[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Servaz drgnÄ…Å‚. Co? Nie mów, że niczego nie zauważyÅ‚eÅ›.Oj, Martin, Martin.RzeczywiÅ›cie siÄ™ nie zmieniÅ‚eÅ›.Wciąż tak samo Å›lepy.Po Å›mierci BokhyMarianne uzależniÅ‚a siÄ™ od pewnych substancji.Ona też grzeje.Servaz oczyma duszy zobaczyÅ‚ Marianne tamtej nocy, kiedy siÄ™kochali: jej dziwne spojrzenie, chaotyczne zachowanie.WiedziaÅ‚, że niepowinien teraz pozwolić siÄ™ rozproszyć.O to wÅ‚aÅ›nie chodziÅ‚o czÅ‚owiekowiza jego plecami. Nie mogÄ™ za tobÄ… nadążyć. Servaz usÅ‚yszaÅ‚ gÅ‚os Francisa, nieumiaÅ‚ jednak dokÅ‚adnie okreÅ›lić kierunku, z którego dochodziÅ‚. CzypróbowaÅ‚em sugerować, że to Hirtmann jest winny czy Hugo? Twoja&teoria jest jakaÅ› niejasna. Elvis ciÄ™ szantażowaÅ‚, prawda? Prawda.Znowu wyczuÅ‚ drobny ruch za plecami. ZapÅ‚aciÅ‚em mu.I zostawiÅ‚ mnie w spokoju. NaprawdÄ™ chcesz, żebym to kupiÅ‚? Ale tak byÅ‚o. Elvis to nie jest typ goÅ›cia, który siÄ™ pozbywa dojnej krowy. Chyba że któregoÅ› dnia znajdzie w klatce swojego ulubionego psa zpodciÄ™tym gardÅ‚em i karteczkÄ™:  NastÄ™pnym razem twoja kolej. Ty to zrobiÅ‚eÅ›? A czy ja coÅ› takiego powiedziaÅ‚em? SÄ… ludzie, którzy majÄ…prawdziwy talent do tych rzeczy, choć ceny majÄ… nieco& wygórowane.Ale to nie ja ich zatrudniÅ‚em.ZrobiÅ‚a to inna ofiara.Wiesz tak samo dobrzejak ja, że w Marsac mieszka peÅ‚no ważnych ludzi.I bogatych.Po tymzdarzeniu Elvis zakoÅ„czyÅ‚ dziaÅ‚alność szantażysty.Psiakrew, Martin.Policja! Co za bagno! A miaÅ‚eÅ› taki talent&Servaz zobaczyÅ‚, że w werniksie obrazu znowu pojawiÅ‚o siÄ™ odbicieFrancisa.Mężczyzna zrobiÅ‚ krok w jego kierunku i zatrzymaÅ‚ siÄ™.W żyÅ‚achpolicjanta buzowaÅ‚a adrenalina  mieszanka paniki i podniecenia.MiaÅ‚wrażenie, że serce wyskoczy mu z piersi. PamiÄ™tasz tamto opowiadanie? Pierwsze, które daÅ‚eÅ› mi doprzeczytania.MiaÅ‚o tytuÅ‚  Jajo.To byÅ‚o& To byÅ‚o coÅ›& naprawdÄ™wspaniaÅ‚ego. W gÅ‚osie Francisa usÅ‚yszaÅ‚ autentyczne drżenie. Klejnot.Na tych stronach byÅ‚o wszystko& W s z y s t k o.CzuÅ‚ość, delikatność,drapieżność, impertynencja, witalność, styl, przesada, intelekt, emocje,powaga i lekkość.Można by pomyÅ›leć, że to tekst napisany przez autora,który osiÄ…gnÄ…Å‚ szczyt artystycznego rozwoju, a ty miaÅ‚eÅ› dopierodwadzieÅ›cia lat! ZostawiÅ‚em sobie te kartki.Ale nigdy nie miaÅ‚em odwagi,żeby przeczytać je po raz drugi.RyczaÅ‚em, kiedy to czytaÅ‚em, Martin.PrzysiÄ™gam ci: chlipaÅ‚em w łóżku, trzymaÅ‚em twoje kartki, trzÄ™sÅ‚a mi siÄ™rÄ™ka, a ja wyÅ‚em z zazdroÅ›ci, przeklinaÅ‚em Boga, bo wybraÅ‚ ciebie, naiwne-go i sentymentalnego dupka.Rozumiesz, trochÄ™ jak w tych gadkach oMozarcie i Salierim.Ty z tym swoim wyrazem grzecznego roztargnienia natwarzy, miaÅ‚eÅ› wszystko: miaÅ‚eÅ› talent i miaÅ‚eÅ› Marianne.Bóg to strasznaÅ›winia, kiedy już zaczyna dziaÅ‚ać, nie sÄ…dzisz? Wie, gdzie nacisnąć, żebyzabolaÅ‚o.No wiÄ™c tak, postanowiÅ‚em odebrać ci Marianne, bo wiedziaÅ‚em,że nigdy nie bÄ™dÄ™ miaÅ‚ twojego pieprzonego talentu.A wiedziaÅ‚em, jak siÄ™do tego zabrać.To byÅ‚o Å‚atwe.ZrobiÅ‚eÅ› wszystko, żeby ktoÅ› ci jÄ… odebraÅ‚.Servaz miaÅ‚ wrażenie, że pokój wiruje wokół niego, że jakaÅ› ogromnapięść Å›ciska jego klatkÄ™ piersiowÄ… gotowÄ… w każdej chwili eksplodować.ZawszelkÄ… cenÄ™ musi zachować kontrolÄ™, to nie jest wÅ‚aÅ›ciwy moment, byulegać emocjom.Francis tylko na to czeka. Martin, Martin&  odezwaÅ‚ siÄ™ Van Acker za jego plecami.Na dzwiÄ™k sÅ‚odkiego, smutnego i ostatecznego tonu jego gÅ‚osuServaza przebiegÅ‚ dreszcz.W jego kieszeni zabrzÄ™czaÅ‚ telefon.Nie teraz! Odbicie stojÄ…cego zanim mężczyzny znowu siÄ™ poruszyÅ‚o.Komórka wibrowaÅ‚a natarczywie.SiÄ™gnÄ…Å‚ do kieszeni i wyjÄ…Å‚ telefon, kÄ…tem oka wciąż obserwujÄ…c odbicie wwerniksie. Servaz!  Co siÄ™ dzieje?  zapytaÅ‚ zaniepokojony Vincent, który wyczuÅ‚napiÄ™cie w jego gÅ‚osie. Nic.SÅ‚ucham ciÄ™. Mamy wynik porównania grafologicznego. I& ? JeÅ›li to Van Acker zrobiÅ‚ notatki na marginesie wypracowaniaMargot, to pismo w tamtym zeszycie nie jest jego.Margot i Elias, zaparkowawszy na poboczu, obserwowali wÄ…skÄ… drogÄ™, wktórÄ… skrÄ™cili Sarah, David i Virginie.OdchodziÅ‚a po drugiej stroniegłównej szosy i natychmiast wspinaÅ‚a siÄ™ pod górÄ™.StaÅ‚a przy niej tablica:ZAPORA NÉOUVIELLE, 7 KM.Przez otwarte okno Margot sÅ‚yszaÅ‚a szumrzeki, która pÅ‚ynęła tuż obok, poniżej drogi. Co robimy?  zapytaÅ‚a. Czekamy. Jak dÅ‚ugo? SpojrzaÅ‚ na zegarek. Pięć minut. Ta droga jest Å›lepa? Nie.Prowadzi do innej doliny przez przeÅ‚Ä™cz, która leży nawysokoÅ›ci tysiÄ…ca oÅ›miuset metrów.A wczeÅ›niej przejeżdża przez zaporÄ™Néouvielle i biegnie wzdÅ‚uż jeziora o tej samej nazwie. Możemy ich zgubić. Istnieje pewne ryzyko. MyÅ›laÅ‚eÅ›, że to ja.Francis wypowiedziaÅ‚ to zdanie bez emocji.Servaz popatrywaÅ‚ nabutelkÄ™ w jego rÄ™ku.ZÅ‚otawy napój.Whisky.PiÄ™kna szklana karafka.Ciężka& Czyżby zamierzaÅ‚ jej użyć? W drugiej rÄ™ce Van Acker trzymaÅ‚szklankÄ™.NapeÅ‚niÅ‚ jÄ… do poÅ‚owy.Jego dÅ‚oÅ„ zadrżaÅ‚a.NastÄ™pnie wzrokmężczyzny spoczÄ…Å‚ na Servazie.PeÅ‚en bólu i pogardy. Idz stÄ…d.Servaz siÄ™ nie ruszyÅ‚.  MówiÄ™ ci, spieprzaj.WynoÅ› siÄ™! Dlaczego ja wÅ‚aÅ›ciwie jestemzaskoczony? W koÅ„cu jesteÅ› tylko glinÄ….Tak jest, pomyÅ›laÅ‚ Servaz.Tak jest, jestem glinÄ….Ciężkim krokiemruszyÅ‚ w stronÄ™ drzwi.KÅ‚adÄ…c dÅ‚oÅ„ na klamce, obejrzaÅ‚ siÄ™.Van Acker naniego nie patrzyÅ‚.PiÅ‚ swojÄ… whisky, wpatrujÄ…c siÄ™ w jakiÅ› punkt naÅ›cianie, który widziaÅ‚ tylko on.WyglÄ…daÅ‚ na bezgranicznie samotnego. 38JEZIOROW lustrze wody odbijaÅ‚y siÄ™ chmury, zachodzÄ…ce sÅ‚oÅ„ce i postrzÄ™pionegórskie grzbiety.Margot miaÅ‚a wrażenie, jakby sÅ‚yszaÅ‚a dzwiÄ™ki: karillonu,niskiego dzwonu, tÅ‚uczonego szkÅ‚a, podczas gdy chodziÅ‚o tylko o gręświatÅ‚a [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •