[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Następnego dnia rano Xandria była bardzo cicha.Początkowo Celaena myślała, że toprzez to, iż obywatele czekają na wiadomości o ataku na zabójców, ale szybko zorientowała się, żejest spokojnie, bo widziała miasteczko tylko w dzień targowy.Kręte, wąskie uliczki, które były wtedy zapchane sprzedawcami teraz świeciłypustkami, usłane połaciami liści palmowych i stosami piasku, wpychającymi się wszędzie z pomocąsilnego wiatru wiejącego od morza.Zapłaciła za rejs statkiem, który wypływał do Amier, najbliższego portu w Melisande,mieszczącego się w Zatoce Oro.Przez umowę związaną ze statkami wypływającymi z Xandrii do innych częściadarlańskiego imperium, odległy, zapomniany port taki jak Amier będzie najlepszymrozwiązaniem.Stamtąd będzie mogła podróżować na Kasidzie do Rifthold, z nadzieją, że trafi nastatek gdzieś na rzece Avery, którym będzie mogła przebyć ostatnią część drogi do stolicy.Statek nie mógł odpłynąć przed przypływem, który miał być po południe, więc Celaenaspacerowała kilka godzin po mieście.Stoisko z Pajęczym Jedwabiem już dawno zniknął wraz z brzoskwiniami i kapłankamize świątyni.Denerwując się, że ktoś w mieście może rozpoznać klacz, Celaena przeprowadziłakonia zaułkami, aż znalazła dla Kasidy odosobnione koryto.Celaena opierała się o ścianę, gdy jej koń pił.Czy ludzie lorda Bericka dotarli już do twierdzy? W tempie, w jakim się poruszali dotrątam zapewne dzisiejszej nocy bądz jutrzejszego ranka.Miała tylko nadzieję, że Mistrz był dobrze przygotowany i poprawił zabezpieczenia poostatnim ataku Bericka.Odesłał ją dla jej własnego dobra czy też zrobił to tak po prostu?Spojrzała na górujący nad miastem pałac.Bericka nie było z jego ludzmi.Dostarczenie głowy Milczącego Mistrza królowi Adarlanu z pewnością byłobynajlepszym sposobem na zniesienie embarga z jego miasta.Robił to dla dobra swoich ludzi czy dla siebie?Ale Czerwona Pustynia potrzebowała zabójców - i pieniędzy, a także zagranicznegohandlu.Mistrz i Berick z pewnością kontaktowali się ze sobą w ciągu ostatnich tygodni.Coposzło nie tak? Ansel była tu kolejny raz w delegacji tydzień temu i nie skarżyła się na żadneproblemy.Właściwie to była dość miła.Celaena nie wiedziała właściwie, dlaczego wzdłuż jej kręgosłupa przebiegł zimnydreszcz.Bądz dlaczego zaczęła nagle szybko przeszukiwać sakwy, aż znalazła list zatwierdzającyod Mistrza oraz liścik od Ansel.Gdyby Mistrz wiedział o ataku, z pewnością wzmacniałby obronę; nie odesłałbyCelaeny.Była najlepszą adarlańska zabójczynią i potrzebował jej, jeśli przeciwnik liczył dwustumężczyzn.W przeciwieństwie do Arobynna, Mistrz nie był dumny.Naprawdę kochał swoichuczniów; opiekował się nimi i dbał o nich.Jednak nigdy nie szkolił Ansel.Dlaczego?A skoro w twierdzy było tak wielu bliskich mu ludzi, dlaczego odesłał tylko Celaenę, anie ich wszystkich?Jej serce biło szybko, że niemal traciło rytm, a Celaena rozerwała pieczęć.Kartka była pusta.Odwróciła papier.Druga strona również była czysta.Uniosła papier w stronę słońca, ale nie było żadnego ukrytego atramentu, znakuwodnego.Przecież pieczęć była jego, czyż nie? Na papierze była jego.Tak łatwo jest ukraść sygnet.Zrobiła to samo z Kapitanem Rolfem.Poza tym widziałabiałą linię wokół palca Mistrza - jego pierścień zaginął.Ale jeśli Ansel odurzyła ją i dała jej dokument opatrzony pieczęcią Mistrza.Nie, to było niemożliwe.I nie miało sensu.Dlaczego Ansel odesłała ją i udawała, żezrobił to Mistrz? Chyba że.Celaena spojrzała na pałac lorda Bericka.Chyba