[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Każda może byćostatnią, matką zaś pozostaje się do końca życia.Śliczna, eteryczna, wiotka Ania utyła w czasie ciąży prawie trzydzieści kilo i.stała się wpełni dojrzałą kobietą.Ludzie nie poznawali jej na ulicy, wielbiciele słali anonimy z dietami,domagając się natychmiastowego powrotu do przeszłości.Lustro było jednak nieubłagane -stała się kimś in-114 nym.Sytuacja była tym śmieszniej sza, że dość długo po porodzie wtelewi-Pilnuj, Mufka, pilnuj, jest czego! - cztery dni przed porodem na Grodzkiej, listopad 1985ONA TO JAzji szły spektakle nagrane przed nim, istniała więc jakby w obu swych wcieleniachjednocześnie.Wydawało się, że widzowie jej nie zaakceptują.Starała się schudnąć, pierwsząrundę walki o figurę zakończyła pewnym sukcesem.Z wewnętrznymi oporami wracała dopracy, z czegoś musiała przecież utrzymać siebie i dziecko.Gdy Michaś miał pół roku, w Korowodzie, austriackiego pisarza przełomu wieku ArturaSchnitzlera, zagrała dość perwersyjnie Słodką Dziewuszkę.Osóbkę skąpo ubraną, wcaleswobodnie traktującą flirty z panami.Tym razem Zofia Niwińska, żona niezapomnianegoWładysława Krzemińskiego, dyrektora Starego Teatru, stanowczo zaprotestowała.Uznała, żematce nie wypada się „rozbierać" ani brać udziału we frywolnych scenach, parodiującycherotyczne spazmy przy akompaniamencie wiedeńskich walców Straussa.Ale gdy niecopóźniej zobaczyła jej siwe włosy, natychmiast kazała ufar-bować.Jak śmiesz tak siępokazywać ludziom, przecież jesteś aktorką! No i czyż jest ktoś surowszym sędzią niżkoleżanki, a jeśli przy tym życzliwe i mądre jak pani Zofia, która z czułą uwagą śledziłakarierę Ani od dziecka; była przecież siostrą Jana Niwińskiego, tego dziwnego sąsiada,opisanego już wcześniej.Mama jedz, musisz być dużaANNA DYMNAZima w Australii, 1987Co za radość!Znalazłam Binia w Londynie -1987 podróże z Mężem i żonąKorowód zszedł z afisza bardzo szybko.Na szczęście prawie równocześnie została obsadzonajako Podstolina w słynnej Zemście Andrzeja Wajdy.Spektakl, mimo plejady gwiazd StaregoTeatru, budził pewne wątpliwości; zarzucano mu brak wyrazistej interpretacji, co wprzypadku Fredry wydawało się obowiązkiem.Najbardziej przemyślnym zabiegiem reżyseraokazała się zdublowana obsada.Nic tak nie dopinguje jak konkurencja, więc walczyłam zTeresą Budzisz-Krzyżanowską w każdej scenie, w każdym fragmencie tekstu, tak jakwszyscy ze sobą nawzajem.Pierwsza - dodam - stworzyła postać trzeźwo rachującej sweszanse i korzyści wdowy, druga - opętaną płcią kokietkę, nie gardzącą dobrobytem.Może nawet Dymna musiała walczyć bardziej niż koledzy; rzadko grywała w komediach.Efekt tych zmagań okazał się interesujący, skoro za tę samą Podstolinę, uwodzicielskąwdówkę z przeszłością, kilka lat później, tylko jeszcze dojrzalszą artystycznie, stworzoną wteatrze telewizji w reżyserii Olgi Lipińskiej, dostała Nagrodę im.Aleksandra Zelwerowicza,przyznawaną przez miesięcznik Teatr.Z Fredrą zaprzyjaźniła się na dobre, choć w odwrotnejniż to bywa kolejności.W młodości nigdy nie grała Anieli w Ślubach panieńskich ani Klaryw Zemście, dopiero po zagraniu dojrzałej Podstoliny wystąpiła jako fertyczna pokojówkaJustysia w Mężu i żonie, przedstawieniu przygotowanym dla poznańskiej Sceny Na Piętrze przez Gustawa Holoubka z myślą o gościnnych występach i zagranicznych tournees.Wraz z Anną Seniuk (Żona), Andrzejem Kopiczyńskim (Mąż), Markiem Kondratem(Kochanek) zjeździli cały świat, od Londynu (występy w POSK-u), po Stany Zjednoczone, odKanady po Australię, odwiedzając najliczniejsze skupiska polonijne.Przyjmowani (byli jednąz pierwszych ekip z kraju po stanie wojennym) wszędzie bardzo serdecznie, jak ambasadorzypolskiego słowa.ONA ТО І АNa Tasmanii po spektaklu publiczność płacząc, na stojąco, odśpiewała „Jeszcze Polska niezginęła", a myśmy z Anią Seniuk też płakały, wcale nie ze śmiechu.Takie podróże to wielkie doświadczenie, trzeba mieć spore siły na granie w objeździe i takież umiejętności, by zastąpićgarderobianą, fryz zjerkę, rekwizytora, maszynistę i ratować się w każdej sytuacji.Najwięcejnauczyła mnie Ania Seniuk, bo i grania Fredry, i życia w trudnych warunkach, dostosowaniasię do wielu kultur, mentalności.Od tej pory rozumiemy się bez słów.To moja najlepszaprzyjaciółka, fantastyczna kobieta, aktorstwa nie śmiem porównywać [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl centka.pev.pl
.Każda może byćostatnią, matką zaś pozostaje się do końca życia.Śliczna, eteryczna, wiotka Ania utyła w czasie ciąży prawie trzydzieści kilo i.stała się wpełni dojrzałą kobietą.Ludzie nie poznawali jej na ulicy, wielbiciele słali anonimy z dietami,domagając się natychmiastowego powrotu do przeszłości.Lustro było jednak nieubłagane -stała się kimś in-114 nym.Sytuacja była tym śmieszniej sza, że dość długo po porodzie wtelewi-Pilnuj, Mufka, pilnuj, jest czego! - cztery dni przed porodem na Grodzkiej, listopad 1985ONA TO JAzji szły spektakle nagrane przed nim, istniała więc jakby w obu swych wcieleniachjednocześnie.Wydawało się, że widzowie jej nie zaakceptują.Starała się schudnąć, pierwsząrundę walki o figurę zakończyła pewnym sukcesem.Z wewnętrznymi oporami wracała dopracy, z czegoś musiała przecież utrzymać siebie i dziecko.Gdy Michaś miał pół roku, w Korowodzie, austriackiego pisarza przełomu wieku ArturaSchnitzlera, zagrała dość perwersyjnie Słodką Dziewuszkę.Osóbkę skąpo ubraną, wcaleswobodnie traktującą flirty z panami.Tym razem Zofia Niwińska, żona niezapomnianegoWładysława Krzemińskiego, dyrektora Starego Teatru, stanowczo zaprotestowała.Uznała, żematce nie wypada się „rozbierać" ani brać udziału we frywolnych scenach, parodiującycherotyczne spazmy przy akompaniamencie wiedeńskich walców Straussa.Ale gdy niecopóźniej zobaczyła jej siwe włosy, natychmiast kazała ufar-bować.Jak śmiesz tak siępokazywać ludziom, przecież jesteś aktorką! No i czyż jest ktoś surowszym sędzią niżkoleżanki, a jeśli przy tym życzliwe i mądre jak pani Zofia, która z czułą uwagą śledziłakarierę Ani od dziecka; była przecież siostrą Jana Niwińskiego, tego dziwnego sąsiada,opisanego już wcześniej.Mama jedz, musisz być dużaANNA DYMNAZima w Australii, 1987Co za radość!Znalazłam Binia w Londynie -1987 podróże z Mężem i żonąKorowód zszedł z afisza bardzo szybko.Na szczęście prawie równocześnie została obsadzonajako Podstolina w słynnej Zemście Andrzeja Wajdy.Spektakl, mimo plejady gwiazd StaregoTeatru, budził pewne wątpliwości; zarzucano mu brak wyrazistej interpretacji, co wprzypadku Fredry wydawało się obowiązkiem.Najbardziej przemyślnym zabiegiem reżyseraokazała się zdublowana obsada.Nic tak nie dopinguje jak konkurencja, więc walczyłam zTeresą Budzisz-Krzyżanowską w każdej scenie, w każdym fragmencie tekstu, tak jakwszyscy ze sobą nawzajem.Pierwsza - dodam - stworzyła postać trzeźwo rachującej sweszanse i korzyści wdowy, druga - opętaną płcią kokietkę, nie gardzącą dobrobytem.Może nawet Dymna musiała walczyć bardziej niż koledzy; rzadko grywała w komediach.Efekt tych zmagań okazał się interesujący, skoro za tę samą Podstolinę, uwodzicielskąwdówkę z przeszłością, kilka lat później, tylko jeszcze dojrzalszą artystycznie, stworzoną wteatrze telewizji w reżyserii Olgi Lipińskiej, dostała Nagrodę im.Aleksandra Zelwerowicza,przyznawaną przez miesięcznik Teatr.Z Fredrą zaprzyjaźniła się na dobre, choć w odwrotnejniż to bywa kolejności.W młodości nigdy nie grała Anieli w Ślubach panieńskich ani Klaryw Zemście, dopiero po zagraniu dojrzałej Podstoliny wystąpiła jako fertyczna pokojówkaJustysia w Mężu i żonie, przedstawieniu przygotowanym dla poznańskiej Sceny Na Piętrze przez Gustawa Holoubka z myślą o gościnnych występach i zagranicznych tournees.Wraz z Anną Seniuk (Żona), Andrzejem Kopiczyńskim (Mąż), Markiem Kondratem(Kochanek) zjeździli cały świat, od Londynu (występy w POSK-u), po Stany Zjednoczone, odKanady po Australię, odwiedzając najliczniejsze skupiska polonijne.Przyjmowani (byli jednąz pierwszych ekip z kraju po stanie wojennym) wszędzie bardzo serdecznie, jak ambasadorzypolskiego słowa.ONA ТО І АNa Tasmanii po spektaklu publiczność płacząc, na stojąco, odśpiewała „Jeszcze Polska niezginęła", a myśmy z Anią Seniuk też płakały, wcale nie ze śmiechu.Takie podróże to wielkie doświadczenie, trzeba mieć spore siły na granie w objeździe i takież umiejętności, by zastąpićgarderobianą, fryz zjerkę, rekwizytora, maszynistę i ratować się w każdej sytuacji.Najwięcejnauczyła mnie Ania Seniuk, bo i grania Fredry, i życia w trudnych warunkach, dostosowaniasię do wielu kultur, mentalności.Od tej pory rozumiemy się bez słów.To moja najlepszaprzyjaciółka, fantastyczna kobieta, aktorstwa nie śmiem porównywać [ Pobierz całość w formacie PDF ]