[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Problem polegał na tym, że wydawało się, iż Deirdrenie ma pojęcia o prajęzyku ani o tym, czy jej bogini byłaczłonkiem Sojuszu.Równie dobrze mogła wiedzieć więcej, niż przyzna-wała.Nikodemus potrzebował sposobu, by wydobyć odniej więcej informacji.Nagle jagoda w jego ustach zrobiła się kwaśna.Wie-dział, co musi zrobić.- Deirdre - powiedział cicho - Kyran nie żyje.Odwróciła wzrok.- Wiem.- Słabe światło pomieszczenia rozjaśniałojej gładkie policzki i podkreślało młody wygląd.Nikodemus mówił dalej.- Zginął, walcząc z Fellwrothem w compluvium.uratował mi życie.Dał mi też ten tekst.- Wyciągającpustą prawą dłoń, Nikodemus wydobył z piersi ostatniczar Kyrana za pomocą lewej.-1 poprosił, żebym ci goprzekazał.Deirdre popatrzyła na jego prawą dłoń i odwróciławzrok.- Przeczytaj mi go - wyszeptała.Nikodemusowi szybciej zabiło serce.- Wolałbym, żebyś go wzięła.Ponownie popatrzyła na jego prawą dłoń i potrząsnęłagłową.- Proszę, przeczytaj go.Długa cisza.- Deirdre - łagodnie odezwał się Nikodemus - jesteśanalfabetką.Popatrzyła na niego, jakby zamienił się w żabę.- Nauczyłam się czytać pięćdziesiąt lat przed twoimurodzeniem.- Nie mówię o przyziemnym języku, tylko o ma-gicznym.Nie potrafisz przeczytać nawet wspólnychjęzyków magicznych.Nie jesteś druidką.Zaczęła coś mówić, ale przerwała.Próbowała po-wiedzieć coś innego i znów umilkła.- Skąd wiesz? - zapytała w końcu.- Kiedy powiedziałem ci o czarze Kyrana, popatrzyłaśna moją prawą dłoń.- Kiwnął głową w stronę wspo-mnianej dłoni, którą wyciągnął, jakby coś oferował.- I co z tego? - zmarszczyła brwi.- Tekst trzymam w lewej.- Były też inne wskazówki - dodał Nikodemus.- Maszzłą wymowę.Mówisz o czarach i tekstach jako magii", ażaden czarodziej nie użyłby tak ogólnego terminu.Nigdynie rozpinasz rękawów, nawet gdy uciekaliśmy ze Star-haven.Twierdziłaś, że używasz innego rodzaju magii, alekażdy rodzaj czaropisania wymagałby od ciebie spogląda-nia na ręce.I do tegojeszcze ten twój miecz.Dwumetrowymężczyzna potrzebowałby obu rąk, żeby go choć unieść.Ty wymachujesz nim, jakby był piórkiem.Deirdre zamknęła oczy i przycisnęła szczupłą dłoń dopoliczka.- Na konwokację zostali zaproszeni tylko druidzi.Nie mogłam dostać się do Starhaven, gdybym nie podała się za druidkę.Nikodemus milczał.Popatrzyła na schody.Smuga promieni słonecznychporuszała się w górę stopni.Od południa mogły minąćjakieś trzy godziny.- Jestem awatarem Boann.Wiesz, co to oznacza?- Uważa się, że nie ma sensu uczyć kakografówteologii.Wiem tylko tyle, co mówią w różnych opo-wieściach.Kiwnęła głową.- Bóstwa czasami obdarzają godnych tego wyznawców częścią swoich dusz.Tak jak golem nosi duchaswojego autora, my, awatary, nosimy dusze naszychbogów.Jeśli zginiemy, zanim dusza będzie mogła sięuwolnić, część boskości ginie wraz z nami.A osobynoszące dusze wyższych bogów i bogiń stają się bohaterami z twoich opowieści: wojownikami o skórzenie do przebicia, bardami o urzekających głosach i takdalej.- Uśmiechnęła się smutno.- Boann nie jest aż takpotężna.Moje dary są proste: nie starzeję się, z wyjątkową prędkością goją się moje rany i przez krótki czasmogę dysponować siłą dziesięciu czy jedenastu ludzi.Nikodemus poczuł się zagubiony.- Czemu przyszłaś mnie szukać?- To, co powiedziałam ci wcześniej, jest prawdą.Zeszłej wiosny Boann poleciła mi wziąć udział w kon-wokacji w Starhaven, gdzie znajdę skarb owinięty wczerń".Pytałeś, czy wiedziała o Tajfonie.Może i tak,jednak nic mi nie powiedziała.Teraz, gdy się nad tymzastanawiam, dochodzę do wniosku, że musiała wie-dzieć, iż demon cię tu ukrył.Czemu inaczej miałaby mnietu przysyłać?Nikodemus zerknął w tył, by upewnić się, że Indeksnadal leży za jego plecami.- Deirdre, nie powiedziałem ci wszystkiego, co mówił mi Fellwroth.- Przekazał jej wszystko, co wiedziało prąjęzyku i twierdzeniach monstrum dotyczącychfrakcji, które próbują doprowadzić do narodzin pra-języcznego czarodzieja.Deirdre słuchała z głową opartą o ścianę.Kiedy skoń-czył, odezwała się bezbarwnym, zmęczonym głosem.- Jeśli faktycznie istnieją, Sojusz Boskich Heretyków wybrał sobie dobrą nazwę.Myśl, że nie istnieje żaden zbawca:żaden Zimorodek magów czy Sokół druidów, żadna Cyno-sura hierofantów, jest niebezpiecznie bliska herezji.Przeczyto wszystkim przepowiedniom, a wysokie bóstwa używająich do usprawiedliwienia swojej władzy nad królestwami.Heretyckie bóstwa musiałyby pozostać w ukryciu i w tajemnicy toczyć swoją wojnę przeciwko Dysjunkcji.Zamknęła oczy [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl centka.pev.pl
.Problem polegał na tym, że wydawało się, iż Deirdrenie ma pojęcia o prajęzyku ani o tym, czy jej bogini byłaczłonkiem Sojuszu.Równie dobrze mogła wiedzieć więcej, niż przyzna-wała.Nikodemus potrzebował sposobu, by wydobyć odniej więcej informacji.Nagle jagoda w jego ustach zrobiła się kwaśna.Wie-dział, co musi zrobić.- Deirdre - powiedział cicho - Kyran nie żyje.Odwróciła wzrok.- Wiem.- Słabe światło pomieszczenia rozjaśniałojej gładkie policzki i podkreślało młody wygląd.Nikodemus mówił dalej.- Zginął, walcząc z Fellwrothem w compluvium.uratował mi życie.Dał mi też ten tekst.- Wyciągającpustą prawą dłoń, Nikodemus wydobył z piersi ostatniczar Kyrana za pomocą lewej.-1 poprosił, żebym ci goprzekazał.Deirdre popatrzyła na jego prawą dłoń i odwróciławzrok.- Przeczytaj mi go - wyszeptała.Nikodemusowi szybciej zabiło serce.- Wolałbym, żebyś go wzięła.Ponownie popatrzyła na jego prawą dłoń i potrząsnęłagłową.- Proszę, przeczytaj go.Długa cisza.- Deirdre - łagodnie odezwał się Nikodemus - jesteśanalfabetką.Popatrzyła na niego, jakby zamienił się w żabę.- Nauczyłam się czytać pięćdziesiąt lat przed twoimurodzeniem.- Nie mówię o przyziemnym języku, tylko o ma-gicznym.Nie potrafisz przeczytać nawet wspólnychjęzyków magicznych.Nie jesteś druidką.Zaczęła coś mówić, ale przerwała.Próbowała po-wiedzieć coś innego i znów umilkła.- Skąd wiesz? - zapytała w końcu.- Kiedy powiedziałem ci o czarze Kyrana, popatrzyłaśna moją prawą dłoń.- Kiwnął głową w stronę wspo-mnianej dłoni, którą wyciągnął, jakby coś oferował.- I co z tego? - zmarszczyła brwi.- Tekst trzymam w lewej.- Były też inne wskazówki - dodał Nikodemus.- Maszzłą wymowę.Mówisz o czarach i tekstach jako magii", ażaden czarodziej nie użyłby tak ogólnego terminu.Nigdynie rozpinasz rękawów, nawet gdy uciekaliśmy ze Star-haven.Twierdziłaś, że używasz innego rodzaju magii, alekażdy rodzaj czaropisania wymagałby od ciebie spogląda-nia na ręce.I do tegojeszcze ten twój miecz.Dwumetrowymężczyzna potrzebowałby obu rąk, żeby go choć unieść.Ty wymachujesz nim, jakby był piórkiem.Deirdre zamknęła oczy i przycisnęła szczupłą dłoń dopoliczka.- Na konwokację zostali zaproszeni tylko druidzi.Nie mogłam dostać się do Starhaven, gdybym nie podała się za druidkę.Nikodemus milczał.Popatrzyła na schody.Smuga promieni słonecznychporuszała się w górę stopni.Od południa mogły minąćjakieś trzy godziny.- Jestem awatarem Boann.Wiesz, co to oznacza?- Uważa się, że nie ma sensu uczyć kakografówteologii.Wiem tylko tyle, co mówią w różnych opo-wieściach.Kiwnęła głową.- Bóstwa czasami obdarzają godnych tego wyznawców częścią swoich dusz.Tak jak golem nosi duchaswojego autora, my, awatary, nosimy dusze naszychbogów.Jeśli zginiemy, zanim dusza będzie mogła sięuwolnić, część boskości ginie wraz z nami.A osobynoszące dusze wyższych bogów i bogiń stają się bohaterami z twoich opowieści: wojownikami o skórzenie do przebicia, bardami o urzekających głosach i takdalej.- Uśmiechnęła się smutno.- Boann nie jest aż takpotężna.Moje dary są proste: nie starzeję się, z wyjątkową prędkością goją się moje rany i przez krótki czasmogę dysponować siłą dziesięciu czy jedenastu ludzi.Nikodemus poczuł się zagubiony.- Czemu przyszłaś mnie szukać?- To, co powiedziałam ci wcześniej, jest prawdą.Zeszłej wiosny Boann poleciła mi wziąć udział w kon-wokacji w Starhaven, gdzie znajdę skarb owinięty wczerń".Pytałeś, czy wiedziała o Tajfonie.Może i tak,jednak nic mi nie powiedziała.Teraz, gdy się nad tymzastanawiam, dochodzę do wniosku, że musiała wie-dzieć, iż demon cię tu ukrył.Czemu inaczej miałaby mnietu przysyłać?Nikodemus zerknął w tył, by upewnić się, że Indeksnadal leży za jego plecami.- Deirdre, nie powiedziałem ci wszystkiego, co mówił mi Fellwroth.- Przekazał jej wszystko, co wiedziało prąjęzyku i twierdzeniach monstrum dotyczącychfrakcji, które próbują doprowadzić do narodzin pra-języcznego czarodzieja.Deirdre słuchała z głową opartą o ścianę.Kiedy skoń-czył, odezwała się bezbarwnym, zmęczonym głosem.- Jeśli faktycznie istnieją, Sojusz Boskich Heretyków wybrał sobie dobrą nazwę.Myśl, że nie istnieje żaden zbawca:żaden Zimorodek magów czy Sokół druidów, żadna Cyno-sura hierofantów, jest niebezpiecznie bliska herezji.Przeczyto wszystkim przepowiedniom, a wysokie bóstwa używająich do usprawiedliwienia swojej władzy nad królestwami.Heretyckie bóstwa musiałyby pozostać w ukryciu i w tajemnicy toczyć swoją wojnę przeciwko Dysjunkcji.Zamknęła oczy [ Pobierz całość w formacie PDF ]