X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nadszedł świt.Matka Juliana nie podniosła się z łóżka, nie chciała też nikogo widzieć.Przez pokojówkę Paulinęprzekazała, że nie czuje się na siłach rozmawiać i że prosi o wyrozumiałość.Robert rzucił cicho jakieśprzekleństwo, ale znowu wyruszył z Jerzym na poszukiwania.Następnego ranka Lally zapukała do drzwi sypialni Amelii.Weszła do środka z kawą na tacy, z tyłu za niątrzymał się jak cień Isa.- Au caf� - powiedziała poważnym tonem.Amelia usiadła prosto, odsunęła luzne włosy na ramiona i sięgnęła po szlafrok.Rzut oka w kierunku oknapozwolił jej stwierdzić, że słońce wzeszło dopiero niedawno.Pani Declouet zawsze wypijała pierwszą kawę włóżku, podobnie Julian i Chloe, lecz Amelia nigdy nie przejęła tego obyczaju.- Czemu zawdzięczam tę przyjemność?- Muszę z panią porozmawiać.- Pokojówka postawiła tacę na stoliku przy łóżku, potem sięgnęła po jeden zdwóch srebrnych czajniczków i nalała kawy do filiżanki.Uzupełniła gorącym mlekiem z drugiego czajniczka.Rozłożyła przed Amelią kremową lnianą serwetkę, następnie ostrożnie podała swej pani gorący napój.KiedyAmelia wzięła od niej filiżankę, dziewczyna odeszła kilka kroków i stanęła w nogach łóżka.- O co chodzi? - Amelia wypiła łyk kawy ze spojrzeniem utkwionym w twarzy pokojówki.- O Tige a.On tak bardzo przeżywa zniknięcie pana Juliana.Ostatniej nocy pojechał do miasta.Chciał samsprawdzić, czy nie można się czegoś dowiedzieć.- Bez przepustki? - zapytała Amelia ostrym tonem.Niewolnik nie mógł bezpiecznie podróżować, jeśli nie miałprzy sobie pisma, w którym właściciel potwierdzał, że wysiał go w swojej sprawie.Patrole nie lekceważyłynajmniejszego nawet podejrzenia o tajną działalność.- Był bardzo ostrożny.I odkrył coś.M sieu Julian był w szynku należącym do pewnego wolnego człowieka ociemnym kolorze skóry, którego zwą Bonhomme.Ten Mulat jest wujem Tige a, bo wykupiwszy sobie wolność,zapłacił potem za uwolnienie siostry jego matki i ożenił się z nią.- Rozumiem.- M sieu Julian często tam chodził, bo wuj Tige a jest bardzo gościnny i wesoły.Podobno spotkał tam jeszcze raztych dwóch mężczyzn.- Dwóch mężczyzn? - zapytała Amelia surowym tonem.- Jakich znowu mężczyzn?79 - Tych ze statku.Dwóch siłaczy i prostaków.- Ze statku?- Tych samych, którzy opiekowali się krzewami, co przypłynęły z daleka, i którzy mieli wyładować ciężkiepojemniki, jednak woleli przyglądać się, jak robią to nasi ludzie z czworaków.Amelia wyprostowała się jeszcze bardziej, zapomniała o kawie.- Tige rozmawiał z nimi?- Mais non, mam zelle.Nie było ich.Nikt ich nie widział od dnia, kiedy odbywał się bal u państwa Morneyów.- Najpewniej wrócili do Nowego Orleanu - powiedziała Amelia jakby do siebie, po czym dodała: - Może towszystko nie miało znaczenia, ale przynajmniej pojawiła się nowa możliwość.Gdybyśmy mogli ich odnalezć.Jednak nie wiemy nawet, jak wyglądają.Widzieli ich M mere i Jerzy.Tyle że na opisie pani Declouet nie można było polegać ze względu na jej stan, Jerzy zaś tak bardzo był wtedypochłonięty swoimi drogocennymi roślinami, że z pewnością nie zapamiętał marynarzy - pomyślała.- Ja ich widziałem, petite maitresse.Isa przykuśtykał do brzegu łóżka i zza pleców wyciągnął zwiniętą w rolkę kartkę papieru rysunkowego.Podałrysunek Amelii, a kiedy ta go odebrała, pochylił głowę w lekkim, pełnym wdzięku ukłonie, będącym tak doskonałąimitacją zachowania Juliana, że aż musiała odchrząknąć, by mu podziękować.Rozwinęła kartkę, i oto miała przed oczyma obydwu mężczyzn.Znajdowali się obaj pod drzewem, jeden stał,drugi siedział, oparci plecami o pień.Nie nosili surdutów, a rękawy pasiastych swetrów mieli podwinięte do łokci.Pasy, które podtrzymywały im spodnie, powykrzywiały się i pozawijały na brzegach pod wpływem słonej wody.Jednemu z nich kaskada włosów stapiała się z bujną gęstwiną brody, drugi miał na głowie czapkę nasuniętą naczoło i przysłaniającą jedno oko.Amelia podniosła wzrok i uśmiechnęła się do chłopca.- Cudownie, Iso, doprawdy wspaniale.M sieu Robert musi to zobaczyć.Przynieś mi pióro oraz papier, a od razudo niego napiszę.W ciągu godziny pismo zostało doręczone.Robert przybył bezzwłocznie, jak tylko skończył toaletę.Ameliaprzyjęła go na frontowej galerii, od razu wręczyła rysunek i kiedy mu się przyglądał, opowiedziała o odkryciuTige a [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •  

    Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.