[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gdybym jednak do nich zadzwoniła natychmiast,oni bezzwłocznie zabraliby stąd Demi.A w domu u matki Demi poczułaby sięnieszczęśliwa i wszystko z pewnością by się powtórzyło.A ty, jak sądzisz? Powiedz,bo ja naprawdę mam dosyć roli Salomona.- To nie moja sprawa.Sam nie jestem ojcem, ty nie jesteś matką.Co ci jest? -zapytał, patrząc na Grace, która nagle poczuła lekkie mdłości.- Pomyślałam właśnie.- O czym? Mów, kobieto!- Uprawialiśmy seks bez zabezpieczenia - wyszeptała, okropnie zawstydzona,że porusza ten temat teraz, kiedy są oboje ubrani i przebywają w kuchni.- Więc my uprawialiśmy seks? A ja myślałem, że się kochaliśmy.Wyraz twarzy Flynna świadczył o tym, że jest dotknięty.Jednak Gracepomyślała, że Flynn musi przyznać, że zachowali się nieodpowiedzialnie.- 260 -SR- My.- wyjąkała - my robiliśmy i jedno, i drugie.Nadal okropnie się rumieniła.Po części dlatego, że przypomniała sobie, jak wrozmowie z Ellie zastanawiała się, czy go nie poprosić, żeby jej zrobił dziecko.Terazten pomysł wydawał jej się okropny i świadczący o chęci wykorzystania Flynna.Ztrudem znosiła myśl, że wtedy wyrwała jej się taka cyniczna uwaga.- Okej.Więc w najgorszym wypadku co może z tego wyniknąć? Możesz zajśćw ciążę.Tak? Ale przecież ty pragniesz dziecka.Więc o co chodzi? Czy to byłobytakie złe?- To byłoby bardzo złe! Och, Flynn, wiesz dobrze, co mam na myśli.- Niemogła mu powiedzieć, o czym wtedy rozmawiały z Ellie, w każdym razie nie teraz,kiedy dręczyła ją obawa, że Flynn sobie pomyśli, że go wrobiła w ciążę.- Ja pragnędziecka bardziej niż czegokolwiek na świecie, ale nie.nie jako samotna matka! Niejestem tak odważna jak Ellie.Nie dałabym sobie ze wszystkim rady.Ani ze swojązszokowaną rodziną, ani.No, nie dałabym rady.sama.- A dlaczego uważasz, że musiałabyś radzić sobie sama? Dlaczego zakładasz,że ja bym uciekł i nie odezwał się już do ciebie więcej ani słowem?- Nie wiem! Możliwe, że nie zrobiłbyś tego.Ale być może my.być może ja.powinnam zrobić coś, żeby temu zapobiec.- Wziąć pigułkę wczesnoporonną? To chcesz zrobić?- Nie wiem! - powtórzyła, tym razem kłamiąc.- Jestem taka skołowana.Poprostu nie rozumiem, w jaki sposób wpakowałam się w tę sytuację.- Uśmiechnęła sięsmutno, próbując poprawić atmosferę.- To takie do mnie niepodobne.Podszedł i objąłją ramionami.- Zapomniałaś się.Czy to aż taki grzech?Potargał jej włosy i pogładził uspokajająco po szyi.Pachniał ładnie, jegoramiona były silne, a głos niski i pocieszający.I bardzo seksowny.Grace uwolniła sięłagodnie z jego objęć.- Nie martwmy się tym teraz - powiedziała z werwą.- Muszę przynieść resztęrzeczy z salonu.Niechętnie wypuścił ją z objęć.- 261 -SR- Powiedz mi, dlaczego mając taki duży dom, zdecydowałaś się zrobić przyjęciew salonie? Przecież na miły Bóg gdzieś musi być jadalnia.- Jest.Oczywiście, że jest.Nie skorzystałyśmy z niej, bo przez dłuższy czasbyła nieużywana, a poza tym, jak zapewne pamiętasz, wysprzątałyśmy salon dlaAllegry.- Bardzo bym chciał zobaczyć jadalnię.Zawsze byłem ciekaw tego domu.- I nigdy go nie oglądałeś? Trzeba było powiedzieć.Chodz, pokażę ci ją.Wzięła go za rękę i zaprowadziła do jadalni.Otworzyła drzwi i wciągnęła go dośrodka.Gdy się tam znalezli, zauważyła, że zasłony, które zawiesiły wraz z Ellie, leżąteraz na podłodze.Nie jestem tym zaskoczona, pomyślała, zawiesiłyśmy je przecieżniedbale.A w następnej chwili doznała olśnienia.- O Boże - powiedziała, patrząc w okno pozbawione okiennic z malowidłami.Poczuła mdłości.Oblał ją zimny pot.Zachwiała się na nogach.- O co chodzi? - zapytał Flynn.Oblizała nerwowo wargi.Inaczej nie byłaby w stanie wypowiedzieć słowa.- Malowidła! - zawołała.- Malowidła zniknęły! Ktoś musiał je ukraść!- Jakie malowidła? - zdziwił się Flynn.Grace złapała się za głowę.- Tu, na okiennicach były malowidła - powiedziała.- I zniknęły!- Ale kto mógł je zabrać?- Włamywacz! Któżby inny?- Jesteś pewna? Włamywacze biorą przeważnie takie rzeczy, które łatwosprzedać.Kto oprócz ciebie wiedział o tych malowidłach?- Ellie.- A czy możliwe, że to Ellie je zabrała?- Nie! Oczywiście, że nie.- Uspokój się.Czy Ellie miała jakiś powód, żeby coś z nimi zrobić?- Miała zamiar je odrestaurować.Możliwe, że są warte miliony.A ja muszę jesprzedać, żeby zapłacić za usunięcie suchego murszu.Co kosztuje trzydzieści tysięcyfuntów.- Suchy mursz to droga sprawa.Grace znowu złapała się za głowę.- 262 -SR- Jak ja za to zapłacę? Jak zapłacę teraz, kiedy ktoś uciekł z tymi cholernymimalowidłami?- Nie były ubezpieczone, prawda?Grace omal nie zaczęła krzyczeć.Na myśl o tym, że Flynn nie rozumie tejokropnej sytuacji, ogarnęła ją wściekłość i frustracja.- Oczywiście, że nie! - zawołała.- Nikt poza nami dwiema nie wiedział, że onetu są! Nie stać mnie na ubezpieczenie!Spokój Flynna w obliczu tej katastrofy omal nie doprowadził jej do szału.- Jeżeli nikt o nich nie wiedział, to niemożliwe, żeby zostały ukradzione -powiedział.- A zatem to musi mieć coś wspólnego z Ellie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl centka.pev.pl
.Gdybym jednak do nich zadzwoniła natychmiast,oni bezzwłocznie zabraliby stąd Demi.A w domu u matki Demi poczułaby sięnieszczęśliwa i wszystko z pewnością by się powtórzyło.A ty, jak sądzisz? Powiedz,bo ja naprawdę mam dosyć roli Salomona.- To nie moja sprawa.Sam nie jestem ojcem, ty nie jesteś matką.Co ci jest? -zapytał, patrząc na Grace, która nagle poczuła lekkie mdłości.- Pomyślałam właśnie.- O czym? Mów, kobieto!- Uprawialiśmy seks bez zabezpieczenia - wyszeptała, okropnie zawstydzona,że porusza ten temat teraz, kiedy są oboje ubrani i przebywają w kuchni.- Więc my uprawialiśmy seks? A ja myślałem, że się kochaliśmy.Wyraz twarzy Flynna świadczył o tym, że jest dotknięty.Jednak Gracepomyślała, że Flynn musi przyznać, że zachowali się nieodpowiedzialnie.- 260 -SR- My.- wyjąkała - my robiliśmy i jedno, i drugie.Nadal okropnie się rumieniła.Po części dlatego, że przypomniała sobie, jak wrozmowie z Ellie zastanawiała się, czy go nie poprosić, żeby jej zrobił dziecko.Terazten pomysł wydawał jej się okropny i świadczący o chęci wykorzystania Flynna.Ztrudem znosiła myśl, że wtedy wyrwała jej się taka cyniczna uwaga.- Okej.Więc w najgorszym wypadku co może z tego wyniknąć? Możesz zajśćw ciążę.Tak? Ale przecież ty pragniesz dziecka.Więc o co chodzi? Czy to byłobytakie złe?- To byłoby bardzo złe! Och, Flynn, wiesz dobrze, co mam na myśli.- Niemogła mu powiedzieć, o czym wtedy rozmawiały z Ellie, w każdym razie nie teraz,kiedy dręczyła ją obawa, że Flynn sobie pomyśli, że go wrobiła w ciążę.- Ja pragnędziecka bardziej niż czegokolwiek na świecie, ale nie.nie jako samotna matka! Niejestem tak odważna jak Ellie.Nie dałabym sobie ze wszystkim rady.Ani ze swojązszokowaną rodziną, ani.No, nie dałabym rady.sama.- A dlaczego uważasz, że musiałabyś radzić sobie sama? Dlaczego zakładasz,że ja bym uciekł i nie odezwał się już do ciebie więcej ani słowem?- Nie wiem! Możliwe, że nie zrobiłbyś tego.Ale być może my.być może ja.powinnam zrobić coś, żeby temu zapobiec.- Wziąć pigułkę wczesnoporonną? To chcesz zrobić?- Nie wiem! - powtórzyła, tym razem kłamiąc.- Jestem taka skołowana.Poprostu nie rozumiem, w jaki sposób wpakowałam się w tę sytuację.- Uśmiechnęła sięsmutno, próbując poprawić atmosferę.- To takie do mnie niepodobne.Podszedł i objąłją ramionami.- Zapomniałaś się.Czy to aż taki grzech?Potargał jej włosy i pogładził uspokajająco po szyi.Pachniał ładnie, jegoramiona były silne, a głos niski i pocieszający.I bardzo seksowny.Grace uwolniła sięłagodnie z jego objęć.- Nie martwmy się tym teraz - powiedziała z werwą.- Muszę przynieść resztęrzeczy z salonu.Niechętnie wypuścił ją z objęć.- 261 -SR- Powiedz mi, dlaczego mając taki duży dom, zdecydowałaś się zrobić przyjęciew salonie? Przecież na miły Bóg gdzieś musi być jadalnia.- Jest.Oczywiście, że jest.Nie skorzystałyśmy z niej, bo przez dłuższy czasbyła nieużywana, a poza tym, jak zapewne pamiętasz, wysprzątałyśmy salon dlaAllegry.- Bardzo bym chciał zobaczyć jadalnię.Zawsze byłem ciekaw tego domu.- I nigdy go nie oglądałeś? Trzeba było powiedzieć.Chodz, pokażę ci ją.Wzięła go za rękę i zaprowadziła do jadalni.Otworzyła drzwi i wciągnęła go dośrodka.Gdy się tam znalezli, zauważyła, że zasłony, które zawiesiły wraz z Ellie, leżąteraz na podłodze.Nie jestem tym zaskoczona, pomyślała, zawiesiłyśmy je przecieżniedbale.A w następnej chwili doznała olśnienia.- O Boże - powiedziała, patrząc w okno pozbawione okiennic z malowidłami.Poczuła mdłości.Oblał ją zimny pot.Zachwiała się na nogach.- O co chodzi? - zapytał Flynn.Oblizała nerwowo wargi.Inaczej nie byłaby w stanie wypowiedzieć słowa.- Malowidła! - zawołała.- Malowidła zniknęły! Ktoś musiał je ukraść!- Jakie malowidła? - zdziwił się Flynn.Grace złapała się za głowę.- Tu, na okiennicach były malowidła - powiedziała.- I zniknęły!- Ale kto mógł je zabrać?- Włamywacz! Któżby inny?- Jesteś pewna? Włamywacze biorą przeważnie takie rzeczy, które łatwosprzedać.Kto oprócz ciebie wiedział o tych malowidłach?- Ellie.- A czy możliwe, że to Ellie je zabrała?- Nie! Oczywiście, że nie.- Uspokój się.Czy Ellie miała jakiś powód, żeby coś z nimi zrobić?- Miała zamiar je odrestaurować.Możliwe, że są warte miliony.A ja muszę jesprzedać, żeby zapłacić za usunięcie suchego murszu.Co kosztuje trzydzieści tysięcyfuntów.- Suchy mursz to droga sprawa.Grace znowu złapała się za głowę.- 262 -SR- Jak ja za to zapłacę? Jak zapłacę teraz, kiedy ktoś uciekł z tymi cholernymimalowidłami?- Nie były ubezpieczone, prawda?Grace omal nie zaczęła krzyczeć.Na myśl o tym, że Flynn nie rozumie tejokropnej sytuacji, ogarnęła ją wściekłość i frustracja.- Oczywiście, że nie! - zawołała.- Nikt poza nami dwiema nie wiedział, że onetu są! Nie stać mnie na ubezpieczenie!Spokój Flynna w obliczu tej katastrofy omal nie doprowadził jej do szału.- Jeżeli nikt o nich nie wiedział, to niemożliwe, żeby zostały ukradzione -powiedział.- A zatem to musi mieć coś wspólnego z Ellie [ Pobierz całość w formacie PDF ]