[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Odszedłem z tego stanowiska, które stało się nieaktualne, gdyż nie było już żadnych przeszkód, i nakładając okulary stanąłem obok szczeliny w drzwiach,patrząc w kierunku punktu zerowego.EksplozjaGłośnik zaczął odliczad czas wstecz w absolutnym milczeniu, w którym słychad było tylko szmerelektrowni.Nikt nic nie mówił.Odgadywało się w ciemności masę ludzi i czuło się jej napięcie do ostateczności.Za kilka sekund będzie widad na niebie, czy cztery lata wysiłków - a dla mnie znacznie więcej - przydały się na coś.Punktualnie o godzinie 7.04, w chwili gdy głośnik oznajmił „zero”, niezwykły blask, widoczny nawet przez okulary, pozwalające zaledwie dostrzec słooce w dzieo, ukazał się tam, gdzie był szczyt wieży.Natychmiast potem powstała wielka kula ognista, która istniała dwie lub trzy sekundy, unosząc się z ogromną szybkością w przestrzeo.Wtedy zaczęła formowad się chmura, widoczna już na niebie na tle świtu, podczas gdy ziemia pogrążona była jeszcze w ciemności.Ciszę wśród tłumu widzów przerwał nagle koncert głosów, mówiących jednocześnie.Wszystkichobecnych, ważne osobistości, eksperymentatorów, inżynierów, cywilów i wojskowych, podoficerówi techników ogarnęła radośd ze wspólnego sukcesu i uczucie satysfakcji z powodu uczestnictwaw tych historycznych sekundach.Był to jeden z tych rzadkich i krótkich momentów, gdy wszyscy uczestnicy tego samegoprzedsięwzięcia są jednomyślni mimo różnicy stanowisk, stopni, wykształcenia, poziomuintelektualnego i poglądów.W gwarze rozmów krzyżowały się wykrzykniki i zawołania; wszyscyw euforii tej niezwykłej chwili zapomnieli o tym, co miało się zdarzyd zaraz potem, tzn.o nadejściu fali podmuchu, która rozchodząc się z prędkością około 300 metrów na sekundę, powinna była dotrzeddo Hamoudia po czterdziestu sekundach.Cellerier i ja nie zapomnieliśmy o tym i zajęliśmy z powrotem miejsca przy telefonach.W tymmomencie fala nadeszła.Usłyszeliśmy huk jak bardzo mocne i krótkie uderzenie pioruna, podobny akustycznie do wybuchu pocisku 155 mm rozrywającego się w odległości około dziesięciu metrów od baraku.Barak zadrżał i przez chwilę sprawiał wrażenie, że się kołysze, ale nie doznał żadnych wyraźnych uszkodzeo.Powstało jednak bardzo dziwne zjawisko - powietrze w pokoju stało się nagle całkowicie nieprzejrzyste; miało się wrażenie, że została w nim zawieszona gęsta chmura pyłu, przez którą można było zaledwie dostrzec światło żarówki.Osłupiali, zrozumieliśmy jednak od razu, co się stało.Chociaż pokój był od czasu do czasu zamiatany, aby usunąd piasek wciskający się nawet przy drzwiach zamkniętych, wielka ilośd drobin pyłupozostała w szparach drewnianej podłogi.Te właśnie cząstki zostały uniesione w powietrze przez potężny wstrząs spowodowany falą podmuchu, która rozprzestrzeniła się po ziemi.Po przejściu lali podmuchu eksplozja zakooczyła się.Mieliśmy wiele rzeczy do zrobienia, ale nie zaraz.Wyszedłem więc z baraku, aby wymienid wrażenia z ministrem, szefem Sztabu Generalnego orazz innymi osobistościami i z kolegami.Większośd widzów została całkowicie zaskoczona przez falę podmuchu do tego stopnia, że niektórzy upadli na plecy, nie czyniąc sobie na szczęście żadnejkrzywdy.Gdy wyszedłem z budynku dowództwa, powrócił spokój w atmosferze, ale umysły wciąż byłypodniecone; entuzjazm osiągnął szczyt.Zaledwie zrobiłem kilka kroków, gdy dostrzegł innie minister Guillaumat.Jest to człowiek bardzo sympatyczny, ale przy całej swej uprzejmości nie miał zwyczaju manifestowania swych uczud.Teraz stał się ogromnie wylewny, podbiegł do mnie i uścisnął mnieporywczo.W jego ślady poszedł generał Lavaud.Ale entuzjazm nie przeszkadzał gościom pamiętad, że im szybciej wrócą do Paryża, tym dla nich lepiej.Pożegnali się więc czym prędzej, składając gratulacje autorom sukcesu i, wsiadłszy do samochodów, popędzili na pełnym gazie na lotnisko, a stamtąd transportowym SO-30 do Paryża.Po eksplozjiMy pozostaliśmy, aby załatwid dalszy ciąg operacji, gdyż dla nas doświadczenie trwało nadal.Pierwsze informacje napływające z posterunków obserwacyjnych i z samolotów w powietrzuwskazywały, że chmura przesunęła się w przewidzianym kierunku, nie przechodząc nad sławetnąAkabli.Jeśli o to chodzi byliśmy spokojni.Moc ładunku, zmierzona środkami szybkiego pomiaru, wyniosła prawdopodobnie 50-80 kiloton.Wszystko więc zdawało się iśd bardzo dobrze.Zdarzył się wprawdzie incydent, spowodowany przez człowieka niepoważnego - gdzież ich nie ma -który, stosując własny system pomiaru, przyszedł kilka minut po eksplozji, aby oświadczyd, że jej moc wynosiła 15-18 kiloton.Oczywiście nie znalazł posłuchu u nikogo i musiał przyznad się, że z pośpiechu powiedział głupstwo.Wszystko przebiegało sprawnie - samoloty vautour pobrały w sposób właściwy próbki w chmurze; drużyny dezaktywacji z 620 grupy rozpoznania broni specjalnych wyruszyły, aby wyznaczyd zarysstrefy skażonej wokół punktu zerowego i na wschód od niego.Wsiadłem do śmigłowca, aby obejrzed teren z góry.Licznik Geigera zainstalowany na pokładziewskazywał przy zbliżeniu natężenie wielu milirentgenów na godzinę, już w dużej odległości od punktu zerowego.Nie było więc jeszcze wskazane przelatywad nad samym punktem.Ale z okolicy, do której mogliśmy się zbliżyd, widad było doskonale miejsce, gdzie przedtem wznosiła się wieża.Nic z niej nie pozostało.W szerokim kręgu wokół jej podstawy widoczna była rozległa czarna plama, jak gdybypiasek uległ zeszkleniu.W tym miejscu kula ognista dotknęła ziemi.Chmura piasku zawieszonego w powietrzu otaczała wciąż miejsce eksplozji.Wśród sprzętu wystawionego na skutki działania wybuchu wiele przedmiotów było wywróconych lubzmiażdżonych.Jeden z samochodów palił się wielkim płomieniem.Inne, już spalone, dymiły.Widziałem dośd i poleciłem zawrócid śmigłowiec do bazy.Wyprawa pancernych wozów terenowych AMX, które miały udad się do bloku „alfa”, aby zabradróżne przyrządy pomiarowe, przebiegła pomyślnie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •