[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Widziała ich szerokootwarte ze zdziwienia oczy i nie chciała, by stali sięświadkami dalszego ciągu tej niemiłej sceny.Ona samaprzygotowana była na najgorsze. Don Diego!  Susan spojrzała na mężczyznę błysz-czącymi gniewnie oczami. Może ma pan rację twierdząc,że jestem za młoda, aby sprawować opiekę nad dziećmi.Zanim jednak pan uzna, że przeceniam siebie podejmując siętakiej rzeczy, niech się najpierw pan upewni, czy w czasiepańskiej nieobecności stała się dzieciom jakaś krzywda.Jaze swej strony jestem absolutnie przekonana, że wykonujęswe obowiązki z pełną odpowiedzialnością. Przerwała,aby zaczerpnąć tchu.Don Diego nie odrywał od niejwzroku. Chciałabym też zwrócić panu uwagę, że topańska żona mnie zatrudniła, a nie pan! Opuszczę ten domnatychmiast, gdy ona zdecyduje, że mam odejść, wcześniejna pewno nie! Skończyła już pani, senorita?  Twarz Don Diegabyła śmiertelnie blada, na czole osiadły grube krople potu. Tak  rzekła cierpko. Nie mam nic więcej dopowiedzenia, poza tym, że uważam pańskie zachowaniewobec mnie za wielce niestosowne.Było jej obojętne, co don Diego o niej pomyśli.Roz-trzęsiona odwróciła się zamierzając odejść. Chwileczkę! Teraz niech pani posłucha, senorita!Jest pani po prostu bezczelna.Z góry oświadczam, że niedopuszczę, aby pani zajmowała się moimi dziećmi! Nieżyczę sobie, by przyswoiły sobie taki ton. Dzieci nie potrzebują się niczego uczyć ode mnie.boswój pogląd na życie zdążyły sobie wyrobić już dużowcześniej  uniosła się. Jesteście wobec nich bez serca,a one tak potrzebują miłości. Jej głos się załamałRS i przeszedł w urywany szloch. A ja.ja starałam okazaćim.- odrobinę uczucia, bo naprawdę je lubię.Nagle w ostrą wymianę zdań wmieszał się wysokikobiecy głos. Diego, kochany! Widzę, że poznałeś nową opiekunkędo dzieci  powiedziała słodko dona Sofia, choć Susanprzysięgłaby, że z nutką ironii. Zdążyłam już usłyszeć oniej wiele dobrego.To prawdziwa perła.Dzieci są niązachwycone! Dona Sofia, właśnie zamierzałam spakować swojerzeczy i odejść  rzekła beznamiętnie Susan. Pani mążniestety jest innego zdania, uważa, że się do tego nie nadaję.Właśnie mi oświadczył, że nie chce mnie już tutaj więcejoglądać.Dona Sofia uniosła ze zdziwieniem swe starannie wy-skubane brwi, lecz widać było, że rozkoszuje się nie-przyjemną dla Susan sytuacją.W jej oczach widniał nie-kłamany tryumf.Ona naprawdę uważa mnie za rywalkę,przemknęło przez głowę Susan. Ależ na Boga, Diego!  zwróciła się do mężakładąc mu uspokajającym gestem rękę na ramieniu.To nieprzemyślane posunięcie.Upewniłam się, że seno-rita Adams wypełnia skrupulatnie swoje obowiązki.Wy-gląda na to, że dzieci są już bardziej przywiązane doniej niż do mnie.Nigdy nam nie darują, gdy ją odprawimy.Diego spojrzał zdziwiony na żonę.Jej wzrok go za-stanowił.Mruknął coś niechętnie pod nosem, gniewniezaciskając usta, po czym zwrócił się do Susan: Senorita Adams, jeśli to tak wygląda, muszę paniąprosić o wybaczenie.Zachowałem się jak ostatni gbur,wiem o tym.Mimo to mam nadzieję, że pani jednakzostanie.Musiała pani chyba zaczarować te dzieci  dodał z niepewnym uśmiechem.RS Nagle jakby opadło z niego całe zdenerwowanie.Wziąłswoją żonę pod rękę.Dofia Sofia rozpromieniła się. Kochanie, będziemy dzisiaj świętować.Całkiemsami! Każę Guadalupe przygotować wyszukaną kolację.Co o tym sądzisz?  przymilała się.Don Diego powiedział coś, czego Susan nie zrozumiała,a dona Sofia rzuciła na nią odchodząc protekcjonalnespojrzenie.Dla tych dwojga sprawa była załatwiona, leczona sama długo jeszcze nie mogła przyjść do siebie.Susan stała przed lustrem przyglądając się krytycznieswemu odbiciu [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •