[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Podnieobecność Carstairsa będę go trzymała razem z przyborami malarskimi  powiedziałaz westchnieniem. Taki cenny podarunek, mój kochany, a taki niebezpieczny.Zamierzamstrzec go jak skarbu przez resztę mego \ycia.Carstairs nigdy nie dostanie tego flakonika. Przez resztę twego \ycia.?  powtórzył cicho Hassan, spoglądając na nią. Zabierzesz gozatem do Anglii?Luiza zagryzła wargi.Przyszłość była czymś, czego nie chciała rozwa\ać, ale wiedziała, \eniebawem nie będzie ju\ od niej ucieczki.Hassan mówił dalej z pochyloną głową, jak gdyby on tak\e nie mógł się pogodzić z treściąsłów, które musiał powiedzieć. Wkrótce zrobi się zbyt gorąco, by pozostawać w Górnym Egipcie.Sir John pójdzie ślademinnych turystów i wróci na północ.Co chcesz zrobić po powrocie do Kairu i Aleksandrii?Luiza odwróciła się od niego, poszła do końca pokładu i zawróciła. Muszę jechać do Anglii, Hassanie. Zawahała się. Do moich dzieci.Ale jak mamopuścić ciebie? Nie wiem, co robić!  Głos jej nagle zadr\ał. Nigdy przedtem nie kochałam tak\adnego mę\czyzny!  Zamknęła oczy, czując cię\ar tych słów i napływające łzy.Poczuła za sobą jakiś ruch i zorientowała się, \e w drzwiach salonu stoi Augusta.Rozpaczliwie próbowała się opanować, a Hassan dyskretnie odsunął się o kilka kroków. Luizo, nie wolno ci płakać  wyszeptał. Ty i ja będziemy razem w naszych sercach, jeślitaka jest wola Boga.Dzisiaj po południu zabiorę cię do wielkiej Zwiątyni Słońca.Pójdziemy nawzgórza za nią  uśmiechnął się smutno. Będziemy tam szczęśliwi.Zostanę z tobą przez całądrogę do Aleksandrii, jeśli chcesz i jeśli sir John wyrazi na to zgodę.W przyszłym roku znówprzyjedziesz do Egiptu, a twój Hassan będzie tu na ciebie czekał. Inszallah!  szepnęła, patrząc na rzekę i pustynię. Luizo, kochanie, nie mo\esz tu stać bez parasolki!  usłyszeli donośny głos Augusty, która zbli\ała się do nich, trzymając własną, ozdobioną falbankami parasolkę.Hassan ukłonił sięi odszedł, a Luiza pospiesznie otarła łzy. Widziałam cię wracającą ze statku państwaFieldingów.Nie mówiłaś, \e wybierasz się do nich z wizytą.Popłynęłabym z tobą, gdybymwiedziała.Luiza zdobyła się na znu\ony uśmiech. Miałam do przekazania wiadomość dla lorda Carstairsa.Nie wiedziałam, \e wyjechał. Wyjechał?  Augusta zrobiła niezadowoloną minę. Jak mógł wyjechać? Dokąd wyjechał? Nie znam odpowiedzi na \adne z tych pytań.Poleciłam przewoznikowi, by mnie zawiózłdo państwa Fieldingów, aby zapytać, czy oni wiedzą, ale Venetia powiedziała, \e nie mająpojęcia.Coś w tonie jej głosu sprawiło, \e Augusta ze zdziwieniem uniosła brwi. Venetia nie jest zbyt zachwycona zainteresowaniem Carstairsa twoją osobą.Obawiam się,\e wcią\ wią\e z nim jakieś nadzieje. Doprawdy? Có\, wolna droga. A ty nadal jesteś nieugięta, moja droga? Byłby doskonałą partią.Tytuł.Pieniądze.A jaki\to urodziwy mę\czyzna! A jaki obmierzły!Augusta westchnęła i spojrzała ku dziobowi statku, gdzie Hassan rozmawiał z kapitanemw cieniu \agla. Kiedy wrócisz do Anglii, inaczej spojrzysz na wiele spraw, moja droga  powiedziałałagodnie. A czas powrotu nadejdzie bardzo szybko  mówiła, wachlując się. Sir Johnpostanowił nie płynąć ju\ na południe.Upał staje się nie do zniesienia.David Fielding powiada,\e podjął taką samą decyzję.Pragnie dotrzeć do Aleksandrii przed porodem Katherine.Onabardzo zle znosi ten upał.Cokolwiek więc uczyni Roger, obydwa nasze statki popłyną razemmo\liwie jak najszybciej.Powrotny rejs na północ mamy rozpocząć właśnie tego popołudnia.Luiza pospieszyła za nią do salonu. Ale\ dziś po południu Hassan zabiera mnie na brzeg, gdzie będę szkicować świątynięRamzesa!  powiedziała, wskazując rzekę, za którą rysowały się cztery gigantyczne posągi,niemal do połowy pogrą\one w piasku, wykute w skalnej fasadzie nad linią brzegu.Augusta westchnęła. Moja droga, widziałaś ju\ tak wiele świątyń; większości ludzi wystarczyłoby owychwidoków na całe \ycie  powiedziała stanowczo. Z pewnością mo\esz szkicować ją stąd, jeślikoniecznie musisz mieć wizerunek tych szpetnych postaci, prawda? Nie musisz płynąć na brzeg. Ale\ muszę!  Luizę ogarnęło przera\enie.Za wszelką cenę pragnęła chwili samotnościz Hassanem. Co się stało? O co chodzi?  Sir John wkroczył do salonu i przyjrzał się jej bacznie. Có\ takiego musisz zrobić, droga Luizo? Koniecznie chce się udać dziś po południu do tej świątyni  odpowiedziała za nią Augusta. Powiedziałam jej, \e to niemo\liwe.Wszak wracamy do domu. Nie, nie.Musimy przed powrotem obejrzeć tę świątynię.To jeden z cudów świata,Augusto; zresztą nawet jeśli nim nie jest, to powinien być.Popłynę na brzeg wraz z Luizą.Dlaczego i ty nie miałabyś popłynąć z nami? Na pewno nie popłynę.Nie zwiedzałam \adnego z owych pogańskich przybytków i niezamierzam zaczynać tego teraz.Pozostanę na  Ibisie. Doskonale. Sir John skinął głową. To nie zajmie nam wiele czasu.Rozumiem, \e mimoogromnej warstwy piasku mo\na wejść do środka i obejrzeć wielkie kolumny oraz wewnętrznesanktuarium.Polecę kapitanowi, by był gotów do drogi, gdy tylko wrócimy na statek.Wiem, i\rejs na północ potrwa długo, nawet jeśli nie będziemy zatrzymywać się po drodze.Przez większąjego część nale\y się spodziewać przeciwnego wiatru, ale przynajmniej bieg rzeki będzie namsprzyjał.Moja droga  uśmiechnął się do Luizy  wydajesz się bez humoru.Czy mój plan ci sięnie podoba?Luiza potrząsnęła głową. Przepraszam  zdradziła się. Sądziłam, \e będę dziś miała czas na malowanie.Niewiedziałam, \e zechcesz popłynąć z nami, wuju.Sir John zmarszczył brwi. Czy nie mo\esz zrobić kilku szybkich szkiców, moja droga? Przecie\ właśnie takpostępowałaś wcześniej.Potem, na pokładzie, gdy wyruszymy w drogę powrotną, będziesz miećna malowanie tyle czasu, ile potrzebujesz. Wiem, \e John zechce wrócić jak najszybciej, Luizo  wtrąciła Augusta. Jestem pewna,\e gdybyś zechciała zostać na brzegu dłu\ej, byłoby to mo\liwe.Jestem przekonana, \e nawetjeśli  Ibis wyruszy w dół rzeki, nie będziesz miała problemu z dogonieniem nas.Te małe felukiprzy lekkim wietrze poruszają się znacznie szybciej ni\ du\e statki.Zyskasz więc kilkadodatkowych godzin z. zawahała się  ze swoim pędzlem i paletą.Luiza spojrzała na nią z wdzięcznością, ale Augusta nie patrzyła w jej stronę.Usiadław fotelu przy otwartych drzwiach i wachlowała się zapamiętale.Spędzili w świątyni godzinę, oglądając rzezby i zaglądając ponad warstwą piasku do jeszczenieodkopanych zakątków, po czym Hassan odwiózł sir Johna z powrotem na brzeg,pozostawiając Luizę samą, by mogła szkicować cztery wielkie głowy Ramzesa, wyzierającez piaszczystego całunu.Kiedy wrócił, był sam i niósł na ramieniu jakąś torbę. Pozwolono mi towarzyszyć ci, dokądkolwiek zechcesz się udać, a\ do chwili, gdyo zmierzchu wrócimy na statek.Niebawem odpłyną, ale wiatr im nie sprzyja.Dogonimy ich beztrudu  powiedział z uśmiechem i wyciągnął rękę. Chodz.Spakuj swoje przybory.Chcę ci pokazać wzgórza za świątynią.Wkrótce stracili z oczu rzekę i statki cumujące wzdłu\ brzegu.Tutaj, w nieznośnym upale,byli zupełnie sami [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •