[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Widzę, że i pan prokurator zaraził sięmetodami Kaczanowskiego. Naszym scenariuszem ostro przerwał prokurator jestdowiedzenie winy oskarżonemu.A scenariuszem obrony jest,jak słyszę, niedopuszczenie do tego, z tym, że obrona zaczynastosować niezbyt dozwolone chwyty. Przepraszam pana prokuratora.Niemniej jednak pan zurzędu powinien badać i to wszystko, co przemawia zaaresztowanym. Przecież bez mrugnięcia okiem uwzględniłem dwa wnioskiobrony o ekspertyzy. Wróblewski ciągnął dalej adwokat wymienia kilkanazwisk ludzi, z którymi się zetknął w czasie swojej wędrówki.Trzeba ich odszukać. Co nam to da? To, że ten człowiek był na tamtych ziemiach wtedy, kiedyBaumvogell rezydował w Bradomsku.Pan się omylił,prokuratorze, szef gestapo nie mógł być w Brzeznicy.Jejzagłada nastąpiła w maju 1942 roku.Siedemnastego maja.Baumvogell jeszcze przez przeszło pół roku był panem życia iśmierci powiatu bradomskiego.Zaś do bitwy pod Kurskiem,czyli do lipca 1943 roku, był w jednej z dywizji Waffen SS.Odnalezienie choćby jednego człowieka, który do lipca 1943roku zetknął się z Wróblewskim, byłoby potwierdzeniem i jegozeznań, i jego niewinności.Dlatego przywiązuję tak wielkąwagę do tych poszukiwań. Aatwo panu mówić.Ale jak znalezć takiego człowieka poczterdziestu latach? Nawet gdyby przyjąć, że pański klientmówi prawdę. Zgadzam się, że dla obrony to jest niemożliwe, ale nie dlaprokuratury rozporządzającej ogromnymi możliwościamiużycia całego aparatu władzy. Poszukiwani przez nas świadkowie mogą od dawna nieżyć. Ale także mogą mieszkać w Warszawie przy tej samej ulicy,gdzie my teraz rozmawiamy. Wróblewski wymienia jedynie nazwiska.Zresztą prze-ważnie białoruskich chłopów.Nie zna ich imion, imion ro-dziców, dat urodzenia. Ale mówi, w jakich wsiach ci ludzie żyli.Tam ich trzebaszukać. To są obecnie tereny Białoruskiej Republiki Radzieckiej. Mogli repatriować w 1946 roku.Albo i pózniej.Są przecieżw archiwach dokumenty Państwowego Urzędu Repatriacji. Pan sobie zdaje sprawę, jaka to robota? Nie ma zbyt wielkiej roboty, aby uwolnić człowieka odniesłusznego oskarżenia i pomyłki sprawiedliwości.Przecieżmojemu klientowi grozi nawet kara śmierci. Tak zle z nim chyba nie będzie powątpiewał prokurator. Niemniej mecenas ma rację.Będziemy sprawdzać wCentralnym Biurze Adresowym, a jeśli zajdzie potrzeba,sięgniemy i do akt PUR. Cieszę się, że doszliśmy do porozumienia.Szukajcie jednaknie tylko nazwisk ludzi wymienionych przez Wróblewskiego,ale w ogóle jakichkolwiek mieszkańców tych wsi.Oni mogąsobie przypominać, że u sąsiada ukrywał się, bądz pracowałjakiś młody chłopak z Brzeznicy.Podczas widzenia z moimklientem, mówiłem mu, aby spróbował sobie przypomniećszczegóły zdarzeń z tamtych lat i wynotował wsie, przez któreprzechodził i u kogo się zatrzymywał.Jeżeli nie pamiętaimienia i nazwiska, niech przynajmniej opisze, gdzie stała i jakwyglądała chata mieszkańca udzielającego mu schronienia. Tego nie sprawdzimy. Dlaczego? zdziwił się Ruszyński. Jeżeli nie będziemożna znalezć tych ludzi w Polsce, trzeba się zwrócić do władzradzieckich o pomoc prawną.Na pewno jej nam nie odmówią.Pojedzie pan prokurator do Nieświeża i stamtąd szlakiemWróblewskiego. Jeżeli razem z panem mecenasem roześmiał sięSzczypiorski to zgoda. Cieszę się, że dogadaliśmy się w najważniejszych sprawach adwokat pożegnał swojego rozmówcę, który jednak wcale niebył taki zachwycony tą rozmową.Natychmiast też poprosiłpodpułkownika Janusza Kaczanowskiego, o przyjście dogmachu prokuratury.Oficer milicji aż się za głowę złapałusłyszawszy relację z przebiegu spotkania adwokata zprokuratorem. Ciekawy jestem, kto wykona tę gigantyczną i nikomuniepotrzebną pracę? Z punktu widzenia obrony, Ruszyński miał rację zauważył prokurator i tak przyzwoicie postąpił, że tewszystkie wnioski zgłosił zaraz na początku śledztwa, a nie nasali sądowej.Kto wie, czy wtedy sąd nie przerwałby rozprawy inie zwrócił prokuraturze aktu oskarżenia dla uzupełnieniaśledztwa. Zgoda na to badanie antropologiczne, czy też somatycznedla ustalenia wieku aresztowanego.Nie protestuję, chociaż (towłaściwie przelewanie z próżnego w próżne, bo wieku żywegoczłowieka nie uda się ustalić w granicach jednego roku, czynawet pięciu lat.Co innego, gdyby Zakład Kryminalistykirozporządzał choćby kawałkiem kości.Nie będziemy jednakamputowali Baumvogellowi ręki lub nogi.Ale skoro naszkochany mecenas chce, niech się bawi. Z tego też powodu nie protestowałem zarówno przeciwkotemu eksperymentowi, jak i przeciwko powtórzeniu ekspertyzyZakładu Kryminalistyki, tym razem przez Kraków. Co innego poszukiwanie rzekomych świadków wędrówkiBaumvogella.Wędrówki, której nigdy nie było.To zupełnieniepotrzebna praca.Przecież ekspertyza wyraznie stwierdziła,że osobnik z fotografii i aresztowany to jedna i ta sama osoba.To jest niepodważalne.Może Ruszyński robić jeszcze stoekspertyz zarówno w kraju, jak i na całym świecie.Niczego niewygra.Wczoraj rozmawiałem w Zakładzie Kryminalistyki.Wyjaśnili mi wszystkie tajemnice swojej pracy.O omyłce niemoże być mowy.Więc po co zatrudniać cały sztab ludzi doprzeglądania setek tysięcy czy nawet milionów nazwisk z listrepatriacyjnych? Mecenas Ruszyński operuje przewrotnym argumentem, żenikt nie może dowieść istnienia na świecie, wśród trzechmiliardów ludzi, dwóch identycznych odcisków palców, lubdwóch absolutnych sobowtórów.Na negatywne twierdzenie niema kontrdowodu. Temu żaden sąd nie uwierzy. Mieciowi wystarczy, jeśli wzbudzi w sędziach wątpliwości izarzuci nam, że nie uwzględniono postulatów obrony.Dlategomusimy tę żabę połknąć. Cholera z tym Ruszyńskim.Dziury nie zrobi, a krewwyssie.Miał rację jeden z kolegów, który mnie przestrzegał, żebędę gorzko żałował chwili, kiedy namówiłem prokuratora napowołanie Mięcia jako obrońcy z urzędu w tym procesie.Irzeczywiście, nie omylił się. Obawiam się, że każdy inny obrońca przyjąłby identycznątaktykę.Zresztą narzuconą przez linię postępowania swojegoklienta.Nie zakładałbym się nawet o jeden grosz, że Ruszyńskiwierzy w niewinność Wróblewskiego i nie utożsamia go, tak jaki my, z Baumvogellem.Ale jest jego obrońcą i robi wszystko, cotylko możliwe dla polepszenia szans swojego podopiecznego. To przecież znacznie przedłuży śledztwo.W ogóle niewyobrażam sobie, skąd wezmiemy ludzi dla przeprowadzaniatego rodzaju akcji.Jak pułkownik Niemiroch dowie się o jejrozmiarach, obawiam się, że szlag go gotów trafić. Nie będzie tak zle z Niemirochem, ale pogimnastykować tosię pogimnastykujecie.Chyba, że w Centralnym BiurzeAdresowym traficie przed tym na jakiś ślad.A co doprzedłużenia śledztwa, to niezbyt ważne.I tak Baumvogellprzez długie lata pozostanie na państwowym wikcie iopierunku.A czy przed wyrokiem, czy po nim, to już dla niegoniewielka różnica. Jutro jadę do Bradomska zadecydował podpułkownik taki jestem wkurzony na tego najmimordę, że bym go chybarozszarpał, gdybym go spotkał. No to nie radzę dzisiaj przestrzegł prokurator ześmiechem wstępować do Szanghaju.Na pewno Mieciobędzie tam święcił swój sukces. I to na domiar złego z bardzo ładną blondynką gorzkodorzucił Kaczanowski [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl centka.pev.pl
.Widzę, że i pan prokurator zaraził sięmetodami Kaczanowskiego. Naszym scenariuszem ostro przerwał prokurator jestdowiedzenie winy oskarżonemu.A scenariuszem obrony jest,jak słyszę, niedopuszczenie do tego, z tym, że obrona zaczynastosować niezbyt dozwolone chwyty. Przepraszam pana prokuratora.Niemniej jednak pan zurzędu powinien badać i to wszystko, co przemawia zaaresztowanym. Przecież bez mrugnięcia okiem uwzględniłem dwa wnioskiobrony o ekspertyzy. Wróblewski ciągnął dalej adwokat wymienia kilkanazwisk ludzi, z którymi się zetknął w czasie swojej wędrówki.Trzeba ich odszukać. Co nam to da? To, że ten człowiek był na tamtych ziemiach wtedy, kiedyBaumvogell rezydował w Bradomsku.Pan się omylił,prokuratorze, szef gestapo nie mógł być w Brzeznicy.Jejzagłada nastąpiła w maju 1942 roku.Siedemnastego maja.Baumvogell jeszcze przez przeszło pół roku był panem życia iśmierci powiatu bradomskiego.Zaś do bitwy pod Kurskiem,czyli do lipca 1943 roku, był w jednej z dywizji Waffen SS.Odnalezienie choćby jednego człowieka, który do lipca 1943roku zetknął się z Wróblewskim, byłoby potwierdzeniem i jegozeznań, i jego niewinności.Dlatego przywiązuję tak wielkąwagę do tych poszukiwań. Aatwo panu mówić.Ale jak znalezć takiego człowieka poczterdziestu latach? Nawet gdyby przyjąć, że pański klientmówi prawdę. Zgadzam się, że dla obrony to jest niemożliwe, ale nie dlaprokuratury rozporządzającej ogromnymi możliwościamiużycia całego aparatu władzy. Poszukiwani przez nas świadkowie mogą od dawna nieżyć. Ale także mogą mieszkać w Warszawie przy tej samej ulicy,gdzie my teraz rozmawiamy. Wróblewski wymienia jedynie nazwiska.Zresztą prze-ważnie białoruskich chłopów.Nie zna ich imion, imion ro-dziców, dat urodzenia. Ale mówi, w jakich wsiach ci ludzie żyli.Tam ich trzebaszukać. To są obecnie tereny Białoruskiej Republiki Radzieckiej. Mogli repatriować w 1946 roku.Albo i pózniej.Są przecieżw archiwach dokumenty Państwowego Urzędu Repatriacji. Pan sobie zdaje sprawę, jaka to robota? Nie ma zbyt wielkiej roboty, aby uwolnić człowieka odniesłusznego oskarżenia i pomyłki sprawiedliwości.Przecieżmojemu klientowi grozi nawet kara śmierci. Tak zle z nim chyba nie będzie powątpiewał prokurator. Niemniej mecenas ma rację.Będziemy sprawdzać wCentralnym Biurze Adresowym, a jeśli zajdzie potrzeba,sięgniemy i do akt PUR. Cieszę się, że doszliśmy do porozumienia.Szukajcie jednaknie tylko nazwisk ludzi wymienionych przez Wróblewskiego,ale w ogóle jakichkolwiek mieszkańców tych wsi.Oni mogąsobie przypominać, że u sąsiada ukrywał się, bądz pracowałjakiś młody chłopak z Brzeznicy.Podczas widzenia z moimklientem, mówiłem mu, aby spróbował sobie przypomniećszczegóły zdarzeń z tamtych lat i wynotował wsie, przez któreprzechodził i u kogo się zatrzymywał.Jeżeli nie pamiętaimienia i nazwiska, niech przynajmniej opisze, gdzie stała i jakwyglądała chata mieszkańca udzielającego mu schronienia. Tego nie sprawdzimy. Dlaczego? zdziwił się Ruszyński. Jeżeli nie będziemożna znalezć tych ludzi w Polsce, trzeba się zwrócić do władzradzieckich o pomoc prawną.Na pewno jej nam nie odmówią.Pojedzie pan prokurator do Nieświeża i stamtąd szlakiemWróblewskiego. Jeżeli razem z panem mecenasem roześmiał sięSzczypiorski to zgoda. Cieszę się, że dogadaliśmy się w najważniejszych sprawach adwokat pożegnał swojego rozmówcę, który jednak wcale niebył taki zachwycony tą rozmową.Natychmiast też poprosiłpodpułkownika Janusza Kaczanowskiego, o przyjście dogmachu prokuratury.Oficer milicji aż się za głowę złapałusłyszawszy relację z przebiegu spotkania adwokata zprokuratorem. Ciekawy jestem, kto wykona tę gigantyczną i nikomuniepotrzebną pracę? Z punktu widzenia obrony, Ruszyński miał rację zauważył prokurator i tak przyzwoicie postąpił, że tewszystkie wnioski zgłosił zaraz na początku śledztwa, a nie nasali sądowej.Kto wie, czy wtedy sąd nie przerwałby rozprawy inie zwrócił prokuraturze aktu oskarżenia dla uzupełnieniaśledztwa. Zgoda na to badanie antropologiczne, czy też somatycznedla ustalenia wieku aresztowanego.Nie protestuję, chociaż (towłaściwie przelewanie z próżnego w próżne, bo wieku żywegoczłowieka nie uda się ustalić w granicach jednego roku, czynawet pięciu lat.Co innego, gdyby Zakład Kryminalistykirozporządzał choćby kawałkiem kości.Nie będziemy jednakamputowali Baumvogellowi ręki lub nogi.Ale skoro naszkochany mecenas chce, niech się bawi. Z tego też powodu nie protestowałem zarówno przeciwkotemu eksperymentowi, jak i przeciwko powtórzeniu ekspertyzyZakładu Kryminalistyki, tym razem przez Kraków. Co innego poszukiwanie rzekomych świadków wędrówkiBaumvogella.Wędrówki, której nigdy nie było.To zupełnieniepotrzebna praca.Przecież ekspertyza wyraznie stwierdziła,że osobnik z fotografii i aresztowany to jedna i ta sama osoba.To jest niepodważalne.Może Ruszyński robić jeszcze stoekspertyz zarówno w kraju, jak i na całym świecie.Niczego niewygra.Wczoraj rozmawiałem w Zakładzie Kryminalistyki.Wyjaśnili mi wszystkie tajemnice swojej pracy.O omyłce niemoże być mowy.Więc po co zatrudniać cały sztab ludzi doprzeglądania setek tysięcy czy nawet milionów nazwisk z listrepatriacyjnych? Mecenas Ruszyński operuje przewrotnym argumentem, żenikt nie może dowieść istnienia na świecie, wśród trzechmiliardów ludzi, dwóch identycznych odcisków palców, lubdwóch absolutnych sobowtórów.Na negatywne twierdzenie niema kontrdowodu. Temu żaden sąd nie uwierzy. Mieciowi wystarczy, jeśli wzbudzi w sędziach wątpliwości izarzuci nam, że nie uwzględniono postulatów obrony.Dlategomusimy tę żabę połknąć. Cholera z tym Ruszyńskim.Dziury nie zrobi, a krewwyssie.Miał rację jeden z kolegów, który mnie przestrzegał, żebędę gorzko żałował chwili, kiedy namówiłem prokuratora napowołanie Mięcia jako obrońcy z urzędu w tym procesie.Irzeczywiście, nie omylił się. Obawiam się, że każdy inny obrońca przyjąłby identycznątaktykę.Zresztą narzuconą przez linię postępowania swojegoklienta.Nie zakładałbym się nawet o jeden grosz, że Ruszyńskiwierzy w niewinność Wróblewskiego i nie utożsamia go, tak jaki my, z Baumvogellem.Ale jest jego obrońcą i robi wszystko, cotylko możliwe dla polepszenia szans swojego podopiecznego. To przecież znacznie przedłuży śledztwo.W ogóle niewyobrażam sobie, skąd wezmiemy ludzi dla przeprowadzaniatego rodzaju akcji.Jak pułkownik Niemiroch dowie się o jejrozmiarach, obawiam się, że szlag go gotów trafić. Nie będzie tak zle z Niemirochem, ale pogimnastykować tosię pogimnastykujecie.Chyba, że w Centralnym BiurzeAdresowym traficie przed tym na jakiś ślad.A co doprzedłużenia śledztwa, to niezbyt ważne.I tak Baumvogellprzez długie lata pozostanie na państwowym wikcie iopierunku.A czy przed wyrokiem, czy po nim, to już dla niegoniewielka różnica. Jutro jadę do Bradomska zadecydował podpułkownik taki jestem wkurzony na tego najmimordę, że bym go chybarozszarpał, gdybym go spotkał. No to nie radzę dzisiaj przestrzegł prokurator ześmiechem wstępować do Szanghaju.Na pewno Mieciobędzie tam święcił swój sukces. I to na domiar złego z bardzo ładną blondynką gorzkodorzucił Kaczanowski [ Pobierz całość w formacie PDF ]