[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Czuję przypływ emocji.Zlub odwołany! Nagle moja szklanka jestnie tylko w połowie pełna, lecz nawet wypełniona po brzegi.Mojąradość na chwilę przysłania myśl o Darcy.Co stanie się z nasząprzyjaznią? Czy Darcy wie o mojej roli w tej sprawie? Odpycham odsiebie te pytania i skupiam się na uczuciach do Deksa.On jest terazważniejszy.Kiedy jednak otwieram drzwi, jego mina wyraznie sugeruje, że cośjest bardzo nie w porządku. Możemy porozmawiać? pyta. Tak. Mój głos przypomina szept.Siedzę sztywno jak ktoś, kto spodziewa się usłyszeć, że zmarłaosoba bardzo mu bliska.Równie dobrze mógłby być policjantem, któryprzyszedł do mnie z czapką w dłoni.Siada obok mnie i zaczynają płynąć słowa. To była naprawdętrudna decyzja& Naprawdę cię kocham& Po prostu nie mogę& Dużoo tym myślałem& Czuję się winny& Nie chciałem cię zwodzić& Naszaprzyjazń& Niesamowicie trudne& Za bardzo zależy mi na Darcy& Niemogę jej tego zrobić& Jestem to winien jej rodzinie& Siedem lat& Tegolata wiele się wydarzyło& Mówiłem szczerze& Przykro mi& Przykromi& Naprawdę mi przykro& Zawsze, zawsze będę cię kochał& Dex kryje twarz w dłoniach, a mnie przypominają się moje urodzinyi to, jak bardzo podziwiałam jego dłonie podczas jazdy taksówkąwzdłuż Pierwszej Alei.Tuż przed tym jak mnie pocałował.A teraz proszę.Znalezliśmy się u kresu.I już nigdy go nie pocałuję. Powiedz coś prosi Dex.Ma szkliste oczy, mokre i bardzo czarnerzęsy. Proszę, powiedz coś.Słyszę, jak mówię, że rozumiem, że nic mi nie będzie.Nie płaczę.Skupiam się na oddychaniu.Wdech, wydech.Wdech, wydech.Znowucisza.Nie ma nic więcej do powiedzenia. Powinieneś już iść mówię.Kiedy Dex wstaje i podchodzi do drzwi, mam ochotę krzyczeć,błagać go: Nie odchodz! Proszę! Kocham cię! Zmień zdanie! Ona cięzdradziła! Jednak zamiast tego patrzę, jak się oddala i nawet nieodwraca głowy, żeby po raz ostatni na mnie spojrzeć.Długo wpatruję się w drzwi, wsłuchując się w głuchą ciszę.Mamochotę płakać, żeby wypełnić czymś tę przerażającą, pustą przestrzeń,ale nie mogę.Cisza staje się jeszcze bardziej dominująca, kiedyzastanawiam się, co powinnam zrobić.Spakować się? Iść spać?Zadzwonić do Ethana albo Hillary? Przez jedną irracjonalną sekundęnawiedzają mnie myśli, do których nie przyznaje się większość ludzi połknąć tuzin tabletek paracetamolu i popić je wódką.Naprawdęmogłabym ukarać Deksa, zrujnować ich wesele i położyć kres mojemucierpieniu.Nie wygłupiaj się.To tylko złamane serce.Wyjdziesz z tego.Myślę owszystkich sercach, które są łamane w tej chwili na Manhattanie, nacałym świecie.O tym całym przytłaczającym smutku.Wiedząc, że inniludzie również cierpią katusze, czuję się mniej samotna.Mężowieopuszczają żony po dwudziestu latach małżeństwa.Dzieci wołają: Nieopuszczaj mnie, tato! Proszę, zostań!.To, co czuję, z pewnością niedorównuje takiemu bólowi.To tylko wakacyjny romans, myślę sobie.Nikt nie mówił, że potrwa dłużej niż do końca sierpnia.Wstaję, podchodzę do mojej półki na książki i znajduję puszkę pocynamonowych pastylkach.Pozostał mi jeszcze cień nadziei.Jeśliwyrzucę podwójną szóstkę, być może Dex zmieni zdanie i do mniewróci.Dmucham na kostki tak jak on, jak gdybym chciała jezaczarować.Potem potrząsam prawą dłonią i delikatnie, delikatnierzucam.Podobnie jak za pierwszym razem, jedna z kostek zatrzymujesię wcześniej niż jej koleżanka.Leży szóstką do góry! Wstrzymujęoddech.Przez krótką chwilę widzę wirujące kropki i myślę, że znowutrafiły mi się dwie szóstki.Klękam i wpatruję się w drugą kostkę.To tylko piątka.Wyrzuciłam jedenastkę.Jak gdyby ktoś się ze mną drażnił: Blisko,ale guzik z tego.ROZDZIAA 21Jestem gdzieś nad Oceanem Atlantyckim, kiedy postanawiam, że nieopowiem Ethanowi o wszystkich drastycznych i żałosnych szczegółach.Gdy samolot wyląduje na brytyjskiej ziemi, przestanę się tym zadręczaći rozczulać nad sobą.To będzie pierwszy krok do zapomnienia o Deksiei życia dalej.Podczas podróży daję sobie jednak czas na rozmyślanie onim i o mojej sytuacji.O tym, jak sama skazałam się na porażkę.O tym,że nie warto podejmować ryzyka.%7łe lepiej być osobą, która widzi wpołowie pustą szklankę.%7łe czułabym się znacznie lepiej, gdybym nieposzła tamtą drogą, narażając się na odrzucenie i rozczarowanie.DającDarcy szansę pokonania mnie po raz kolejny.Opieram głowę o okienko i czuję, że siedząca za mną dziewczynkakopie mój fotel: raz, drugi, trzeci.Słyszę słodki głos jej matki: Och, Ashley, nie kop fotela tej miłej pani. Ashley kopie dalej.Ashley! To wbrew zasadom.%7ładnego kopania w samolocie powtarzamatka z nadmiernym spokojem, jak gdyby chciała pokazać wszystkimwokół, że bardzo kompetentny z niej rodzic.Zamykam oczy, podczasgdy samolot przemierza mrok, i otwieram je dopiero wtedy, gdyprzychodzi stewardesa, proponując mi słuchawki. Nie, dzięki mówię.Nie potrzebuję żadnego filmu.Podczas kolejnych godzin będę zbytzajęta rozmyślaniem o swoim nieszczęściu [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl centka.pev.pl
.Czuję przypływ emocji.Zlub odwołany! Nagle moja szklanka jestnie tylko w połowie pełna, lecz nawet wypełniona po brzegi.Mojąradość na chwilę przysłania myśl o Darcy.Co stanie się z nasząprzyjaznią? Czy Darcy wie o mojej roli w tej sprawie? Odpycham odsiebie te pytania i skupiam się na uczuciach do Deksa.On jest terazważniejszy.Kiedy jednak otwieram drzwi, jego mina wyraznie sugeruje, że cośjest bardzo nie w porządku. Możemy porozmawiać? pyta. Tak. Mój głos przypomina szept.Siedzę sztywno jak ktoś, kto spodziewa się usłyszeć, że zmarłaosoba bardzo mu bliska.Równie dobrze mógłby być policjantem, któryprzyszedł do mnie z czapką w dłoni.Siada obok mnie i zaczynają płynąć słowa. To była naprawdętrudna decyzja& Naprawdę cię kocham& Po prostu nie mogę& Dużoo tym myślałem& Czuję się winny& Nie chciałem cię zwodzić& Naszaprzyjazń& Niesamowicie trudne& Za bardzo zależy mi na Darcy& Niemogę jej tego zrobić& Jestem to winien jej rodzinie& Siedem lat& Tegolata wiele się wydarzyło& Mówiłem szczerze& Przykro mi& Przykromi& Naprawdę mi przykro& Zawsze, zawsze będę cię kochał& Dex kryje twarz w dłoniach, a mnie przypominają się moje urodzinyi to, jak bardzo podziwiałam jego dłonie podczas jazdy taksówkąwzdłuż Pierwszej Alei.Tuż przed tym jak mnie pocałował.A teraz proszę.Znalezliśmy się u kresu.I już nigdy go nie pocałuję. Powiedz coś prosi Dex.Ma szkliste oczy, mokre i bardzo czarnerzęsy. Proszę, powiedz coś.Słyszę, jak mówię, że rozumiem, że nic mi nie będzie.Nie płaczę.Skupiam się na oddychaniu.Wdech, wydech.Wdech, wydech.Znowucisza.Nie ma nic więcej do powiedzenia. Powinieneś już iść mówię.Kiedy Dex wstaje i podchodzi do drzwi, mam ochotę krzyczeć,błagać go: Nie odchodz! Proszę! Kocham cię! Zmień zdanie! Ona cięzdradziła! Jednak zamiast tego patrzę, jak się oddala i nawet nieodwraca głowy, żeby po raz ostatni na mnie spojrzeć.Długo wpatruję się w drzwi, wsłuchując się w głuchą ciszę.Mamochotę płakać, żeby wypełnić czymś tę przerażającą, pustą przestrzeń,ale nie mogę.Cisza staje się jeszcze bardziej dominująca, kiedyzastanawiam się, co powinnam zrobić.Spakować się? Iść spać?Zadzwonić do Ethana albo Hillary? Przez jedną irracjonalną sekundęnawiedzają mnie myśli, do których nie przyznaje się większość ludzi połknąć tuzin tabletek paracetamolu i popić je wódką.Naprawdęmogłabym ukarać Deksa, zrujnować ich wesele i położyć kres mojemucierpieniu.Nie wygłupiaj się.To tylko złamane serce.Wyjdziesz z tego.Myślę owszystkich sercach, które są łamane w tej chwili na Manhattanie, nacałym świecie.O tym całym przytłaczającym smutku.Wiedząc, że inniludzie również cierpią katusze, czuję się mniej samotna.Mężowieopuszczają żony po dwudziestu latach małżeństwa.Dzieci wołają: Nieopuszczaj mnie, tato! Proszę, zostań!.To, co czuję, z pewnością niedorównuje takiemu bólowi.To tylko wakacyjny romans, myślę sobie.Nikt nie mówił, że potrwa dłużej niż do końca sierpnia.Wstaję, podchodzę do mojej półki na książki i znajduję puszkę pocynamonowych pastylkach.Pozostał mi jeszcze cień nadziei.Jeśliwyrzucę podwójną szóstkę, być może Dex zmieni zdanie i do mniewróci.Dmucham na kostki tak jak on, jak gdybym chciała jezaczarować.Potem potrząsam prawą dłonią i delikatnie, delikatnierzucam.Podobnie jak za pierwszym razem, jedna z kostek zatrzymujesię wcześniej niż jej koleżanka.Leży szóstką do góry! Wstrzymujęoddech.Przez krótką chwilę widzę wirujące kropki i myślę, że znowutrafiły mi się dwie szóstki.Klękam i wpatruję się w drugą kostkę.To tylko piątka.Wyrzuciłam jedenastkę.Jak gdyby ktoś się ze mną drażnił: Blisko,ale guzik z tego.ROZDZIAA 21Jestem gdzieś nad Oceanem Atlantyckim, kiedy postanawiam, że nieopowiem Ethanowi o wszystkich drastycznych i żałosnych szczegółach.Gdy samolot wyląduje na brytyjskiej ziemi, przestanę się tym zadręczaći rozczulać nad sobą.To będzie pierwszy krok do zapomnienia o Deksiei życia dalej.Podczas podróży daję sobie jednak czas na rozmyślanie onim i o mojej sytuacji.O tym, jak sama skazałam się na porażkę.O tym,że nie warto podejmować ryzyka.%7łe lepiej być osobą, która widzi wpołowie pustą szklankę.%7łe czułabym się znacznie lepiej, gdybym nieposzła tamtą drogą, narażając się na odrzucenie i rozczarowanie.DającDarcy szansę pokonania mnie po raz kolejny.Opieram głowę o okienko i czuję, że siedząca za mną dziewczynkakopie mój fotel: raz, drugi, trzeci.Słyszę słodki głos jej matki: Och, Ashley, nie kop fotela tej miłej pani. Ashley kopie dalej.Ashley! To wbrew zasadom.%7ładnego kopania w samolocie powtarzamatka z nadmiernym spokojem, jak gdyby chciała pokazać wszystkimwokół, że bardzo kompetentny z niej rodzic.Zamykam oczy, podczasgdy samolot przemierza mrok, i otwieram je dopiero wtedy, gdyprzychodzi stewardesa, proponując mi słuchawki. Nie, dzięki mówię.Nie potrzebuję żadnego filmu.Podczas kolejnych godzin będę zbytzajęta rozmyślaniem o swoim nieszczęściu [ Pobierz całość w formacie PDF ]