[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mistrz Wojny nie zaznał spokoju nawet w drodze na Davina.Z każdego zakątkagalaktyki napływały nieustanne prośby o pomoc militarną lub radę w kwestiach taktyki.Wysyłali jePrymarchowie, dowódcy sił Armii Imperialnej oraz darzeni szczególną niechęcią cywilniadministratorzy, podążający w ślad za okrętami Ekspedycji.Administratorzy eaxectro tributi, przybyli z Terry pod wodzą Aenid Rathbone, dzień wdzień zadręczali Mistrza Wojny prośbami o pomoc w rozlokowaniu ich na podbitych terytoriach.Ichzadaniem był pobór dziesięciny imperialnej.Każdy obdarzony choćby krztyną zdrowego rozsądkuwiedział, że podatek wprowadzono przedwcześnie.Horus ze wszystkich sił starał się dotąd opózniaćdziałania Rathbone i jej poborców, ale dłużej zbywać ich już nie szło. Gdybym mógł podjąć w tej sprawie własną decyzję  powiedział Horus Lokenowijednego wieczoru, kiedy obmyślali właśnie kolejne metody na opóznienie działalności poborców kazałbym zabić każdego administratora w Imperium.Jestem jednak pewien, że już następnego dniazaczęlibyśmy otrzymywać żądania zapłaty podatków z samego piekła.Loken zaśmiał się, ale zaraz umilkł.Zrozumiał bowiem, że Horus nie żartuje.Kiedy dotarli na Davina, ich uwagę zaczęły zaprzątać ważniejsze sprawy. Pamiętaj  rzekł Horus  wszystko musi przebiec tak, jak to zaplanowałem.Wśród zebranych zapadła pełna rewerencji cisza.Wszyscy przyklękli na jedno kolano.Do jurty wszedł zastępca Imperatora.Karkasy poczuł się słabo na widok żywego boga,przyodzianego we wspaniały pancerz w kolorze odległego oceanu i purpurowy płaszcz.Pośrodkunapierśnika Mistrza Wojny widniało godło Oka Terry.Karkasego ogarnął podziw wobec piękna tejwładczej postaci.Poczuł, że przebywając na pokładach okrętów Sześćdziesiątej Trzeciej Ekspedycji,marnował dotąd tylko czas.Nigdy wcześniej nie widział Mistrza Wojny na własne oczy.Postanowiłwydrzeć ze swego Bondsmana Numer 7 zapisane w tym tygodniu strony i ułożyć epicki monolog nacześć majestatu wodza.Za Horusem kroczyli członkowie Kwadry oraz wysoka, posągowa kobieta ubrana waksamitną karmazynową suknię z bufiastymi rękawami i wysokim kołnierzem.Jej długie włosyupięte były w niepraktyczną, choć uroczystą koafiurę.Karkasy poczuł wzburzenie, zdając sobie sprawę, że ma przed sobą Petronellę Vivar, upamiętniaczkę z Terry, o której wiele słyszał. Przyjaciele  odezwał się Horus, unosząc ręce  ciągłe powtarzam wam, że w mojejobecności nikt nie musi klękać.Na taki honor zasługuje tylko sam Imperator.Powoli i jakby niechętnie przerywając oddawany żywemu bogu hołd, zgromadzenipowstali.Horus szedł ich szpalerem, ściskając dłonie stojącym najbliżej i oczarowując ich swąnaturalną charyzmą i spontanicznym dowcipem.Karkasy obserwował twarze ludzi, z którymirozmawiał Mistrz Wojny, i czuł wzbierającą w piersi zazdrość na myśl o tym, że podobny honor niestał się i jego udziałem.Bez zastanowienia zaczął przepychać się przez tłum w stronę wodza.Zebrani obdarzali goza to złymi spojrzeniami oraz kuksańcami.Poczuł pociągnięcie za kołnierz i już miał skarcić natrętapozwalającego sobie na szarpanie go za szaty, kiedy zauważył Euphrati Keeler.W pierwszej chwilisądził, że to upamiętniaczka próbuje pociągnąć go w tył, ale uświadomił sobie, że po prostu szłautorowaną przez niego drogą.Udało mu się dopchać na odległość sześciu czy siedmiu osób od krawędzi tłumu idopiero wówczas przypomniał sobie, jakie było jego zadanie.Oderwał wzrok od Mistrza Wojny iskupił uwagę na Erebusie.Karkasy niewiele wiedział o XVII Legionie.Jego Prymarcha, brat Horusa Lorgar, byłblisko z Mistrzem Wojny i cieszył się jego zaufaniem.Oba Legiony nieraz stawały ramię w ramię iwspólnie przelewały krew za sprawę Imperium.Do Erebusa zbliżyli się członkowie Kwadry.Jeden po drugim kolejno obejmowali gojak dawno niewidzianego brata.Karkasy widział, jak poklepują się po opancerzonych ramionach iśmieją radośnie, dostrzegł jednak również pewną powściągliwość w uścisku, którym Erebusaobdarzył Loken.Skup się, Ignace, upomniał się Karkasy.Jego wzrok ciągle zbaczał ku MistrzowiWojny.Udało mu się jednak dostrzec, jak Abaddon i Erebus podają sobie dłonie; wśród ichsplecionych palców coś srebrzyście błysnęło.Stało się to bardzo szybko i Karkasy nie mógł byćpewien, ale zdało mu się, że dostrzegł kształt medalionu lub monety.Członkowie Kwadry wraz z Petronellą Vivar zajęli swe miejsca w szyku, z szacunkiemtrzymając się o krok za Mistrzem Wojny.U boku wodza pojawił się Maloghurst.Horus uniósłramiona. Raz jeszcze proszę was o cierpliwość, drodzy przyjaciele.Zgromadziliśmy się tu, abyomówić plany niesienia prawdy i oświecenia w mroki ignorancji.Wewnątrz jurty zabrzmiały uprzejme śmiechy i brawa.Horus mówił dalej: Oto wróciliśmy na Davina, gdzie odnieśliśmy wielkie zwycięstwo.Davin był ósmymświatem, który za sprawą naszej Ekspedycji został wcielony do Imperium i podporządkowanyimperialnemu prawu.Zaprawdę.  Mistrzu Wojny  przerwał mu głos.Słowa wypowiedziane były cicho, ale wszyscyzebrani aż wstrzymali oddech na tak jawne naruszenie etykiety.Karkasy zobaczył, że twarz Horusa chmurzy się, i zdał sobie sprawę, że wódz nieprzywykł, by mu przerywano.Ignace przeniósł uwagę na mówcę.Był nim Erebus, przed którym rozstąpił się teraz tłum, jakby nikt nie chciał narazić sięna posądzenie o zuchwałość poprzez samo przebywanie w pobliżu kapelana. Erebusie  rzekł Maloghurst  chciałeś coś powiedzieć? Tylko skorygować, adiutancie  wyjaśnił Głosiciel Słowa.Karkasy złowił wzrokiem ostrożne spojrzenie, jakie Maloghurst rzucił w stronę MistrzaWojny. Skorygować, powiadasz.A co takiego? Mistrz Wojny powiedział, że ten świat został podporządkowany władzy Imperium odrzekł Erebus. Bo tak jest  warknął Horus [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •