wycofałam, to wróciłam, a to, dokądzmierzam, może poczekać.Dziś wieczór jestem tutaj i wyglądamoszałamiająco.Nawet jeśli to rak sprawił, że tak się czuję, że taką się widzę,niech tam.Przynajmniej coś dobrego z tego wyszło.Kiedy odzywa się domofon, jestem gotowa.Rzucam ostatnie spojrzeniew lustro i puszczam do siebie oczko.Wygładzając grzywkę, myślę, żenaprawdę wypełnia mnie wielka dobroć, jestem spokojna, swobodnai szczęśliwa.Może po raz pierwszy od czasu, kiedy byłam dzieckiem,naprawdę jestem szczęśliwa. Na dole czeka Marie.Maurice ją zabrał i razem podjechali po mnie.Jestprzepiękna w swojej sukni, długiej, powłóczystej, białej jak trzeba.Według jejstandardów to kreacja bardzo tradycyjna, piersi prawie zakryte, choćprzyzwyczaiłam się do ich nieskrępowanego eksponowania i teraz mi go brak. No, no  mówię dumnie, wysiadając z windy. Witam pannę młodą.Marie aż drży z emocji. Wyglądasz cudownie, Katherine, naprawdę, aż chce mi się płakać. Pamiętaj  upominam ją  to twój wieczór.Nie przyjęcie pożegnalneKatherine, ale twój ślub i nie zachowuj się tak, bo wrócę na górę.Marie uśmiecha się.Widzę łzy w jej oczach. Będzie dobrze, szefowo  mówi. Kazałaś mi w Aspen zastanowić się,dlaczego warto żyć.Już wiem.Właśnie dla takich wieczorów.Wyciąga dłoń, a ja biorę ją i ściskam.To taka urocza dziewczynai naprawdę bardziej inteligentna, niżbym się po niej spodziewała.Kocham jątego dnia.Całym sercem. Jestem taka dumna&  zaczynam, ale ku mojemu własnemu zaskoczeniusłowa więzną mi w gardle.Jeśli skończę zdanie, to się rozpłaczę, a przecieżnie chcę, nie w tym hallu, nie zepsuję wieczoru Marie. Kocham cię, szefowo  mówi, a ja jeszcze raz ściskam jej dłońi wychodzimy przez obrotowe drzwi.Maurice stoi i otwiera przed nami drzwi auta.Uśmiecha się szeroko, trzymapod ręką czapkę.Wieczór jest piękny, świeży, w powietrzu czuje się już trochęjesień.Wydaje się, jakby od czasu, kiedy się marzło, minął rok.Ostatniociągle było mi zimno, ale inaczej.To chłodne powietrze dodaje energii, więcprzystaję na dłuższą chwilę.Przed wejściem do samochodu patrzę na światła,które przebijają się przez zmierzch zapadający nad Nowym Jorkiem. Maurice  mówię  jest tyle piękna na świecie, tyle pięknych rzeczyw życiu.Nie wiem, czemu tego wcześniej nie widziałam. Zawsze to widziałaś, byłaś tylko za bardzo zajęta, żeby zwracać na touwagę.Jeśli się nie mylę, jego też ściska w gardle. Cudownie widzieć cię w takiej formie  ciągnie. Nigdy nie wyglądałaśpiękniej niż dziś.Uśmiecham się figlarnie.  Może tego wieczoru dopisze mi szczęście.Jeszcze raz rozglądam się wokół, pochylam głowę i wślizguję się do autaobok Marie.Podczas jazdy prawie nic nie mówimy.To niedaleko, kilka przecznic,a ruch nie jest duży.Przecinamy Central Park, obok nas, tuż przy oknie Marie,przystaje taksówka, taka staromodna, nie widywałam ich od lat.Pamiętam, żekiedy byłam małą dziewczynką, tego rodzaju taksówką rodzice zabrali mnie donowojorskiego Radio City Music Hall na przedstawienie świąteczne.Podróżowaliśmy pociągiem z Connecticut, jedliśmy lunch w pobliżu CentralStation, kanapki z sałatką jajeczną i deser czekoladowy, a potem ojciecwezwał taksówkę, a ja zachwycona patrzyłam, jak rozkłada dodatkowesiedzenie.To chyba była nasza ostatnia wspólna Gwiazdka.Zwiatło zmienia się na zielone, taksówka przesuwa się naprzód, a jaopieram się i przysuwam twarz do ucha Marie. Jak się czujesz?  pytam.Nawet na mnie nie spojrzała. Już nie mogę się doczekać.Uśmiecham się.Tak powinno być.Na jej miejscu też bym sięniecierpliwiła.Wynurzamy się z parku, kiedy gasną ostatnie promienie dziennego światłai zaczynają zapalać się uliczne latarnie, ożywając na nadchodzący wieczór [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •