X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Z drugiej strony, i równieżto jest prawdą, w wiedeńskich kawiarniach literatów jeszcze dziś czuję się bardziej u siebie w domu niż u siebie w Nathal, a w ogóle w Wiedniu bardziej niż w GórnejAustrii, którą przepisałem sobie przed szesnastu laty jako receptę na utrzymaniesię przy życiu i o której nigdy nie mogłem myśleć jako o swojej o j c z y z n i e , byćmoże z tego istotnego względu, że w Nathal już na samym początku odizolowałemsię od o wiele za wielu rzeczy i nic przeciwko tej izolacji nie przedsięwziąłem,przeciwnie, doprowadziłem, tyleż świadomie, co nieświadomie, tę izolację donajbardziej rozpaczliwego stopnia.Byłem przecież zawsze człowiekiem miasta,człowiekiem wielkiego miasta, a to, że w wielkim mieście, w największym porcieEuropy, w Rotterdamie, przeżyłem swój najwcześniejszy okres życia, odgrywało wmoim życiu zawsze wielką rolę.Nie bez powodu, gdy tylko przyjeżdżam doWiednia, od razu zaczynam oddychać.Ale i odwrotnie, gdy juz w Wiedniu spędzęparę dni, muszę uciekać do Nathal, jeśli nie chcę zadusić się ohydnympowietrzem wiedeńskim.W ostatnich latach przywykłem więc w rytmie conajmniej dwutygodniowym zmieniać Wiedeń na Nathal i odwrotnie, Nathal naWiedeń, co czternaście dni uciekam z Nathal do Wiednia, a potem znowu zWiednia do Nathal, i tak, aby w ogóle móc utrzymać się przy życiu, stałem siępostacią przepędzaną w tę i z powrotem między Wiedniem a Nathal, kimś, ktomoże egzystować wyłącznie dzięki owemu z taką determinacją wytworzonemurytmowi.Przyjeżdżam do Nathal, aby uspokoić się po Wiedniu, i odwrotnie, doWiednia, by wyleczyć się z Nathal.�w niepokój odziedziczyłem po dziadku odstrony matki, który przez całe życie musiał się zmagać z tym szarpiącym nerwyniepokojem i koniec końców został przez ten niepokój pokonany.Wszyscy moiprzodkowie owładnięci byli takim niepokojem i niedługo wytrzymywali w jednymmiejscu, na jednym krześle.Trzy dni Wiednia i już nie mogę wytrzymać, trzy dniNathal i już nie mogę wytrzymać.W ostatnich latach życia mój przyjacielprzyłączył się do tego mojego rytmu podróży w tę i z powrotem i bardzo częstojezdził ze mną do Nathal i z powrotem oraz odwrotnie.Gdy tylko przyjeżdżam doNathal, zadaję sobie pytanie, czego właściwie szukam w Nathal, gdy tylkoprzyjeżdżam do Wiednia, zadaję sobie pytanie, czego szukam w Wiedniu.Jakdziewięćdziesiąt procent wszystkich ludzi, chcę w gruncie rzeczy wciąż być tylkotam, gdzie mnie nie ma, tam, skąd właśnie uciekłem.W ostatnich latach tenfatalizm nie tylko nie uległ poprawie, lecz nawet się pogorszył, i w coraz krótszychodstępach czasu jeżdżę do Wiednia i z powrotem do Nathal, a z Nathal znów dojakiegoś innego wielkiego miasta, do Wenecji albo do Rzymu, i znów z powrotem, do Pragi, i znów z powrotem.A prawda jest taka, że tylko s i e d z ą c w a u c i emiędzy jedną miejscowością, z której wyjechałem, a drugą, do której zmierzam,j e s t e m s z c z ę ś l i w y , jestem najnieszczęśliwszym przyjezdnym, jakiego możnasobie wyobrazić, jak tylko przyjeżdżam, jeśli przyjeżdżam, to jestem nieszczęśliwy.Należę do ludzi, którzy w gruncie rzeczy nie mogą wytrzymać w żadnejmiejscowości na świecie i którzy są szczęśliwi tylko p o m i ę d z ym i e j s c o w o ś c i a m i , tymi, z których wyjeżdżają, a tymi, do których zmierzają.Przed laty sądziłem, że ten chorobliwy fatalizm musi nieodwołalnie prowadzić dorychłego absolutnego zwariowania, ale nie doprowadził mnie on do takiegoabsolutnego zwariowania, w rzeczywistości obronił mnie przed tym zwariowaniem,a lękałem się go przez całe życie.I właśnie mój przyjaciel Paweł dotknięty był tąsamą chorobą co ja, również on przez długie lata, dziesiątki lat, wciąż jezdził zjednej miejscowości do drugiej, jedynie w tym celu, by z jednej z nich wyjechać, ado drugiej pojechać, zaś przyjechawszy, obojętne dokąd, nie mógł się czućszczęśliwy, również i jemu nigdy się to nie udawało, a rozmawialiśmy o tymwielokrotnie.W pierwszej połowie życia kursował wciąż w tę i z powrotem międzyParyżem a Wiedniem, a także Madrytem a Wiedniem, Londynem a Wiedniem, jakprzystało komuś z jego pochodzeniem i możliwościami, ja natomiast na mniejsząskalę, jak można sobie wyobrazić, choć z równie chorobliwym opętaniem, z Nathaldo Wiednia i z powrotem, i z Wenecji do Wiednia, pózniej również z Rzymu doWiednia et caetera.Jestem najszczęśliwszym podróżnym, ruszającym, jeżdżącym,o d j e ż d ż a j ą c y m , lecz najnieszczęśliwszym ze wszystkich przyjezdnym.Naturalnie, jest to już od dawna stan chorobowy.Dzieliliśmy z Pawłem jeszczejedną obsesję, którą można również zaliczyć do chorób, mianowicie tak zwanąmanię liczenia, którą dotknięty był także Bruckner, zwłaszcza w ostatnich latachżycia.Przez całe tygodnie, a nawet miesiące, na przykład jadąc tramwajem domiasta, odczuwam, gdy wyglądam przez okno, przymus liczenia przestrzenimiędzy drzwiami, a im szybciej jedzie tramwaj, tym szybciej muszę liczyć i takliczę coraz szybciej i nie mogę przestać, aż do granicy obłędu, jak mi się zdaje.Aby nie dać się opanować manii liczenia, wyrobiłem w sobie nawyk, że gdy jadętramwajem przez Wiedeń albo inne miasto, nie wyglądam przez okno, lecz kierujępo prostu wzrok na podłogę, co wymaga jednak niesłychanego opanowania, najakie nie zawsze potrafię się zdobyć.Również mój przyjaciel Paweł dotknięty byłmanią liczenia, ale na dużo większą skalę, przez co, jak mi często mówił, nie znosił jazdy tramwajem.Miał również ten sam nawyk, który mnie częstodoprowadzał niemal do obłędu, mianowicie nawyk chodzenia po chodniku nie wnajprostszy sposób, jak inni, lecz według dokładnie obmyślonego systemu, a więcstawiając nogę, przykładowo, na co trzecią płytę, i to nie tak po prostu stawiającnogę byle gdzie na środku płyty, lecz wyłącznie dokładnie na jej dolnym albo,zależnie od okoliczności, na górnym krańcu.Ludzie tacy jak my dwaj nie mogąniczego pozostawić, że tak powiem, przypadkowi, wszystko dla nich musiodznaczać się na wskroś przemyślaną geometrią, symetrią, matematyką.Studiowałem na przykładzie Pawła zarówno manię liczenia, jak i zwyczajniestąpania dowolnie po płytach chodnika, lecz wedle dokładnie przemyślanegosystemu [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •  

    Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.