[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Sławną modelką została wwieku piętnastu lat.- Nie - zakpił Testio.- Mówię o seksie.- Nie uprawiam seksu.- Carrie zerknęła na dziennikarza.- Zamierzam zachować dziewictwo do nocypoślubnej.Testio ryknął gromkim śmiechem.- Czy to prawda? - zapytał dziennikarz.Carrie obdarzyła go uroczym uśmiechem.- Ważne, że właśnie to znajdzie się w twoim artykule - powiedziała z wyrafinowaną słodyczą.Mężczyzna skinął głową.Znajdował się w promieniu rażenia prawdziwej piękności, której widokpozbawiał go zdolności racjonalnego myślenia.- Mam pewną propozycję biznesową i chciałbym ją z tobą przedyskutować, Carrie - oświadczył Joel,nalewając jej wina.- Przedyskutuj ją z moim agentem - odpowiedziała, zbywając go machnięciem ręki.- To sprawa osobista - nalegał Joel.- Nie mam żadnych tajemnic przed moim agentem - oznajmiła Carrie, oblizując pełne, błyszczącewargi różowym językiem.- Najpierw posłuchaj, w czym rzecz.Po co masz płacić agentowi dziesięć procent, skoro nie musisz?- Piętnaście procent - sprostowała z naciskiem, zupełnie jakby widziała w tym powód do wielkiejdumy.- Płacę mu piętnaście procent, ponieważ zaklepuje dla mnie najlepsze propozycje w całymmieście.- A myślałem, że jesteś bystra - rzucił Joel, w pełni świadomy, że tą uwagą nie zaskarbi sobie jejsympatii.Mimo wszystko po prostu nie mógł się powstrzymać.Carrie zafalowała gęstą grzywą, odwróciła się do swojego fry-;era i zaczęła z nim rozmawiać oostatnim koncercie Becka.Joel zrozumiał, że został odprawiony z niczym.Spojrzał na Testio, który zrobił komiczną minę.- Chodz do mojego gabinetu, Joel - powiedział, podnosząc się z miejsca.- Chciałbym ci coś pokazać.Kiedy weszli do przestronnego pokoju, fotograf zatrzasnął i dokładnie zamknął drzwi.- Straszna z niej supercipa, nie? - zauważył.- Straszna.Sęk w tym, że jest mi do czegoś potrzebna.- Tak? %7łyczę powodzenia - powiedział Testio, z roztargnieniem drapiąc się w kroku.- Mówię poważnie.Mój ojciec jest przekonany, że przywiozę Carrie do Vegas na walkę o mistrzowskipas.Jeżeli pokażę się tam bez niej, wyjdę na głupka.Co mam zrobić?Testio wzruszył ramionami.- Twój problem.Chcesz się sztachnąć? - Czemu nie? - mruknął Joel, chociaż wcale nie był w nastroju.- Mam pomysł - oznajmił Testio, idąc po swój żelazny zapasik, który trzymał w zamykanej naelekroniczny zamek czarnej torbie od Gucciego.-Jest jedna rzecz, którą nasza Carrie lubi ponadwszystko.- Co takiego?- Carrie uwielbia chłopców.- Chłopców?- Tak jest.Piętnastoletnich chłopaczków.- Jaja sobie robisz!- Wiem, że brzmi to jak dobry dowcip - rzekł Testio, formując równiutkie linijki z kokainy.- Kiedypatrzysz na tę niewiarygodnie piękną dwudziestotrzyletnią supercipę, nie jesteś w stanie uwierzyć, żenapala się wyłącznie na piętnastoletnich szczyli.W zeszłym roku pracował dla mnie taki tamnastolatek - myślałem, że Carrie położy go sobie na stole i zeżre żywcem.Oto rozwiązanie twojegoproblemu, chłopie.Musisz znalezć jej jakiegoś gorącego piętnastolatka.I coś jeszcze, byłbymzapomniał - Carrie ma słabość do Portorykańczyków, takich mocno umięśnio.nych, z klatą piersiowąwielką jak stodoła.- Nie wierzę, kurwa! - wykrzyknął Joel.- Lepiej uwierz.- Testio pokiwał głową i wciągnął kokę.- %7łycie Carrie to jedno pasmo sukcesów, więcdziwa żyje i postępuje jak mężczyzna.Wie, czego chce i sięga po to bez wahania.Jeżelidasz jej to, co ją kręci, na pewno da się namówić na wycieczkę do Vegas.Joel długą chwilę wpatrywał się w niego bez słowa.- Skąd ja wezmę napalonego, przystojnego, piętnastoletniego Portorykańczyka? - zapytał bezradnie.- Spróbuj u Madame Sylvii - poradził Testio.- Kto to jest Madame Sylvia?- Na jakim świecie ty żyjesz, człowieku? - zdziwił się fotograf, wciągając drugą działkę koki.- MadameSylvia prowadzi agencję towarzyską specjalnie na potrzeby bogatych kobiet.Ty dajesz forsę, onadoprowadza ci szczyla.- Więc dlaczego Carrie nie pójdzie prosto do Madame Sylvii?- Nie może, bo jest zbyt sławna - wyjaśnił Testio, wciągając trzecią dawkę.- Ktoś musi zrobić to zanią.Mówię ci, Joel, znajdz jej chłopaka, a będzie ci jadła z ręki.* * *Ponieważ Dexter wrócił do domu, Rosarita postanowiła wyjść.Nie zamierzała marnować czasu narozmowę z mężem, którego wkrótce miała się pozbyć.- Gdzie się wybierasz? - zapytał Dexter.- Do Barneya - odparła, chociaż w rzeczywistości planowała zajrzeć do kilku księgarń i poszukaćksiążek o truciznach.Doszła do wniosku, że idealnym miejscem zbrodni będzie hotel w Las Vegas, gdzie bez przerwy będąprzebywać w towarzystwie innych ludzi.Marzyła jej się jakaś nieskomplikowana trucizna, arszenikalbo strychnina, coś, co zadziałałoby bardzo szybko i nie naraziło jej na podejrzenia.W Vegaswszystko może się zdarzyć.- Pójdę z tobą - zaproponował.- Nie - powiedziała szybko.- Chcę wybrać stroje na wyjazdVegas, więc tylko byś mi przeszkadzał.- Chciałbym zobaczyć, co masz zamiar zabrać ze sobą.- Zobaczysz, kiedy ostatecznie zdecyduję.Na razie tylko się rozejrzę.Rosarita wydawała mnóstwo pieniędzy na ubrania i dlatego jej rachunki regulował Chas.- Nie zarabiam takich sum, do jakich przywykłaś - powiedział Pexter niedługo po ślubie.- Wiem - odburknęła.- Ojciec będzie co miesiąc wpłacał pieniądze na moje konto.Tak więc Chas regularnie wyrównywał debet na jej koncie.Rosarita wyszła z mieszkania, zapowiadając, że wróci za godzinę.Dexter doskonale zdawał sobie sprawę, że jego żona nie zjawi się przed upływem trzech godzin.Teraz, kiedy nie pracował, czuł się trochę zagubiony.Brakowało mu koleżeńskiej, ciepłej atmosfery,jaka panowała na planie Mrocznych dni.Brakowało mu szacunku i podziwu, jaki okazywaligwiazdorowi serialu charakteryzatorzy, wizażyści i inni.A najbardziej brakowało mu obecności SilverAnderson, dzięki której miał poczucie, że pracuje z wielką profesjonalistką.Wprawdzie Silver nakoniec zachowała się w bardzo wulgarny sposób, ale teraz naprawdę za nią tęsknił.Bez celu błąkał się po wielkim mieszkaniu, zastanawiając się nad swoją przyszłością.Annie zapewniłago, że zadzwoni i poda mu numer telefonu oraz adres człowieka, który prowadził zajęcia z gryaktorskiej. - Umów się z nim - powiedziała.- Rób to, co robił Johnny Depp - ucz się dzień w dzień, bezwytchnienia.Johnny cieszy się dziś opinią prawdziwego aktora, a nie ładnej buzki.Wszystko tozasługa ciężkiej pracy pod okiem specjalistów.Kiedy zadzwonił telefon, podniósł słuchawkę, zanim zdążyła to zrobić Conchita [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •