[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nigdy nie przyszło mi do głowy, żeby mścić się na Johnie, wykorzystując do tego ciebie.A jednak w pewien sposób dokonał tego teraz, opowiadając jej o wydarzeniach sprzedlat.Hillary była wstrząśnięta.W tydzień pózniej spotkała się z Arlanem w United Nations Plaza.Wciąż jeszcze byłaprzygnębiona i miała nadzieję, że marcowe słońce podniesie ją nieco na duchu.Arlan popijał colę z dużego kartonowego kubka.- Dobra robota, Hilli.Miałaś rację, twoja historia jest strzałem w dziesiątkę.Hillary nie odezwała się.Arlan trącił ją łokciem.- Nie cieszysz się?- Bardzo.Wydawca przystanął.- Nie słyszę entuzjazmu w twoim głosie.Przeszła jeszcze kilka kroków, po czym stanęła przy abstrakcyjnej, geometrycznej rzez-bie, wtłoczonej w betonową podstawę.Przysiadła na niej.- Myślałam, że i bez takich sensacji ta książka będzie dobra.- Dzięki nim staje się tylko pikantniejsza.- Arlan oparł stopę na cokole.- Jak dobrzeznasz Cuttera Reida?- Nie za bardzo.Znam go ze szkoły, ale chodził trzy klasy wyżej ode mnie.- Czy był łobuziakiem?- Tak się mówiło o nim w mieście.Ja postrzegałam go inaczej.Różnił się od innych, takjak ja.- I John.- Mhm.- Więc pewnego dnia, ni stąd, ni zowąd, Cutter stanął przed drzwiami twojego mieszka-nia.Jak tłumaczył swój wyjazd z Timiny Cove?- Powiedział, że znudziło mu się bycie nikim, że pragnie coś w życiu osiągnąć, ale niejest to możliwe w Timiny Cove.To akurat rozumiałam.- Czy domyślałaś się, że chciał się odegrać na Johnie?- Na początku nie.Mówił, że musi zrobić karierę, żeby zdobyć Pam.Chciał w jakiś spo-sób dostać się do zarządu St.George Mining, ale nie zdawałam sobie sprawy, że w grę wchodzizemsta, dopóki sam mi o tym nie powiedział.Nie potrafił długo skrywać wściekłości.NicSR dziwnego, był nią cały przepełniony.Arlan złapał zębami słomkę.Nie wyjmując jej z ust, powiedział:- Dziwię się, że nie zgłosił pobicia na policji.- Gdzie? - Hillary popatrzyła z kpiną na wydawcę.- W Timiny Cove? Sądzisz, że Vernecokolwiek by zrobił?- Cutter mógł pojechać do Portland.To, co zrobił John, jest przestępstwem.- Ale Cutter nie miał na to żadnego dowodu.- A plecy?- %7ładnego dowodu, że było to dzieło Johna.Poza tym Cutter uwierzył w jego pogróżki ichciał jak najszybciej wynieść się z miasteczka.Bał się, że jeśli tego nie zrobi, ucierpią na tyminni pracownicy kopalni.- A więc kierował się altruizmem?- Raczej szeroko pojętym egoizmem.Nie chciał brać na siebie odpowiedzialności.- Myślisz, że John rzeczywiście spełniłby swoje grozby?Hillary popatrzyła na rzekę East i kolejkę linową, przewożącą pasażerów z Roosevelt Is-land na Manhattan.Czuła się tak, jakby sama była zawieszona w powietrzu.- Może.- Nie wierzysz w to?- Wolałabym nie wierzyć.Ale z drugiej strony nie chciałam dopuścić myśli, że John ska-tował Cuttera, a okazało się to prawdą.Potwierdziła to zresztą Pam, która widziała plecy Cutte-ra.A także Bumble.Arlan wyglądał na zaskoczonego.- Rozmawiałaś z nią?- Pojechałam do Maine w zeszłym tygodniu, dzień po przyjęciu.- Musi to być wiekowa osoba - zauważył Arlan z zadumą w głosie.Hillary uśmiechnęła się lekko na wspomnienie przygarbionej i pokurczonej postaci.- Nie jest aż tak stara, jak sądzą ludzie.Ma jakieś siedemdziesiąt pięć lat.- To i tak dużo - skomentował wydawca.- Dwadzieścia lat temu myśleliśmy, że ma dwa razy tyle! Arlan patrzył na towarzyszkę zniekłamanym podziwem w oczach.- A więc odważyłaś się odwiedzić ją w jej szczurzej norze?Hillary ponownie się uśmiechnęła.Arlan posiadał te same wyobrażenia o życiu staruszkiSR co mieszkańcy Timiny Cove.- Ta szczurza dziura - oświeciła go - to w rzeczywistości niewielki domek, leżący w głębilasu, kawałek za domem Cuttera.Trudno nazwać ten dom dziurą.Jest zupełnie niezle wyposa-żony.- Chcesz powiedzieć, że ma teflonowe garnki?- Chcę powiedzieć, że Bumble ma nowoczesny piekarnik, lodówkę, kuchenkę mikrofa-lową, a nawet telewizję satelitarną.Widziałam też odtwarzacz wideo i sporą kolekcję kaset.Zdaje się, że przepada za komediami.- Skąd, u diabła, wzięła te kasety?- Od Cuttera.Przesyła je już od lat.- Kuchenkę mikrofalową i całą resztę również?Hillary kiwnęła głową na potwierdzenie.- W podzięce za opiekę?Ponownie poruszyła głową, po czym odwróciła twarz, czując na policzku podmuch sła-bej bryzy [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •