[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.,,O moja Mateczko , powie pózniej, ,,ile wtedy wycierpiałam!.Nie mogłam ci otworzyć mego serca i myślałam, że już mnie nie znasz!.Po pięciu latach tego bohaterskiego milczenia siostra Agnieszka od Jezusa została wybranaprzeoryszą.W dzień wyborów, wieczorem, serce małej Tereni musiało bić radośnie na myśl,że odtąd będzie mogła z całą swobodą rozmawiać ze swą Mateczką i otwierać jak dawniejswą duszę przed nią.Bóg jednak pozwolił, że ze wszystkich zakonnic Teresa była tą, któramatkę przeoryszę widywała najrzadziej.W kilka lat pózniej wiedziona duchem nadprzyrodzonym powie, że ,,jest szczęśliwaumierając w ramionach innej przełożonej, gdyż w ten sposób może okazać ducha wiary iposłuszeństwa.Mała Zwięta pragnęła żyć życiem Karmelu w całej jego doskonałości, jaką mu nakreśliłaświęta Reformatorka.Gdy zajmowała się pracą, która nie wymagała całkowitej uwagi, myśljej w sposób zupełnie naturalny zwracała się do Boga.Pewnego dnia jedna z nowicjuszekwchodząc do jej celi zatrzymała się uderzona wyrazem jej twarzy.Pilnie szyjąc, gubiła sięjakby w głębokiej kontemplacji.,,O czym siostra myśli? zapytała ją młoda zakonnica. Rozważam Ojcze nasz odrzekła Tak słodko nazywać Boga naszym Ojcem!. i łzy zabłysły jej w oczach.,,Nie wiem, co więcej mogłabym jeszcze mieć po śmierci nad to, co mam teraz powiedziała innym razem. Widzieć będę Boga, to prawda! ale zjednoczona z Nim jestemjuż tu na ziemi.127Trawił ją żywy płomień miłości.Oto, co sama opowiada: ,,W kilka dni po moim ofiarowaniusię Miłości miłosiernej (4) zaczęłam w chórze odprawiać Drogę Krzyżową, gdy nagleuczułam się zraniona grotem ognistym, tak palącym, iż zdawało się, że umrę.Nie wiem, jakto wyrazić.Wydawało mi się, że jakaś niewidzialna ręka zanurza mnie całą w ogniu.O! cóżto za ogień, i jaka słodycz jednocześnie!Kiedy matka Agnieszka od Jezusa, podówczas przeorysza, pytała ją, czy to uniesienie byłopierwsze w jej życiu, odpowiedziała z prostotą: Moja Matko, miewałam już nieraz uniesienia miłości, szczególnie raz, w czasie nowicjatu,kiedy to cały tydzień byłam zupełnie oderwana od tego świata; nie zdołam tegowypowiedzieć, zdawało się, że mam ciało pożyczone, a na wszystkie ziemskie sprawymiałam jak gdyby zarzuconą zasłonę.Lecz wtedy nie palił mnie ogień rzeczywisty, mogłambowiem znosić te rozkosz, jaką mi zadawał, i nigdy nie byłby zerwał moich więzówdoczesnych; tymczasem w dniu, o którym mówię, jedna minuta, jedna sekunda więcej, adusza moja byłaby opuściła ciało.Niestety! znalazłam się znów na ziemi i natychmiastoschłość zamieszkała z powrotem w mym sercu!W tym ścisłym zjednoczeniu z Bogiem święta Teresa od Dzieciątka Jezus doszła dozadziwiającego panowania nad sobą; wszystkie cnoty rozkwitły w jej duszy.Nie należy jednak sądzić, że ten wspaniały rozkwit nadprzyrodzonych cnót dokonał się bezżadnego wysiłku.Jeżeli Mała święta dokonuje dzisiaj tak niezwykłych przeobrażeń w sercach, jeśli sprawia tyledobra na ziemi, to z całą pewnością sądzić można, że nabyła to za tę samą cenę, za jakąChrystus odkupił dusze nasze, mianowicie: przez cierpienie i krzyż.Nie najmniejszym z jej cierpień była mężna walka, jaką podjęła przeciw sobie samej,odmawiając wszelkiego dogadzania pragnieniom swej gorącej natury.Już jako dziecko miałazwyczaj nie usprawiedliwiać się nigdy, ani nie skarżyć; w Karmelu chciała stać się małąsłużebnicą swoich sióstr.W tym duchu pokory usiłowała być posłuszną wszystkim bez różnicy.Pewnego wieczoru, w czasie jej choroby, Zgromadzenie miało się zejść w kaplicy SercaJezusowego dla odśpiewania hymnu.Choć trawiona gorączką, Służebnica Boża przybyła ztrudem i wyczerpana usiadła na chwilę.Jedna z zakonnic skinęła na nią, aby powstała.Usłuchała natychmiast i mimo zmęczenia i duszności przetrwała tak stojąc do końca.Infirmerka radziła jej, by co dzień odbywała przez kwadrans przechadzkę w ogrodzie.Dlaniej ta rada była rozkazem.Pewnego popołudnia jedna z sióstr widząc, że przechadzka jąmęczy, rzekła do niej: "Może by lepiej było, gdyby siostra odpoczęła; w tych warunkachprzechadzka nie przyniesie pożytku, bardziej tylko wyczerpuje siostrę. To prawda,odpowiedziała, ale wie siostra co mi dodaje siły?.Oto chodzę na intencję jednego zmisjonarzy.Myślę, że tam gdzieś, daleko, jeden z nich zmęczony jest może apostolskimipodróżami, ofiarowuję więc Bogu moje zmęczenie, by zmniejszyć jego trud.Dawała siostrom piękne przykłady wyrzeczenia.Po śmierci czcigodnej matki Genowefy od świętej Teresy, fundatorki Karmelu z Lisieux,rodziny nasze i robotnicy klasztorni przysłali wiązanki kwiatów [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl centka.pev.pl
.,,O moja Mateczko , powie pózniej, ,,ile wtedy wycierpiałam!.Nie mogłam ci otworzyć mego serca i myślałam, że już mnie nie znasz!.Po pięciu latach tego bohaterskiego milczenia siostra Agnieszka od Jezusa została wybranaprzeoryszą.W dzień wyborów, wieczorem, serce małej Tereni musiało bić radośnie na myśl,że odtąd będzie mogła z całą swobodą rozmawiać ze swą Mateczką i otwierać jak dawniejswą duszę przed nią.Bóg jednak pozwolił, że ze wszystkich zakonnic Teresa była tą, któramatkę przeoryszę widywała najrzadziej.W kilka lat pózniej wiedziona duchem nadprzyrodzonym powie, że ,,jest szczęśliwaumierając w ramionach innej przełożonej, gdyż w ten sposób może okazać ducha wiary iposłuszeństwa.Mała Zwięta pragnęła żyć życiem Karmelu w całej jego doskonałości, jaką mu nakreśliłaświęta Reformatorka.Gdy zajmowała się pracą, która nie wymagała całkowitej uwagi, myśljej w sposób zupełnie naturalny zwracała się do Boga.Pewnego dnia jedna z nowicjuszekwchodząc do jej celi zatrzymała się uderzona wyrazem jej twarzy.Pilnie szyjąc, gubiła sięjakby w głębokiej kontemplacji.,,O czym siostra myśli? zapytała ją młoda zakonnica. Rozważam Ojcze nasz odrzekła Tak słodko nazywać Boga naszym Ojcem!. i łzy zabłysły jej w oczach.,,Nie wiem, co więcej mogłabym jeszcze mieć po śmierci nad to, co mam teraz powiedziała innym razem. Widzieć będę Boga, to prawda! ale zjednoczona z Nim jestemjuż tu na ziemi.127Trawił ją żywy płomień miłości.Oto, co sama opowiada: ,,W kilka dni po moim ofiarowaniusię Miłości miłosiernej (4) zaczęłam w chórze odprawiać Drogę Krzyżową, gdy nagleuczułam się zraniona grotem ognistym, tak palącym, iż zdawało się, że umrę.Nie wiem, jakto wyrazić.Wydawało mi się, że jakaś niewidzialna ręka zanurza mnie całą w ogniu.O! cóżto za ogień, i jaka słodycz jednocześnie!Kiedy matka Agnieszka od Jezusa, podówczas przeorysza, pytała ją, czy to uniesienie byłopierwsze w jej życiu, odpowiedziała z prostotą: Moja Matko, miewałam już nieraz uniesienia miłości, szczególnie raz, w czasie nowicjatu,kiedy to cały tydzień byłam zupełnie oderwana od tego świata; nie zdołam tegowypowiedzieć, zdawało się, że mam ciało pożyczone, a na wszystkie ziemskie sprawymiałam jak gdyby zarzuconą zasłonę.Lecz wtedy nie palił mnie ogień rzeczywisty, mogłambowiem znosić te rozkosz, jaką mi zadawał, i nigdy nie byłby zerwał moich więzówdoczesnych; tymczasem w dniu, o którym mówię, jedna minuta, jedna sekunda więcej, adusza moja byłaby opuściła ciało.Niestety! znalazłam się znów na ziemi i natychmiastoschłość zamieszkała z powrotem w mym sercu!W tym ścisłym zjednoczeniu z Bogiem święta Teresa od Dzieciątka Jezus doszła dozadziwiającego panowania nad sobą; wszystkie cnoty rozkwitły w jej duszy.Nie należy jednak sądzić, że ten wspaniały rozkwit nadprzyrodzonych cnót dokonał się bezżadnego wysiłku.Jeżeli Mała święta dokonuje dzisiaj tak niezwykłych przeobrażeń w sercach, jeśli sprawia tyledobra na ziemi, to z całą pewnością sądzić można, że nabyła to za tę samą cenę, za jakąChrystus odkupił dusze nasze, mianowicie: przez cierpienie i krzyż.Nie najmniejszym z jej cierpień była mężna walka, jaką podjęła przeciw sobie samej,odmawiając wszelkiego dogadzania pragnieniom swej gorącej natury.Już jako dziecko miałazwyczaj nie usprawiedliwiać się nigdy, ani nie skarżyć; w Karmelu chciała stać się małąsłużebnicą swoich sióstr.W tym duchu pokory usiłowała być posłuszną wszystkim bez różnicy.Pewnego wieczoru, w czasie jej choroby, Zgromadzenie miało się zejść w kaplicy SercaJezusowego dla odśpiewania hymnu.Choć trawiona gorączką, Służebnica Boża przybyła ztrudem i wyczerpana usiadła na chwilę.Jedna z zakonnic skinęła na nią, aby powstała.Usłuchała natychmiast i mimo zmęczenia i duszności przetrwała tak stojąc do końca.Infirmerka radziła jej, by co dzień odbywała przez kwadrans przechadzkę w ogrodzie.Dlaniej ta rada była rozkazem.Pewnego popołudnia jedna z sióstr widząc, że przechadzka jąmęczy, rzekła do niej: "Może by lepiej było, gdyby siostra odpoczęła; w tych warunkachprzechadzka nie przyniesie pożytku, bardziej tylko wyczerpuje siostrę. To prawda,odpowiedziała, ale wie siostra co mi dodaje siły?.Oto chodzę na intencję jednego zmisjonarzy.Myślę, że tam gdzieś, daleko, jeden z nich zmęczony jest może apostolskimipodróżami, ofiarowuję więc Bogu moje zmęczenie, by zmniejszyć jego trud.Dawała siostrom piękne przykłady wyrzeczenia.Po śmierci czcigodnej matki Genowefy od świętej Teresy, fundatorki Karmelu z Lisieux,rodziny nasze i robotnicy klasztorni przysłali wiązanki kwiatów [ Pobierz całość w formacie PDF ]