[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.  Przepraszam, Panienko,Czy nie tam pokoj Panny, gdzie owe okienko?MyÅ›liÅ‚ zaÅ› w duchu: JeÅ›li nie jest heroinÄ…Romansów, jest mÅ‚odziuchnÄ…, przeÅ›licznÄ… dziewczynÄ….Zbyt czÄ™sto wielka dusza, myÅ›l wielka ukrytaW samotnoÅ›ci, jak róża Å›ród lasów rozkwita;Dosyć jÄ… wynieść na Å›wiat, postawić przed sÅ‚oÅ„cem,Aby widzów zdziwiÅ‚a jasnych barw tysiÄ…cem!Ogrodniczka tymczasem powstaÅ‚a w milczeniu,PodniosÅ‚a jedno dzieciÄ™ zwisÅ‚e na ramieniu,Drugie wzięła za rÄ™kÄ™, a kilkoro przodemZaganiajÄ…c jak gÄ…ski, szÅ‚a dalej ogrodem.Odwróciwszy siÄ™ rzekÅ‚a:  Czy też Pan nie możeRozbiegÅ‚e moje ptastwo wpÄ™dzić nazad w zboże? Ja ptastwo pÄ™dzać?  krzyknÄ…Å‚ Hrabia z zadziwieniem.Ona tymczasem znikÅ‚a, zakryta drzew cieniem.ChwilÄ™ jeszcze z szpaleru przez majowe zwojePrzeÅ›wiecaÅ‚o coÅ› na wskróś, jakby oczu dwoje.Samotny Hrabia dÅ‚ugo jeszcze staÅ‚ w ogrodzie;Dusza jego, jak ziemia po sÅ‚oÅ„ca zachodzie,OstygaÅ‚a powoli, barwy braÅ‚a ciemne;ZaczÄ…Å‚ marzyć, lecz sny miaÅ‚ bardzo nieprzyjemne.ZbudziÅ‚ siÄ™, sam nie wiedzÄ…c, na kogo siÄ™ gniewaÅ‚;Niestety, maÅ‚o znalazÅ‚! nadto siÄ™ spodziewaÅ‚!Bo gdy zagonem peÅ‚znÄ…Å‚ ku owej pasterce,PaliÅ‚o mu siÄ™ w gÅ‚owie, skakaÅ‚o w nim serce;Tyle wdziÄ™ków w tajemnej nimfie upatrywaÅ‚,W tyle jÄ… cudów ubraÅ‚, tyle odgadywaÅ‚!NASK IFP UG Ze zbiorów  Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG57Wszystko znalazÅ‚ inaczej.Prawda, że twarz Å‚adnÄ…,Kibić miaÅ‚a wysmukÅ‚Ä…, ale jak nieskÅ‚adnÄ…!A owa pulchność liców i rumieÅ„ca żywość,MalujÄ…ca zbytecznÄ…, prostackÄ… szczęśliwość!Znak, że myÅ›l jeszcze drzemie, że serce nieczynne.I owe odpowiedzi, tak wiejskie, tak gminne! Po cóż siÄ™ Å‚udzić?  krzyknÄ…Å‚  zgadujÄ™ po czasie!Moja nimfa tajemna pono gÄ™si pasie!Z nimfy zniknieniem caÅ‚e czarowne przezroczeZmieniÅ‚o siÄ™: te wstÄ™gi, te kraty urocze,ZÅ‚ote, srebrne, niestety! wiÄ™c to byÅ‚a sÅ‚oma?Hrabia z zaÅ‚amanemi poglÄ…daÅ‚ rÄ™komaNa snopek uwiÄ…zanej trawami mietlicy,KtórÄ… braÅ‚ za pÄ™k strusich piór w rÄ™ku dziewicy.Nie zapomniaÅ‚ naczynia: zÅ‚ocista konewka,Ów różek Amaltei, byÅ‚a to marchewka!WidziaÅ‚ jÄ… w ustach dziecka pożeranÄ… chciwie:WiÄ™c byÅ‚o po uroku! po czarach! po dziwie!Tak chÅ‚opiec, kiedy ujrzy cykoryi kwiaty,WabiÄ…ce dÅ‚oÅ„ miÄ™kkiemi, lekkiemi bÅ‚awaty,Chce je pieÅ›cić, zbliża siÄ™, dmuchnie, i z podmuchemCaÅ‚y kwiat na powietrzu rozleci siÄ™ puchem,A w rÄ™ku widzi tylko badacz zbyt ciekawyNagÄ… Å‚odygÄ™ szarozielonawej trawy.Hrabia wcisnÄ…Å‚ na oczy kapelusz i wracaÅ‚TamtÄ™dy, kÄ™dy przyszedÅ‚, ale drogÄ™ skracaÅ‚,StÄ…pajÄ…c po jarzynach, kwiatach i agreÅ›cie,Aż przeskoczywszy parkan, odetchnÄ…Å‚ nareÅ›cie!PrzypomniaÅ‚, że dziewczynie mówiÅ‚ o Å›niadaniu;Może już wszyscy wiedzÄ… o jego spotkaniu;W ogrodzie, blisko domu? może szukać wyÅ›lÄ…?Postrzegli, że uciekaÅ‚? Kto wie, co pomyÅ›lÄ…?WiÄ™c wypadaÅ‚o wrócić.ChylÄ…c siÄ™ u pÅ‚otów,OkoÅ‚o miedz i zielska, po tysiÄ…cach zwrotówRad byÅ‚ przecież, że wyszedÅ‚ w koÅ„cu na goÅ›ciniec,Który prosto prowadziÅ‚ na dworski dziedziniec.SzedÅ‚ przy pÅ‚ocie, a gÅ‚owÄ™ odwracaÅ‚ od sadu,Jak zÅ‚odziej od Å›pichlerza, aby nie dać Å›ladu,NASK IFP UG Ze zbiorów  Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG58%7Å‚e go myÅ›li nawiedzić albo już nawiedziÅ‚.Tak Hrabia byÅ‚ ostróżny, choć go nikt nie Å›ledziÅ‚;PatrzyÅ‚ w stronÄ™ przeciwnÄ… ogrodu, na prawo.ByÅ‚ gaj z rzadka zarosÅ‚y, wysÅ‚any murawÄ…;Po jej kobiercach, na wskroÅ› biaÅ‚ych pniów brzozowych,Pod namiotem obwisÅ‚ych gaÅ‚Ä™zi majowych,SnuÅ‚o siÄ™ mnóstwo ksztaÅ‚tów, których dziwne ruchy,Niby taÅ„ce, i dziwny ubior: istne duchyBÅ‚Ä…dzÄ…ce po księżycu.Tamci w czarnych, ciasnych,Ci w dÅ‚ugich, rozpuszczonych szatach, jak Å›nieg jasnych;Tamten pod kapeluszem jak obrÄ™cz szerokim,Ten z goÅ‚Ä… gÅ‚owÄ…; inni, jak gdyby obÅ‚okiemObwiani, idÄ…c, na wiatr puszczajÄ… zasÅ‚ony,CiÄ…gnÄ…ce siÄ™ za gÅ‚owÄ… jak komet ogony.Każdy w innej postawie: ten przyrósÅ‚ do ziemi,Tylko oczyma krÄ™ci na dół spuszczonemi;Ów patrzÄ…c wprost przed siebie, niby senny kroczyJak po linie, ni w prawo, ni w lewo nie zboczy;Wszyscy zaÅ› ciÄ…gle w różne schylajÄ… siÄ™ stronyAż do ziemi, jak gdyby wybijać pokÅ‚ony.Jeżeli siÄ™ przybliżą albo siÄ™ spotkajÄ…,Ani mówiÄ… do siebie, ani siÄ™ witajÄ…,GÅ‚Ä™boko zadumani, w sobie pogrążeni.Hrabia widziaÅ‚ w nich obraz elizejskich cieni,Które chociaż boleÅ›ciom, troskom niedostÄ™pne,BÅ‚Ä…kajÄ… siÄ™ spokojne, ciche, lecz posÄ™pne.Któż by zgadnÄ…Å‚, że owi, tak maÅ‚o ruchomi,Owi milczÄ…cy ludzie  sÄ… nasi znajomi?SÄ™dziowscy towarzysze! z hucznego Å›niadaniaWyszli na uroczysty obrzÄ™d grzybobrania.Jako ludzie rozsÄ…dni, umiejÄ… miarkowaćMowy i ruchy swoje, aby je stosowaćW każdej okolicznoÅ›ci do miejsca i czasu.Dlatego, nim ruszyli za SÄ™dziÄ… do lasu,WziÄ™li postawy tudzież ubiory odmienne:SÅ‚użące do przechadzki opoÅ„cze płócienne,Którymi osÅ‚aniajÄ… po wierzchu kontusze,A na gÅ‚owy sÅ‚omiane wdziali kapelusze,StÄ…d biali wyglÄ…dajÄ… jak czyscowe dusze.NASK IFP UG Ze zbiorów  Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG59MÅ‚odzież także przebrana, oprocz TelimenyI kilku po francusku chodzÄ…cych.Tej scenyHrabia nie pojÄ…Å‚, nie znaÅ‚ wiejskiego zwyczaju,WiÄ™c zdziwiony niezmiernie biegÅ‚ pÄ™dem do gaju.Grzybów byÅ‚o w bród: chÅ‚opcy biorÄ… krasnolice,Tyle w pieÅ›niach litewskich sÅ‚awione l i s i c e,Co sÄ… godÅ‚em panieÅ„stwa, bo czerw ich nie zjada,I dziwna; żaden owad na nich nie usiada.Panienki za wysmukÅ‚ym goniÄ… b o r o w i k i e m,Którego pieśń nazywa grzybów półkownikiem.Wszyscy dybiÄ… na r y d z a; ten wzrostem skromniejszyI mniej sÅ‚awny w piosenkach, za to najsmaczniejszy,Czy Å›wieży, czy solony, czy jesiennej pory,Czy zimÄ….Ale Wojski zbieraÅ‚ m u c h o m o r y.Inne pospólstwo grzybów pogardzone w brakuDla szkodliwoÅ›ci albo niedobrego smaku,Lecz nie sÄ… bez użytku: one zwierza pasÄ…I gniazdem sÄ… owadów, i gajów okrasÄ… [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •