[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Brian podrapaÅ‚ siÄ™ za uchem, z caÅ‚ym rozmysÅ‚em patrzÄ…cna rysunek, by nie widzieć, co robi Trey.- Aadny projekt - pochwaliÅ‚.- Jasne, zaraz ci siÄ™ podpi­szÄ™.Chcesz moje prawdziwe imiÄ™ czy pseudonim sceniczny?Mark uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ promiennie i podaÅ‚ mu czarny ma­zak z cienkÄ… koÅ„cówkÄ….- Samo Sinclair byÅ‚oby super.- SpojrzaÅ‚ na Treya, któryoparÅ‚ siÄ™ o jego plecy, by popatrzeć na rysunek przez jego ra­miÄ™.- I Mills.- PrzeÅ‚knÄ…Å‚ Å›linÄ™.- ProszÄ™.Brian naskrobaÅ‚ swoje nazwisko pod czarnÄ… gitarÄ… w bia­Å‚e ciapki.- Jak już sobie to zrobisz, wyÅ›lij zdjÄ™cie adminowi naszejstrony internetowej.Jest tam podstronka z tatuażami fanów.Sinners Ink.- A adminem jestem ja - stwierdziÅ‚ Trey.- WiÄ™c niechto bÄ™dzie goÅ‚a fotka.Mark rozeÅ›miaÅ‚ siÄ™ nerwowo.Brian oddaÅ‚ mazak Treyowi, ale ten odÅ‚ożyÅ‚ go na komodÄ™i przycisnÄ…Å‚ obie dÅ‚onie do brzucha przystojnego fana.Zwinne,drobne palce wkradÅ‚y siÄ™ pod pasek dżinsów Marka.- Ja podpiszÄ™ pózniej.UbierajÄ…c siÄ™, Brian usiÅ‚owaÅ‚ ignorować Treya i jego dzi­siejszÄ… maskotkÄ™.ByÅ‚o to równie Å‚atwe, jak ignorowanie na­palonego King Konga.- JesteÅ› taki seksowny - mruczaÅ‚ Trey, ssÄ…c i liżąc szyjÄ™i ucho Marka.- Nie.- śś.JesteÅ›.U stóp Briana wylÄ…dowaÅ‚a czarna koszulka.Brian zaczÄ…Å‚siÄ™ ubierać szybciej.PodciÄ…gnÄ…Å‚ suwak rozporka; w tej samejchwili jakiÅ› inny suwak pojechaÅ‚ w dół.- Nie lubisz facetów, hm? - mruczaÅ‚ Trey.- A tu w kie­szeni masz króliczka?- Zaczekaj - sapnÄ…Å‚ Mark.- Oooch. - No wÅ‚aÅ›nie! - krzyknÄ…Å‚ Brian.- Zaczekaj, aż sobie pój­dÄ™.ProszÄ™!Trey siÄ™ rozeÅ›miaÅ‚.Mark wstrzymaÅ‚ oddech i nagle jÄ™k­nÄ…Å‚ z rozkoszy.Brian zÅ‚apaÅ‚ glany, skarpetki i koszulkÄ™ i ruszyÅ‚ do drzwi,byle nie patrzeć, jak Trey rozdziewicza Marka.I nagle przy­pomniaÅ‚ sobie swój szczęśliwy kapelusz.- Cholera - mruknÄ…Å‚ pod nosem.PamiÄ™taÅ‚, że chowaÅ‚ godo komody.Do szuflady dokÅ‚adnie naprzeciwko Treya, którygÅ‚askaÅ‚ fiuta tego chÅ‚opaka.I gÅ‚askaÅ‚.I pieÅ›ciÅ‚.Lekko wykrÄ™caÅ‚rÄ™kÄ™ w nadgarstku i.Dlaczego patrzenie, jak Trey robi dobrze facetowi, pod­nieciÅ‚o go? NaprawdÄ™ potrzebowaÅ‚ pobzykać.MinÄ…Å‚ prawiemiesiÄ…c, od kiedy rozstaÅ‚ siÄ™ z MyrnÄ…, a nie byÅ‚ przyzwycza­jony do takiej dÅ‚ugiej abstynencji.MiaÅ‚ nadziejÄ™, że jest takwyzwolona seksualnie, jak to zapamiÄ™taÅ‚.Trey spojrzaÅ‚ na Briana i uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ szelmowsko.Zie­lone oko, to nieprzesÅ‚oniÄ™te dÅ‚ugÄ… grzywkÄ…, bÅ‚yskaÅ‚o jeszczebardziej psotnie niż zwykle.- Potrzebujesz czegoÅ›, stary?- Dostać siÄ™ do tej szuflady.- WskazaÅ‚ szufladÄ™, marsz­czÄ…c nos.- I co? Boisz siÄ™, że Mark wytryÅ›nie na ciebie?Szczerze mówiÄ…c, tak.ChÅ‚opaczek wyglÄ…daÅ‚, jakby miaÅ‚dojść lada chwila, a Trey nie przestawaÅ‚ go pieÅ›cić ze swobodÄ…starego praktyka.Mark spojrzaÅ‚ na poruszajÄ…cÄ… siÄ™ dÅ‚oÅ„, zachÅ‚ys­nÄ…Å‚ powietrzem i oparÅ‚ gÅ‚owÄ™ o bark Treya, zaciskajÄ…c powieki.- O rany.Zaraz dojdÄ™.Zaraz dojdÄ™.Trey rozeÅ›miaÅ‚ siÄ™, puÅ›ciÅ‚ jego kutasa i przesunÄ…Å‚ jego ty­Å‚ek, przyciskajÄ…c go do siebie, żeby Brian mógÅ‚ siÄ™ dostać doszuflady.- Czujesz, jak przez ciebie stwardniaÅ‚em? - mruknÄ…Å‚ doucha Marka.- To siÄ™ znajdzie w twoim tyÅ‚ku, jak tylko zo­staniemy sami. Mark krzyknÄ…Å‚ cicho i spróbowaÅ‚ siÄ™ odsunąć.- Nie, ja nie chcÄ™.to bÄ™dzie bolaÅ‚o.Prawda? - Niepew­nie spojrzaÅ‚ na Treya przez ramiÄ™.Brian zauważyÅ‚, że chÅ‚opakprotestuje dosyć niemrawo.- Ja to robiÄ™ tak, że nie boli.- ZmieÅ„cie poÅ›ciel, jak skoÅ„czycie.- Brian wyjÄ…Å‚ kapeluszz komody i pospiesznie wyszedÅ‚ z pokoju.DokoÅ„czyÅ‚ ubieraniew korytarzu, udajÄ…c, że nie sÅ‚yszy, jak najnowszy kochanekTreya krzyczy z rozkoszy po drugiej stronie cienkich drzwi.ZaÅ‚ożyÅ‚ na gÅ‚owÄ™ swój szczęśliwy kapelusz - miÄ™kkÄ… skórzanÄ…fedorÄ™.Nie chciaÅ‚ tracić czasu na ukÅ‚adanie wÅ‚osów jak zwyklew rozczochrane kolce.Jedyne, czego chciaÅ‚, to żeby samolotMyrny wylÄ…dowaÅ‚ jak najwczeÅ›niej.- To jak, leci do ciebie? - spytaÅ‚ Eric.Brian spojrzaÅ‚ na zegarek.- Powinna tu być za dwie godziny.WyÅ›wiadczysz miogromnÄ… przysÅ‚ugÄ™?- Zależy, co to bÄ™dzie.- PosprzÄ…taj tutaj.Taki tu chlew, że aż wstyd.Eric rozejrzaÅ‚ siÄ™, jakby po raz pierwszy dostrzegÅ‚ warun­ki w autokarze.- Masz racjÄ™.Boże, jak my możemy tak żyć?- JesteÅ›my flejtuchami, ale wÄ…tpiÄ™, żeby Myrna byÅ‚a za­chwycona, że musi mieszkać w takim syfie.Nie wiesz, gdziejest Jace? ChcÄ™ pożyczyć jego motor.- Nie mam pojÄ™cia.Brian poszedÅ‚ szukać Jace'a, co chwila spoglÄ…dajÄ…c na ze­garek [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •