[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pamiętam, że wspomniał coś, że go piecze ręka.Byłazaczerwieniona, jakby pokąsana.Zenon wiele więcej mu nie powiedział.Opisał tylko miejsce, gdzie stała szopa, wktórej zajął się Gorgiasem, oraz wejście do krypty.Potem chwiejnym krokiem wrócił dotawerny.* * *Alkuin bez trudu znalazł i szopę, i kryptę.W szopie nie odkrył niczego interesującego,ale w krypcie zebrał wiele ciekawych dowodów, które pozwoliły mu zrozumieć, co się stało.Wracając do fortecy, zauważył pod bramą wielkie poruszenie.Kiedy spytał, co się dzieje,jakaś kobieta powiedziała mu, że strażnicy zamknęli bramy, zakazując wstępu do środka.- Jestem Alkuin z Yorku - przedstawił się wartownikowi, ale strażnik potraktował gojak pierwszego lepszego handlarza.- Możecie sobie krzyczeć, i tak was nie wpuszczą - zapewnił go jakiś chłopak, którybezczelnie się pchał.- Nie dają wejść ani wyjść.Nawet ich żołnierze nie mogą przejść - potwierdził innychłopak wyglądający na dobrze poinformowanego.Alkuin wszedł na wzniesienie, na którym strażnik trzymał wartę, ale ten zdzielił gopałką.Schodząc, przeklinał mężczyznę, który go uderzył.Kilku chłopów roześmiało sięrozbawionych jego krzywdą.Mimo krążących plotek nikt tak naprawdę nie wiedział, co się dzieje.Jedni mówili, żewybuchła zaraza.Inni, że Sasi przypuścili atak.Ktoś nawet twierdził, że znaleziono kolejne ofiary mordercy.Alkuin miał już udać siędo pobliskiego kościoła, gdy zauważył na murze Izama.Długo się nie zastanawiając, wdrapałsię na beczkę i zaczął wymachiwać rękami.Izam go poznał i rozkazał swoim ludziom, by goprzepuścili.- Można wiedzieć, co się stało? - zapytał Alkuin, gdy wreszcie znalazł się w środku.-Ten głupiec mnie uderzył - powiedział, wskazując wartownika przy bramie.Izam wziął go pod ramię i poprosił, by mu towarzyszył.W drodze do zbrojownipowiedział mu, że w fortecy na dobre zagościł diabeł i że całe zamieszanie ma związek zcóreczkami Wilfreda.- Nie rozumiem.O czym mówicie?- Od rana nikt ich nie widział.- Boże! I stąd to całe zamieszanie? Siedzą w jakimś kącie i bawią się lalkami.Pytaliście niani?- Jej również nie sposób znaleźć - odparł strapiony młodzian.Kiedy doszli do sali,wpadli wprost w tłum służących, żołnierzy i mnichów.Większość szeptała w małychgrupkach, wymieniając się najnowszymi wiadomościami, inni czekali zdezorientowani.Izami Alkuin weszli do zbrojowni, gdzie czekał na nich Wilfred.Hrabia siedział w fotelu nakółkach i bacznie oglądał kikuty swoich nóg.- Jakieś nowości? - spytał Izama.Młodzieniec zacisnął zęby.Powiedział, że jego ludzie mają pod kontrolą wszystkiewejścia i że zorganizował obławy w stajniach, magazynach, sadach, latrynach.Jeślidziewczynki są w fortecy, z pewnością je znajdzie.Wilfred niechętnie skinął głową.Potemspojrzał na Alkuina, oczekując na jakieś wiadomości.- Dopiero się o tym dowiedziałem - wytłumaczył się mnich.- Czy przeszukaliście jużich pokoje?- Aż po same mury.Boże wszechmogący! Wczoraj wieczorem były takie ufne, takiespokojne.Wyjaśnił, że dziewczynki zawsze spały z nianią, niezamężną kobietą, która nigdy niesprawiała żadnych kłopotów.-.aż do teraz - dodał, po czym rzucił szklanką w kominek.Izam zdecydował, żenależy przesłuchać tych, którzy znajdują się w fortecy, a zwłaszcza służących i krewnychniani.Alkuin poprosił o zgodę na sprawdzenie wszystkich pomieszczeń, a Wilfred wyznaczyłsłużącego, który miał mu towarzyszyć.- Czy byliście obecni przy przeszukaniu komnaty dziewczynek?- Byłem na progu.- A jak wyglądała, nim weszli?- Było czysto i panował porządek jak każdego ranka.Alkuin poprosił towarzyszącego mu sługę, by pomógł mu zebrać różne części odzieży,które leżały porozrzucane na podłodze.Większość pochodziła z kufrów, które ludzie Wilfredaopróżnili, szukając w nich Bóg jeden wie czego.Większy kufer należał do dziewczynek, adrugi do niani.Poukładali skarpetki, buty i suknie, dbając o to, by trafiły do właściwegokufra.Potem Alkuin obejrzał uważnie przybory leżące na ciężkiej komodzie: metalowywypolerowany talerz, który służył jako lustro, kościany grzebień, różne sznureczki, dwiefibule, dwie buteleczki, które najprawdopodobniej zawierały pomady, mniejszy flakon zróżanymi perfumami, kawałek mydła i niewielką miednicę.Wszystko było równopoukładane, co odpowiadało zamiłowaniu do porządku, jakie przejawiała opiekunka.Wkomnacie stały dwa dość spore kwadratowe łóżka.To, które należało do niani, było podoknem, a łóżko bliźniaczek znajdowało się po przeciwnej stronie pomieszczenia [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •