[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pózniej, po kapitulacji Niemiec takżewolał nie ryzykować ucieczki na Zachód.Miał  na rozkła-dzie trzech Niemców, w tym jednego żandarma.Za takiezabójstwa w Niemczech Zachodnich karzą dużo surowiejniż za zamordowanie setek więzniów w obozach koncen-tracyjnych.Może więc naprawdę Stanisław Charasimo-wicz rozpoznał w Warszawie tego Leibrandta lub któregośz jego godnych kompanów. To chyba wykluczone. Dlaczego? Bo stary jubiler wcale nie miał pamięci wzrokowej.Pracowałem z nim w Stutthofie przeszło trzy miesiące.Ramię przy ramieniu.Razem nosiliśmy wtedy deski.Akiedy go spotkałem pózniej, po ośmiu latach, nie mógłmnie poznać.Dopiero musiałem mu przypomnieć różnefakty z życia obozowego, żeby mnie utożsamił z człowie -kiem, od którego dzieliła go długość deski.Zresztą Cha-rasimowicz szczerze przyznawał się do tej małej wady.Ato było zaledwie w osiem lat po wyzwoleniu.Obecnie odtamtych obozowych czasów upłynęło dwadzieścia sześćlat.Sam nieraz widywałem Leibrandta w Stutthofie, boesesman nie ograniczał swojej działalności wyłącznie doHolzplacu, a był postrachem całego obozu, ale nie podjął-bym się go rozpoznać po tylu łatach.A wiesz, że mam do-brą pamięć.To jednak niczego nie dowodzi. Jak to? Mogło się zdarzyć po prostu odwrotnie.Ukrywającysię zbrodniarz rozpoznał w starym jubilerze jednego zwięzniów Stutthofu i bojąc się, że lada chwila zostaniezdemaskowany, postanowił go zamordować.Ostateczniedla tego rodzaju ludzi, co funkcjonariusze hitlerowskichobozów koncentracyjnych, jeden trup więcej to żaden problem moralny.Jedynie kwestia ułożenia i wykonaniaplanu.Może sprawy tak się układały, że ci dwaj musielisię często spotykać? Przestępca żył w nieustannym stra-chu, że nadejdzie dzień, kiedy Charasimowicz wskaże gopalcem? Jak wyglądał ten Leibrandt? Rysopis z tamtych czasów niewiele ci da.Szczupły,niezbyt wysoki.Raczej przystojny.Jak na  rasowego nor-dyka , jakimi mieli być wyłącznie esesmani, był chyba zaniski i za ciemny.Ale jak wiadomo, sam Himmler nieodpowiadał wzorcowi stworzonemu przez teoretyków ra-sizmu. Może miał jakieś charakterystyczne cechy? Chód,sposób trzymania głowy? Czy nie za dużo wymagasz ode mnie?  roześmiał sięGacek. Nie zapominaj, że nie byłem wtedy majoremmilicji, tylko jednym z zastraszonych więzniów i nie ryzy-kowałem bliskiego podchodzenia do wartowników i przy-patrywania się im. A szkoda. Nie podoba ci się, że przeżyłem obóz? Aadnych rzeczydowiaduję się od jednego z najlepszych i, zdawało mi się,najbardziej do mnie przywiązanych uczniów. Ależ, panie majorze!  Tokarski poważnie potrakto-wał słowa majora. Ja doprawdy. Wiem, wiem, nie można pożartować? Zawsze zbytserio wszystko brałeś.Nieraz zwracałem ci uwagę, że po-czucie humoru w pracy oficera milicji to jedna z najcen-niejszych zalet.A co do Leibrandta i wielu innych war-towników ze Stutthofu, mogę ci zdradzić pewne ich znakiszczególne. Naturalnie tatuaż SS.Wiem o tym.Najczęściej podpachą. Tego już chyba się pozbyli, a maleńką bliznę łatwowytłumaczyć byle ranką.Nie, nie miałem na myśli tatua-żu, a znak szczególny, chociaż ta wiadomość na niewiele cisię przyda, bo noszą go w całej Europie miliony ludzi.Jak już nadmieniłem, część wartowników przybywała doStutthofu ze szpitali i w obozie dekowali się przed, po -nowną wysyłką na front.Mają więc blizny po ranach.Major Gacek w tym momencie spojrzał na puste kie-liszki i sięgnął po butelkę, aby je napełnić.Tylko dlategonie dojrzał w oku swojego rozmówcy tego  błysku geniu-szu , o którym niedawno wspominał kapitan Tokarskichwaląc swojego młodego współpracownika, podporuczni-ka Bagińskiego.Tym razem przyszła kolej i na starszegooficera MO. Mój drogi  ciągnął dalej pan Arkadiusz-  nie za-dowalaj się tym, co ci powiedziałem, a przede wszystkimnie spoczywaj na laurach.Wydaje mi się, że dochodzeniewkroczyło na właściwe tory, jednak czeka was jeszczebardzo ciężka praca nad zidentyfikowaniem zabójcy Stani-sława Charasimowicza.Musisz koniecznie iść do Komisjido Badania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce.Tam na pe-wno mają dużo materiałów dotyczących Stutthofu.Możenawet i jakieś zdjęcia? W warszawskim ZBoWiD-zieszukaj tych, którzy przeżyli Stutthof.W Warszawie jestich sporo.Porozmawiaj z nimi [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •