[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Misjonarka codziennie spacerowała po pokładzie z chłopcem we dwójkę, agrupki białych pasażerów milkły, kiedy mijała je ta para.Jest to dziarska żylasta kobieta o niebieskich oczach, o włosach koloru srebrai suchej trawy i małym podbródku.Mówi takim głosem, jakby płukała gardło.Niedługo skończę sześćdziesiąt pięć lat, powiedziała, kiedy pewnegowieczoru zdarzyło nam się jeść kolację przy jednym stoliku.Prawie całe życiespędziłam w tropikach.Ale teraz zanosi się na wielką wojnę.Większą niż ta, którąwłaśnie zaczynali w Europie, kiedy stamtąd wyjeżdżałam.Anglii mocno się tymrazem dostanie, ale jakoś chyba przetrwamy, powiedziała.Tamta wojna mnieominęła.W czasie następnej mam zamiar być na miejscu.Samuel i ja nigdy właściwie nie myśleliśmy o wojnie.Jak to, zdziwiła się.W całej Afryce dzieją się rzeczy, które ją zwiastują.WIndiach pewnie też.Najpierw budują drogę do tego miejsca, gdzie trzymasz swojebogactwa.Potem wycinają ci drzewa, żeby zbudować statki i zrobić meble dlakapitanów.Jeszcze pózniej całą twoją ziemię obsadzają czymś niejadalnym.Potemzmuszają cię, żebyś ją uprawiał.W całej Afryce tak teraz jest, powiedziała.WBurmie pewnie też.Ale Harold i ja postanowiliśmy wyjechać.Prawda, Harry? - rzekła do chłopca, częstując go sucharkiem.Mały nieodpowiedział, tylko z zadumą pogryzał sucharek.Niebawem Adam i Oliviawywabili go na wyprawę badawczą do szalup.Doris (tak właśnie się ta kobieta nazywa: Doris Baines) miała ciekawe życie.Ale nie będę cię zanudzać historią która mnie samą w końcu znudziła.Przyszła na świat w Anglii, w bardzo majętnej rodzinie.Jej ojcem był LordJakiś Tam.W domu nieustannie wydawano przyjęcia, ale nudne.A zresztą Dorischciała pisać książki.Jej rodzice byli temu przeciwni.Bezwzględnie.Mielinadzieję, że wyjdzie za mąż. Ja i małżeństwo! - krzyknęła gromko.(Miewa czasem przedziwne zagrania).Robili co mogli, żeby mnie przekonać.Nawet sobie nie wyobrażacie.Miałamwtedy dziewiętnaście, dwadzieścia lat i już nigdy potem nie widziałam tyłuświetnie odżywionych młodzieńców.Każdy był gorszym nudziarzem odpoprzedniego.Czy może być cóś bardziej nudnego niż Anglik z wyższych sfer? -spytała.Przypominają jakieś cholerne grzyby.Ględziła bez końca podczas wszystkich kolacji, bo kapitan raz na zawszeposadził nas przy tym samym stoliku.Pomysł, żeby zostać misjonarką, wpadł jejzdaje się do głowy, kiedy szykując się pewnego wieczora do kolejnej nudnejrandki leżała w wannie, myśląc o tym, że z dwojga złego lepszy byłby już klasztorniż ten pałac, w którym przyszło jej mieszkać.W klasztorze mogłaby myśleć,pisać.Mogłaby o sobie decydować.Zaraz, chwileczkę.Będąc zakonnicą niedecydowałaby o sobie.Robiłby to za nią Bóg.Niepokalana Dziewica.Matkaprzełożona.I tak dalej, i tak dalej.Ale gdyby została misjonarką! Hen, w Indiach,w dzikiej dżungli! Brzmiało to rozkosznie.Zaczęła więc w sobie pielęgnować pobożną fascynację poganami.Wyprowadziła w pole rodziców.Wyprowadziła w pole Towarzystwo Misjonarzy.Będąc pod wrażeniem jej zdolności językowych zarząd wysłał ją do Afryki (gorzejnie mogła trafić!), a tam zaczęła pisać powieści o wszystkich sprawach podsłońcem.Mój pseudonim literacki brzmi Jared Hunt, powiedziała.Bez trudu podbiłampubliczność angielską, a nawet amerykańską.Zdobyłam bogactwo i sławę.Czytelnicy myślą, że jestem ekscentrycznym pustelnikiem, który prawie nic innegonie robi, tylko wciąż poluje na dziką zwierzynę.Chyba nie myślicie, że sobie szczególnie zawracałam głowę poganami? -spytała w kilka wieczorów pózniej.Nie widziałam powodu, żeby ich zmieniać.Zresztą oni chyba też dosyć mnie lubili.Sporo im w końcu pomogłam.Byłamprzecież pisarką i w ich sprawie też zasmarowałam całe stosy papieru.Pisałam oich kulturze, zachowaniach, potrzebach i tym podobnych rzeczach.Zdziwilibyście się, gdybym wam powiedziała, jak ważna jest potoczystośc stylu, kiedy chce sięzdobyć pieniądze.Bezbłędnie opanowałam miejscowy język i żeby się odczepić odróżnych wścibskich osób z misjonarskiej centrali pisałam w nim całesprawozdania.Z familijnego skarbca udało mi się wydobyć prawie milion funtówzanim cokolwiek dostałam od stowarzyszeń misyjnych czy od rozmaitychbogaczy, którzy są starymi przyjaciółmi mojej rodziny.Zbudowałam szpital,gimnazjum i liceum [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •