[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Bez wątpieniabyła w trakcie gotowania, mimo to wciąż wyglądała oszałamiająco.Włosystarannie upięła z tyłu, ubrana była w idealnie dopasowaną białą bluzkę i czarnąspódnicę sięgającą za kolana, na nogach miała wysokie buty.Tuż za nią stał wysoki blondyn, bezsprzecznie jej starszy syn, dokładneprzeciwieństwo Evana.Jared miał kudłate, potargane blond włosy, któreopadały mu na uszy.Aagodne rysy twarzy, błyszczące oczy i wąskie ustaczyniły go podobnym do matki.Był nieco wyższy od brata, a także szerszy wbarkach i bardziej umięśniony.- Kto to jest? - Usłyszałam szept Sary.- Matka i brat Evana - odpowiedziałam szybko.- Emily, jak się masz, skarbie? - rozpromieniła się Vivian, obejmując mnie idodatkowo cmokając w policzek.Wszystko wydarzyło się tak szybko, że po raz kolejny nie odwzajemniłam jejgestu.- Miło znowu panią widzieć, pani Mathews.- Odłóżmy na bok konwenanse.Proszę, mów mi Vivian -zaproponowała,uśmiechając się promiennie.- Jared, to jest Emma - oznajmił z dumą Evan.- Cześć! Wiele o tobie słyszałem - odezwał się, wyciągając rękę.Rzuciłam Evanowi krótkie pytające spojrzenie.Ten w odpowiedzi tylkouniósł brwi.- To Sara, moja przyjaciółka - przedstawiłam koleżankę, kiedy po raz kolejnydyskretnie szturchnęła mnie łokciem.- Miło cię poznać, Saro.Spotkałam twoich rodziców, to wspaniali ludzie -ucieszyła się Vivian, potrząsając jej ręką.- Zostaniecie na obiad? - rzuciłaszybko, zanim Jared zdążył cokolwiek powiedzieć.- Mamo - wtrącił się Evan - jest dzień przed Zwiętem Dziękczynienia.Emmana pewno będzie chciała wrócić do domu, do rodziny.- Cóż, to może następnym razem - podtrzymała swoją propozycję niezrażona.- Oczywiście - obiecałam.- Idziemy zagrać w bilard - oznajmił Evan, zanim jego matka wpadła nakolejny niespodziewany pomysł.Chwycił mnie za rękę i poprowadził wkierunku garażu.- Miło było ponownie się z panią spotkać - rzuciłam szybko na odchodne.Sara i Jared ruszyli za nami.Evan włączył muzykę i poszedł po coś do picia, a Jared zaczął układać bile nastole bilardowym.W tym czasie Sara przyparła mnie do muru.- Co to ma znaczyć? - wypaliła.- Jego matka jest w ciebie wpatrzona jak wobrazek.Nie wspominając, że Evan trzyma cię za rękę, jakby to była najbardziejnaturalna rzecz na pod słońcem.Co tam randki! Nie zapomnieliścieprzypadkiem zaprosić mnie na ślub?- Saro! - krzyknęłam trochę za głośno, zszokowana jej słowami.Spojrzała na mnie wystraszonym wzrokiem i obie rozejrzałyśmy się dookoła,aby upewnić się, czy żaden z chłopców nas nie usłyszał.- Nie bądz głupia - szepnęłam.- Jego matkę poznałam na kolacji, niepamiętasz? A Evan złapał mnie za rękę tylko po to, żeby jak najszybciejodciągnąć mnie stamtąd, zanim Vivian znowu palnęłaby jakieś głupstwo.- Skoro tak twierdzisz.- odpowiedziała bez przekonania.- Jesteście gotowe? - zawołał Evan już znad stołu.Razem z nim grałam przeciwko Sarze i Jaredowi.W czasie rozgrywkigawędziliśmy niezobowiązująco o Uniwersytecie Cornella, piłce nożnej,nadchodzącym nowym sezonie koszykówki i planach na Dzień Dziękczynienia.Za każdym razem, kiedy Evan pochylał się i kładł mi rękę na biodro, aby skory-gować moją pozycję, czułam, jak Sara szturcha mnie kijem.I za każdym razemw podobnej sytuacji nie mogłam opanować ogarniającej mnie fali gorąca.- Co się stało mamie? - spytał Jared, kiedy jego brat przymierzał się douderzenia.Evan umieścił najpierw w łuzie narożnej bilę z numerem dziewiątym, adopiero potem odpowiedział:- Mówisz o tym, co było na dole?- Tak, to było dość dziwne.- Właśnie, nie zdążyłem powiedzieć ci jednej ważnej rzeczy - zwrócił się domnie Evan.Zaskoczona uniosłam brwi.- Mówiłem ci, że Emma była ze mną na kolacji u Jacobsów? -Tym razemznowu spojrzał na brata.- Tak.Przykro mi, że musiałaś przez to przejść - wyraził swoje współczucieJared.Uśmiechnęłam się, doceniając jego empatię.Byłam zbyt przejęta tym, coEvan ma do powiedzenia, by cokolwiek odpowiedzieć.- Otóż okazało się, że nasz małomówny doktor Eckel lubi sobie poplotkować.- W tym momencie spojrzał na mnie z szelmowskim uśmiechem.- Emmasiedziała właśnie obok niego.Poza tym zdaje się, że doktor słyszał to, comówiła Catherine.- Politowania godny czar - przerwałam mu.Evan ucieszył się z mojego doboru słów.- Saro, ty wiesz, o co chodzi, prawda? - upewnił się.Przytaknęła, starając się powstrzymać uśmiech.- Tak czy owak doktor słyszał również niezbyt subtelne uwagi Emmy na tematzachowania i odzywek Catherine.- Słyszał to? - przeraziłam się i od razu dostałam wypieków.- Myślę, że pół stołu słyszało, ale tylko on wiedział, czego dotyczą.Resztabyła zajęta swoimi sprawami.Kiedy wychodziliśmy, doktor akurat udawał siędo łazienki, dzięki czemu stał się świadkiem pamiętnej sceny w holu.- Nie może być! - jęknęłam i otworzyłam szeroko usta.- Nie masz się czym przejmować.Uznał, że to było bardzo zabawne.Jemu imojej matce udaje się przetrwać te kolacje tylko dzięki wymianie najnowszychplotek, więc natychmiast opowiedział jej, co się wydarzyło.Matka nie znosiJacobsów, wliczając w to ich córkę.Spodobało jej się, w jaki sposóbsprowadziłaś ją na ziemię.- Spodobało jej się, że naśmiewałam się z Catherine Jacobs? To nie było zbytsubtelne - przyznałam oniemiała.- Nie znasz Catherine.Ona z pewnością do tej pory zastanawia się, dlaczegosię z niej śmiałaś - wyjaśnił rozbawiony.- A moja matka uważa, że mimowszystko wykazałaś się dużym opanowaniem.Jego matka musiała przydać mojemu niegrzecznemu zachowaniudodatkowego znaczenia.- Hm - zadumał się Jared, zanim wykonał swoje uderzenie.- Wybieracie się w weekend na narty? - Postanowiłam natychmiast zmienićtemat.- Właśnie, co robimy w weekend? - zwrócił się do brata Jared.- Chciałemwyciągnąć snowboardy.Możemy pojechać w sobotę i zostać na noc.- A czy my nie mamy na sobotę żadnych planów? - Evan spojrzał na mnie,wyczekując odpowiedzi.- To może wyjdziemy gdzieś w piątek? - szybko wtrąciła Sara, Niemalzapomniałam, że za mną stoi, taka była milcząca.- Em, powiesz, że musimy razem popracować nad zadaniem z dziennikarstwa.Skłamiesz, że wszystko musi być gotowe na poniedziałek, a ponieważ mnie niebędzie w sobotę i w niedzielę, na prace zostaje tylko piątek.Wtedy wszyscypójdziemy do kina czy gdzieś.Jared, oczywiście możesz się do nas przyłączyć,jeśli tylko masz ochotę.-Jesteś dobra w wymyślaniu takich historyjek dla dorosłych, co? - zauważyłJared z uznaniem.- Mam cztery lata praktyki - przyznała Sara, wprawiając mnie w rozbawienie.- Jasne, że moglibyśmy wyjść razem w piątek - zgodził się Evan ostrożnie,przypatrując się jednocześnie mojej reakcji.Potwierdziłam skinieniem głowy.-Brzmi niezle - przytaknął Jared.-Czekajcie, a co z Jasonem? - Evan przypomniał sobie o nieobecnym.- No tak, cóż.Już nie będziemy zbyt często go spotykać -wyznała Sara.- Co się stało?-Jak by to powiedzieć.Był zbyt spokojny - zdradziła z uśmiechem.Dobrze wiedziałam, co ma na myśli, dlatego zaśmiałam się razem z nią.- To naprawdę sympatyczny chłopak - zaczęła się tłumaczyć - ale japotrzebowałam więcej.spontaniczności.- Puściła do mnie oko.- Szkoda, że wam nie wyszło - skwitował Evan.- Dzięki - odpowiedziała trochę zakłopotana Sara.Rozegraliśmy jeszcze kilka partii, a potem przerzuciliśmy się na grę w rzutki.W końcu zorientowałam się, że muszę już iść, żeby zdążyć do domu przedGeorge em.- Niedługo będę - powiedział Evan do brata, chwytając kurtkę [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl centka.pev.pl
.Bez wątpieniabyła w trakcie gotowania, mimo to wciąż wyglądała oszałamiająco.Włosystarannie upięła z tyłu, ubrana była w idealnie dopasowaną białą bluzkę i czarnąspódnicę sięgającą za kolana, na nogach miała wysokie buty.Tuż za nią stał wysoki blondyn, bezsprzecznie jej starszy syn, dokładneprzeciwieństwo Evana.Jared miał kudłate, potargane blond włosy, któreopadały mu na uszy.Aagodne rysy twarzy, błyszczące oczy i wąskie ustaczyniły go podobnym do matki.Był nieco wyższy od brata, a także szerszy wbarkach i bardziej umięśniony.- Kto to jest? - Usłyszałam szept Sary.- Matka i brat Evana - odpowiedziałam szybko.- Emily, jak się masz, skarbie? - rozpromieniła się Vivian, obejmując mnie idodatkowo cmokając w policzek.Wszystko wydarzyło się tak szybko, że po raz kolejny nie odwzajemniłam jejgestu.- Miło znowu panią widzieć, pani Mathews.- Odłóżmy na bok konwenanse.Proszę, mów mi Vivian -zaproponowała,uśmiechając się promiennie.- Jared, to jest Emma - oznajmił z dumą Evan.- Cześć! Wiele o tobie słyszałem - odezwał się, wyciągając rękę.Rzuciłam Evanowi krótkie pytające spojrzenie.Ten w odpowiedzi tylkouniósł brwi.- To Sara, moja przyjaciółka - przedstawiłam koleżankę, kiedy po raz kolejnydyskretnie szturchnęła mnie łokciem.- Miło cię poznać, Saro.Spotkałam twoich rodziców, to wspaniali ludzie -ucieszyła się Vivian, potrząsając jej ręką.- Zostaniecie na obiad? - rzuciłaszybko, zanim Jared zdążył cokolwiek powiedzieć.- Mamo - wtrącił się Evan - jest dzień przed Zwiętem Dziękczynienia.Emmana pewno będzie chciała wrócić do domu, do rodziny.- Cóż, to może następnym razem - podtrzymała swoją propozycję niezrażona.- Oczywiście - obiecałam.- Idziemy zagrać w bilard - oznajmił Evan, zanim jego matka wpadła nakolejny niespodziewany pomysł.Chwycił mnie za rękę i poprowadził wkierunku garażu.- Miło było ponownie się z panią spotkać - rzuciłam szybko na odchodne.Sara i Jared ruszyli za nami.Evan włączył muzykę i poszedł po coś do picia, a Jared zaczął układać bile nastole bilardowym.W tym czasie Sara przyparła mnie do muru.- Co to ma znaczyć? - wypaliła.- Jego matka jest w ciebie wpatrzona jak wobrazek.Nie wspominając, że Evan trzyma cię za rękę, jakby to była najbardziejnaturalna rzecz na pod słońcem.Co tam randki! Nie zapomnieliścieprzypadkiem zaprosić mnie na ślub?- Saro! - krzyknęłam trochę za głośno, zszokowana jej słowami.Spojrzała na mnie wystraszonym wzrokiem i obie rozejrzałyśmy się dookoła,aby upewnić się, czy żaden z chłopców nas nie usłyszał.- Nie bądz głupia - szepnęłam.- Jego matkę poznałam na kolacji, niepamiętasz? A Evan złapał mnie za rękę tylko po to, żeby jak najszybciejodciągnąć mnie stamtąd, zanim Vivian znowu palnęłaby jakieś głupstwo.- Skoro tak twierdzisz.- odpowiedziała bez przekonania.- Jesteście gotowe? - zawołał Evan już znad stołu.Razem z nim grałam przeciwko Sarze i Jaredowi.W czasie rozgrywkigawędziliśmy niezobowiązująco o Uniwersytecie Cornella, piłce nożnej,nadchodzącym nowym sezonie koszykówki i planach na Dzień Dziękczynienia.Za każdym razem, kiedy Evan pochylał się i kładł mi rękę na biodro, aby skory-gować moją pozycję, czułam, jak Sara szturcha mnie kijem.I za każdym razemw podobnej sytuacji nie mogłam opanować ogarniającej mnie fali gorąca.- Co się stało mamie? - spytał Jared, kiedy jego brat przymierzał się douderzenia.Evan umieścił najpierw w łuzie narożnej bilę z numerem dziewiątym, adopiero potem odpowiedział:- Mówisz o tym, co było na dole?- Tak, to było dość dziwne.- Właśnie, nie zdążyłem powiedzieć ci jednej ważnej rzeczy - zwrócił się domnie Evan.Zaskoczona uniosłam brwi.- Mówiłem ci, że Emma była ze mną na kolacji u Jacobsów? -Tym razemznowu spojrzał na brata.- Tak.Przykro mi, że musiałaś przez to przejść - wyraził swoje współczucieJared.Uśmiechnęłam się, doceniając jego empatię.Byłam zbyt przejęta tym, coEvan ma do powiedzenia, by cokolwiek odpowiedzieć.- Otóż okazało się, że nasz małomówny doktor Eckel lubi sobie poplotkować.- W tym momencie spojrzał na mnie z szelmowskim uśmiechem.- Emmasiedziała właśnie obok niego.Poza tym zdaje się, że doktor słyszał to, comówiła Catherine.- Politowania godny czar - przerwałam mu.Evan ucieszył się z mojego doboru słów.- Saro, ty wiesz, o co chodzi, prawda? - upewnił się.Przytaknęła, starając się powstrzymać uśmiech.- Tak czy owak doktor słyszał również niezbyt subtelne uwagi Emmy na tematzachowania i odzywek Catherine.- Słyszał to? - przeraziłam się i od razu dostałam wypieków.- Myślę, że pół stołu słyszało, ale tylko on wiedział, czego dotyczą.Resztabyła zajęta swoimi sprawami.Kiedy wychodziliśmy, doktor akurat udawał siędo łazienki, dzięki czemu stał się świadkiem pamiętnej sceny w holu.- Nie może być! - jęknęłam i otworzyłam szeroko usta.- Nie masz się czym przejmować.Uznał, że to było bardzo zabawne.Jemu imojej matce udaje się przetrwać te kolacje tylko dzięki wymianie najnowszychplotek, więc natychmiast opowiedział jej, co się wydarzyło.Matka nie znosiJacobsów, wliczając w to ich córkę.Spodobało jej się, w jaki sposóbsprowadziłaś ją na ziemię.- Spodobało jej się, że naśmiewałam się z Catherine Jacobs? To nie było zbytsubtelne - przyznałam oniemiała.- Nie znasz Catherine.Ona z pewnością do tej pory zastanawia się, dlaczegosię z niej śmiałaś - wyjaśnił rozbawiony.- A moja matka uważa, że mimowszystko wykazałaś się dużym opanowaniem.Jego matka musiała przydać mojemu niegrzecznemu zachowaniudodatkowego znaczenia.- Hm - zadumał się Jared, zanim wykonał swoje uderzenie.- Wybieracie się w weekend na narty? - Postanowiłam natychmiast zmienićtemat.- Właśnie, co robimy w weekend? - zwrócił się do brata Jared.- Chciałemwyciągnąć snowboardy.Możemy pojechać w sobotę i zostać na noc.- A czy my nie mamy na sobotę żadnych planów? - Evan spojrzał na mnie,wyczekując odpowiedzi.- To może wyjdziemy gdzieś w piątek? - szybko wtrąciła Sara, Niemalzapomniałam, że za mną stoi, taka była milcząca.- Em, powiesz, że musimy razem popracować nad zadaniem z dziennikarstwa.Skłamiesz, że wszystko musi być gotowe na poniedziałek, a ponieważ mnie niebędzie w sobotę i w niedzielę, na prace zostaje tylko piątek.Wtedy wszyscypójdziemy do kina czy gdzieś.Jared, oczywiście możesz się do nas przyłączyć,jeśli tylko masz ochotę.-Jesteś dobra w wymyślaniu takich historyjek dla dorosłych, co? - zauważyłJared z uznaniem.- Mam cztery lata praktyki - przyznała Sara, wprawiając mnie w rozbawienie.- Jasne, że moglibyśmy wyjść razem w piątek - zgodził się Evan ostrożnie,przypatrując się jednocześnie mojej reakcji.Potwierdziłam skinieniem głowy.-Brzmi niezle - przytaknął Jared.-Czekajcie, a co z Jasonem? - Evan przypomniał sobie o nieobecnym.- No tak, cóż.Już nie będziemy zbyt często go spotykać -wyznała Sara.- Co się stało?-Jak by to powiedzieć.Był zbyt spokojny - zdradziła z uśmiechem.Dobrze wiedziałam, co ma na myśli, dlatego zaśmiałam się razem z nią.- To naprawdę sympatyczny chłopak - zaczęła się tłumaczyć - ale japotrzebowałam więcej.spontaniczności.- Puściła do mnie oko.- Szkoda, że wam nie wyszło - skwitował Evan.- Dzięki - odpowiedziała trochę zakłopotana Sara.Rozegraliśmy jeszcze kilka partii, a potem przerzuciliśmy się na grę w rzutki.W końcu zorientowałam się, że muszę już iść, żeby zdążyć do domu przedGeorge em.- Niedługo będę - powiedział Evan do brata, chwytając kurtkę [ Pobierz całość w formacie PDF ]