[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.ByÅ‚y tam zbiory kazao ojca Le Jeune, Joly, Bonnardela, %7Å‚ycie wewnÄ™trzneojca Rodrigueza, %7Å‚ywoty Å›wiÄ™tych oraz Katechizm Soboru Trydenckiego.DÅ‚ugie godzinyczytaÅ‚, robiÅ‚ wypiski, szukaÅ‚ budujÄ…cych przykÅ‚adów.Wreszcie wstaÅ‚, padÅ‚ krzyżem przedtabernakulum i na nowo zaczÄ…Å‚ rozważad i omadlad to, co przeczytaÅ‚.NastÄ™pnie wróciÅ‚ dozakrystii, zamaczaÅ‚ pióro w atramencie i zaczÄ…Å‚ pisad.Szybkim, drobnym pismem zapeÅ‚niÅ‚ najpierw jednÄ…, potem drugÄ… kartkÄ™.Od czasudo czasu kierowaÅ‚ wzrok na tabernakulum, jakby tam szukaÅ‚ pomocy.Kiedy po ciężkiejpracy napisaÅ‚ w koocu Amen, byÅ‚o już dobrze po poÅ‚udniu.Tymczasem pani Renard dokonywaÅ‚a rozpaczliwych wysiÅ‚ków, by nie przypalidprzygotowanych na obiad placków.Odetchnęła z ulgÄ…, gdy usÅ‚yszaÅ‚a wreszcie szybkiekroki ksiÄ™dza Vianneya. Nie jestem gÅ‚odny  rzekÅ‚, gdy podaÅ‚a mu na stół peÅ‚netalerze. Musi ksiÄ…dz zjeÅ›d  odrzekÅ‚a energicznie kobieta. UpiekÅ‚am placki, bo paniBibost powiedziaÅ‚a mi, że to jest ulubiona potrawa ksiÄ™dza.ZjadÅ‚, roztargniony, dwa maÅ‚e placuszki, odstawiÅ‚ talerz i oÅ›wiadczyÅ‚:  Drogapani Renard, zbytnio siÄ™ pani dla mnie trudzi.Przecież musi pani pracowad, jako76 krawcowa, aby zarobid na życie, a nade wszystko, aby pomóc synowi ukooczyd studia.NaprzyszÅ‚oÅ›d niech pani spokojnie pracuje w domu.Ja jakoÅ› sobie poradzÄ™. Ależ toniemożliwe! KsiÄ…dz nie może kucharzyd!  Kiedy w dzieciostwie pasaÅ‚em owce, czÄ™stomusiaÅ‚em sam sobie przygotowywad posiÅ‚ki.Skoro już pani tak siÄ™ upiera, niech mi panijutro ugotuje garnek ziemniaków. Ziemniaków?  Tak, ziemniaków, i to w Å‚upinie.Niech je potem pani wrzuci do durszlaka i przyjdzie za jakieÅ› trzy-cztery dni.W tensposób bÄ™dÄ™ miaÅ‚ wszystko, co potrzeba.Poza tym pani bÄ™dzie mogÅ‚a zupeÅ‚nie spokojnieoddad siÄ™ pracy krawieckiej.Pani Renard energicznie przeciwstawiÅ‚a siÄ™ temu dziwnemu pomysÅ‚owi.Ale ksiÄ…dzupieraÅ‚ siÄ™ tak mocno, że w koocu musiaÅ‚a ustÄ…pid.Od tego czasu sprawa wyżywienia dlaproboszcza z Ars zostaÅ‚a rozwiÄ…zana raz na zawsze.JadÅ‚ospis codziennie byÅ‚ ten sam.GdybyÅ‚ gÅ‚odny, braÅ‚ ziemniaki, obieraÅ‚ je z Å‚upiny i jadÅ‚ ze szczyptÄ… soli.JeÅ›li czasem zjadÅ‚ jajkolub usmażyÅ‚ kilka placków, uważaÅ‚ siebie za obżartucha.Gdy czasem zostawaÅ‚ mu jakiÅ› ziemniak, odsyÅ‚aÅ‚ kucharkÄ™ mówiÄ…c, by przyszÅ‚a zaparÄ™ dni.Codziennie jednak ta poczciwa kobieta przynosiÅ‚a mu biaÅ‚ego chleba, przezsiebie wypiekanego, z którego nazajutrz ku swej wielkiej radoÅ›ci nie znajdowaÅ‚a nawetokruszyny.Pewnego jednak dnia byÅ‚a Å›wiadkiem szczególnej zamiany.Na progu plebanii stałżebrak, któremu ksiÄ…dz Vianney akurat dawaÅ‚ bochenek biaÅ‚ego, Å›wieżego chleba,mówiÄ…c z uÅ›miechem:  Mój przyjacielu, masz sÅ‚abe i chwiejÄ…ce siÄ™ zÄ™by.A do tegosporo ich ci brakuje.A wiÄ™c mój biaÅ‚y chleb bÄ™dzie ci doskonale odpowiadaÅ‚.Wprawdzie mam jeszcze kilka skibek  odrzekÅ‚ starzec,  ale ma ksiÄ…dz sÅ‚usznoÅ›d, niemogÄ™ ich pogryzd. Ja jeszcze mam dobre zÄ™by  rzekÅ‚ Å›miejÄ…c siÄ™ kapÅ‚an. ProszÄ™ midad ten chleb. I dziad wyciÄ…gnÄ…Å‚ z mocno zabrudzonej torby kilka starych izeschniÄ™tych kromek chleba, i daÅ‚ je ksiÄ™dzu proboszczowi. O! SÄ… jeszcze w bardzodobrym stanie.Skoro je trochÄ™ rozmoczÄ™, bÄ™dÄ™ je mógÅ‚ zjeÅ›d.Dziad, ucieszony z takiejzamiany, odszedÅ‚ gÄ™sto dziÄ™kujÄ…c. Tak to ksiÄ…dz je mój biaÅ‚y chleb  rzekÅ‚a z wyrzutem krawcowa. TenwłóczÄ™ga sam mógÅ‚ rozmoczyd te skibki i zjeÅ›d. Niech pani tak nie mówi.To sam PanJezus przychodzi do nas pod postaciÄ… żebraka.A dla Niego biaÅ‚y chleb nie jest chybaluksusem. - W takim razie pewnie to od Pana Jezusa zajeżdżaÅ‚o gorzaÅ‚kÄ… odparÅ‚azgorszona wdowa. Nie zauważyÅ‚em.ZresztÄ… jest dzisiaj zimno i wilgotno.A gdy ktoÅ›,jak on, caÅ‚y Boży dzieo chodzi, ma prawo do kieliszka gorzaÅ‚ki.Wdowa Renard udaÅ‚a siÄ™ do kuchni, by obejrzed zapas ziemniaków.Po chwiliwróciÅ‚a, trzymajÄ…c w rÄ™ku parÄ™ kartofli. I to ksiÄ…dz chce jeÅ›d? Przecież sÄ… spleÅ›niaÅ‚e rzekÅ‚a z wyrzutem. Ale nie jem ich z Å‚upinÄ….NaprawdÄ™ sÄ… jeszcze bardzo dobre.A terazniech mnie pani zostawi w spokoju, bo muszÄ™ pracowad. W spiżarni nic nie ma.OczywiÅ›cie, musiaÅ‚ ksiÄ…dz wszystko rozdad. Przechodzili tÄ™dy wÄ™drowni robotnicy i byligÅ‚odni  - wyjaÅ›niÅ‚ zakÅ‚opotany ksiÄ…dz Vianney.77 Pani Renard weszÅ‚a do pokoju proboszcza, lecz natychmiast wyszÅ‚a, zaÅ‚amujÄ…crÄ™ce. Okradziono ksiÄ™dza.ZnikÅ‚y materace i poÅ›ciel.IdÄ™ powiadomid o tym stróża.Nie trzeba  wyjaÅ›niÅ‚ ksiÄ…dz. To ja je podarowaÅ‚em Cyganowi, który wczorajprzejeżdżaÅ‚ przez wieÅ›.Biedak nie miaÅ‚ poÅ›cieli dla chorej żony. W takim razie, gdzieksiÄ…dz sypia?  Mniejsza z tym gdzie.To maÅ‚o ważne.Nie zwlekajÄ…c pani Renard przeszukaÅ‚a caÅ‚y dom i znalazÅ‚a «Å‚óżko», na którymsypiaÅ‚ ksiÄ…dz Vianney.W piwnicy zobaczyÅ‚a parÄ™ worków po ziemniakach, rozesÅ‚anych nakupie chrustu.Rzecz jasna, tu musiaÅ‚ sypiad ksiÄ…dz proboszcz. Dobrze jest spad w piwnicy  stwierdziÅ‚. Pewnie, bardzo dobrze.Myszy iszczury taoczÄ… wokół ksiÄ™dza, a woda Å›ciekajÄ…ca ze Å›cian zalewa polepÄ™.KsiÄ…dz rujnujezdrowie. Pan Jezus czÄ™sto nie miaÅ‚ nawet wiÄ…zki chrustu, by na niej zÅ‚ożyd gÅ‚owÄ™ odparÅ‚ poważnie ksiÄ…dz Vianney. , Co zrobid? Co zrobid?. Poczciwa kobieta miaÅ‚a Å‚zy w oczach.Ale niepowiedziaÅ‚a nic.OdeszÅ‚a zatroskana [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •