[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zamachnął się kilka razy, aby zobaczyć, co zrobi Bezimienny,po czym zadał mu straszliwy cios z boku w szyję.Sos stał nieporuszony.Gom spojrzał na swą broń, wzruszył ramionami i uderzył po raz drugi.Sos stał tak przez minutę, po czym przystąpił do akcji.Ruszył w stronę Goma, złapał ręką zadrąg niemal od niechcenia, wyrwał go przeciwnikowi szybkim ruchem nadgarstka i wyrzucił zKręgu.Choć ani razu nie dotknął Goma, ten był niezdolny do walki.A ponieważ starał się niewypuścić drąga z ręki, jego palce trzasnęły złamane. Mam już jednego człowieka  oznajmił Sos. Ponieważ nie jest on w tej chwili zdolny dowalki, sam będę walczył o dwóch.Wstrząśnięty Sav wysłał do walki następnego wojownika, dodając do stawki trzeciego.Sos złapał drąg za oba końce i trzymał, podczas gdy przeciwnik daremnie usiłował go wyrwać.W końcu siłacz zgiął drąg, który ustąpił pod naciskiem, po czym puścił broń i postąpił krok do tyłu.Oszołomiony mężczyzna stał bez ruchu, trzymając w rękach zawijas w kształcie litery  S".Wystarczyło, że Sos dotknął wojownika palcem, by ten wypadł z Kręgu. Mam teraz czterech ludzi, licząc mnie.Będę walczył o czterech.Wokół Kręgu zebrał się już cały obóz. Dowiodłeś już, że należy cię traktować poważnie  rzekł Sav. Zmierzę się z tobą. Ty i całe twoje plemię przeciwko temu, co mam tutaj?  zapytał Sos z drwiną w głosie. Moje umiejętności przeciwko twoim  odrzekł Sav, nie dając się wyprowadzić z równowagi. Moja grupa przeciwko twoim usługom i wszystkim wiadomościom o tobie.Kim jesteś, skądprzybywasz, jak nauczyłeś się walczyć w ten sposób i kto cię tu przysłał. Moje usługi możesz mięć, jeśli je zdobędziesz, albo moje życie, ale co do resztypoprzysiągłem zachować tajemnicę.Określ inne warunki.Sav podniósł swój drąg. Czy boisz się ze mną zmierzyć?Mężczyzni zachichotali.Sav sprytnie obrócił słowa przeciwnika przeciwko niemu.Kto terazdrwił z kogo? Nie mogę postawić tajemnicy w walce w Kręgu.Nie mam do tego prawa. Pokazałeś nam swą siłę.Jesteśmy zaciekawieni.Chcesz, bym postawił cały mój obóz, a niezgadzasz się nawet rzucić na szalę przeciw niemu własnej historii.Nie sądzę, byś naprawdę chciałwalczyć, nieznajomy.Zebrani krzykliwie potwierdzili te słowa.Ta wymiana zdań spodobała się im.Sos dostrzegł w Savie zdolności przywódcze, których nigdy przedtem nie zauważył.Z pewnościąwiedział on, że musi przegrać, jeśli stanie do walki, lub okryć się wstydem, jeśli tego nie zrobi.Wyglądało jednak na to, że nie zmusi Sosa, by to on się wycofał.Jeśli przeciwnik nie przyjąłbyjego warunków, Sav mógł odmówić walki nie tracąc honoru.Wiadomość o tym szybko dotarłaby dopozostałych dowódców plemion Sola.To było wspaniałe posunięcie.Sos musiał pójść na ugodę. Zgoda  rzekł. Z tym że powiem tylko tobie, nikomu więcej. Aleja powiem, komu będę chciał!  odparł Sav.Sos nie sprzeciwił się temu.Musiał mięć nadzieję, że jeśli na skutek jakiegoś nieszczęśliwegoprzypadku przegra, będzie mógł przekonać Sava na osobności, że konieczne jest dochowanietajemnicy.Sav był rozsądnym, wesołym z natury człowiekiem.Z pewnością go wysłucha izastanowi się, zanim cokolwiek uczyni.Szkoda, że ten uśmiechnięty wojownik będzie musiał ucierpieć z rąk przyjaciela.Sav wstąpił do Kręgu.Zrobił postępy.Jego drąg był niesłychanie szybki i niezawodnie celny.Sosusiłował go złapać, lecz nie zdołał tego dokonać.Sav uważnie przyglądał się dwóm słabszymwojownikom i teraz starał się, by jego drąg pozostawał cały czas w ruchu, tak by nie można było godosięgnąć.Nie marnował też sił na uderzanie w podtrzymującą głowę kolumnę, lecz starał się78 zadawać ciosy w twarz, w nadziei że oślepi przeciwnika, lub w łokcie, nadgarstki i stopy.Przemieszczał się nieustannie, jak gdyby był pewien, że tak masywne ciało szybko się zmęczy.Nic to nie dało.Sos walczył z Savem przez kilka minut, aby ten nie utracił twarzy wobec swychludzi, po czym zablokował lecący w powietrzu drąg i złapał przeciwnika za przedramię.Pociągnął jeku sobie, przytrzymując drugą ręką.Rozległ się trzask.Sos puścił rękę Sava i wypchnął go z Kręgu.Wojownicy zobaczyli otwarte złamanie.Podtrzymując chwiejącego się na nogach Sava, pociągnęli go za rękę i nastawili odsłoniętą kość,po czym zabandażowali gazą straszliwą ranę.Sos przyglądał się temu obojętnie.W gruncie rzeczy takie okrucieństwo nie było konieczne.Mógł zwyciężyć na sto innych,łagodniejszych sposobów, potrzebował jednak znaczącego i w pełni przekonującego triumfu.Savmusiał ponieść zdecydowaną klęskę, i to nie wskutek jakiegoś podstępnego ciosu, po którymwypadłby z Kręgu jak pijany, nie odnosząc obrażeń.Zebrani świadkowie mogliby wówczas zwątpićw umiejętności dowódcy lub jego ochotę do walki.Złamanie było czymś namacalnym.Ludzie Savazrozumieli natychmiast, że nikt z nich nie poradziłby sobie lepiej niż ich wódz i że nie było w tymżadnej zmowy ani tchórzostwa.Sos zadał swemu dawnemu przyjacielowi straszliwy ból, lecz wiedział, że może on go znieść.Uratował w ten sposób coś ważniejszego: dobre imię pokonanego. Zostaw dowództwo tego obozu swemu zastępcy  warknął Sos do Sava, nie okazując litości. Ty i ja jutro rano wyruszamy.Rozdział 19Dwaj mężczyzni udali się w drogę, jeden z nich z ręką w gipsie i na temblaku.Szli, aż złamaneramię i utrata krwi uniemożliwiły dalszy marsz.Wieczorem zatrzymali się w gospodzie.Nie mielitam towarzystwa. Dlaczego?  zapytał Sav, gdy Sos przygotowywał kolację. Dlaczego złamałem ci rękę? Nie, to rozumiem.Dlaczego ty? Wyznaczono mnie, bym odebrał Solowi Imperium.Wątpliwe, by spotkał się ze mną w Kręgu,dopóki nie pokonam jego głównych namiestników.Sav odchylił się do tyłu ostrożnie, uważając na rękę. Pytałem, dlaczego ty.Sos?Niedługo udało mu się zachować tajemnicę. Możesz mi zaufać  powiedział Sav. Nigdy nie powiedziałem nikomu o twoich nocach zSola, a nie wiązał mnie wtedy Kodeks Honorowy.Nie wobec ciebie.Teraz też nic nie powiem.Tawiadomość byłaby moją własnością tylko wtedy, gdybym zdobył ją w walce, a to mi się nie udało. Jak mnie poznałeś? Cóż, pamiętaj, że mieszkałem z tobą dość długo.Znam cię bardzo dobrze, i to nie tylko zwidzenia.Wiem, w jaki sposób myślisz i jak pachniesz.W nocy nie mogłem spać  ręka mnietrochę bolała  i przeszedłem się koło twojego namiotu. Jak mogłeś mnie poznać, gdy spałem, skoro nie udało ci się to za dnia?Sav uśmiechnął się. Po twoim chrapaniu. Moim.Sos nawet nie wiedział, że chrapie. Parę innych szczegółów też się zgadzało  ciągnął Sav. Na przykład to, jak uważnieprzyglądałeś się miejscu, w którym kiedyś stał nasz mały namiot.Wiem, że nie mnie wspominałeś!Albo jak dziś nuciłeś podczas marszu  Dolinę Red River", tak samo jak Sola wciąż nuciła Greensleeves".Co prawda fałszujesz jeszcze gorzej niż kiedyś.No i to, w jaki sposób dopilnowałeś,bym się nie zhańbił w kręgu.Pozwoliłeś, bym przegrał jak mężczyzna.Nie musiałeś tego robić.Zadbałeś o mnie tak, jak ja przedtem o ciebie. Zadbałeś o mnie?79  No wiesz, całą zimę trzymałem wszystkie dziewczynki z dala od twojego namiotu, nawetjeśli sam musiałem je zaspokajać [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •