X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Do końca byłabardzo sprawna, ani cienia sklerozy czy innych starczychprzypadłości.O tak, nadal sprawowała tu władzę.Ażwreszcie któregoś dnia położyła się do łóżka i więcej niewstała, po prostu odeszła we śnie, bardzo spokojnie.By-łem zadowolony, że nie cierpiała.Ani mój ojciec, jeśli jużo tym mowa.- Uważam, że to najlepszy sposób: odejść, że tak po-wiem,  w ostrogach - powiedziała Meredith, rozmyślającna głos.- Albo we śnie, jak twoja babka.Zmierć w star-szym wieku to coś zupełnie naturalnego.- Meredith od-wróciła się do Luca i się uśmiechnęła.- Ten portret wmoim pokoju jest prześliczny, prawda? Zastanawiałamsię, w jakim mogła być wieku, gdy został namalowany.Luc zmarszczył brwi i zamyślił się.- Nie jestem całkiempewny.To musiało być zaraz po ślubie z moim dziad-kiem, gdy przyjechała z nim do Talcy.Mogła mieć wtedydwadzieścia parę lat.- Tak właśnie myślałam.Ten obraz przypomina mikogoś, lecz nie wiem kogo.- Moja siostra Natalie jest do niej podobna, ale ty nieznasz Natalie.A może?Meredith roześmiała się i potrząsnęła głową.- Nie, nieznam.- Natalie fizycznie bardzo przypomina babkę, takżejest bardzo ładna, lecz nie odziedziczyła po niej charakte-ru.Ani ona, ani Isabelle.Z całej naszej trójki tylko japrzypominam ją pod tym względem - przyznał.- Tak naprawdę, to ona cię ukształtowała, czyż nie?- Zdecydowanie.W pewnym momencie zdałem sobiesprawę, że myślę jak ona i nawet staram się tak postępo-wać.Kiedy ktoś naprawdę wywrze na ciebie wpływ wdzieciństwie, zawsze pozostawi na tobie swój ślad.Nieda-jące się usunąć piętno.A kto pozostawił swój ślad na to-bie, Meredith?141 - Nikt - odparła gwałtownie, przygryzając wargę, kie-dy uświadomiła sobie, że jej słowa musiały zabrzmiećwręcz gniewnie.Po chwili mówiła dalej, już spokojniej-szym tonem.- Musiałam przebrnąć przez to sama, stara-jąc się robić, co w mojej mocy, bez przerwy się ucząc.Nikt na mnie nie wpływał.Nie było w moim życiu nikogo,kto mógłby to robić, absolutnie nikogo.Byłam zupełnie sama.Rozmawiając, zatrzymali się obok jednej z fontann iteraz stali tam, zwróceni do siebie twarzami.Smutek,bijący z jej słów, poruszył Luca.Pragnął wziąć ją w ra-miona i mocno przytulić.Lecz nie śmiał.Już miał powie-dzieć coś pocieszającego, gdy nagle jego towarzyszkauśmiechnęła się.Smutek sieroctwa zniknął w jednejchwili, Meredith zaś powiedziała: - Był jednak ktoś póz-niej, gdy byłam nieco starsza.miałam osiemnaście lat.Amelia Silver.Pokazała mi, jak robić różne rzeczy, na-uczyła mnie wiele o sztuce i antykach.Miała wspaniałewyczucie stylu i artystyczną naturę.Jej mąż, Jack, takżewywarł na mnie wielki wpływ, choć w inny sposób.- Czy Silverowie nadal mieszkają w Connecticut?- O, nie, oboje już nie żyją.Umarli dawno temu, po-nad dwadzieścia lat.To smutne, gdyż obydwoje nie bylistarzy.- Bardzo mi przykro.Byli dla ciebie niczym rodzina,prawda?Skinęła głową, odwrócona do niego profilem.- Kiedyzmarł Jack, miałam dwadzieścia dwa lata, dwadzieściatrzy, gdy Amelia podążyła w jego ślady.Byliśmy razemzaledwie przez kilka lat.Widząc powracający na jej twarz wyraz smutku, Lucujął ją za rękę.- Chodz, pójdziemy do dużego jeziora, jesttak malownicze, to jeden z najpiękniejszych zakątkówparku.Nim doszli do odległego krańca jeziora, Meredith zlesię poczuła.Nachodziły ją fale mdłości, odczuwała teżdziwną niemoc w mięśniach.W pewnej chwili, gdy142 wydawało jej się, że za chwilę upadnie, złapała mocnoLuca za rękę i powiedziała słabym głosem: - Nie wiem, comi jest, lecz czuję się strasznie.Mam mdłości i jestemjakaś dziwnie zmęczona.Luc popatrzył na nią, zatroskany.- Mam nadzieję, żenie zaraziłaś się grypą od Agnes.- Wątpię, a poza tym Agnes przecież nie chorowała.- Ona nie, lecz jej rodzina.A może to z powodu wina?Czy mogło ci zaszkodzić?Potrząsnęła głową.- Nie piłam zbyt wiele.Przypomi-nam sobie teraz, że miałam lekkie mdłości, już kiedyprzyleciałam do Paryża we wtorek wieczorem.Spędziłamranek włócząc się po ruinach opactwa w Yorkshire, a byłookropnie zimno.Wtedy wieczorem pomyślałam, że pew-nie się przeziębiłam, lecz rano wszystko było w porządku,więc może po prostu jestem przemęczona.- To możliwe, wracajmy lepiej do domu.Musisz od-począć przez resztę popołudnia.- Otoczył ją ramieniem irazem wrócili do ch�te�u.Luc odprowadził Meredith do jej pokoi i teraz krzątałsię wokół niej, pomagając zdjąć buty i zmuszając ją, bypołożyła się na sofie.Dorzucił kilka sporych szczap dokominka, a potem przyniósł gruby kaszmirowy pled i jąokrył.- Nie zasypiaj - powiedział.- Za chwilę będę tu z po-wrotem z całym dzbankiem gorącej herbaty z cytryną,osłodzonej miodem.Na pewno bardzo dobrze ci zrobi.to jeden z ulubionych domowych sposobów babki.-Wyszedł z pokoju, zamykając za sobą cicho drzwi.Meredith oparła głowę na stosie miękkich poduszek izamknęła oczy - była tak śpiąca, że z trudem unosiła po-wieki.Musiała widocznie zasnąć, gdyż obudziła się, drgnąw-szy, gdy Luc odgarniał jej z twarzy kosmyk włosów.Tenintymny gest przestraszył ją w pierwszej chwili, lecz zaraz143 uświadomiła sobie, że wcale nie przeszkadza jej, że tozrobił.Jego zachowanie wydało jej się nagle zupełnienaturalne.- Postawiłem herbatę na stoliku obok sofy - powie-dział, zniżając głos.- Wypij trochę, póki jest gorąca.Ateraz pójdę sobie i pozwolę ci wypocząć.- Uścisnął jejramię.- Dziękuję, Luc, jesteś taki miły.Przykro mi, że mu-siałam skrócić nasz spacer, ale.- Nie przejmuj się tym - powiedział szybko.- To nietakie ważne.- Czy mógłbyś zgasić lampę?- Oczywiście.A teraz odpoczywaj - powiedział i wy-szedł z pokoju.Meredith przewróciła się na bok i leżała tak zwinięta wkłębek pod kaszmirowym pledem, wpatrując się w płoną-cy na kominku ogień.Szczapy syczały i trzeszczały, posy-łając w górę komina snopy złotych iskier [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •  

    Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.