X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Niech się pani za bardzo nie przejmuje krupem, madame de Lancel- powiedział.- Nie możemy z nim zrobić niczego innego niż do tej pory,mogę za to obiecać, że ta młoda dama wyrośnie z choroby.Istniej e teoria,że powoduje ją zbyt krótka szyj a dziecka.Gdy tylko szyja się wydłuży, arośnie sama z siebie, jak pani wie, wtedy skończą się kłopoty z kaszlem.Przez trzy dni po ataku proszę utrzymywać w jej pokoju parującykociołek przez dwadzieścia cztery godziny na dobę, a w razie potrzebywzywać mnie o każdej porze.Dziewiątego stycznia 1920 roku, w niecałe półtora roku popierwszym dziecku, Eve i Paulowi de Lancel urodziła się druga córka,Marie-Fr�d�rique.Doktor Head, którego wezwał specjalista odpołożnictwa zajmujący się Eve, miał szczerą nadzieję, że ta dziewczynkanie padnie ofiarą krupu.Dobrze wiedział, jak często Delphine dostarczałarodzicom dni i nocy pełnych dręczących obaw, i w głębi duszy zastanawiałsię, dlaczego Lancelowie tak szybko zdecydowali się na drugie dziecko.Miał wrażenie, że madame de Lancel ma więcej niż dość zajęć, opiekującsię jednym chorowitym brzdącem.Eve najęła do dziewczynek sprawną pielęgniarkę, ale przez rok po urodzeniu Marie-Fr�d�rique rzadko zdarzało jej się spać dłużej niżgodzinę, dwie bez przerwy, budziła się bowiem w nocy i nadsłuchiwałaoddechu Delphine, stojąc po pół godziny przy jej kołysce.Początkowo Eve niepokoiła się również o Marie-Fr�d�rique, aledziecko stanowiło okaz zdrowia.Samo patrzenie na dziewczynkędodawało otuchy.Miała rude włosy Lancelów, a także niebieskie oczy.Była tak pulchna, mocna, rumiana i roześmiana, jak jej siostra delikatna,blada i płaczliwa z powodów nie znanych nikomu.Delphine urzekała za to rzadkim pięknem, w którym nie było nicdziecięcego, pięknem wyjątkowym, ale dającym rodzicom bardzo małoradości, zbyt często bowiem przez całe noce zagrażał mu szczekliwykaszel.Przez cztery lata po wojnie, póki Marie-Fr�d�rique nie skończyładwóch lat, Paul siłą rzeczy musiał zgadzać się z markizem de Saint-Fraycourt, iż Bruno powinien pozostawać z dziadkami w Szwajcarii.Przezdwa wyczerpujące lata, gdy Marie-Fr�d�rique była już na świecie, aDelphine przeżywała najgorszy okres krupu, Paul z żalem przyznawał, żeciężarowi odpowiedzialności za trzecie dziecko Eve nie mogłaby sprostać,wymagałby od niej za wiele.Ale w roku 1922, kiedy Bruno miał siedem lat, Paul napisał dobyłego teścia prosząc, by jak najszybciej przysłano syna do Australii.- Pisze - powiedział markiz Saint-Fraycourt do żony, jak zwykle wzrównoważony i lakoniczny sposób przez ściśnięte, małe wargi - że wkońcu nadszedł czas, by syn dołączył do ich córek.- Czy właśnie takichsłów użył? - spytała markiza z oburzeniem.- Dokładnie.Zupełnie jakby byli z tej samej gliny: nasz Bruno i dwa bachory, które dała mu tamta osoba.- Co mu odpowiesz?- Nie zamierzam odpowiadać na ten list.Szedł tutaj długie tygodnie,więc jest prawdopodobne, że zginął po drodze.Minie kilka kolejnychtygodni oczekiwania Lancela na moją odpowiedz.Potem Lancel będzieczekał przypuszczając, że jesteśmy w podróży, a po miesiącu napiszejeszcze raz.Powiadomisz go, że lekarze przepowiadają mi niewielemiesięcy życia i poprosisz, aby Bruno mógł zostać z nami jeszcze trochędłużej.Nawet takie bydlę jak Lancel nie sprzeciwi się tej prośbie.Mojachoroba będzie trwała bez końca.będę chory obłożnie.- Markiz pozwoliłsobie na przelotny uśmiech.- Oczywiście, będziesz do niego często pisać,donosząc o moim stanie zdrowia.Nie wolno dopuścić, żeby zaczął sięobawiać o nasze ostateczne zamiary.- A kiedy w końcu będziesz musiał wydobrzeć, kochanie?- Jest prawie marzec.Powiedzmy więc, że w ciągu następnej jesieni,jak najbliżej końca roku.Wtedy osobiście napiszę do niego listwyjaśniając, że chociaż jestem jeszcze niezwykle słaby, to chyba powoliodzyskuję zdrowie.Dowie się, wybacz mi to, kochanie, że przez miesiącechoroby jedyną radość stanowiły dla mnie codzienne odwiedziny Bruna.Poproszę go o jeszcze kilka miesięcy zwłoki, do końca świątecznegookresu i nadejścia nowego roku, zanim nie wydobrzeję całkowicie.Obiecam mu, że wtedy na pewno wyślę Bruna do Australii.a będzie jużrok 1923.- A co potem?- Obawiam się, że przyjdzie twoja kolej na chorobę.O wielepoważniejszą niż moja.I o wiele dłuższą. - Nie możesz spodziewać się, że Lancel będzie czekał bez końcatylko dlatego, że jedno z nas jest chore - zaprotestowała markiza.- Tenczłowiek poszedł na wojnę, kiedy Laura oczekiwała dziecka.- I właśnie na to liczę.Z pewnością nie zapomniał, że nasza biednacórka błagała go, żeby jej nie zostawiał.Nie mógł tak łatwo zapomnieć, żegdyby poczekał przy niej jeszcze kilka miesięcy, co bez trudu mógłzałatwić, Laura żyłaby do dziś.A gdyby zdarzyło mu się zapomnieć oswojej winie, możesz na mnie liczyć, że mu przypomnę.Nie będzie chciałobciążać sobie sumienia następną śmiercią.Poza tym napiszę mu, jeślisam tego nie rozumie, że dotąd byłaś dla Bruna jedyną matką.Jest nie dopomyślenia, żeby odrywał dziecko od matki w czasie, gdy matka umiera.- Jak długo będzie można przeciągać moją śmiertelną chorobę? -spytała markiza, przesądnie czując lekki dreszcz.- Na szczęście bardzo długo.Masz najlepszą opiekę lekarską wEuropie i jesteś silną kobietą.Będziesz miała powikłania i powikłaniapowikłań, ale wciąż będziesz oddychać, a to jedynie dzięki cudownejobecności Bruna, który stanowi dla ciebie rację istnienia.W ten sposóbzarobimy półtora roku:.no, powiedzmy dwa.Kto wie, co się zdarzy do tejpory.Przecież będzie już rok 1925.- A jeśli Lancel postanowi nagle przyjechać, nie ostrzegającwcześniej, żeby zabrać Bruna samemu?- Nonsens.Nie przyjedzie z Australii w okamgnieniu.To długapodróż.Jako pierwszy sekretarz ma kalendarz zapchany oficjalnymiobowiązkami.Postarałem się, żeby informowano mnie o jego sprawach, izapewniam cię, iż moi przyjaciele z Quai d'Orsay nie dopuszczą, żebywziął kilkumiesięczny urlop z czysto osobistych powodów.Ale. - Ale co?- Któregoś dnia Lancel niewątpliwie się zjawi.- Bruno ma teraz siedem lat.Czy możemy liczyć na dłuższą zwłokęniż jeszcze cztery, zanim Lancel zacznie dochodzić swych praw.- Nie liczę na więcej.Ale wtedy Bruno będzie miał jedenaście lat.Przestanie być dzieckiem, kochanie.Za to będzie pod każdym względemSaint-Fraycourtem.* * *W roku 1924, po niemal pięciu latach spędzonych w Australii, Paulde Lancel został przeniesiony jako konsul generalny do Cape Town.Trzęsienie ziemi w domu, spowodowane objęciem nowego stanowiska,zmusiło go do odłożenia po raz kolejny podróży do Paryża, którą oddawna planował, chcąc zobaczyć schorowaną markizę Saint-Fraycourt izałatwić w końcu połączenie Bruna z resztą rodziny [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •  

    Drogi uĹźytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerÄ‚Å‚w w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerÄ‚Å‚w w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.