że Ansel nie odwiedzała lorda Berickaw imieniu Mistrza.Albo robiła to tylko na początku, by zdobyć jego zaufanie.A gdy Mistrz myślał, że naprawiała więzi między nimi, Ansel robiła coś zupełnieodwrotnego.A sprzedawca Pajęczego Jedwabiu wspominał coś o szpiegach wśród zabójców -szpiegach pracujących dla Bericka.Dlaczego?Celaena nie miała czasu, by się nad tym zastanawiać.Nie, gdy dwustu ludzi było takblisko twierdzi.Mogłaby przesłuchać lorda Bericka, ale to także zajęłoby cenny czas.Jeden wojownik mógł nie czynić różnicy, gdy stawało się przeciwko dwustumężczyznom, ale była Celaeną Sardothien.To musiało coś znaczyć.To coś znaczyło.Dosiadła konia i zawróciła w stronę bram miasta.- Zobaczmy, jak szybko możesz biegać - wyszeptała do ucha klaczy i popędziła ją.TAUMACZENIE: KlaudiaBowerRozdział 11Niczym gwiazda przeszywająca czerwone niebo, Kasida pędziła przez wydmy, ażprzeskoczyła przez Cleaver tak, jakby skakała nad strumykiem.Zatrzymywały się tylko po to, bykoń mógł zjeść, napić się i odpocząć, a choć Celaena przepraszała klacz za to, że popędza ją takbardzo, Kasida trzymała się.Ona również zdawała się czuć, jak to jest ważne.Jechały przez całą noc, aż do szkarłatnego świtu, który zalał wydmy, a niebo splamiłdym, gdy oczom Celaeny ukazała się forteca.Ogień rozgorzał tu i tam, w kilku miejscach rozlegały się krzyki, a także szczęk broni.Zabójcy jeszcze się nie poddali, choć mury zostały nieco naruszone, a jednak samabrana nie okazywała oznak włamania - tak, jakby ktoś pozostawił ją otwartą.Celaena zsiadła z Kasidy przy ostatniej wydmie, zostawiając konia tak, że mogłapodążyć za nią lub odejść i podkradła się do twierdzy.Zatrzymała się na chwilę, by wyciągnąć z ciała martwego żołnierza miecz, którywsunęła za swój pas.Był tanio wykonany i niesymetryczny, ale na tyle ostry, że mógł wykonaćswoje zadanie.Gdy usłyszała stłumione uderzenia kopyt wiedziała, że Kasida idzie za nią.Mimo tonie odważyła się oderwać wzroku od tego, co działo się przed nią i wyciągnęła zza pasa dwa długiesztylety.Za murami wszędzie leżały ciała - tak samo zabójców jak i żołnierzy.Mimo, żedziedziniec był pusty, rzeczki płynące wokół niego były teraz czerwone.Starała się nie przyglądać twarzom poległych.Ogień tlił się gdzieniegdzie, a w niektórych miejscach pozostały już tylko stertypopiołu.Zwęglone resztki strzał wykazywały, że najprawdopodobniej zanim żołnierze zaatakowali,najpierw wystrzelili płonące strzały.Każdy krok, który stawiała zdawał się trwać wieki.Słyszała szczęk broni i krzyki dobiegające z innych części fortecy.Kto wygrywał? Jeśliżołnierze dostali się tutaj, tracąc ta mało ludzi przed fortecą, to ktoś musiał ich wpuścić.prawdopodobnie w środku nocy.Jak długo zajęło nocnej zmianie zorientowanie się, że w ciemności pełza wróg? Chyba,że nocna zmiana została zabita, zanim ogłosili alarm.Ale, gdy szła przed siebie krok po kroku, Celaena zdała sobie sprawę, że pytanie, którepowinna zadać jest dużo gorsze.Gdzie jest Mistrz?To właśnie tego chciał lord Berick - głowy Mistrza.A Ansel.Celaena nie chciała kończyć tej myśli.Ansel nie odesłała jej z tego powodu.Ansel niemogła za tym stać.Ale.Celaena zaczęła biec sprintem do komnaty Mistrz, nie zważając na hałas.Krew byławszędzie.Mijała dziedzińce pełne żołnierzy i zabójców zwartych w śmiertelnej walce.Była w połowie schodów do komnaty Mistrza, gdy z góry zaczął zbiegać żołnierz,celując w nią ostrzem.Zrobiła unik, po czym cięła nisko i głęboko, jej długi sztylet zatopił się wjelitach przeciwnika [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl centka.pev.pl
.Następnego dnia rano Xandria była bardzo cicha.Początkowo Celaena myślała, że toprzez to, iż obywatele czekają na wiadomości o ataku na zabójców, ale szybko zorientowała się, żejest spokojnie, bo widziała miasteczko tylko w dzień targowy.Kręte, wąskie uliczki, które były wtedy zapchane sprzedawcami teraz świeciłypustkami, usłane połaciami liści palmowych i stosami piasku, wpychającymi się wszędzie z pomocąsilnego wiatru wiejącego od morza.Zapłaciła za rejs statkiem, który wypływał do Amier, najbliższego portu w Melisande,mieszczącego się w Zatoce Oro.Przez umowę związaną ze statkami wypływającymi z Xandrii do innych częściadarlańskiego imperium, odległy, zapomniany port taki jak Amier będzie najlepszymrozwiązaniem.Stamtąd będzie mogła podróżować na Kasidzie do Rifthold, z nadzieją, że trafi nastatek gdzieś na rzece Avery, którym będzie mogła przebyć ostatnią część drogi do stolicy.Statek nie mógł odpłynąć przed przypływem, który miał być po południe, więc Celaenaspacerowała kilka godzin po mieście.Stoisko z Pajęczym Jedwabiem już dawno zniknął wraz z brzoskwiniami i kapłankamize świątyni.Denerwując się, że ktoś w mieście może rozpoznać klacz, Celaena przeprowadziłakonia zaułkami, aż znalazła dla Kasidy odosobnione koryto.Celaena opierała się o ścianę, gdy jej koń pił.Czy ludzie lorda Bericka dotarli już do twierdzy? W tempie, w jakim się poruszali dotrątam zapewne dzisiejszej nocy bądz jutrzejszego ranka.Miała tylko nadzieję, że Mistrz był dobrze przygotowany i poprawił zabezpieczenia poostatnim ataku Bericka.Odesłał ją dla jej własnego dobra czy też zrobił to tak po prostu?Spojrzała na górujący nad miastem pałac.Bericka nie było z jego ludzmi.Dostarczenie głowy Milczącego Mistrza królowi Adarlanu z pewnością byłobynajlepszym sposobem na zniesienie embarga z jego miasta.Robił to dla dobra swoich ludzi czy dla siebie?Ale Czerwona Pustynia potrzebowała zabójców - i pieniędzy, a także zagranicznegohandlu.Mistrz i Berick z pewnością kontaktowali się ze sobą w ciągu ostatnich tygodni.Coposzło nie tak? Ansel była tu kolejny raz w delegacji tydzień temu i nie skarżyła się na żadneproblemy.Właściwie to była dość miła.Celaena nie wiedziała właściwie, dlaczego wzdłuż jej kręgosłupa przebiegł zimnydreszcz.Bądz dlaczego zaczęła nagle szybko przeszukiwać sakwy, aż znalazła list zatwierdzającyod Mistrza oraz liścik od Ansel.Gdyby Mistrz wiedział o ataku, z pewnością wzmacniałby obronę; nie odesłałbyCelaeny.Była najlepszą adarlańska zabójczynią i potrzebował jej, jeśli przeciwnik liczył dwustumężczyzn.W przeciwieństwie do Arobynna, Mistrz nie był dumny.Naprawdę kochał swoichuczniów; opiekował się nimi i dbał o nich.Jednak nigdy nie szkolił Ansel.Dlaczego?A skoro w twierdzy było tak wielu bliskich mu ludzi, dlaczego odesłał tylko Celaenę, anie ich wszystkich?Jej serce biło szybko, że niemal traciło rytm, a Celaena rozerwała pieczęć.Kartka była pusta.Odwróciła papier.Druga strona również była czysta.Uniosła papier w stronę słońca, ale nie było żadnego ukrytego atramentu, znakuwodnego.Przecież pieczęć była jego, czyż nie? Na papierze była jego.Tak łatwo jest ukraść sygnet.Zrobiła to samo z Kapitanem Rolfem.Poza tym widziałabiałą linię wokół palca Mistrza - jego pierścień zaginął.Ale jeśli Ansel odurzyła ją i dała jej dokument opatrzony pieczęcią Mistrza.Nie, to było niemożliwe.I nie miało sensu.Dlaczego Ansel odesłała ją i udawała, żezrobił to Mistrz? Chyba że.Celaena spojrzała na pałac lorda Bericka.Chyba że Ansel nie odwiedzała lorda Berickaw imieniu Mistrza.Albo robiła to tylko na początku, by zdobyć jego zaufanie.A gdy Mistrz myślał, że naprawiała więzi między nimi, Ansel robiła coś zupełnieodwrotnego.A sprzedawca Pajęczego Jedwabiu wspominał coś o szpiegach wśród zabójców -szpiegach pracujących dla Bericka.Dlaczego?Celaena nie miała czasu, by się nad tym zastanawiać.Nie, gdy dwustu ludzi było takblisko twierdzi.Mogłaby przesłuchać lorda Bericka, ale to także zajęłoby cenny czas.Jeden wojownik mógł nie czynić różnicy, gdy stawało się przeciwko dwustumężczyznom, ale była Celaeną Sardothien.To musiało coś znaczyć.To coś znaczyło.Dosiadła konia i zawróciła w stronę bram miasta.- Zobaczmy, jak szybko możesz biegać - wyszeptała do ucha klaczy i popędziła ją.TAUMACZENIE: KlaudiaBowerRozdział 11Niczym gwiazda przeszywająca czerwone niebo, Kasida pędziła przez wydmy, ażprzeskoczyła przez Cleaver tak, jakby skakała nad strumykiem.Zatrzymywały się tylko po to, bykoń mógł zjeść, napić się i odpocząć, a choć Celaena przepraszała klacz za to, że popędza ją takbardzo, Kasida trzymała się.Ona również zdawała się czuć, jak to jest ważne.Jechały przez całą noc, aż do szkarłatnego świtu, który zalał wydmy, a niebo splamiłdym, gdy oczom Celaeny ukazała się forteca.Ogień rozgorzał tu i tam, w kilku miejscach rozlegały się krzyki, a także szczęk broni.Zabójcy jeszcze się nie poddali, choć mury zostały nieco naruszone, a jednak samabrana nie okazywała oznak włamania - tak, jakby ktoś pozostawił ją otwartą.Celaena zsiadła z Kasidy przy ostatniej wydmie, zostawiając konia tak, że mogłapodążyć za nią lub odejść i podkradła się do twierdzy.Zatrzymała się na chwilę, by wyciągnąć z ciała martwego żołnierza miecz, którywsunęła za swój pas.Był tanio wykonany i niesymetryczny, ale na tyle ostry, że mógł wykonaćswoje zadanie.Gdy usłyszała stłumione uderzenia kopyt wiedziała, że Kasida idzie za nią.Mimo tonie odważyła się oderwać wzroku od tego, co działo się przed nią i wyciągnęła zza pasa dwa długiesztylety.Za murami wszędzie leżały ciała - tak samo zabójców jak i żołnierzy.Mimo, żedziedziniec był pusty, rzeczki płynące wokół niego były teraz czerwone.Starała się nie przyglądać twarzom poległych.Ogień tlił się gdzieniegdzie, a w niektórych miejscach pozostały już tylko stertypopiołu.Zwęglone resztki strzał wykazywały, że najprawdopodobniej zanim żołnierze zaatakowali,najpierw wystrzelili płonące strzały.Każdy krok, który stawiała zdawał się trwać wieki.Słyszała szczęk broni i krzyki dobiegające z innych części fortecy.Kto wygrywał? Jeśliżołnierze dostali się tutaj, tracąc ta mało ludzi przed fortecą, to ktoś musiał ich wpuścić.prawdopodobnie w środku nocy.Jak długo zajęło nocnej zmianie zorientowanie się, że w ciemności pełza wróg? Chyba,że nocna zmiana została zabita, zanim ogłosili alarm.Ale, gdy szła przed siebie krok po kroku, Celaena zdała sobie sprawę, że pytanie, którepowinna zadać jest dużo gorsze.Gdzie jest Mistrz?To właśnie tego chciał lord Berick - głowy Mistrza.A Ansel.Celaena nie chciała kończyć tej myśli.Ansel nie odesłała jej z tego powodu.Ansel niemogła za tym stać.Ale.Celaena zaczęła biec sprintem do komnaty Mistrz, nie zważając na hałas.Krew byławszędzie.Mijała dziedzińce pełne żołnierzy i zabójców zwartych w śmiertelnej walce.Była w połowie schodów do komnaty Mistrza, gdy z góry zaczął zbiegać żołnierz,celując w nią ostrzem.Zrobiła unik, po czym cięła nisko i głęboko, jej długi sztylet zatopił się wjelitach przeciwnika [ Pobierz całość w formacie PDF ]