[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Od trzech tygodni niepodobna już było sięmylić.Mary była w ciąży. Za topolowym zagajnikiem sprowadziłem rower z brzegukanału Hockwell na stronę lądu, upuściłem go w wysokątrawę, przebyłem pędem ostatnich kilka kroków popochyłości i dalej biegiem na łeb na szyję, choć już niemusiałem na płaskim gruncie, przez łąkę wbitą klinempomiędzy brzeg a wiatrak.Prosta, acz wzniosła scena, w której padamy sobie zMary w objęcia, by potwierdzić potęgę naszej miłościwobec nieprzewidzianych zagrożeń świata i kruchości ciała,czego dowodem śmierć wspólnego przyjaciela? Nic z tychrzeczy.Mary nadal obejmuje ramionami łydki.Ponieważstary siniak na nowym& Trup, Mary.Trup.Na ścieżce holowniczej, wyobrażaszsobie? Trup.Widziałem go.Przerywa mi, unosząc brodę z kolan.Ciemnobrązowewłosy.Dymnoniebieskie oczy.Musi być dzielniejsza odemnie.%7ładnych niepotrzebnych sentymentów.Fakty.Fakty. Słuchaj, czy ktoś coś mówił? Twój tata? Policja? Mówił? O tym, jak Freddie umarł. Utopił się.Mary przygryza wargę. O tym, jak się utopił. Wpadł do rzeki.Przecież nie umiał pływać. Uczniowska zagrywka.Udawaj niewinnego, uznają cięza niewinnego.Udawaj głupiego, będą myśleli, że nic niewiesz.Ale Mary znowu chowa twarz na kolanach.Potrząsaprzecząco głową.Topole szumią.Kiedy podnosi głowę,wydaje się trzy razy starsza ode mnie, jakby stała się kobietąo stwardniałych rysach, kobietą z przeszłością.Nagle widzę,że to dlatego, iż w jej twarzy czegoś zabrakło.Ciekawości. Freddie nie wpadł do rzeki.Ktoś go wepchnął.Dick gowepchnął. Ależ, Mary& Widziałam ich razem wczoraj wieczorem, niedaleko odmostka.Freddie był pijany. Ależ& Bo ja mu powiedziałam.Bo pomyślałam, że wcześniejczy pózniej będzie musiał się dowiedzieć.Powiedziałammu.Wyglądało, że jest taki szczęśliwy.Bo myśli& A japowiedziałam: Nie, Dick, nie twoje.A teraz wydaje mi się,że może powinnam była powiedzieć: Tak.Gdybympowiedziała: Tak, twoje& Wtedy tylko patrzył na mnie,więc musiałam coś powiedzieć.Powiedziałam, że toFreddie.Powiedziałam mu, że to Freddiego.Przyglądam się Mary.Próbuję zrozumieć słowa.Jednocześnie myślę: Dick wrócił wczoraj wieczorem okołowpół do dziewiątej, a potem znowu wyszedł z czymś wkieszeni wiatrówki. Ale Mary, zdaje się, uważa, że jej nie wierzę. Powiedziałam tak, żeby ochronić ciebie.Może niepowinnam.Opuszcza głowę, następnie podnosi z miną męczennicy. To prawda.Powiedziałam mu, że to Freddie.Dick zabiłFreddiego Parra, bo myślał, że to on.Więc i my jesteśmywinni.Bydło na łące zniknęło za zakrętem.Krajobrazopustoszał. Skąd wiesz? Ponieważ znam Dicka.Patrzę na nią. Ja znam Dicka. Może nie znasz. Może w ogóle nic nie wiem.Miękkie chmury szybują po lipcowym niebie.Pozwalamy im szybować przez całą minutę. Mary, czy ono jest Freddiego? Nie, nie Freddiego.Więc muszę dalej zgadywać. Dicka? Nie mogłoby być Dicka. Skąd wiesz? Ponieważ  patrzy w ziemię  ponieważ był za duży. Za duży? Za duży.  %7łeby się zmieścić? Tak. Ale jeżeli był za& dlaczego Dick miałby myśleć? Widzisz, widzisz.Ponieważ i tak nie wiedział, jak.Uważał, że można je mieć z samego myślenia.Uważał, żemożna je mieć po prostu z kochania.Muszę dalej zgadywać.Ponieważ trudno mi uwierzyć, żejeżeli Dick nie wiedział jak, to Mary go nie nauczyła.Czyżnie po to wypuszczał się wieczorem nad kanał Hockwell?%7łeby pobierać nauki? Czyż nie dlatego Mary i jazlitowaliśmy się? Biedny Dick, którego nie wolno byłouczyć& Biedny Dick, który chciał się czegoś dowiedzieć omiłości.To  i swędząca ciekawość Mary.Która nagle zniknęła. Był za duży.Nie chciał wejść& Ale to nie jest teraznajważniejsze, prawda? I dalej próbuję zgadywać tego samego wieczoru nabrzegu rzeki pod wierzbą, kiedy obserwuję Dickamajstrującego przy swoim motocyklu.(Nie, dziś niewypuszcza się w konkury).Tego samego wieczoruwydobywam też z rzeki dziwnie wyglądającą butelkę.Wiem, co było w tej butelce.Wiem, skąd pochodzi.Mojedomysły prowadzą do pewnych wniosków  (które nieuśmierzają lęku).Zatem Dick wraca do domu, zobaczywszysię z Mary, po czym znów wychodzi z czymś w kieszeniwiatrówki.Zwabia Freddiego w pobliże mostka.Wie, żeFreddie, jak jego ojciec, zawsze jest gotów wypić i chociażnikt nigdy nie widział, żeby sam Dick pił, częstuje go czymśspecjalnym  piwem niepodobnym do żadnego innego.Takwięc Freddie, który i tak nie umie pływać, nie będzie wstanie się uratować. Freddie chce pić? Siedzą na mostku.Dla pewności, zanim go zepchnie, Dick uderza Freddiegopustą butelką.W prawą skroń.Wtedy wrzuca do wody takżebutelkę.I butelka, jak Freddie, spływa z prądem& Biorę butelkę po piwie i niosę ją po kryjomu za jaz,chcąc wrzucić powtórnie tak, żeby tym razem odpłynęła nadobre, najlepiej aż do morza.Ale w ostatniej chwili cośmnie powstrzymuje.Chowam butelkę pod koszulę iszmugluję do mego pokoju.Tej nocy, kiedy idę do łóżka ikiedy Dick idzie do łóżka, robię coś, czego przedtem nigdynie zrobiłem.Zdejmuję z haka na ścianie stary, zardzewiały,nigdy nie używany klucz od mojego pokoju i zamykam nimdrzwi. 8O zwierzęciu opowiadającymWiem, co czujecie.Wiem, co myślicie, siedząc tak wwaszych ławkach w postawie wyrażającej zdumienie, apatię,niechęć, pogodzenie się z losem, chwilową koncentrację.Wiem, co myślą wszystkie dzieci poddane reżimowi lekcjihistorii, zmuszone do przyjmowania przeszłości dozowanejłyżeczką: Ale co z Teraz? Teraz, żyjemy Teraz.Co z Teraz? Przed wami łysiejący pięćdziesięciolatek, który ględzi oancien r�gime, Rousseau, Diderocie i bankructwie koronyfrancuskiej, z tyłu za oknem szare zimowe światło, pusteboisko, dalekie zamglone wieżowce& A wokół waszatęchła klasa, w której jesteście zawieszeni, zamknięci jakw klatce, jak zwierzęta wyrwane ze swego naturalnegośrodowiska.Teraz.Co z Teraz?Price wyskakuje  jedna z jego rozlicznych próbprzekreślenia Rewolucji Francuskiej, zakłócenia przewrotu i powiada:  Liczy się to, co jest tu i teraz. Ale co to jestowo tylokrotnie przywoływane Tu i Teraz? Ta nieokreślonastrefa pomiędzy tym, co stanowi przeszłość, a tym, co manadejść, ten wolny i przewiewny obszar czasuterazniejszego, z którego zawsze mamy chęć wyrwać się wbezkresną przyszłość? Ile razy, dzieci, wstępujemy w Tu i Teraz? Ile razy Tu iTeraz składa nam wizytę? Przychodzi tak rzadko, iż nigdynie jest tym, co sobie wyobrażamy, i właśnie Tu i Terazokazuje się bajką, nie Historia, której treść jest przynajmniejraz na zawsze ustalona i niezmienna.Bo Tu i Teraz mawięcej niż jedno oblicze.Tu i Teraz na brzegach kanałuHockwell z Mary Metcalf otworzyło przede mną światszczerości i zachwytu [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •