[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Narzeka, że musi leżeć, bo oczywiście wolałaby zająć się czymśpożytecznym, na przykład posprzątać, zagrabić liście.Podejrzewam jednak, żew głębi duszy jest przerażona.Sashę zdziwiły zarówno słowa siostry, jak i jej ton.Owszem, w dzieciństwieVicky razem z resztą rodzeństwa złościła się, że matka narzuca im różneobowiązki, ale pózniej postąpiła, jak przystało na posłuszną córkę Blake'ów,czyli młodo wyszła za mąż, harowała od rana do nocy, rodziła i wychowywaładzieci.Słysząc nutę krytycyzmu w jej głosie, Sasha pomyślała, że może jednakz Vicky nie jest tak zle.- Co mówią lekarze? - spytała.- Liczą, że operacja wystarczy?- Nie wiedzą.To się okaże pózniej.Może potrzebne będzie dalsze leczenie, alena razie to nic pewnego.- Rozumiem.f\ j ^- Uznałam, że powinnaś wiedzieć.%7łebyś nie była zaskoczona.No wiesz,gdyby.gdyby operacja się nie udała.Albo.No wiesz.- Tak.Vicky, czy mama wie o twoim telefonie?- Nie.Nie chciałam denerwować jej bardziej niż.Boże, przepraszam.Togłupio zabrzmiało.Chodzi mi o to, że jest zestresowana, ale próbuje to ukryć.Igdyby wiedziała, że zadzwoniłam do ciebie, mogłaby się wystraszyć, żeumiera.- A umiera? - Drżącą ręką Sasha potarła czoło.- Nie kłam, Vicky.Powiedz,czy mama umiera?- Nie wiem.Trochę więcej będziemy wiedzieć w przyszłym tygodniu.Alesłuchaj, nie ma powodu, żebyś tu przyjeżdżała.Twoja obecność nie pomoże, asama operacja nie jest niebezpieczna.95 Sasha zwiesiła na moment głowę, zacisnęła powieki.Podjęła decyzję, choćwcale nie była z niej dumna.Jestem tchórzem, powtarzała w myślach.Wiedziała, że powinna jechać prosto na lotnisko i wsiąść w pierwszy samolotdo Maine.Ale wiedziała też, że tego nie zrobi.- Vicky, czy mogę do ciebie zadzwonić? Po operacji? - zapytała cicho, wnapięciu czekając na odpowiedz.- Oczywiście.- W głosie Vicky słychać było rezygnację, a zarazem ulgę.Spełniła swój obowiązek: zawiadomiła Sashę.Reszta należała do niej.- Odezwę się za kilka dni - powiedziała Sasha, w głębi duszy marząc o tym, bysiostra kazała jej natychmiast przyjechać do domu.-W którym szpitalu leżymama? - Uzyskawszy odpowiedz, skinęła głową.- Czy rodzice nie potrzebująpomocy? To znaczy finansowej? Bo chętnie.- Absolutnie nie.Ubezpieczenie wszystko pokrywa.Zresztą, przemknęłoSashy przez myśl, Jerome i Natalie Blakeza nic w świecie nie tknęliby jej brudnych pieniędzy.- No dobrze.Ale gdybym w jakikolwiek sposób mogła.- Na pewno dam ci znać.Do widzenia, Sasho.Długo wpatrywała się w telefon, zanim w końcu wstała od biurka i zaczęłakrążyć po pokoju.Wsunąwszy ręce do kieszeni dżinsów, przystanęła przedoknem.Sama operacja nie jest ryzykowna.Tak powiedziała Vicky.Apózniej.Pózniej wszystko będzie dobrze.Matka jest kobietą z żelaza.Nie mapowodu do niepokoju.96 Wróciwszy do biurka, Sasha przeczytała ostatni akapit, myślami była jednakgdzie indziej.Przeczytała go więc po raz drugi.Dopisała jedno zdanie, drugie,trzecie.Przeczytała ponownie cały akapit, wyrzuciła przedostatnie zdanie, wjego miejsce wpisała inne, które jeszcze mniej się jej podobało.Potrząsnęłagniewnie głową.yle.Niedobrze.Przeklinając pod nosem, wcisnęła klawisz, by zachować tekstw pamięci komputera, potem drugi, by zakończyć pracę.Kiedy komputer sięwyłączył, ponownie odeszła od biurka.To nie fair, pomyślała.Było już tak dobrze.Dawno temu pogodziła się zmyślą, że z rodziną nigdy się nie dogada.Ma pracę, nowe życie, przyjaciół.Czego więcej może chcieć? A teraz choroba mamy obudziła w niej uśpioneemocje, między innymi poczucie winy oraz żal.Psiakość! Dlaczego miałabyrzucać wszystko i lecieć do Maine? Czy matka była przy niej, kiedy ona,Sasha, potrzebowała pomocy? Czy kiedykolwiek okazała jej zrozumienie?Nie! Ojciec też nie! Ani bracia i siostry! Nie mówiąc o tym draniu, SamieWebsterze!Wściekła i rozżalona, wyszła z gabinetu.W kuchni nalała wody do czajnika izapaliła gaz [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •