[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.i mnie.- Spojrzała czule na syna.-Chciałabym być równie wielkoduszna jak ty, kochanie.Payton powiodła językiem po torsie Antonia, jej piersi ocierały się rozkosznie o jegobrzuch.Antonio przycisnął ją mocno do swojego nagiego ciała.A niech mnie, pomyślał.Dałami wszystko, czego zawsze pragnąłem.W kwiaciarni zarabiał wyjątkowo dobrze.Zabierała go też na wszystkie imprezyi z dumą przedstawiała przyjaciółkom, a teraz jeszcze planowała to wielkie przyjęciew muzeum, by wreszcie wszyscy jej znajomi mogli go poznać.I w dodatku była wyjątkowosprytna i przebiegła.Dziewczyna pieściła go językiem.- Och, Payton, jak cudownie - jęknął głośno.Chwilę pózniej przetoczył ją na plecy i zaczął całować, po czym wszedł w nią jednymgwałtownym pchnięciem.Payton wygięła ku niemu biodra i próbowała dostosować się dojego tempa, gdy nagle rozległ się dzwonek telefonu.Natychmiast zesztywniała.- Muszę odebrać, Antonio.Wybacz.- Ooo, nieee.Nie ma mowy.- Przycisnął ją mocno całym swoim ciężarem, ale goodepchnęła.- Puszczaj - warknęła gniewnie.- Mówiłam ci, że to ważny telefon.Antonio podniósłsię i pozwolił jej sięgnąć po słuchawkę.- Halo? - zaszczebiotała Payton.Gdy usłyszała, kto dzwoni, zerwała się z łóżka i zaczęła nerwowo spacerować posypialni.Mówiła coś szybko cichym głosem, tymczasem Antonio wodził zachwyconymwzrokiem po jej pełnych piersiach o różowych sutkach, krągłych pośladkach i szczupłymbrzuchu.Nie mógł się już doczekać, kiedy wrócą do tego, co przed chwilą przerwali.Nie było mu to jednak pisane.Po zakończeniu rozmowy Payton cisnęła przed siebiesłuchawką i trafiła w kryształowe lustro toaletki, które roztrzaskało się na sto kawałków.Ciężkie szkło posypało się na flakony zawrotnie kosztownych perfum, a kilka z nich spadłona podłogę.Po zapale Antonia nie zostało śladu, na jego twarzy pojawił się wyraz niesmaku.Niemiał pojęcia, co tym razem doprowadziło tę rozpaskudzoną dziwkę do szału, poznał ją jużjednak wystarczająco dobrze, by wiedzieć, że nie należy się odzywać, dopóki jej wściekłośćnieco nie ostygnie.Tymczasem Payton skrzyżowała ręce na piersiach i nadal chodziła tam i z powrotemz twarzą wykrzywioną szpecącym grymasem gniewu.Po chwili z całej siły kopnęła leżące napodłodze rzeczy Antonia i posłała mu pełne furii spojrzenie.- O co chodzi? - spytał.- Posprzątaj to! - rozkazała.- Co?- Ten bajzel! - wrzasnęła, wskazując na szczątki lustra i flakonów.Antoniogwałtownie usiadł na łóżku i walnął pięścią w materac.- Sama sobie posprzątaj! - wykrzyknął, czerwieniejąc ze złości.- Nie jestem twoimpieprzonym służącym!- Czyżby? - Spojrzała na niego pogardliwie i parsknęła złym śmiechem.- Przecież dlamoich pieniędzy gotów byłbyś zrobić wszystko, prawda?Antonio w mgnieniu oka zerwał się na równe nogi i podbiegł do Payton.Zamachnąłsię zaciśniętą pięścią, natychmiast jednak opuścił rękę.Chwycił dziewczynę za ramionai przyciągnął do piersi.- O co chodzi, kochanie? Co cię doprowadziło do takiej furii?- Dzwonił ten fiut z muzeum, Damian Armstrong.- I?- I okazuje się, że nie możemy wynająć sali na ten wieczór, na który chciałam.- Chyba wszyscy tam poszaleli - stwierdził Antonio.- Przecież już obiecali, że dadząci, co tylko zechcesz.Twoja rodzina.- Czy nie słuchasz, co do ciebie mówię? - wysyczała przez zaciśnięte zęby.- Nie mogęwynająć sali w terminie, jaki podałam! Ta stara suka, Lydia Carstairs, zagroziła, że wycofadotację dla muzeum, jeżeli spróbują anulować kontrakt Caroliny.- Dlaczego więc nie zagroziłaś im tym samym?Payton spojrzała na niego, jakby był najgorszym tępakiem.- Jezu! - jęknęła.- Ty naprawdę nic nie rozumiesz.- Czego nie rozumiem? - dopytywał się, przyciągając ją mocniej do siebie.-Wytłumacz mi, proszę.- Wszystkie moje pieniądze są zamrożone w trustach.Nigdy nie zdołam przebić LydiiCarstairs!- Nadal nie rozumiem, czym się tak przejmujesz.- Antonio zaczął wodzić dłońmi ponagich plecach kochanki, od czasu do czasu muskając ustami jej ucho.- Przecież możemywyprawić to przyjęcie w każdym innym miejscu.- Nie w tym rzecz.Dostaję szału na myśl, że ta suka, u której przedtem pracowałeś,dostanie to, czego chce.- No i co z tego? Co ona cię obchodzi? - powiedział, gładząc Payton po pośladkach.-Najważniejsze, że mamy siebie nawzajem, że jesteśmy razem.Czyż nie?Zesztywniała w jego ramionach, po czym odepchnęła go z całej siły.- Daj spokój, kochana - perswadował cichym głosem, wsuwając dłoń pomiędzy jejuda.- Zapomnij o Carolinie.Myśl tylko o nas.- Pochylił głowę i zaczął językiem pieścić jejpiersi.Payton ponownie go odepchnęła, tym razem jeszcze gwałtowniej.- Wynoś się! - zażądała władczym tonem.- Co, do.- Nie słyszałeś? Masz się stąd natychmiast wynosić!- Co się dziś z tobą dzieje? - zapytał zdumiony.Payton jeszcze nigdy go tak niepotraktowała.- Mam już ciebie dość.Ubieraj się i spadaj.- Ale dlaczego?- Precz! - wrzasnęła.- Nie jesteś mi do niczego potrzebny.Spełniłeś swoje zadanie,a teraz wracaj do Harlemu czy też innego zadupia dla kolorowej hołoty.- Kurde, Payton, co ty wygadujesz? Daj spokój, ochłoń trochę.A co będzie z naszymiplanami? Z kwiaciarnią? Z nami?Zaśmiała się pogardliwie.- Z nami?! Nie istnieje coś takiego jak my.Nigdy nie istniało.A kwiaciarnia? Poprostu ją zamknę.Prawdę mówiąc, szczerze jej nienawidzę.W ogóle nie zamierzamzajmować się tym dłużej.To zajęcie dla hołoty.Ja jestem gościem na przyjęciach.Lub samaje wydaję.Nie zamierzam więc nikomu świadczyć żadnych usług.Dość tego!Krew gwałtownie odpłynęła mu z twarzy.Miał wrażenie, że świat wali mu się nagłowę.Wiedział, oczywiście, że Payton nigdy go nie kochała, mimo zapewnieńwykrzykiwanych w chwilach najwyższych uniesień, był jednak przekonany, że uzależniła sięod niego w łóżku.Czyż wszystkie kobiety, z którymi się spotykał, nie mówiły, że jestnajwspanialszy?Schylił się i podniósł swoje ubranie, po czym ubrał się bardzo powoli, nie patrząc nakochankę.W końcu podszedł do szafy i wyjął kosztowną skórzaną kurtkę, również prezent odPayton.Jego wzrok padł na starannie powieszone marynarki i koszule, a także równoustawione rzędy eleganckich butów, które kosztowały fortunę.Ogarnął go smutek.Chociażw swojej dzielnicy zawsze uchodził za eleganta, nigdy dotąd nawet nie marzył o takwspaniałych ciuchach.Teraz zastanawiał się smętnie, czy jeszcze kiedykolwiek będzie nosiłtakie rzeczy.- Wychodzę - powiedział, spoglądając na Payton.- Doskonale.I nie wracaj więcej.- Dlaczego, Payton? - spytał cicho.- Czy przynajmniej to mogłabyś mi wyjaśnić?- Jesteś zabawką, która już mi się znudziła.Dlatego spadaj.I to już.Antonio odwróciłsię i cicho zamknął za sobą drzwi.Payton stała w bezruchu i niewidzącym wzrokiem wpatrywała się przestrzeń.A więcta suka, Carolina Mountcastle, tym razem ją przechytrzyła.Ale ona, Payton Fitzsimmons,znajdzie sposób, żeby jej odpłacić pięknym za nadobne.Nie pozwoli się tak upokarzać.Takczy owak, doprowadzi Caroline do kompletnej ruiny.Rozdział 35Beth siedział na sofie ze szklanką szkockiej w dłoni.Richie miał spędzić tę noc u JeffaAdlera, więc Carolina zadzwoniła do Setha, a ten zjawił się w ciągu kilku minut [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl centka.pev.pl
.i mnie.- Spojrzała czule na syna.-Chciałabym być równie wielkoduszna jak ty, kochanie.Payton powiodła językiem po torsie Antonia, jej piersi ocierały się rozkosznie o jegobrzuch.Antonio przycisnął ją mocno do swojego nagiego ciała.A niech mnie, pomyślał.Dałami wszystko, czego zawsze pragnąłem.W kwiaciarni zarabiał wyjątkowo dobrze.Zabierała go też na wszystkie imprezyi z dumą przedstawiała przyjaciółkom, a teraz jeszcze planowała to wielkie przyjęciew muzeum, by wreszcie wszyscy jej znajomi mogli go poznać.I w dodatku była wyjątkowosprytna i przebiegła.Dziewczyna pieściła go językiem.- Och, Payton, jak cudownie - jęknął głośno.Chwilę pózniej przetoczył ją na plecy i zaczął całować, po czym wszedł w nią jednymgwałtownym pchnięciem.Payton wygięła ku niemu biodra i próbowała dostosować się dojego tempa, gdy nagle rozległ się dzwonek telefonu.Natychmiast zesztywniała.- Muszę odebrać, Antonio.Wybacz.- Ooo, nieee.Nie ma mowy.- Przycisnął ją mocno całym swoim ciężarem, ale goodepchnęła.- Puszczaj - warknęła gniewnie.- Mówiłam ci, że to ważny telefon.Antonio podniósłsię i pozwolił jej sięgnąć po słuchawkę.- Halo? - zaszczebiotała Payton.Gdy usłyszała, kto dzwoni, zerwała się z łóżka i zaczęła nerwowo spacerować posypialni.Mówiła coś szybko cichym głosem, tymczasem Antonio wodził zachwyconymwzrokiem po jej pełnych piersiach o różowych sutkach, krągłych pośladkach i szczupłymbrzuchu.Nie mógł się już doczekać, kiedy wrócą do tego, co przed chwilą przerwali.Nie było mu to jednak pisane.Po zakończeniu rozmowy Payton cisnęła przed siebiesłuchawką i trafiła w kryształowe lustro toaletki, które roztrzaskało się na sto kawałków.Ciężkie szkło posypało się na flakony zawrotnie kosztownych perfum, a kilka z nich spadłona podłogę.Po zapale Antonia nie zostało śladu, na jego twarzy pojawił się wyraz niesmaku.Niemiał pojęcia, co tym razem doprowadziło tę rozpaskudzoną dziwkę do szału, poznał ją jużjednak wystarczająco dobrze, by wiedzieć, że nie należy się odzywać, dopóki jej wściekłośćnieco nie ostygnie.Tymczasem Payton skrzyżowała ręce na piersiach i nadal chodziła tam i z powrotemz twarzą wykrzywioną szpecącym grymasem gniewu.Po chwili z całej siły kopnęła leżące napodłodze rzeczy Antonia i posłała mu pełne furii spojrzenie.- O co chodzi? - spytał.- Posprzątaj to! - rozkazała.- Co?- Ten bajzel! - wrzasnęła, wskazując na szczątki lustra i flakonów.Antoniogwałtownie usiadł na łóżku i walnął pięścią w materac.- Sama sobie posprzątaj! - wykrzyknął, czerwieniejąc ze złości.- Nie jestem twoimpieprzonym służącym!- Czyżby? - Spojrzała na niego pogardliwie i parsknęła złym śmiechem.- Przecież dlamoich pieniędzy gotów byłbyś zrobić wszystko, prawda?Antonio w mgnieniu oka zerwał się na równe nogi i podbiegł do Payton.Zamachnąłsię zaciśniętą pięścią, natychmiast jednak opuścił rękę.Chwycił dziewczynę za ramionai przyciągnął do piersi.- O co chodzi, kochanie? Co cię doprowadziło do takiej furii?- Dzwonił ten fiut z muzeum, Damian Armstrong.- I?- I okazuje się, że nie możemy wynająć sali na ten wieczór, na który chciałam.- Chyba wszyscy tam poszaleli - stwierdził Antonio.- Przecież już obiecali, że dadząci, co tylko zechcesz.Twoja rodzina.- Czy nie słuchasz, co do ciebie mówię? - wysyczała przez zaciśnięte zęby.- Nie mogęwynająć sali w terminie, jaki podałam! Ta stara suka, Lydia Carstairs, zagroziła, że wycofadotację dla muzeum, jeżeli spróbują anulować kontrakt Caroliny.- Dlaczego więc nie zagroziłaś im tym samym?Payton spojrzała na niego, jakby był najgorszym tępakiem.- Jezu! - jęknęła.- Ty naprawdę nic nie rozumiesz.- Czego nie rozumiem? - dopytywał się, przyciągając ją mocniej do siebie.-Wytłumacz mi, proszę.- Wszystkie moje pieniądze są zamrożone w trustach.Nigdy nie zdołam przebić LydiiCarstairs!- Nadal nie rozumiem, czym się tak przejmujesz.- Antonio zaczął wodzić dłońmi ponagich plecach kochanki, od czasu do czasu muskając ustami jej ucho.- Przecież możemywyprawić to przyjęcie w każdym innym miejscu.- Nie w tym rzecz.Dostaję szału na myśl, że ta suka, u której przedtem pracowałeś,dostanie to, czego chce.- No i co z tego? Co ona cię obchodzi? - powiedział, gładząc Payton po pośladkach.-Najważniejsze, że mamy siebie nawzajem, że jesteśmy razem.Czyż nie?Zesztywniała w jego ramionach, po czym odepchnęła go z całej siły.- Daj spokój, kochana - perswadował cichym głosem, wsuwając dłoń pomiędzy jejuda.- Zapomnij o Carolinie.Myśl tylko o nas.- Pochylił głowę i zaczął językiem pieścić jejpiersi.Payton ponownie go odepchnęła, tym razem jeszcze gwałtowniej.- Wynoś się! - zażądała władczym tonem.- Co, do.- Nie słyszałeś? Masz się stąd natychmiast wynosić!- Co się dziś z tobą dzieje? - zapytał zdumiony.Payton jeszcze nigdy go tak niepotraktowała.- Mam już ciebie dość.Ubieraj się i spadaj.- Ale dlaczego?- Precz! - wrzasnęła.- Nie jesteś mi do niczego potrzebny.Spełniłeś swoje zadanie,a teraz wracaj do Harlemu czy też innego zadupia dla kolorowej hołoty.- Kurde, Payton, co ty wygadujesz? Daj spokój, ochłoń trochę.A co będzie z naszymiplanami? Z kwiaciarnią? Z nami?Zaśmiała się pogardliwie.- Z nami?! Nie istnieje coś takiego jak my.Nigdy nie istniało.A kwiaciarnia? Poprostu ją zamknę.Prawdę mówiąc, szczerze jej nienawidzę.W ogóle nie zamierzamzajmować się tym dłużej.To zajęcie dla hołoty.Ja jestem gościem na przyjęciach.Lub samaje wydaję.Nie zamierzam więc nikomu świadczyć żadnych usług.Dość tego!Krew gwałtownie odpłynęła mu z twarzy.Miał wrażenie, że świat wali mu się nagłowę.Wiedział, oczywiście, że Payton nigdy go nie kochała, mimo zapewnieńwykrzykiwanych w chwilach najwyższych uniesień, był jednak przekonany, że uzależniła sięod niego w łóżku.Czyż wszystkie kobiety, z którymi się spotykał, nie mówiły, że jestnajwspanialszy?Schylił się i podniósł swoje ubranie, po czym ubrał się bardzo powoli, nie patrząc nakochankę.W końcu podszedł do szafy i wyjął kosztowną skórzaną kurtkę, również prezent odPayton.Jego wzrok padł na starannie powieszone marynarki i koszule, a także równoustawione rzędy eleganckich butów, które kosztowały fortunę.Ogarnął go smutek.Chociażw swojej dzielnicy zawsze uchodził za eleganta, nigdy dotąd nawet nie marzył o takwspaniałych ciuchach.Teraz zastanawiał się smętnie, czy jeszcze kiedykolwiek będzie nosiłtakie rzeczy.- Wychodzę - powiedział, spoglądając na Payton.- Doskonale.I nie wracaj więcej.- Dlaczego, Payton? - spytał cicho.- Czy przynajmniej to mogłabyś mi wyjaśnić?- Jesteś zabawką, która już mi się znudziła.Dlatego spadaj.I to już.Antonio odwróciłsię i cicho zamknął za sobą drzwi.Payton stała w bezruchu i niewidzącym wzrokiem wpatrywała się przestrzeń.A więcta suka, Carolina Mountcastle, tym razem ją przechytrzyła.Ale ona, Payton Fitzsimmons,znajdzie sposób, żeby jej odpłacić pięknym za nadobne.Nie pozwoli się tak upokarzać.Takczy owak, doprowadzi Caroline do kompletnej ruiny.Rozdział 35Beth siedział na sofie ze szklanką szkockiej w dłoni.Richie miał spędzić tę noc u JeffaAdlera, więc Carolina zadzwoniła do Setha, a ten zjawił się w ciągu kilku minut [ Pobierz całość w formacie PDF ]