[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Brennan ukrywał się za dystrybutorami paliwa dłu\ej, ni\ tobyło konieczne.Wolał dmuchać na zimne.Obawiał się, \eAngelo mógł go zauwa\yć, gdy próbował odczytać nazwę moto-rówki.Wnioskował to po tym, \e tamten nagle się wyprostowałi przez chwilkę patrzył dokładnie w jego kierunku.Brennanuświadomił sobie po fakcie, \e światła motorówki mogły sięodbić od szkieł lornetki.Kiedy pomruk silników opadł na tyle, \e Brennan miał pew-ność, i\ nie mo\e być dostrze\ony, wyjrzał zza dystrybutorów.Zwiatła pozycyjne Całej naprzód były ju\ dwieście metrów odpomostu.Pewien, \e z tej odległości jest niewidoczny, minąłsamochód Franca i pobiegł w głąb parkingu.Dostrzegł denaliCarla dopiero wtedy, kiedy był prawie przy nim.Cię\ko sapiąc,szybko zajął miejsce na fotelu pasa\era.- No i? - spytał Carlo.Brennan uniósł rękę.Musiał jeszcze odsapnąć.- Zabrali ją na łódz - wydusił w końcu.- Nic w tym takiego dziwnego, skoro jesteśmy w porcie231 jachtowym, a przedtem, jak mówisz, w barze dosypali jejczegoś do kieliszka.- Na pewno jej dosypali! - zaperzył się Brennan.Nie lubił,gdy Carlo traktował go jak śmiecia.- Ju\ dobra, dobra! Nie ciskaj się tak.- Trzeba było samemu trochę polatać, jak mi nie ufasz.- Powiedziałem, dobra, dosypali jej czegoś.Myślisz, \e tecałe wygłupy z porwaniem były tylko po to, \eby przelecieć la-skę? Przecie\ zadali sobie cholernie du\o trudu.W Queens jestdość dziwek.Nie musieli jechać kawał drogi na to zadupie.- Tu nie mo\e chodzić tylko o pieprzenie - powiedziałBrennan.- Co z tobą, zgłupiałeś, czy jak?Przez chwilę mę\czyzni nie odzywali się do siebie.Zmęczenie całego popołudnia dało o sobie znać.- Trzeba przyznać, \eśmy się utyrali.To nie była bułka zmasłem.Jak ju\ to wiemy, musimy ustalić, co powiemyszefowi.- Zabrali ją na motorówkę.Nie wyobra\am sobie, \ebyzadawali sobie tyle trudu, gdyby w planie mieli tylko rypanko,tym bardziej \e laska jest, jaka jest, przeciętna.Musi chodzić ocoś więcej.Coś istotnego.Sęk w tym, \e nie wiemy o co.- Naprawdę nie dotarło do ciebie nic, co mówili w barze?Brennan tylko spojrzał z wściekłością na Carla.- Dobra, dobra, mówiłeś, \e niczego nie słyszałeś.Aleszkoda.Miałeś idealną sposobność.- Muzyka była za głośno.Ciągle łup-łup-łup.- Dla po-twierdzenia tych słów Brennan kilkakrotnie uderzył pięścią wotwartą dłoń.- Mo\e wypłynęli tylko po to, \eby ją wykończyć, a potemwrzucić do wody.- To mi wygląda na marne wytłumaczenie - powiedziałBrennan, z trudem powstrzymując się od ostrzejszej oceny.Wiedział, \e z punktu widzenia napastnika jedną z zalet pa-stylki gwałtu była kompletna dziura w pamięci ofiary.- Có\, na razie nie damy rady ich śledzić, chyba \e wrócą.Przymknij mordę, chciał powiedzieć Brennan, ale nie powiedział.Zamiast tego oświadczył:232 - Dzięki temu, \e miałem dość oleju w głowie i zabrałemlornetkę, chyba rozpoznałem nazwę tej łodzi.Nie było tołatwe, skakała na fali, ale to chyba była Cala naprzód.Carlo odwrócił się do kumpla i powiedział:- Hej, Barbera pewnie z przyjemnością się o tym dowie.Co ty nie powiesz, pomyślał Brennan.Czasem naprawdęgłęboko się zastanawiał, jakim cudem Carlo zawędrował takwysoko w strukturze organizacji.Carlo wyjął telefon komórkowy, zadzwonił do Louie Bar-bery i przekazał zwięzły opis dotychczasowych wydarzeń.Louie był pod wra\eniem.Najbardziej interesowała go nazwafirmy, w której dziewczyna pracowała, ale na nieszczęście aniCarlo, ani Brennan nie mieli o tym pojęcia.Wtedy zapytał, czyprzypadkiem nie dojrzeli nazwy łodzi.- Myślimy, \e to Cała naprzód.Zrobiło się ju\ ciemno ibyło słabo widać, ale Brennan zabrał lornetkę i tak mu sięzdaje, \e to Cala naprzód.Brennan skinął głową, dziękując Carlowi za to, \e opisałjego zasługi.- Niezle, chłopaki, dobra robota - powiedział Louie.- Tomo\e być bardzo wa\na informacja.Na ile się orientuję, niktdo tej pory nie wiedział, \e Vinnie Dominick ukrywa łódz wNew Jersey.To by wyjaśniało, jakim kanałem sprowadza terazdragi.- Co mamy zrobić?- Siedzieć na tyłkach i kiedy wrócą, sprawdzić, czy dziew-czyna jest z nimi czy nie.Jak będzie dość wcześnie, wróciciedo Trump Tower.Chcę dostać listę firm wynajmujących biura.W którejś z nich coś się dzieje i chcę wiedzieć co.Carlo rozłączył się i odwrócił do Brennana.- Słyszałeś? Mamy siedzieć na tyłkach.- Dzięki, \e wspomniałeś, \e zabrałem lornetkę.- Hej, zasłu\yłeś na pochwałę - powiedział Carlo.- Co po-wiesz na to, \ebyśmy się rozejrzeli za barem z kawą? Kto wie,ile ci debile będą się bujać na tej romantycznej przeja\d\ce.- Nie miałeś dziś lepszego pomysłu - pochwalił go Bren-nan.233 - No i? - spytał Franco, kiedy Angelo wrócił na mostek.Franco utrzymywał rozsądną szybkość, dokładnie taką, jakąsobie zaplanował.Mógł wycisnąć z diesli znacznie więcej, alenie było takiej potrzeby, a poza tym po dodaniu mocy ryczałytak, \e bębenki w uszach pękały [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •